●○●Oferta○●○

Po tym jak Ciel zaproponował nam, że pomoże nam w poszukiwaniu wyjścia, moja siostra miała już nadmiar argumentów za tym, żebym tu została. Już nie miałam powodu, żeby protestować, o ile że moja siostra zachowa się rozsądnie.

Leżąc na łóżku wydawało mi się, że to jest jakiś sen i niedługo się obudzę. No... jeżeli jest to sen to najwyraźniej stałam się śpiącą królewną w normalnym czasie.

Już mogłam sprawnie ruszać ręką, ale nie mogłam jej przemęczać. To był na razie jedyny plus.

Cały pierwszy dzień przesiedziałam samotnie w bibliotece, aby poszukać rozwiązania do pierwszej zagadki. Niestety poza tym, że słyszałam jak moja siostra narzeka, że nie nauczyła się grać w szachy to nic sobie nie powtórzyłam.

Dopiero o północy wyszłam z biblioteki. Nie miałam ochoty nic jeść, mimo że nie jadłam nic przez ponad 24 godziny. Po prostu wzięłam szybki prysznic i rzuciłam się na łóżko.

~*~*~

Kolejnego dnia ubrałam się w bardzo podobny strój. Zbiegłam na śniadanie głodna jak wilk, a moja siostra najwyraźniej to zauważyła.

- Witaj szczeniaku! - zaśmiała się we mnie, a ja spiorunowałam ją spojrzeniem. 

Razem poszłyśmy na śniadanie, ale tym razem ułożenie miejsc było zmienione. Moja siostra bardzo chciała siedzieć obok niebieskookiego chłopaka, co najwyraźniej wybłagała od hrabiego. Ja natomiast nadal miałam miejsce po przeciwnej stronie stołu. 

- Dzień dobry - przywitałam się z hrabiom i jego lokajem.

- Dzień dobry miss Annabeth - Sebastian uśmiechnął się do mnie, a Ciel skinął głową.

Chwilę potem podano przeróżne kanapki na tacach. Wiedziałam, że gdybym była w domu to ślinka by mi leciała. Dania wyglądały naprawdę smacznie, a smakowały jeszcze.

Na moje nieszczęście nie mogłam kopnąć mojej siostry w nogę gdyby powiedziała coś niestosownego, ale spinałam się za każdym jej złym zachowaniem. Cały czas nawijała o tym jak ich uwielbia i że wszystko o nich wie.

Z grzeczności czekałam, aż wszyscy skończą posiłek, jednak Phantomhive najwyraźniej nie miał takich planów. Po piętnastu minutach czekania siostra zwróciła się do mnie.

- Ziemia do Annabeth~! - krzyknęła, a ja podskoczyłam z zaskoczenia.

- Nawet nie wiem czy jesteśmy na Ziemi - westchnęłam. Byłam zdenerwowana tym, że nie łatwo było zorientować się o co chodzi w pierwszej zagadce. - Chyba tym będę musiała się zająć najpierw.

- Za dużo myślenia, za mało zabawy! - powiedziała blondynka podchodząc do mnie z błyskiem w oku. 

- Nieprawda - odwróciłam od niej głowę, a ona złapała mnie za ucho i pociągnęła do góry.

- Ałaaaa! - krzyknęłam z bólu. - Nie zapominaj, że to przez ciebie się tyle uczę! Gdybym nie wzięła tej książki to by nas tu nie było!

- ŻAŁUJESZ ŻE SPOTKAŁAŚ CIELA I SEBASTIANA?!?!

- NAWET ICH NIE ZNAM! LEDWO WIEM JAK MAJĄ NA IMIĘ!!!

Zanim jednak zdołałam wymienić kolejny powód dlaczego nie jestem tak szczęśliwa jak Karenn, siostra uderzyła mnie własnym telefonem w twarz. Na wyświetlaczu pokazywało się zdjęcie Ciela i Sebastiana w naprawdę dziwnych pozach.

Moja twarz stała się w mgnieniu oka czerwona, ze względu na to, że wiedziałam, że osoby pokazane na fanarcie pokazywało osoby będące przede mną.

- PP-przestań pokazywać m-mi takie-e rzeczy! - wyjąkałam.

Skończyło się na tym, że zostałam zmuszona zagrać z Cielem w szachy, aby pokazać moją "moc" w tej grze. Niebieskooki spodziewał się jeszcze gorszej gry od blondynki, ze względu na różnicę wieku, jednak mylił się. 

Gra była bardzo ciężka, a w końcu został ustanowiony remis, gdy na szachownicy zostały tylko figurki króli.

- Dziękuję za grę - powiedziałam i podniosłam się z fotela, a następnie obróciłam do mojej siostry. - Teraz idziesz ze mną szukać wyjścia - powiedziałam najbardziej groźnym tonem na jaki było mnie stać i szarpnęłam rękę Karenn, po czym zaczęłam iść w stronę biblioteki.

Pozostałe osoby były w pokoju nieruchome. Ciel z powodu zaskakującego wyniku, a Sebastian nie wiedział jak zareagować na scenę wyjścia dziewczyn. 

Przez dwie godziny siedziałyśmy nad książkami.. Wróć, tylko ja siedziałam nad stertami papieru, podczas gdy Karenn postanowiła mnie dopingować, krzycząc mi do ucha. 

- Pomóż mi w bardziej praktyczny sposób - powiedziałam zgrzytając zębami.

- Jestem do połowy analfabetą - powiedziała przyglądając mi się uważnie. - Dlatego czytam mangę. Tam są prawie same obrazki.

Westchnęłam.

- To może pomogłabyś coś tu robić? Nie wiem... posprzątaj albo pospaceruj sobie po ogrodzie - zrezygnowana przyznałam, ale przynajmniej to pozwoliłoby poszukać informacji w spokoju.

- Naprawdę?! Już idę Mey-rin - krzyczała zadowolona blondynka, a ja opadłam na książki.

Byłam taka znudzona bezskutecznym śledztwem, że sama z przyjemnością bym posprzątała jakiś pokój. Tak więc postanowiłam odpocząć od nauki i pójść w ślady Karenn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top