9#Zmiana
- Dobra, wygrałaś. Miałaś rację, a ja się myliłam. Słyszysz?- Powiedziałam do głosu, ale on mi nie odpowiedział.
- Halo? No czekam! Powiedz, jaka jestem, a jaka powinnam! Miejmy to z głowy! - Powiedziałam głośniej, ale nikt mi nie odpowiedział.
Choć nikogo nie wyczuwałam, to krzyknęłam nie kryjąc już paniki, zdenerwowania i wybuchłam płaczem.
- Głosie! Proszę pomóż mi! Co ja mam robić?!
Gdy się nie odezwał padłam na kolana i zaczęłam szlochać.
~~~
Obudziłam się z płaczem.
Kolejnych parę miesięcy nie muszę dzielić na każdy dzień, bo każdy był taki sam. Budziłam się, jadłam, leżałam gapiąc się w sufit, załatwiałam się w ubikacji, jadłam obiad i kolację, i spałam. W snach wołałam do głosu, który się nie pojawiał. Od czasu do czasu wyciągano mnie z celi, żebym pobiegała czy umyła. Każdy dzień był dla mnie cierpieniem. Przez całe miesiące po prostu trwałam. Próbowałam wielu ucieczek, ale kończyły się schwytaniem i różną karą, gotowaniem czy sprzątaniem. Choć kary nie były zbyt przyjemnie, to jednak one były jedyną rzeczą, która potrafiła oderwać na chwilę umysł od poczucia złej rzeczywistości. Ochroniarze najwidoczniej też to zauważyli, bo po jakimś czasie zlitowali się nade mną i dali mi zeszyt, i długopisy. Zaczęłam pisać pamiętnik, który opisywał moje życie, tę historię zawarłam w tym pamiętniku, który teraz czytasz. Potem jednak nie miałam już co pisać i po prostu przestałam. Całymi dniami leżałam i egzystowałam. Już od dawna straciłam nadzieję. Gdy minęły te pół roku, w nocy, obudził mnie hałas otwieranych drzwi. Poderwałam się i odkryłam, że to moje wrota. Ten ktoś w kapturze otworzył je na oścież i szepnął: Uciekaj.
To na pewno była kobieta/dziewczyna. I tylko tyle wiem. Chociaż mam wrażenie, że skądś kojarzę ten głos.
Zaskoczona, wzięłam zeszyt i wyszłam. Co ciekawe nikt nie odkrył, że uciekłam, nikt mnie nie ścigał, nic.
Z oczywistych powodów, nie wróciłam już do chłopaków, tylko wzięłam auto i pojechałam przed siebie. Pobyt w więzieniu mnie zmienił i choć dalej robiłam złe rzeczy, nie ryzykowałam tak mocno. Moje złe uczynki później to były głównie kradzieże, jazda po pijanemu (choć to już rzadziej) czy hakowanie. Byłam już pełnoletnia, więc mogłam pić.
Starałam się już nie zabijać ludzi.
Tak czy inaczej nie wiem, czy to było przeznaczenie czy szczęście, ale trafiłam na średniej wielkości zielony domek z ogródkiem, w którym zmieniło się moje życie o sto osiemdziesiąt stopni.
Pamiętam tylko, że byłam senna i głodna. Nie wiedziałam, gdzie przenocować, więc postanowiłam pukać do drzwi i prosić o możliwość spania. W pewnym momencie, w wyżej wymienionym domku zapukałam do drzwi. Gdy już myślałam, że nikt nie otworzy i odwróciłam się do wyjścia z czyjegoś ogrodu, drzwi się otworzyły. W nich ujrzałam panią, która była powyżej lub równo czterdziestolatką. Była dosyć wysoka, chuda, miała zielone, podobne do moich oczy i krótkie, falowane, brązowe włosy. W porównaniu do mnie, ona miała bladą skórę, a ja opaloną.
- Dzień dobry, czy mogłabym u pani przenocować, proszę? - Zapytałam używając pierwszy raz od dawna mój naturalny głos.
Zaskoczyło ją te pytanie, ale wpuściła mnie do środka. Dom nie był duży, ale był bardzo piękny. Za domem za to był basen, grill, hamak, huśtawko-ławka dla paru osób i stół z krzesłami. Ale najbardziej zaintrygował mnie jeden z pokoi. To było pomieszczenie, w którym spała ta pani i przebywała, pozostały pokój, poza salonem, był opuszczony i w pajęczynach. Wracając do sypialni, ściana była zapełniona zdjęciami. Zdjęcia były dosyć stare, ostatni był zrobiony trzynaście lat temu. Głównie przedstawiały małą dziewczynkę, która czasem była bobasem, a czasem wyglądała tak do sześciu lat. Na niektórych zdjęciach była ta pani, której jest ten dom i bobas. Na innych jakiś człowiek i dziewczynka. Na dwóch byli wszyscy trzej. Ja znałam tego tajemniczego pana. To był mój tata.
______________________________________
Ciąg dalszy nastąpi.
Wiem, trochę krótszy, ale nie mogłam się powstrzymać, musiałam zakończyć w tym momencie. Sorki XD
No to jak myślicie? To chyba już oczywiste XD. Jak myślicie, co będzie dalej?
Next: pewnie jutro
Słów: 649
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top