17#Kradzież

                             Michael

Szybko wybiegłem z posiadłości Marka. Ostatnie co widziałem to jego podstępna mina. Postanowiłem, że opowiem o wszystkim Lyn.
Czym prędzej zapukałem do drzwi, a ona je po chwili otworzyła.

- Nie chcę wyjść z wami dziś na dwór, bo... - Powiedziała, ale przerwała, gdy ujrzała w moich oczach strach,  niezdecydowanie oraz wściekłość.

Zaprosiła mnie do środka i gdy obiecała mi, że nikomu nie powie, opowiedziałem jej o wszystkim. O tym, że chyba coś czuję do Angeli, o spotkaniu z Markiem oraz o tym, co usłyszałem podczas rozmowy Marcusa z Angelicą. Przez chwilę milczała nie wiedząc, co powiedzieć. Po chwili jednak stwierdziła, że musimy spotkać się z Angi i wybić jej to z głowy. A ja będę musiał przyznać się do podsłuchiwania, bo jeśli Mark to powie, to będzie gorzej.

Wyszliśmy, ale okazało się, że już za późno. Angi nie było ani w domu, ani u Marka. Telefon zostawiła w pokoju, a jej mama była w pracy. Niestety nie wiedziałem, który sklep chcą okraść. Nic nie mogliśmy zrobić i mogliśmy mieć tylko nadzieję, że Angela się rozmyśli.

                            Angela

Poszłam z Markiem, ale gdy znaleźliśmy się przy sklepie, ogarnęły mnie silne wątpliwości. Zatrzymałam się. Mark zapytał o co chodzi, a ja mu wyjaśniłam. Wtedy stwierdził, że zrobiłam się słaba oraz przypomniał mi motto organizacji na temat chwil słabości i tego, że nie można im pozwalać, by nie spowodowały tego, że się poddam. Dlatego weszliśmy. Ponieważ dawno tego nie robiłam, postanowiliśmy odpuścić bank, czy sklep z elektroniką i wybraliśmy księgarnię. Postanowiłam ukraść jeden z bestsellerów z gatunku romansideł, a Mark zgarnął książkę wiedźmina. Z zaskoczeniem odkryłam, że choć akcja była udana, nie sprawiło mi to frajdy tak, jak kiedyś, a jedynie ogarnęło mnie poczucie winy. Mark w odpowiedzi znowu wspomniał, że stałam się słaba i, że to mi przejdzie. Wieczorem wróciłam do domu i przez chwilę poczułam, że ktoś mi się przygląda z prawej strony, czyli sąsiedzi z lewej. Obróciłem się w tamtą stronę i dostrzegłam Mike'a, który odwrócił wzrok.

- Cześć, Mike! - Odpowiedziałam siląc się na wesoły, uprzejmy ton.

On popatrzył na książkę, którą trzymałam w ręku, po chwili skierował wzrok na mnie.

- Michael. Tylko przyjaciele mówią na mnie Mike, pamiętasz? A ja nie przyjaźnię się ze złodziejami. - Stwierdził z lodowatym tonem.

- Ale przecież wcześniej kradłam, a to ci jakoś nie przeszkadzało. - Stwierdziłam.

- Tak, bo wtedy musiałaś, żeby przeżyć, ale teraz miałaś wybór. Przecież mogłaś zapłacić za tę książkę. Nie zamierzam już nigdy się do ciebie odzywać, więc idź do domu, Kate. - Powiedział, po czym odszedł.

To też zabolało, bo on zawsze nazywał mnie Angelą i w porównaniu do mnie uważał, że zasługuję na to imię. Twierdził, że mi pasuje bardziej niż Kate.

Przez parę minut nie wiedziałam co mam robić i zdezorientowana stałam przed domem. Po chwili jednak weszłam do mieszkania. Ponieważ mama już wróciła, zjedliśmy razem kolację, a po tym udałam się do mojego pokoju. Na moim łóżku leżała niedoczytana książka i druga ukradziona, oraz telefon. W końcu udało mi się go przejrzeć i zobaczyłam dwie nieodebrane wiadomości. Jeden od Mike'a, a drugi od Lyn. Dzwonili mniej więcej tuż przed kradzieżą, co sugerowało, że albo to był zbieg okoliczności, w co wątpię, albo wiedzieli. Ale skąd? Poza mną i Markiem nikt o tym nie wiedział, a wspólnik nie wydałby mnie, a nawet jeśli chciałby to zrobić, to zrobiłby to po akcji. Nie ryzykowałby tym, że ktoś mnie powstrzyma.

Wstałam z łóżka, położyłam książki i telefon na biurku, po czym się położyłam. Myślałam, że znów nie będę mogła zasnąć, ale jednak szybko mi się to udało. Pomimo tego, ta noc była jedną z najgorszych moich nocy, choć często kiedyś miałam takie spanie. Może Mark ma rację i naprawdę stałam się słaba?

                             ~~~

Jakby na złość, właśnie przechodziliśmy  obok sklepu z zabawkami. Na wystawie leżała figurka na której strasznie mi zależało. Zaczęłam krzyczeć, żeby kupił mi tę lalkę, ale tata odmówił. Weszliśmy do tego sklepu i miałam nadzieję, że zmieni zdanie. Niestety jednak znaleźliśmy się w tym pomieszczeniu tylko dlatego, że poza zabawkami można było kupić tam jeszcze ubrania na mój rozmiar. Lubiliśmy kupować tam ciuchy dla mnie, ponieważ często były piękne i podobno tanie. Trochę wtedy żałowałam, że jak będę starsza, będę musiała zmienić miejsce kupowania ciuchów, bo tam były ubrania dla dzieci od paru miesięcy do ośmiu lat. Podczas, gdy tata szukał ciuchów do przymierzenia dla mnie, ja skorzystałam z chwili nie uwagi, wzięłam figurkę i schowałam do kieszeni. Tata odkrył to wieczorem jak byliśmy już w domu. Po raz pierwszy i chyba ostatni był na mnie zły. Następnego dnia wybraliśmy się z powrotem do tego sklepu, a ja oddałam i przeprosiłam za to, że ją ukradłam.

                              ~~~

Obudziłam się z większym poczuciem winy, niż wtedy, kiedy zasypiałam. Dalej pamiętałam co mi się przyśniło. Co ciekawe znowu poczułam przy tym śnie czyjąś obecność, ale ta osoba tym razem nic nie powiedziała. A co do snu, nie pamiętałam tego zdarzenia i dopiero po tym, jak mi się to przyśniło, zdałam sobie sprawę, że faktycznie było coś takiego. W sumie nic dziwnego, że nie pamiętałam, skoro miałam wtedy mniej więcej trzy lata. Tak czy inaczej zapisałam sobie to wspomnienie, razem z innymi historiami z moim tatą tak, bym tego nie zapomniała, po czym wstałam i ubrałam się. Tym razem nie zależało mi na tym, żeby było modnie i seksownie, i chyba po raz pierwszy od dawna wybrałam stare, szare, krótkie spodenki i pierwszy podkoszulek, który wpadł mi w ręce. Na stopy założyłam czarne sandały. Uczesałam się i zawiązałam włosy w kitka, choć zawsze nosiłam rozpuszczone i nie pomalowałam się. Pół dnia przeleżałam w łóżku czytając książkę, którą nie dokończyłam, starając się nie zerkać na ukradzioną. Poczucie winy cały czas mnie przygniatało, szczególnie wtedy, gdy wyszłam na dwór, żeby nie zdradzać mamie, że coś nie gra i usiadłam przed domem. Po paru minutach postanowiłam pójść po Michaela. Miałam nadzieję, że mu przeszło, ale zrozumiałam, że jednak nie, gdy otworzył drzwi, a gdy zobaczył, kto zapukał, czym prędzej je zamknął nawet nie dając mi nic powiedzieć. Próbowałam dostać się do Carolean, ale otworzyła mi drzwi jej babcia, która powiedziała, że Lyn kazała jej powiedzieć, że nie ma jej w domu, po czym przeprosiła mnie i pożegnała, życząc miłego dnia i dając mi ciasteczka, które upiekła. Nie miałam na nie ochoty, ale wzięłam jednego. Były czekoladowe i bardzo smaczne. Wróciłam do domu, udając zmęczoną, ale szczęśliwą i dałam mamie resztę ciastek. Położyłam się na łóżku i wtedy zaczęłam się zastanawiać.

Co ja najlepszego narobiłam?

______________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

No to mamy akcję i poczucie winy u Angeli. Widać, że dziewczyna się zmieniła? W końcu teraz czuła silne poczucie winy.

Jak myślicie, co się dalej wydarzy? Jak i czy Angela to naprawi?

Zobaczycie!

Słów: 1109

Next: pewnie jutro

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top