15#Niezręcznie

                             Angela

Po akcji z Markiem byłam wściekła, więc poszłam do domu, a ponieważ był wieczór, to próbowałam czytać, żeby zająć czymś głowę, ale nie mogłam się skupić. Po jakimś czasie stwierdziłam, że mi się nie uda i postanowiłam, że położę się wcześniej. Powiedziałam to mamie, umyłam się i poszłam spać. Jednak nie usnęłam tak szybko, jak zwykle zasypiałam. Wcześniej szybkie zasypianie, nie ważne o której, było zaletą, bo nie zawsze dało się iść spać o tej samej godzinie. Czasem były nocne akcje, a czasem trzeba było wcześnie iść spać. Odkąd przestałam być agentem, to nadal jest jakiś atut, ale nie jest on tak ważny jak kiedyś.
Tym razem dopadła mnie bezsenność. Przez dobrą godzinę się wierciłam, przyjmując różne pozycje, a myślami wracałam do spotkania z Markiem.
Moje słowa były prawdą i to było najgorsze. Byłam taka sama jak Mark. Owszem, zmieniłam się. Ale przecież nikt nie jest w stanie oduczyć się wszystkich złych nawyków, prawda? Choć wiem, jak to jest być kochaną przez kogoś i mam wspaniałych przyjaciół, to mam czasem zastanawiam się czy na to zasługuję. Owszem, stałam się milsza i przestałam świadomie kogoś krzywdzić, ale czy przypadkiem dalej ranie moich najbliższych, ale nieświadomie? Przecież po rozmowie z Markiem dwa dni temu, całkowicie ich olałam, a potem zaczęłam unikać, choć później wiedziałam, że chcieli mnie spotkać. Będę musiała do nich jutro zagadać.

                            Michael

Po powrocie do domu, aż do momentu zaśnięcia cały czas rozmyślałem nad słowami Marka. Jest co prawda złym i kłamliwym człowiekiem oraz dobrym manipulatorem, ale w głębi serca czułem, że to co powiedział o Angeli jest prawdą. Albo przynajmniej według niego. On naprawdę tak uważał. Angelica na pewno nie będzie chciała mnie na umyślnie skrzywdzić, pewnie zrobi to nieświadomie, ale nie powie, że mnie kocha i nie odwzajemni moich uczuć. A poza tym ja nie jestem pewien czy naprawdę dażę ją silnym i prawdziwym uczuciem, czy to tylko zauroczenie, które przeminie albo przyjaźń. Na razie zachowam te uczucia w tajemnicy i mam nadzieję, że Mark tego nie wyda. Ale wątpię, ponieważ on nie będzie chciał ryzykować.
  
                          Angela

Pierwsze co zrobiłam po obudzeniu się koło ósmej, zjedzeniu, przebraniu się i tym podobne, było wybiegnięcie z domu i zapukanie do Mike'a. Po chwili otworzył mi drzwi i uśmiechnął się.

- Cześć Angi! Widzę, że znudziło ci się unikanie nas jak ognia. - Zażartował.

- Cześć. Tak, przepraszam, to było głupie... - Odpowiedziałam z lekkim zawstydzeniem.

- Nie ma sprawy. Każdy potrzebuje pobyć chwilę sam od czasu do czasu. - Wyjaśnił wciąż uśmiechnięty.

- To może byśmy razem gdzieś wyszli? - Spytałam.

- Oczywiście! Byłaś już u Lyn, czy idziemy po nią razem? - Zadał pytanie.

- Szczerze myślałam, że spotkamy się sami, ale skoro tak wolisz... - Powiedziałam starając się ukryć rozczarowanie.

- Tak! W trójkę zawsze jest lepiej niż w dwójkę! - Stwierdził.

Poszliśmy po Caroline.
Czy to moja wina? Dlaczego Michael nie chce ze mną być sam na sam, ale musi być Carolean? W sensie jasne, fajna jest i bardzo ją lubię, ale trochę mnie zabolało, że bez niej się ze mną nie spotka. A może zbyt bardzo się tym przejmuję? A co jeśli ze sobą chodzą? I czemu się boję, że tak jest? Jeśli odpowiedź brzmi tak, to chyba powinnam cieszyć się ich szczęściem?

- E... Angela? Czy wszystko w porządku? - Spytała mnie Lyn.

Oboje patrzyli się na mnie.

- Ym... Tak. A co? - Odpowiedziałam zdezorientowana.

- Zastanawialiśmy się, gdzie pójdziemy. Ja chciałam do sklepu, a Mike na plac. Zapytaliśmy się, co ty byś wolała. - Wyjaśniła.

Michael nic nie odpowiedział, ale ciągle się we mnie wpatrywał.
Tak bardzo pochłonęły mnie nurtujące mnie pytania, że się zamyśliłam i nie słuchałam. I co wybrać? Mi obojętnie. Chyba teraz wolałabym plac, ale co jeśli to, że wolę pomysł Mike'a sprawi, że pomyślą, że mi na nim zależy bardziej niż powinno, choć tak nie jest?

- Yyyy... Ja... Ym... Wolałabym...chyba... Pójść do... - Powiedziałam zawstydzona i zażenowana tą sytuacją i po chwili milczenia dokończyłam podnosząc głos - Do Parku!

Masakra, ale niezręcznie...

Przyjaciele patrzyli w moją stronę zaskoczeni moim, jakże odmiennym zachowaniem. Ochrzaniłam siebie w myślach. Nie powinnam się jąkać i zdradzać niezdecydowanie. Powinnam także nie dać się ponieść na tyle myślom, ponieważ powinnam zawsze wiedzieć, co się w danej chwili dzieje. Chociaż w sumie nie jestem już agentką.

- Halo! Ziemia do Angeli! - Wykrzyknęła Carolyn.

Super. Znowu dałam się pochłonąć myślom. O czym mówili?

- To wygrał park, tak? - Spytałam nieśmiało.

Strzelałam tę odpowiedź, ponieważ Michael nie lubi sklepów, a na placu byliśmy wczoraj.

- Tak, ale nie o tym teraz mówiliśmy. - Powiedziała Lyn.

- Jesteś zamyślona. O czym myślisz? - Spytał Mike.

Wolałabym tego nie mówić.

- To nic szczególnego... - Powiedziałam zawstydzona.

Przyjaciele jednak dalej milczeli, czekając na moją odpowiedź. Stwierdziłam, że nie wyjawię wszystkich moich wątpliwości, a tylko jedno, co mnie ciekawi.

- Czy... wy... Spotykacie się ze sobą? - Spytałam cicho.

Zapadła cisza, którą przerwał Mike.

- W sensie? Często się spotykamy by wyjść na dwór. - Oznajmił.

- Nie, jej chodzi o to czy jesteśmy parą. Nie, nie jesteśmy. Skąd ten pomysł? - Wyjaśniła Michaelowi, po czym spytała się mnie.

- Bo znacie się naprawdę długo i tak dalej... - Powiedziałam.

                        Caroline

Spędziliśmy razem parę godzin. Tylko tym razem było jakoś dziwnie. Angela choć nigdy nie była gadatliwa, teraz przeszła sama siebie. Zawsze była czujna, ale teraz chodziła zamyślona. Kiedy miała wybierać coś z proponowanych przez mnie i Mike'a propozycjj, ona nigdy nie wybierała żadnej z naszych opcji i wybierała całkiem inną nawet, gdy jej nie chciała. Michael wcale nie był lepszy. Także milczał, nigdy nie siadał koło Angeli, choć często na nią spoglądał. Co ciekawe, mogłabym przyrzec, że widziałam jak Mark nas podgląda. Michael też to zauważył i spojrzał na niego wrogo. Angela z kolei nawet jeśli go widziała, a prawdopodobnie tak było, nie dała tego po sobie poznać. Co się między tą trójką wydarzyło? Po tych paru godzinach w końcu nie wytrzymałam tej atmosfery i pod pretekstem pomocy babci udałam się do domu. Przyjaciele poderwali się proponując pomoc, ale odmówiłam. Potem stwierdzili, że oni też wrócą ze mną, ale także nie chciałam. Dlaczego nie chcą zostać sami?

                         Michael

Kiedy Caroline poszła, ja i Angela wciąż staliśmy wpatrując się w stronę, w którą odeszła Lyn. Po jakimś czasie, Angi odwróciła się do mnie.

- To co robimy? - Zapytała.

- Ja... Robi się późno. Oj... - Zacząłem, przy słowie ojciec szybko zmieniłem zdanie i dokończyłem tak, że wyszło po słowie późno - Ojej! W domu będą się martwić! Muszę już iść.

Spanikowałem. Może zbyt nie miło ją potraktowałem. Po chwili przekonałem się, że chyba miałem rację, bo ujrzałem coś, co było niezwykle rzadkie. W Angeli oczach dostrzegłem łzy.
Próbowałem ją przytulić, ale odepchnęła mnie i uciekła. Pobiegłem za nią i zatrzymałem ją, trzymając za rękę.

- Angelo... - Zacząłem, ale przerwałem.

No bo co miałem jej powiedzieć?

- Jeśli nie chcesz być już moim przyjacielem, po prostu mi to powiedz. - Powiedziała, wyrwała rękę z uścisku i pobiegła.

Nie doganiałem ją. Wtedy obok niej pojawił się Mark, który ją objął. Co ciekawe ona nie wyrwała się mu, tylko odwzajemniła. Byłem za daleko, by słyszeć jego słowa, ale sądząc po tym, jak odwrócił głowę w moją stronę, by pokazać uśmiech, który pokazuje, że Mark drwi sobie ze mnie oraz po tym, jak razem poszli stwierdziłem, że udało mu się coś osiągnąć. Pewnie jeden krok w jego planie do tego, by Angela była z nim i wróciła na ścieżkę zła...

______________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!

Nie wiem co tu napisać, więc bez przedłużania:
A może to: pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach!

Słów: 1219

Next: pewnie jutro

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top