>> Powrót & pościg <<

- Nie możecie ciągle uciekać! - krzyczał Hajime do grupki więźniów.

- Ale my tylko chcieliśmy pójść na plażę - powiedział zielonowłosy Nico.

- Właśnie! Chcieliśmy popatrzeć na kobiety w bikini! - wywrzeszczał Uno.

- Tylko ty chciałeś tam z tego powodu pójść - westchnął Jyugo.

- Wiecie przecież, że tutaj nie ma dziewczyn - rzekł zirytowany strażnik. - Nie licząc pani Hyakushiki - odniósł się do fioletowowłosej kobiety zajmującej wysokie stanowisko.

Chwilę jeszcze się sprzeczali. Nagle do celi wpadł Seitarou. Był zdyszany, zarumieniony, a jego lekko łzawe oczy świeciły się radosnym blaskiem.

- Wróciła! - krzyczał. - Po trzech 3 latach wróciła, panie Hajime!

Przez chwilę wszyscy byli zdezorientowani.

- N-niemożliwe... JAK JA JEJ PRZYWALĘ! - Hajime był najwyraźniej wściekły. Cały budynek 13 był w nieładzie. Wszyscy strażnicy na zmianę śmiali się albo byli źli. Więźniowie byli tym bardziej zdezorientowani. Kilkunastu, którzy znajdowali się w celach od kilku lat, słysząc że ona wróciła cieszyli się.

Większość strażników zamknęła cele i ruszyła do największego pomieszczenia w budynku gdzie była już spora grupa strażników. Między czarnymi mundurami znajdowała się mniejsza osoba ubrana w białą koszulkę bez rękawów i czarne spodnie. Na ramieniu szatynki widniała srebrna gwiazda.

Hajime zaczął się przeciskać w stronę dziewczyny. Kiedy był już kilka metrów od niej w końcu go zauważyła.

- Cześć Hajime! - powiedziała tak samo jak 3 lata temu. Łysy strażnik podszedł do niej i uderzył ją w głowę. - Ała! - krzyknęła masując głowę.

Niektórzy patrzyli na tą scenę ze zdziwieniem, inni ze współczuciem a większość na to że sobie na to zasłużyła.

- Jak możesz sobie tutaj wracać tak beztrosko? - wrzeszczał na nią.

- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam... - powtarzała pochylając się za każdym razem. - Za długo trwał ten trening - mruknęła.

- Widzę właśnie - powiedział lekko obrażony strażnik. Przez tłum zaczął się przedzierać wysoki mężczyzna, najwyraźniej po treningu, ze względu, że garnitur miał przewieszone przez ramię.

- Yamato! - krzyknęła szatynka.

- Gray! - brunet przytulił dzieczynkę. - Lily, jak długo ciebie tu nie było.

** Lily Pov **

Byłam strasznie szczęśliwa, że tu wróciłam. Uwielbiałam tą atmosferę. Z większością strażników miałam dobre relacje, a skład niedużo się zmienił.

Pracowałam tutaj jako pół-strażnik. Chodziłam po korytarzach, sprawdzałam cele i rozmawiałam lub grałam z więźniami.

Kiedy Yamato mnie puścił, nagle wydało mi się, że wszyscy mają jakieś złowieszcze twarze.

- Nie dotrzymałaś układu - powiedział Hajime, a ja zesztywniałam. To była prawda. Miałam wrócić w ciągu kilku miesięcy, abym mogła umocnić swoje zdolności wojownicze. W końcu mi się to udało, jednak zajęło to o wiele dłużej niż myślałam. - Teraz czeka cię kara - dodał, a w mojej wyobraźni ( a może nie ) wszystkim obecnym zaświeciły oczy na czerwono.

Zaczęłam się cofać do tyłu, jednak za mną także stał mur ze strażników. Drgnęłam i zaczęłam uciekać.

- Mamy ją zatrzymać? - zapytał jeden ze strażników.

- Już od dawna nie mieliśmy takiej zabawy - mruknął Hajime. - Doda nam to nieco pracy, ale warto będzie - uśmiechnął się, a wszyscy zaczęli mnie gonić.

Byłam przygotowana na takie coś. U bokach mojego pasu zwisały dwa joja. Jedno ważyło około 50 kilogramów i służyło do walki, a drugie natomiast było bardziej lekkie i służyło do szybszego przemieszczania się w terenie.

Biegając między celami słyszałam pozdrowienia i zachęty do biegu. Cieszyłam się, że mnie pamiętają.

** W tym samym czasie **

- To się porobiło - powiedział Seitarou. - To samo co kilka lat temu - zaśmiał się lekko.

- Co się dzieje? - spytał Uno słysząc z głośników "pełna mobilizacja ". Wszystkie cele szalały.

- Nasza przyjaciółka wróciła po kilku latach i teraz wszyscy mają jej za złe, że nie dotrzymała umowy i przybyła do nas 2 lata później.

- Więc jest tu dziewczyna? A to nowość! - krzyknął Nico. - Możemy ją zobaczyć?

- Na tę chwilę trwa pościg za nią - powiedział zakłopotany niebieskowłosy i podrapał się po karku.

- To z powodu nie dotrzymania umowy? - zapytał Jyugo, a strażnik skinął głową i westchnął. - Cieszę się, że wróciła.

** Powrót do Lily **

Słyszałam za mną tupoty nóg. Próbowałam znaleźć wolną celę, która byłaby dobrą kryjówką. Skierowałam się w stronę cel z numerem powyżej 10. Pamiętałam, że ostatnim razem cela 13 była pusta, więc wpadłam przez drzwi.

Wpadłam prosto na Seitarou, a on z powodu zaskoczenia i uderzenia upadł. Kiedy otworzyłam oczy siedziałam na nim, a on leżał.

- Cześć Seitarou! - uśmiechnęłam się do niego, a gdy się podniósł, przytuliłam go.

- Witaj Lily! - przywitał się zarumieniony. Oderwałam się od niego i zobaczyłam 4 osób. Byli nieco oszołomieni moim wejściem, ale byłam do tego przyzwyczajona.

- Cześć! Jestem Lily! Miło mi was- przerwałam ponieważ usłyszałam kroki dochodzące zza drzwi. Szybkim ruchem wyjęłam zielone, nie za ciężkie jojo i rzuciłam je na lampę nad drzwiami. Linka owinęła się, a ja wyskoczyłam w górę tak szybko, że wyglądało, że znikłam.

Drzwi się otworzyły i zza nich wyszedł Yamato. Na moje szczęście mnie nie zauważył.

- Czy widzieliście tutaj dziewczynę z ciemnymi włosami? - zapytał, ale nie dałam mu czasu na uzyskanie odpowiedzi. Szybkim kopem uderzyłam go w plecy, że padł na ziemię.

- Wybaczcie Seitarou, Yamoto i przebiegli chłopcy - powiedziałam i zamknęłam celę, tak aby nie można było się wydostać. Yamoto wstał i próbował się wydostać waląc w pręty.

- Wypuść mnie! - krzyczał zły na siebie, że dał się zamknąć w celi.

- Nie martw się! Będę was codziennie odwiedzać! - uśmiechnęłam się złośliwie i odwróciłam się błyskawicznie montując małe pudełko przy drzwiach.

Zaczęłam uciekać. Wiedziałam, że przez krzyk Yamato strażnicy dowiedzieli się o moim położeniu. Przynajmniej wyłączyłam dwóch strażników z gry. Tym razem w ręce trzymałam zielone jojo. Biegłam przez korytarze. Poza Seitarou, miałam jeszcze jedną bezgranicznie ufającą mi osobę - Hitoshi Sugoroku.

Był to dwudziestu dwu latek wyglądający jak dziewczyna. Wchodząc do sal w których często spotykałam go kilka lat temu znalazłam go.

Wydawał się zaskoczony moją obecnością, ponieważ nie słyszał komunikatu. Kiedy wytłumaczyłam mu skrótowo sytuację zgodził mi się pomóc. Wyjął mundur który sam powinien nosić, po czym podał mi go. Przebrałam się w przebieralni przy basenie, związałam włosy i założyłam czapkę.

Kilkaset razy dziękowałam Sugoroku, zanim go opuściłam. Obiecałam mu jednak, że kiedyś mu się odwdzięczę z nawiązką.

Teraz musiałam sama udawać, że szukam siebie. Było to naprawdę śmieszne zajęcie, ponieważ wyglądałam bardzo podobnie do większości strażników w budynku 13.

** W celi 13 **

Yamoto nadal próbował otworzyć zamek. W końcu Seitarou znalazł wyjście.

- Hej, Jyugo, jesteś mistrzem otwierania zamków. Mógłbyś coś z tym zrobić? - zapytał niebieskowłosy.

- A co będę z tego miał? - zapytał szesnastolatek.

- Później coś wymyślimy - powiedział Yamato, a Jyugo podszedł do zamka i w kilka sekund wszyscy w celi usłyszeli kliknięcie.

- Otwarte - powiedział, a Yamato rzucił się w stronę drzwi. Kiedy były już otwarte, małe pudełko zaczęło buczeć i w ciągu niecałej sekundy przed nimi stał napompowany clown. W ręce miał także nadmuchany nóż.

Mimo, że był napełniony powietrzem wszyscy się przestraszyli i odsunęli od drzwi. Clown tak się ruszał, że ponownie zamknął drzwi, tyle że tym razem wszystkie szczeliny poza otworem z kratami były wypchane czymś w stylu naprawdę mocnej gumy, która najwyraźniej była zrobiona z tego samego materiału co clown.

I nagle spod drzwi wysunęło się zdjęcie zrobione w chwili wyskoczenia clowna. Na fotografii wszyscy byli zaskoczeni i spanikowani.

- Ona się z nami bawi! - krzyknął Yamato. - Zapłacisz za to! - i spod drzwi wysunęła się kolejna kartka.

" Też cię kocham ;D "

- Wiedziała, że to powiesz - powiedział zdziwiony Nico.

- Nic się nie zmieniła - Seitarou pokręcił głową.

** Lily POV **

Ślizgałam się między korytarzami. To był jak labirynt, ale na moje szczęście znałam jego plan. Często mijałam zmotywowanych, aby mnie złapać strażników, jednak ja sprawiałam takie same wrażenie.

' Może to nie był dobry pomysł, aby tu przyjeżdżać ' pomyślałam z lekkim smutkiem. ' Jak mogłam myśleć, że pójdzie mi to łatwo. Za kilka dni po prostu zapomną o całej sytuacji. Później odeślę paczką strój Sugoroku i dodam cały komplet ubrań nowej kolekcji ' myślałam nad podziękowaniem.

Wiedziałam że to niemiłe z mojej strony że przybyłam, zobaczyłam i się oddaliłam, czułam się naprawdę źle, ale jednak nie zniosłabym codziennie tej złowieszczej aury emanujacej od strażników i codziennych pościgów.

Chwyciłam moje czerwone jojo spod ubrania i zaczęłam nim kręcić. Jako że była to moja ulubiona broń umiałam ją wykorzystywać perfekcyjnie.

Nagle usłyszałam wrzaski i tupoty nóg w moją stronę. Co chwila wykrzykiwano moje imię. Czułam jak ktoś mnie obejmuje za mną nie dając mi drogi ucieczki. Spojrzałam w górę i widziałam łysą głowę strażnika.

- Puść mnie Hajime! - krzyczałam próbując się wyrwać z jego ramion. - Odejdę i już nigdy tu nie wrócę! Obiecuję! - oczy mi się zeszkliły i z większym zapałem szarpałam jego ręce.

- Przyjechałaś tu po to żeby znowu odejść?! - był naprawdę rozgniewany.

- Ja naprawdę chciałam wcześniej tu wrócić!

- Mogłaś się bardziej postarać - powiedział i przerzucić mnie przez ramię jak worek ziemniaków. Nie miałam już siły aby z nim walczyć.

Chwilę potem otoczyła nas cała grupa strażników. Wszyscy wrzeszeli na mnie ale większość była zadowolona z wygranej.

- Brawo! - pochwalali siebie. Ja otrzymałam kilka potargań włosów I teraz wyglądałam jakbym miała fryzurę małej czarownicy na Halloween.

Nagle jeden że strażników poinformował że nie można wyjąć strażników z celu 13. Wszyscy spojrzeli na mnie.

- Tak, to moja robota - powiedziałam i wygramoliłam się z pojęć strażnika, po czym ruszyłam w stronę celi nr. 13. Przechodząc obok barku z napojami, wzięłam butelkę wody.

Kiedy doszliśmy do zamykanych drzwi celi, podałam na gumę butelkę wody. Tworzywo zginęło się w małą kulkę tworząc kauczuka, którego podniosłam i trzymałam w ręce.
 
Jeden ze strażników otworzył celę, ukazując 6 mężczyzn grających w karty. Kiedy usłyszano zgrzyt drzwi, wszystkie oczy skierowali się w stronę wejścia.

Yamato zauważając mnie, poderwał się i ruszył w moją stronę.

- Chodź Lily... Wsadzę cię do morza z rekinami! - krzyknął i podniósł mnie, po czym kolejny raz traktując mnie jak jakiś towar zostałam ciągnieta przez korytarz.

- Ratunku! Seitarou pomóż mi! - jęczałam próbując się na darmo oswobodzić z metalowego uścisku.

Słyszałam jak strażnicy którzy mnie tu zaprowadzili chichoczą, tak samo jak ci których mijaliśmy. Za każdym razem błagałam o pomoc, wywołując kolejny śmiech.  Sama też nie robiłam tego na poważnie.

Kiedy dotarliśmy na plażę spodziewałam się wrzucenia do wody, jednak to się nie stało.

Zostałam jednak zmuszona biec kilkanaście kilometrów za Yamato. Byłam na skarg wytrzymałości.

Na początek dnia pościg, a teraz biegi. Wyczerpana długim treningiem w końcu upadłam. 

- Nie... daję... rady.... - wysapałam, a Yamato się zatrzymał.

- Jeżeli znowu będziesz chciała nas opuścić to trening będzie jeszcze cięższy - powiedział stając na przeciwko mnie. - To teraz wracajmy - dodał i zaczęliśmy wracać tą samą drogą.

Po pokonaniu dwóch kilometrów nie mogłam już postawić ani jednego kroku. Potknęłam się o własną nogę i spadłam na piasek. 

- Wstawaj! Do więzienia jeszcze długa droga! - szturchał mnie.

- Dobranoc - powiedziałam szybko i usnęłam otulona nagrzanym piaskiem, a także dźwiękami fal.

Yamato podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, po czym zaczął biec do bazy.

Obudziłam się już przy wejściu budynku. Na początku ospała widziałam, że Yamato zwiększa prędkość, ponieważ wiedział, że się obudziłam. Kiedy zauważyłam jak szybko biegnie, błagałam, żeby przestał. Kiedy ledwo co nie trafiał w ściany na zakrętach zaczęłam krzyczeć.

- Aaaaaaaaa! - wrzeszczałam.

- Yamato szybciej! - dopingowali jedni.

- Dawaj! - inni strażnicy wrzeszczeli. - Dopóki nie przeprosi.

- PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!! - mówiłam głośno przez całą drogę. Strażnicy i więźniowie, kiwali głowami, że rozumieją.

Długowłosy brunet odstawił mnie dopiero przed moim byłym biurem. Spojrzałam na niego pytająco.

- Hajime w tym czasie, w którym był nasz trening, poszedł do pani Hyakushiki i złożył prośbę, abyś mogła powrócić na swoje stare stanowisko. Od razu się zgodziła - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi. 

Pokój był taki sam jak kilka lat temu, tyle że wszystko pokrywała ogromna warstwa kurzu. Skoczyłam na mój materac przez co szare kłębki uniosły się i opadły na podłogę.

- To ja już cię zostawię - powiedział Yamato zamykając drzwi. - Musisz być przygotowana na swoją karę - uśmiechnął się złośliwie i trzasną drzwiami.

' O to będę się martwić później ' pomyślałam i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top