Epilog

Przed ślubem byłam bardzo zestresowana, ale jednocześnie bardzo podekscytowana i szczęśliwa. Kiedy podeszłam do ołtarza, zobaczyłam Michaela, który wyglądał obłędnie w tym czarnym garniturze i krawacie. W kieszonce znajdowała się czerwona róża, która idealnie pasowała do mojego czerwono- zielonego bukietu kwiatów.

                            Michael

Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Za chwilę miałem poślubić piękną, cudowną kobietę moich marzeń i na dodatek niedługo zostać ojcem. Choć denerwowałem się rodzicielstwem, byłem pewien, że damy sobie radę. Poza tym przeżyliśmy wiele niespotykanych rzeczy, więc myślę, że jesteśmy gotowi.

Kiedy pojawiła się Angela, oniemiałem. Wyglądała pięknie w tej sukni. Poza nią miała założony welon, który lekko krył jej twarz, włosy upięte były w kok, który otaczały warkoczyki, a w środek koka zostały powkładane kwiaty. Zgodnie z zasadą posiadania: czegoś starego, czegoś nowego, czegoś pożyczonego i czegoś niebieskiego, na szyi miała stary, ale wciąż piękny, pożyczony od mamy srebrny naszyjnik z szafirami i kolczyki do kompletu również z tymi klejnotami, a suknia była nowa.

Gdy się ożeniliśmy, wymieniliśmy długi pocałunek, po czym poszliśmy świętować.

                            Angela

Kiedy zostaliśmy małżeństwem idąc do auta, w celu pojechania w miejsce świętowania, dostrzegłam Estelle. Zaskoczyło mnie to i szybko pokazałam ją Michaelowi. Wtedy anielica pokazała gestem żebyśmy do niej podeszli, co oczywiście zrobiliśmy.

- Co ty tutaj robisz Stello? - Zapytałam szczęśliwa.

- Przecież nie mogłam przegapić twojego ślubu. Chciałabym ci złożyć gratulacje! - Powiedziała.

- Dziękujemy. - Odpowiedziałam, obejmując mojego męża.

- Oczywiście nie mogłam przyjść z pustymi rękami. Mam dla was prezent. - Powiedziała.

Wtedy podszedł do nas pewien anioł, który wydawał mi się znajomy. Po chwili go rozpoznałam. Tak dawno go nie widziałam! Nigdy nie sądziłam, że będzie na moim ślubie!

- Tata?! - Powiedziałam roniąc łzy i tuląc.

- Cześć, kochanie. - Przywitał się.

- Tak bardzo mi cię brakuje... - Powiedziałam.

- Wiem, ale pamiętaj, że zawsze jestem i zawsze będę przy tobie. - Powiedział.

- Kocham Cię. - Powiedziałam.

- Ja ciebie też. - Odpowiedział.

Chwilę pogadaliśmy, niestety nie mogliśmy długo, bo Estelle i ojciec musieli wracać. Cieszę się, że Mike mógł poznać mojego tatę.

Po spotkaniu poszliśmy w miejsce świętowania.
Co ciekawe bukiet złapała Caroline. Ciekawe czy jej przyszłym mężem nie będzie osoba, w którą od czasu do czasu się wpatruje i która zaprosiła ją do tańca, czyli Thomas.

Na miesiąc miodowy wyjechaliśmy do Grecji.

                    Parę lat później

Dalej jesteśmy razem, a nasza więź jest nawet silniejsza. Urodziłam bliźniaków dwujajowych - córkę Katy (na cześć mojego dawnego życia, które zaakceptowałam, bo zrozumiałam, że to dobrze, że tak się stało, bo pewnie nigdy nie poznałabym Michaela, Caroline czy matki. Chociaż kto wie, świat jest pełen niespodzianek) oraz syna Toma (na cześć mojego ojca).

,,Bukietowa Przepowiednia" prawdopodobnie się spełni, ponieważ Caroline ma narzeczonego i jest nim Thomas.

Moje życie jest piękne i nie chcę niczego więcej.

Moje rozmyślenia przy oknie przerwał wchodzący do pokoju Mike.

- O tutaj jesteś. - Powiedział.

- Dziękuję - odpowiedziałam.

- Za co? - zapytał zaciekawiony, nie rozumiejąc za co mu podziękowałam.

- Za to, że mnie zmieniłeś. Pokazałeś mi czym jest dobro i miłość. Zrobiłeś ze mnie anioła. - Wyjaśniłam.

On uśmiechnięty odpowiedział.

- Nie zrobiłem z ciebie anioła. Tylko cię obudziłem. Dla mnie od początku nim byłaś. Tylko uśpionym.

- A więc dziękuję, że mnie obudziłeś. - Odpowiedziałam.

Pocałowałam go lekko w usta i poszłam zajmować się naszymi wspaniałymi dziećmi.

___________________________________________

Koniec!

Jak wam się podobało?
Ktoś się spodziewał, że będą bliźniaki?
Jak wam się podoba prezent Estelle i jej pojawienie?

Oraz ship Caroline i Thomas?
Może Carmas, Caromas albo Tholine?
Piszcie propozycje XD

No i już wiecie dlaczego książka posiada taką nazwę, a nie inną.
Ponieważ Angela jest tym "aniołem". Nie jako stworzenie, ale jako typ osoby.
Jednak wcześniej, na początku książki nim nie była, dopiero potem nastąpiła zmiana. Właśnie dlatego ,,Obudzić Anioła".

Chciałam podziękować wszystkim tym, którzy dotarli do końca tej książki. Mam nadzieję, że spodobała się wam opowieść i, że poczuliście więź z bohaterką, tak, jak ja podczas pisania.
Zdaję sobie sprawę, że dużo brakuje mi do bycia prawdziwą pisarką, ale będę wciąż doskonalić swoje umiejętności i kto wie, może nią zostanę?

Jeszcze raz dziękuję wam!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top