22#Tajemnicza postać

Zawahałam się przy wejściu. Nie znam tej osoby, ale z drugiej strony wyciągnęła mnie z więzienia...

Niepewnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Automatycznie przymrużyłam oczy starając się przyzwyczaić do światła. Od razu, gdy się wchodziło do pomieszczenia znajdował się salon, a dalej można było korytarzem przejść prosto do kuchni lub na lewo do łazienki i ubikacji albo na prawo do dwóch pokoi.

Wszystkie pomieszczenia były jasne. Drewniane podłogi w pokojach i w korytarzu jasne, w reszcie pomieszczeń białe kafelki, wszędzie dużo światła i jasne, białe, niebieskie lub różowe ściany. Choćbym nie wiem jak długo szukała, nie znalazłabym w tym domu niczego ciemnego, z wyjątkiem mojego ubioru.

Gdy zamknęłyśmy drzwi, tajemnicza dziewczyna odsłoniła kaptur. Była to piękna kobieta o białych, ale nie siwych włosach zaplecionych w wysokiego kucyka. Jej oczy były bardzo jasne i niebieskie, a jej cera w kształcie serca, była blada, ale to dodawało jej uroku. Przez chwilę miałam wrażenie jakby lekko świeciła, ale stwierdziłam, że mi się wydaje. Wciąż siedziała w płaszczu, który zakrywał resztę ciała włącznie z szyją.

- Nazywam się Estelle. - Powiedziała swoim melodyjnym, gładkim i delikatnym głosem, który wciąż wydawał mi się znajomy.

- Jestem Angela. Dziękuję, że mi pomogłaś. Dwa razy. - Powiedziałam.

Uśmiechnęła się odsłaniając idealnie białe zęby.

- Domyśliłaś się i nie ma za co.

Zaczęliśmy rozmawiać. W pewnym momencie ni z tego ni z owego, odezwała się bardziej stanowczo i współczująco.

- Wiem, że Mark zrobił wiele złych rzeczy, ale nie mścij się na nim. - Stwierdziła.

- Skąd o tym wiesz? A poza tym on tyle mi zrobił! Przez niego Michael może umrzeć, a ja nawet nie wiem, w którym on jest szpitalu! - Powiedziałam.

- Wiem, ale mszcząc się na nim, spadniesz do jego poziomu. - Stwierdziła.

Nie wiem jak to zrobiła, ale przekonała mnie. To jest dziwne, bo ja nigdy nie wycofuje się z postanowień. Jeśli coś sobie obiecam to tak prędzej czy później się dzieje. Kiedy tak myślałam, nagle mnie olśniło. Już wiem skąd znam ten głos pełen czułości i dobra.

- Czy... To ty jesteś tą osobą, która podczas snu rozmawiała ze mną i ostrzegała? - Spytałam.

- Tak - Odpowiedziała rozbawiona.

- Ale jak to możliwe? Przecież nikt nie potrafi wchodzić komuś do głowy! - Stwierdziłam zaciekawiona.

Estelle jeszcze szerzej się uśmiechnęła, choć uznawałam to za niemożliwe i ściągnęła płaszcz. Zamarłam. Miała na sobie jasną, zwiewną sukienkę, a na szyi wisiał łańcuszek w kolorze jej oczu, w kształcie serca. Ale to nie były rzeczy, które mnie zszokowały. Tak! Zszokowały, a nie zaskoczyły. W żadnym miejscu na ciele nie zauważyłam pieprzyka, a z jej pleców wystawały długie, białe i pierzaste skrzydła.

- Jestem twoim aniołem stróżem. - Wyjaśniła.

Gdyby nie jej skrzydła, nigdy bym nie uwierzyła. Miałam tak wiele pytań.

- A czy anioły nie mają aureolek? - Spytałam zdezorientowana.

- Mają. Niezła spostrzegawczość. - Powiedziała i rozpuściła włosy, a "gumkę" zawiesiła nad głową. Była świetlista i żółta.

- Czyli użyłaś aureoli do zawiązania włosów? - Zapytałam.

- Tak, ale to nie jedyna rzecz do której można ją użyć. Najczęściej jednak zawiązujemy nią włosy tylko na ziemi, żebyśmy mogli nie zdradzać nią swoją tożsamość. - Wyjaśniła.

- Czy wasza skóra i skrzydła przypadkiem tego nie zdradzają? - Dociekałam.

- Dlatego możemy zamieniać się w ludzi. Ale w postaci nieśmiertelnej mamy lepszy refleks, zmysły, a do tego w każdej chwili możemy polecieć. W postaci człowieka nie mamy tych możliwości. - Doinformowała mnie.

- Czy wiesz, co z Michaelem i gdzie jest? - Zapytałam modląc się w duchu, by wiedziała.

- Wiem, gdzie się znajduje, ale nie wiem, jak się teraz trzyma. Ostatni raz widziałam go tuż po przywiezieniu go do szpitala. Wtedy jego stan był ciężki, ale stabilny. - Wyjaśniła.

- Możemy go odwiedzić?! - Poprosiłam.

Zgodziła się i wsiadłyśmy do jej auta. Co ciekawe było to BIAŁE audi.

- Wszystko masz takie jasne. - Skomentowałam.

- Tak. Uwielbiam jasne kolory. Zresztą ciemne są kojarzone z demonami. Co do auta to one są bardzo popularne w niebie. - Wyjaśniła.

Czyli demony także istnieją. W sumie, jeśli istnieją anioły...

- Ale czemu one są popularne, w sensie chodzi o kolor? - Zapytałam.

- Też. Najczęściej mamy w kolorach jasnych czy pastelowych. Najpopularniejsze kolory to biały, jasnoniebieski, jasny żółty, jasny różowy i jasny zielony. Ale jasne marki Audi są szczególnie popularne. - Wyjaśniła.

- Ale czemu? - Zapytałam zaciekawiona.

- Bo Audio to po łacinie ,,słyszę". A anioły słuchają ludzi i im pomagają. - Wytłumaczyła.

Po paru minutach byłyśmy na miejscu. Estelle zmieniła się w człowieka. Figura i kształt twarzy pozostał bez zmian, ale jej oczy stały się szare, a włosy zmieniły kolor na blond. Jej skóra stała się bardziej opalona, a gdzieniegdzie pojawiły się pieprzyki. Skrzydła i aureola znikły. Tylko ubiór i naszyjnik pozostały.

Wyszłyśmy z auta i po chwili znalazłyśmy się przed salą, w której podobno trzymany był Michael.
Kiedy zbliżyłam się do jego łóżka i odważyłam się spojrzeć, ujrzałam go. Był blady i wciąż nieprzytomny, ale żył. Do palca miał przyczepiony czujnik do kardiomonitora (monitor z pulsem itd.), na twarzy założono mu maskę wspomagającą oddychanie, był podłączony do kroplówki, a na klacie miał bandaż w miejscu rany i poprzyczepiane elektrody.

Lekarz powiedział nam, że jego stan się pogorszył od czasu przybycia Estelle i, że za parę godzin pewnie umrze. Nic nie możemy zrobić.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć, dlatego anielica poprosiła, żeby medyk zostawił nas na chwilę samych. On wyszedł, a ja drżącą ręką, najdelikatniej jak umiałam wzięłam go za rękę. Wtedy Stella mnie objęła. Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu, dopóki Estelle nie ściągnęła naszyjnika i nie podała go mnie.

Zdziwiona nie odebrałam jej naszyjnika tylko się przyglądałam.

- Każdy anioł posiada specjalną magię. Czasem jednak zdażają się tacy, którzy mają dwie moce. Ja jestem jedną z nich. Jednak, żeby ich użyć, potrzebne są nasze naszyjniki. Oprócz tego, bez nich nie możemy zmieniać się z anioła w człowieka i odwrotnie. Jedną z moich szczególnych mocy jest leczenie. Każdy anioł potrafi wyleczyć powierzchowne dolegliwości ciała czy duszy, ale niektórzy, w tym ja, potrafią uleczyć cięższe choroby, które mogą skończyć się źle. - Wyjaśniła.

- To czemu tego nie zrobisz? - Spytałam zdesperowana.

- Ponieważ to byłoby zbyt proste, gdybym potrafiła każdego leczyć tak po prostu. Są pewne ograniczenia. - Poinformowała.

- Jakie? - Zapytałam powoli tracąc nadzieję.

- Musimy mieć z poszkodowanym silną więź. Dlatego potrafiłabym uleczyć ciebie, moją rodzinę i przyjaciół, ale Michael mnie nie zna, a ja jego. Nie ma między nami żadnej więzi, więc nie jestem w stanie mu pomóc. - Odpowiedziała.

- Ale ja ciebie też prawie nie znam. To jak to możliwe, że możesz mnie wyleczyć? - Dopytywałam.

- Bo jestem twoim aniołem stróżem. Dlatego od początku, nawet się nie znając nasza więź była, jest i pozostanie silna. - Wytłumaczyła.

- Ale czemu mi to mówisz i dajesz naszyjnik? - Zapytałam.

- Ponieważ ja nie mam z nim więzi, ale ty tak. Możesz użyczyć moją moc i go uleczyć. - Doinformowała, przy czym przekazała mi w ręce wisiorek.

Gestem zachęciła mnie bym go założyła na szyję, więc to zrobiłam. Myślałam, że poczuję jego energię, ale tak się nie stało.

- A jak ja mam go uleczyć? Czy to podziała? Przecież to są twoje moce, a naszyjnik po prostu umożliwia je wykorzystywanie, prawda? - Spytałam.

- Tak, ale jak mówiłam nasza więź jest niezwykle silna i dzięki niej mogę dawać ci siłę, energię, moc i tym podobne. I tak ty uleczysz Michaela. - Wyjaśniła.

- Za pomocą więzi? Jak? - Dopytywałam się wciąż nie rozumiejąc.

- Może tak. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że więzi to liny ciągnące się od ciebie do osób, które są ci bliskie. Odnajdź linę do mnie i ją pociągnij, po czym możesz od razu popchnąć sznur prowadzący do Michaela. Mi to pomaga. - Wytłumaczyła.

Przymknęłam powieki skupiając się na zadaniu. Po chwili zobaczyłam parę lin ciągnących się do moich przyjaciół. Najbliższe prowadziły do anielicy i Mike'a. Gdy pociągnęłam więź od Estelle, nagle poczułam coś niezwykle silnego, że przez chwilę nie mogłam oddychać. Wtedy Stella zwróciła mi uwagę mówiąc żebym robiła to powoli, ponieważ wtedy będzie bezpieczniej dla mnie i Michaela. Niecierpliwiłam się, ale posłuchałam i zaczęłam wolniej pobierać moc. Im więcej pobierałam tym mocniej czułam naszyjnik. Emanował on niezwykle mocno, przez co coraz trudniej mogłam się skupić. Gdy wzięłam wystarczająco magii, delikatnie puściłam ją w stronę Mike'a. Czułam jak nasza więź słabnie i domyśliłam się, że za niedługo umrze, no chyba, że mu pomogę. Puściłam trochę więcej mocy i gdy zaczęła ona trafiać w Michaela zaczęłam czuć jego cierpienie oraz zawroty głowy. Im dłużej dawałam moc, tym mocniej mnie bolało. Instynkt i umysł kazali mi przestać, ale po raz pierwszy zaufałam mojemu sercu, który radził dać jak najwięcej choćby nie wiem co. Zacisnęłam więc mocniej powieki i zęby, rękami wciąż dotykając miejsce postrzelenia. Na szczęście te uczucie było chwilowe i gdy zakończyłam leczenie, nie miałam żadnych skutków z wyjątkiem utraty sił. Widocznie używanie mocy zabrało mi sporo energii. Ku mojej radości, udało mi się go uleczyć i wracał do sił, choć wciąż był nieprzytomny.

______________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

Zapewne się tego nie spodziewaliście, co? Teraz wreszcie odkryliście kto uratował dwa razy Angelę, kim był tajemniczy głosik i jakim cudem on istniał.

Wgl zanim poznaliście Stellę, myśleliście, że kto pomógł Angeli uciec?

Czy myśleliście, że to była jej mama? (Tak jak myślał mój ojciec?)

Poza tym Michael został uleczony!
Jak myślicie, co wydarzy się w następnych rozdziałach?

Słów: 1492

Next: pewnie jutro ^^

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top