○●○Wywiad z demonem i jego panem●○●

Patrzyłam z przerażeniem no chłopaka w moim wieku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Na moje szczęście Karenn wyręczyła mnie od tego zadania.

- NIE MOGĘ UWIERZYĆ, ŻE WAS SPOTYKAM!! TO NAJSZCZĘŚLIWSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA - krzyczała z radości.

Zrobiłam facepalm'a, przypominając sobie jak blondynka uwielbia Ciela i Sebastiana. 

- A więc? Nie mam zamiaru się powtarzać - powtórzył niebieskooki, a ja postanowiłam przejąć inicjatywę.

- Dobrze... Zakładam, że nam nie uwierzycie, ale jesteśmy z przyszłości, dokładniej z 2018 roku - patrzyłam jak dwójka wygląda na zdezorientowaną, ale postanowiłam ciągnąć dalej. - Tu macie dowód - wyjęłam telefon z kieszeni spodni i odblokowałam ekran. Ignorując to, że wyglądali jakby chcieli o coś zapytać kontynuowałam. - W naszych czasach występujecie jako postacie w anime, czyli rysowanym lub animowanym programem. Ta tu blondynka - pokazałam na Karenn, która oprzytomniała, gdy usłyszała swoje imię - wie o was wszystko. 

- Prawda! - powiedziała i wyglądało na to, że roztacza do o koła siebie radosną aurę.

- W jaki sposób się tutaj znalazłyście? - zapytał Ciel.

- Przez tą książkę - pokazałam mu niepewnie czarny zeszyt. - Same do końca nie wiemy co się stało - wyznałam i westchnęłam. - A teraz proszę cię, panie Sebastianie, opuść tą broń bo mnie stresuje - zwróciłam się do kruczowłosego lokaja, który wyglądał na zdezorientowanego moją prośbą i tym, że nazwałam go "panem".

Jęknęłam cicho z powodu bólu spowodowanego przez ranę na ręce, gdy próbowałam wstać. Chwyciłam wszystkie swoje rzeczy i postanowiłam znaleźć swoje buty. 

- E- EJ! - zawołała za mną Karenn. - Dlaczego odchodzisz?!

- Mam zamiar się stąd wydostać - powiedziałam monotonnym głosem i zignorowałam protesty blondynki za mną. 

Przeszłam przez alejkę i znalazłam swoje buty, a następnie próbowałam je założyć na okaleczone stopy. W końcu udało mi się je ubrać, a następnie próbowałam znaleźć coś, aby złagodzić ból. Nie za bardzo martwiłam się o Karenn - umiała zawsze przekręcić sytuację na swoją korzyść.

Po jakiejś chwili usłyszałam za sobą tupot nóg. Odwróciłam się, aby zobaczyć siostrę biegnącą do mnie z zawrotną prędkością. Na początku myślałam, że postanowiła szukać wyjścia z tego wieku ze mną, ale to było coś innego.

- Annabeth! Nie uwierzysz!!! Ciel oferował nam pozostanie w jego posiadłości! - krzyczała z podekscytowaniem.

- Ja nie idę - postanowiłam i odwróciłam się. 

- Błagam cię! To jest najszczęśliwszy dzień w moim życiu! Zrób to dla mnie!

- Jeżeli chcesz, to idź sama. Ja mam zamiar jak najszybciej wrócić do domu - rzuciłam przez ramię.

- Wiedziałam, że to powiesz - zaczęła blondynka - ale nie mogę pozwolić, żeby tak się stało! Sebastian!

Przede mną pojawił się lokaj Phantomhive, a ja zaskoczona posunięciem nie mogłam wydostać się z jego uścisku, gdy próbował mnie podnieść. Mocno się szarpałam mówiąc, że nie chcę iść do posiadłości hrabiego.

Lokaj uderzył mnie w tył głowy, a moje ciało kompletnie się poddało, a obraz zamazał się przed oczyma.

~~~

Gwałtownie zerwałam się, aby zobaczyć, że jestem w dużej sypialni. Słyszałam krzyki radości z dołu i zorientowałam się, że to moja siostra. Zanim jednak wstałam z łóżka zlustrowałam trzy stroje leżące przede mną.

Wszystkie były bogato ozdobione i eleganckie. Wyglądały także na bardzo drogie. Chwyciłam jedną z sukienek i od razu uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jak powinnam ją założyć. Pod masą materiału znajdowała się biała halka.

Założyłam tylko tą luźną część stroju, a także zawiesiłam na szyi złoty zegarek na moją szyję, który kiedyś dostałam od dziadka, a następnie zeszłam w czarnych bucikach na dół. Wtedy zobaczyłam moją siostrę i skamieniałam. 

Blondynka była ubrana w sukienkę, która była tak różowa, że nie wiedziałam że istnieje tak mocny róż. Miała białe rękawice, pantofelki, duże kolczyki a nawet usta pomalowane na krwisty czerwień. Cały czas się uśmiechała, gdy dziękowała Mey-rin za pomoc, a czerwonowłosa wyglądała na zdezorientowaną, że Karenn wie jak się nazywa a także jej zachowaniem.

- Karenn! - zawołałam, aby zwrócić na siebie uwagę blondynki. - Opanuj się trochę i przeproś! - rozkazałam.

- Ale-- próbowała zaprotestować, ale ja szybko dotarłam do niej i ręką chwyciłam jej głowę tak, aby była w schylonej pozycji.

- Przepraszam za jej zachowanie - uśmiechnęłam się łagodnie.

- A tak w ogóle - zaczęła siostra. - co ty masz na sobie?! Czy oni nie dali ci tych super fajnych sukienek?!

- Dali, ale ich nie chciałam - westchnęłam.

Wszyscy usłyszeliśmy kroki i odwróciliśmy się, aby zobaczyć Sebastiana idącego w naszą stronę.

- Kolacja gotowa, drogie panie - uśmiechnął się do nas.

- Ja tu nie zostaję - odpowiedziałam szybko. - Ale najpierw muszę odzyskać moje ubrania - rozejrzałam się po sali, aby zobaczyć mnóstwo drzwi, po czym westchnęłam z lekką rezygnacją. - No to będę musiała sobie poradzić w tym.

- Annabeth! Znowu zaczynasz! - jęknęła Karenn, a ja rzuciłam jej mordercze spojrzenie. 

- A mam skończyć? To się stąd wydostańmy! - krzyknęłam zirytowana i zaczęłam szukać frontowych drzwi.

- Miss Annabeth - zatrzymał mnie Sebastian.

' Ten lokaj już mi działa na nerwach! '

- Młody mistrz oczekuje obu z was w jadalni. Nie każmy mu czekać - powiedział, a moja piekielna... ekhem, ekhem... urocza siostra pociągnęła mnie za czarnowłosym kamerdynerem.

Wchodząc do jadalni uspokoiłam się - byłam pełna podziwu do konstrukcji tego miejsca i dekoracji. 

- Dzień dobry, hrabio Phantomhive - powiedziałam zasiadając po przeciwnej stronie stołu od niebieskowłosego.

- Cześć Ciel! - przywitała się blondynka.

Musiałam pomóc usiąść mojej siostrze ze względu na ogromną ilość warstw materiału w sukience. Zasunęłam jej krzesło a następnie sama ponownie zasiadłam do stołu. 

Na kolację podano... homara. I tu pojawił się problem - Karenn nie dość, że nie wiedziała które z tych dziesiątek sztućców użyć do zjedzenia poszczególnego dania to jeszcze nie wiedziała jak jeść owoce morza. 

Czułam się trochę głupio tłumacząc jak się je to czerwone zwierzę, jednak blondynka szybko załapała, chcąc zrobić dobre wrażenie na gospodarzu.

Podczas gdy moja siostra cały czas odpowiadała na pytania Ciela, a także opowiadała skąd znalazłyśmy się w tym wieku, ja milczałam. Nie widziałam potrzeby mówić im cokolwiek, ale wiedziałam, że blondynka nie przepuści przedłużenia spotkania ze swoimi bohaterami.

Co jakiś czas zerkając na słuchaczy, obserwowałam jak ich twarze coraz bardziej się zamyślały. Teraz musiałam kopać blondynkę nogą, aby nie mówiła o moich sprawach prywatnych.

Po jakichś 45 minutach był już koniec posiłku, a ja zaczęłam się zbierać do wyjścia. Karenn chwyciła mnie za złamaną rękę, próbując mnie powstrzymać a ja zaskomlałam z bólu. Ta cholerna ręka!

Chwilę toczyłyśmy walkę na spojrzenia, którą oczywiście wygrałam, ale wtedy odezwał się Ciel.

- Mam dla was propozycję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top