●○●Zaczynamy "grę"○●○
Byłam zaniepokojona tą książką. Jeszcze dziwniejsze było to, że nagle poczułam zmęczenie, a zaczęłam krzyczeć gdy zobaczyłam, że moja siostra pada na ziemię, a jej ciało rozpda się na miliony pikselowych części, które powoli znikają.
Resztkami sił chwyciłam telefon, aby zadzwonić po pomoc, jednak zanim zdążyłam wybrać numer pociemniało mi przed oczami i czułam jak moje ciało przeszywa chłód.
Zasada 1.
Możesz używać własnej wiedzy, a także informacji od osób z tego czasu.
Zasada 2.
Czarna książka będzie służyła jako twój przewodnik. Kiedy rozwiążesz jedną zagadkę, na kolejnej stronie pojawi się następna.
Zasada 3.
Stąd wydostanie się tylko jedna osoba.
Czułam jak ktoś mnie szturcha. Powoli otworzyłam oczy aby zobaczyć płaczącą nade mną blondynkę.
- Annabeth! - krzyknęła do mnie i przytuliła mnie mocno.
- Co... Co się stało? - zapytałam nieprzytomnym głosem. - Gdzie my jesteśmy? - rozejrzałam się do o koła. Byłyśmy na kamiennym placu, a sporo ludzi spoglądało na nas ciekawie. Wszyscy byli ubrani w długie, eleganckie stroje.
Natychmiast je rozpoznałam. I ten wystrój, atmosferę, technologię. Byliśmy w dawnej Anglii! Szybko się poderwałam i otrzepałam strój. Czułam się totalnie na miejscu. Ale czułam się jeszcze dziwniej, gdy moja siostra z podekscytowaniem pokazywała mi jeden punkt w tłumie. Moje oczy się rozszerzyły.
- Niemożliwe - wymamrotałam.
** CIEL POV **
- Wracajmy już - zwróciłem się do Sebastiana stanowczym głosem.
- Dobrze, mistrzu - odpowiedział lokaj i razem z nim zacząłem wracać do powozu. Drogę jednak zablokował niemały tłum. Wszyscy na coś pokazywali i szeptali po cichu.
- Co się dzieje? - zapytałem i przepchnąłem się przez tłum gapiów. Po środku placu znajdowały się dwie bardzo dziwnie ubrane dziewczyny. Same wyglądały na zdziwione tym, że tu są. Kiedy blondynka pokazała coś w moim kierunku, była cała radosna. Szatynka patrzyła jednak z lekkim szczęściem i przerażeniem.
Kiedy blondynka próbowała iść w moją stronę, szatynka chwyciła ją za ramię i odciągnęła na drugą stronę, a następnie zaczęła uciekać.
- Daj mi ich zobaczyć! - krzyknęła blondynka, która naprawdę chciała wrócić na plac, ale nie mogła ze względu na zaskoczenie na reakcję szatynki.
- To nie jest film ani żaden cosplayer! - ostrzegła zdyszana dziewczyna. - To jest prawdziwy demon - dodała, a ja i Sebastian skamienieliśmy.
- Sebastian - zwróciłem się do równie zszokowanego kamerdynera. - Złap je - rozkazałem, zaniepokojony, że znają nas.
** ANNABETH POV **
- Karenn - wydyszałam podczas biegu. - Czy znasz sposoby na powstrzymanie lokaja Phantomhive? - zapytałam blondynkę, która nadal była zła na to, że nie pozwoliłam jej spotkać się z jej ulubionymi postaciami z anime.
Już miała odpowiedzieć, gdy usłyszałam za sobą zbliżające się szybko kroki. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto to jest. Użyłam mojej lewej ręki, której gips dopiero wczoraj pozwolono zdjąć, abym mogła uczestniczyć w wieczornej sztuce, która była ogromnym sukcesem, aby z całej siły chwycić blondynkę i obrócić ją do okoła siebie, robiąc zwrot o 270 stopni.
Jęknęłam z bólu, jednak nadal trzymałam mocno siostrę. Znając standardową budowę położenia budynków w tym wieku w Anglii, mogłam ustalić gdzie co mniej więcej jest. Nie wypadałoby wbiegać między ludzi, bo jeszcze bardziej byśmy się wyróżniły ze względu na prędkość biegu i strój.
Jeszcze zrobiłyśmy kilka zakrętów, coraz bardziej czując ból w ręce. Gołe ramię, pokrywał duży, czerwony krwiak. Moja siostra zauważając go nalegała, abym przestała biec, jednak ja nadal protestowałam i kazałam jej się uciszyć. Zdjęłam wysokie buty, które utrudniały mi bieg, jednak okaleczały moje stopy małymi kamieniami.
Mogłam wykorzystać je także jako pułapkę. Za kolejnym zakrętem rzuciłam buty zdrową ręką, aby trafiły w alejkę dalej niż my pobiegłyśmy. Tym razem starałam się biec równie cicho jak moja siostra. Lokaj wykorzystując hałas uderzenia butów, pobiegł w stronę dalszej alejki.
Schowałyśmy się przy jakimś budynku. Krew buzowała mi w całym ciele.
- Nie przemęczaj się - powiedziała blondynka próbując znaleźć coś czym mogłabym owinąć ranną rękę. - Za dużo już zrobiłaś - uśmiechnęła się lekko.
- Musimy wrócić do naszych czasów - postanowiłam i spojrzałam w stronę książki, którą cały czas udało mi się utrzymać. Na pierwszej stronie były wypisane zasady, o których wydawało mi się, że słyszałam wcześniej.
- Czyli musi być tu napisana zagadka, tak? - zapytała Karenn, a ja skinęłam głową. Chciałam obrócić na kolejną stronę, jednak tym razem zobaczyłyśmy dwie sylwetki nad nami. Przestraszona zamknęłam książkę i przylgnęłam do ściany za mną. Blondynka na początku także tak zareagowała, jednak im dłużej patrzyła na hrabię i jego lokaja, tym bardziej wyglądała na niechętną do ucieczki.
- To było bardzo sprytne, drogie panie - powiedział czarnowłosy, a ja poczułam jak powoli zaczynam się pocić ze stresu. - Ale chyba już koniec zabawy w kotka i myszkę.
- Ugh - jęknęłam ukrywając ramię pod materiałem, który oderwałam z mojej ulubionej bluzki. Ostrożnie owijałam nim rękę, tak aby nie zobaczyli mojej rany. Czy nie byłby jeszcze większy wstyd, gdyby okazało się, że podczas tak łatwej czynności jak bieganie prawie znowu musiałabym mieć jakiś zabieg medyczny?
Spojrzałam na moją siostrę. Już nie była spięta, a nawet zaniepokojona. Cała wyglądała na zrobioną z masła, a na jej twarzy malował się szeroki uśmiech.
Byłam pełna niedowierzania. Nawet w takiej sytuacji nie mogła opanować swojego uwielbienia do Ciela i Sebastiana. Westchnęłam poirytowana, gdy nagle poczułam, że mam coś zimnego na skroni. Spojrzałam na górę, aby zobaczyć stojącego obok mnie lokaja przykładającego mi pistolet do głowy.
Skamieniałam. Nie dość, że znalazłyśmy się kilka wieków przed naszymi czasami, to ulubiony bohater mojej siostry trzymał broń skierowaną na mnie. Podniosłam ręce do góry jako znak poddania się.
- Kim jesteście? - usłyszałam stanowczy głos Ciela, przeszywającego nas swoimi niebieskimi oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top