Rozdział 5, czyli noże i inne ostre przedmioty

*Pov Killer*

Wszedłem do naszego wspólnego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Postanowiłem dowiedzieć się, czemu Starsom tak zależy na naszej śmierci. Jeśli będzie to konieczne, aby nas ochronić, potraktuję ich tak samo, jak oni Error'a, czy Nightmare'a.

Położyłem się na łóżku.

Myślę, że powinienem zacząć od wkradnięcia się do ich bazy… tylko gdzie ich baza może się znajdować… to jest minus; oni znają nasze położenie, ale my ich - niestety nie. Więc będę musiał trochę poszperać… to trochę mi zajmie.

Usiadłem.

Ale od czego powinienem zacząć? Od jakiego Universum? Jakiegoś pozytywnego? Czy może wręcz odwrotnie? Od negatywów? A może do jakichś opuszczonych należy zajrzeć? Myślę, że na pierwszy strzał powinno pójść samo Dreamtale; kolebka tego całego syfu. Tak, to będzie dobry pomysł.

Wstałem.

Ale, jeśli okaże się to chybiony strzał, gdzie potem? Może spotykają się w domu jednego z nich? Blueberry mieszka w Underswap, więc można by tam sprawdzić. Potem najwyżej udam się do Anty-Void'u, gdzie mieszka Ink, czysto teoretycznie… chociaż… nie, tam na pewno by się nie spotykali. Przecież tam też jest Error; nie narażali by się tak.

Zacząłem chodzić po pokoju.

Więc najpierw Dreamtale, potem Swap, co następne? Heaventale? Tak, to może być to. W tamtym AU są same pozytywne emocje, więc Night nie ma tam dostępu, a przynajmniej nie tak łatwego jak do innych światów. Tam mogli by czuć się bezpiecznie. Dobra, mamy trzy AU, które muszę sprawdzić. Nad innymi opcjami pomyślę w trakcie mojej "misji". Teraz, jeśli już ich znajdę, muszę mieć jakąś broń. No przecież nie pójdę tam bez jakiegoś noża, szanujmy się.

Podszedłem do jednej z szafek.

Dobra, co by tu wziąć… zobaczmy, co my tu mamy…

Zdobiony, posrebrzany nóż ze stali damasceńskiej… hmm… nie. Nie będę brudził tak pięknego noża krwią tak zjebanych idiotów. Dalej, co tu jest?

Najprostszy nóż kuchenny, zajebany z, bodajże Reapertale, przy okazji jakiejś misji. Miał ładną, czarną rączkę z jakimiś ozdobnymi czaszkami. Meh, ostatnio za często go używałem i znudził mi się. Poszukajmy innego.

Nóż motylkowy? Wow, nie wiedziałem, że mam taki. Był cały czarny, trochę nudny, jak na moje… nie, nie nada się.

Następny, nóż sprężynowy. Niby fajny i wogóle; rączka nawet fajna, bo w połowie z metalu a w połowie w drewna, ale niedawno spostrzegłem, że bardzo szybko się tępi, a nie chce mi się go ostrzyć. Odłożyłem więc i ten.

- Czy ja naprawdę nie mam żadnego dobrego noża? Przecież zbieram je od zarania dziejów! - narzekałem głośno.

Kontynuowałem szukanie.

Przekopałem się przez całą swoją szafkę i nie znalazłem żadnej broni, która wydawałaby mi się dobra. Przejrzałem dosłownie wszystkie może jakie miałem. A było ich trochę.

Noże myśliwskie, sprężynowe, z różnych metali: stali damasceńskiej, tytanu, stopów kolbatu, ale nie tylko. Miałem noże ozdobne, z różnymi rękojeściami: z drewna, z metalu, w połowie z metalu, w połowie z drewna, a nawet dwa czy trzy z kości słoniowej. Przekopałem to wszytko i nic.

Padłem zrezygnowany na podłogę.

Leżałem na niej przez pewien czas, przyglądając się wszystkiemu, co na niej się znajdowało z wraz ze mną.

Nagle, dostrzegłem coś błyszczącego metalicznym połyskiem spod łóżka. Zmrużyłem lekko oczy, żeby lepiej się temu przyjrzeć, niestety, nie mogłem określić dokładnie co to było. Postanowiłem więc wejść pod łóżko i to coś wyciągnąć.

Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Wpełzłem pod łóżko i na oślep macałem podłogę, w nadziei, że uda mi się wyczuć to, czego szukałem, cokolwiek to było (przez to, że wszedłem pod moje, jakże wygodne, posłanie, zasłoniłem światło, w którym przedmiot się odbijał). Po chwili, poczułem coś chłodnego pod palcami.

Szybko to chwyciłem i wyciągnąłem to razem, że sobą. Gdy spostrzegłem co to, odebrało mi mowę.

Znalazłem nóż idealny. Najwspanialszy, najostrzejszy i najskuteczniejszy. Mój kochany nożyk z adamantium/adamentium. Myślałem, że go zgubiłem.

Przyjrzałem mu się dokładnie. Nie wyglądał na ani trochę mniej ostry, niż go zapamiętałem. Na jego ostrzu znajdowało się trochę zaschniętej krwi.

- Idealny. Tylko najpierw muszę cię umyć. - zwróciłem się do noża.

Wstałem z podłogi, na której dotychczas siedziałem, i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je i wyszedłem na korytarz, rozglądając się wokół.

Następnie, skierowałem swoje kroki do kuchni, w której miałem zamiar umyć nóż.

Będąc w danym pomieszczeniu, dostrzegłem, za nie było tam nikogo, oprócz mnie. Korzystnie dla mnie.

Poszedłem do zlewu i zacząłem czyścić nóż ze skrzepniętej krwi.

Nagle, kiedy na spokojnie myłem sobie nóż, ktoś skoczył mi na plecy i przyłożył ostrze do szyi.

Jak najszybciej, zareagowałem. Chwyciłem lepiej nóż, który czyściłem i wbiłem go najpierw w rękę, a potem pod żebra przeciwnika. Kiedy poczułem, że uchwyt się rozluźnił odepchnąłem od swojej szyi, jak się okazało, nóż myśliwski, a następnie obróciłem się i odepchnąłem napastnika od siebie. Nie czekając ani chwili, przygwoździłem go do podłogi i uniosłem swoje ostrze nad głowę, gotowy zadać cios.

Dopiero teraz spostrzegłem, kto mnie zaatakował.

Dust.

- Heh, wow, jeszcze nie wyszedłeś z wprawy. Ale wiedz, że gdybym chciał, już byłbyś prochem. - zaśmiał się.

- No i powiedz mi, po co ci to było? - spytałem z zażenowaniem.

- Ostatnio testuję refleks i umiejętność walki każdego z tego pierdolnika.

- A po co? - wstałem powoli, a on za mną.

- Z nudów, a po co?

- To kogo jeszcze nie "przetestowałeś"?

- Jeszcze został mi tylko Horror.

- A, to łatwizna. Tego to szybko pokonasz. - machnąłem ręką.

- Nie byłbym tego taki pewien, ale skoro tak uważasz… a tak schodząc z tematu, co ty tutaj robisz? - spytał.

- Cóż, znalazłem swój stary nóż i chciałem go trochę "odświeżyć". - podniosłem rękę, w której znajdowało się, czyste już, ostrze.

- Mówiłeś, że go zgubiłeś.

- Jednak nie. I bardzo się z tego cieszę.

- Nie rozumiem cię.

- To znaczy? - spytałem zdezorientowany.

- Po chuj ci tyle noży? O wszystkie trzeba dbać, ostrzyć je, czyścić, szukac, masz problem z doborem broni na misje… nie lepiej mieć jeden, ale skuteczny?

Zaśmiałem się.

- Oczywiście, że nie! Gdybym miał używać jednego noża, zanudził bym się na śmierć.

- Czemu?

- Posiadanie tylko jednego noża jest nudne. Po pewnym czasie, dłuższym czy krótszym, stałby się dla mnie na tyle przeciętny i nieciekawy, że przestałbym go używać. - wyjaśniłem. 

- Dziwny jesteś. - skwitował Dust.

- Och, kto to mówi. - zaśmiałem się.

- Dobra, ja idę do Horror'a, nie zawracam ci więcej dupy. To cześć.

- Pa.

I wyszedł.

- Jezu, jak dobrze, że to nie był Nightmare…

- Bo co?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top