24# Migela?

                           Michael

Przez chwilę milczałem. A potem zacząłem się śmiać. Przecież to nie możliwe. Nawet ja nie wierzę, żeby jakiś anioł był na ziemi, o ile istnieje. A niby to ja byłem naiwny. Jak Angela mogła w to uwierzyć? Estelle albo żartuje albo ma nie równo pod sufitem.

- Anioł?! Serio, Angi? Ty w to wierzysz? - Powiedziałem, gdy już się uspokoiłem.

- Wiem, że to wydaje się nieprawdopodobne, ale to prawda! Ona naprawdę jest moim aniołem! - Powiedziała Angi.

- Uspokój się, Angelico. To normalne, że mi nie wierzy. Pewnie myśli, że jestem wariatką. Ale, Michaelu, wiem, że mnie nie znasz, ale znasz Angelę i wiesz, że ona nie wierzy w byle co. - Stwierdziła Stella.

- A właśnie. Jak my się tu pojawiliśmy? Nie pamiętam, żebym wracała. - Zauważyła Angi.

- Pamiętasz, jak mówiłam ci, że jestem jedną z tych, którzy mają dwie specjalne moce? Moją drugą mocą jest teleportacja. Mogę przeteleportować siebie i innych lub kogoś do siebie.- Wyjaśniła.

- A czy przypadkiem po użyciu mocy, nie jesteś zbyt zmęczona by użyć ją jeszcze raz? - Spytała Angelica.

- To prawda. Na szczęście okazało się, że anioł Michaela był tam cały czas, używając swojej specjalnej mocy - niewidzialności. Podarował mi energię, dzięki której mogłam nas przeteleportować. - Poinformowała Stella

- Ale przecież powiedziałaś, że on użył mocy. Skąd miał energię? - Spytała Angi.

- Tylko w przypadku bardzo ważnych umiejętności, potrzeba dużo energii. Teleportacja i niewidzialność nie wymagają wiele siły. - Wyjaśniła.

Coraz bardziej ich nie rozumiałem. Estelle to zauważyła albo się domyśliła i po okazaniu dowodu, w postaci zmiany w anioła, wyjaśniła wszystko czego nie wiedziałem.

Byłem zaskoczony.  Po chwili niezręcznej ciszy, przeprosiłem za wyśmianie i nie uwierzenie. Czułem się tak głupio...

                            Angela

Spokojnie spędziliśmy w trójkę parę dni. Dzięki mocy Estelle udało się nawet zapoznać Caroline z anielicą i zobaczyć dom Lyn, który jak dotąd nie widziałam. Ku mojej uldze, Michael i Estelle znaleźli wspólny język. Parę dni temu Stella poinformowała nas, że za tydzień wraca do nieba. Było nam przykro z tego powodu, bo bardzo ją polubiliśmy. Bardzo jej ufałam i uważałam ją jako mądrą kobietę, więc cieszyłam się, że mam takiego anioła. Co prawda była moim przeciwieństwem prawie pod wszystkimi względami, ale najwidoczniej i tak można się dogadać.
   Od paru dni starałam się ją o coś spytać, ale nie miałam odwagi. Co jest dziwne, bo nigdy mi jej nie brakowało. Prawdopodobnie to wyczuła albo zauważyła, że coś mnie dręczy, bo zrobiła ten pierwszy krok, wchodząc do mojego pokoju parę godzin przed jej odlotem do nieba.

- Cześć. - Odparłam nie wiedząc, jak zareagować.

- Cześć. - Odpowiedziała.

Przez chwilę milczeliśmy. Prawdopodobnie Estelle tylko czekała cierpliwie, aż powiem co chcę powiedzieć. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie zadać jej pytanie, ale ostatecznie stchórzyłam.

- Będzie mi ciebie brakowało. - Powiedziałam.

- Mi ciebie również. - Odpowiedziała.

Przez chwilę znowu zapanowała cisza, którą tym razem przerwała Stelle, tuląc mnie, czego w ogóle się nie spodziewałam.

- Nie martw się. Ja zawsze przy tobie będę, choć ty nie będziesz mnie widziała. - Przypomniała.

- Pojawiaj się czasem. - Powiedziałam.

- Oczywiście. - Odparła cofając się ode mnie.

- A jak jest w niebie? Masz tam kogoś czy jesteś sama? - Spytałam zaciekawiona.

Ona uśmiechnęła się i odparła tylko:
- Kiedyś sama to odkryjesz.

- Wątpię. - Stwierdziłam szczerze, czując w gardle gulę.

Po tym co robiłam, na pewno tam nie trafię...

- To jeszcze nie jest pewne. Każdy popełnia błędy, ale każdy też zasługuje na drugą szansę. Twoja historia oraz to, gdzie kiedyś trafisz, zależy od ciebie. - Powiedziała.

Uśmiechnęłam się, dając tym znać, że zrozumiałam. Estelle jest prawdomówna i mogę jej ufać, ale jednak ciężko było mi uwierzyć w jej słowa.

- A co do twojego drugiego pytania, zrób to. - Powiedziała, czym mnie zaskoczyła.

- Ale nie zadałam ci żadnego drugiego pytania. - Zauważyłam.

- Ale chciałaś. - Stwierdziła.

Miała rację.

- Sama nie wiem. Co jeśli on nie odwzajemnia moich uczuć? Poza tym nigdy tego nie robiłam. Zazwyczaj bywało odwrotnie. - Wyjaśniłam.

-  Dopóki mu nie powiesz, nie dowiesz się tego. - Powiedziała.

                               ~~~

Po paru minutach od rozmowy, pożegnaliśmy się i Estelle odleciała.

- Będzie mi jej brakowało...  - Stwierdziłam.

- Mi też. Była fajna. - Odpowiedział Mike.

- Gdyby nie była aniołem, to czy byś z nią chodził? - Zapytałam zaciekawiona.

- Nie. - Odpowiedział.

- Czemu? Przecież jest ideałem! - Stwierdziłam z ukłuciem zazdrości.

- Dla mnie to ty jesteś. - Powiedział, a ja się zarumieniłam.

Po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział i czym prędzej się poprawił.

- Zz... Znaczy jako przyjaciółka! - Powiedział zdenerwowany.

Ja też byłam zdenerwowana, ponieważ chciałam mu coś wyznać, ale bałam się mu to powiedzieć.

- Michael, ja... Kocham Cię. - Powiedziałam już mocno zestresowana.

Pomimo, że zaschło mi w gardle i język mi się plątał, postanowiłam mówić dalej.

- Kocham Cię od momentu, gdy po raz pierwszy mnie objąłeś, gdy opowiedziałam ci o sobie, chociaż zaczęłam zdawać sobie sprawę, po tym nieporozumieniu z nie lubieniem mnie przez ciebie. Nabrałam pewności, gdy mnie ochroniłeś własnym ciałem... - Wyznałam bojąc się jego reakcji. - O rany! To chyba najgłupsze wyznanie jakie istnieje! To dlatego, że nigdy jeszcze nie wyznawałam nikomu uczuć i... - Drążyłam bez ładu i składu.

- Ja też Cię kocham Angi. Jesteś najpiękniejszą, najmądrzejszą i najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek w życiu spotkałem. - Odpowiedział.

Ulżyło mi i się zarumieniłam.

- Pamiętasz, jak przypadkowo spędziliśmy noc razem? Wtedy przyśnił mi się nasz pocałunek. - Wyjaśnił.

Uśmiechnęłam się wpatrując w błękit jego oczu. Mike przybliżył się lekko, a gdy ja odpowiedziałam tym samym, pocałowaliśmy się. Robiliśmy to przez dłuższą chwilę, biorąc tylko małe przerwy na oddechy. Tamta chwila była chyba najpiękniejszą w moim życiu. Czułam jak mi puls przyśpiesza, a ciepło rozchodzi się po całym ciele. W pewnym momencie nawet wyrwał mi się cichy jęk, ale to nam nie przeszkodziło łączyć usta w namiętnym pocałunku.

Po zakończonej czynności, powiedział, że to jego urodzinowy prezent dla mnie, co przypomniało mi, że mam dziś dwudzieste urodziny.
                    
______________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 983 ( tak, trochę krótsze, sorki)

No i mamy ostatecznie ship Angela x Michael.
Może Migela?
Piszcie propozycje w komentarzach!

Jak wam się podobało?

Wydaje się, że to koniec, nie?
Ale jeszcze nie!

Choć zbliżamy się do końca.
Został jeszcze przynajmniej jeden nierozwiązany wątek.
Ktoś wie, jaki?

Next: jutro chyba

To Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top