14#Mike i Mark

                            Angela

Rozmowa z Markiem tak mnie wkurzyła, że poszłam do domu, zostawiając moich zdezorientowanych przyjaciół. Na początku miałam to gdzieś, ale potem zrobiło mi się głupio. Nie powinnam była tak się zachować. Oni zawsze mi pomagają, a ja tak ich potraktowałam... Przez dwa dni ich unikałam. Na początku oni też nie byli w humorze, więc nie próbowali się spotkać. Dopiero drugiego dnia próbowali, ale ja się wymykałam.

Teraz siedziałam w pokoju, gdy ciszę przerwał okrzyk mamy - Angela! Przyjaciele do ciebie!

Czym prędzej wyszłam oknem, które na szczęście znajdowało się na tyłach domu i przebiegłam przez ogród, przeskakując nad ogrodzeniem. Choć zżerała mnie ciekawość, wyuczone umiejętności byłego złego agenta nie pozwoliły mi spojrzeć się za siebie w celu ocenienia sytuacji. Uczono nas tak, ponieważ każde rozproszenie podczas realnego zagrożenia może skończyć się tragicznie. Dlatego przystopowałam dopiero, gdy znalazłam się dosyć daleko.

Pech jednak znów dał się we znaki, bo choć żaden z przyjaciół mnie nie znalazł, to jednak zauważył mnie ktoś inny. Oczywiście Mark.

- Wreszcie zdałaś sobie sprawę z tego, jak męczących masz przyjaciół? - Powiedział uśmiechnięty.

Nie miałam ochoty na kłótnie z nim, więc go olałam i poszłam przed siebie mając nadzieję, że i on odpuści. Niestety wiedziałam, że tego nie zrobi i miałam rację.

- Oj, co się stało, Anielico? Zapomniałaś języka w gębie? - Zapytał kpiąco.

- Nie mów tak do mnie - Odparłam.

- Ale przecież to oznacza twoje imię. Chyba, że wróciłaś do Kate. Nie zdziwiłbym się, bo twoje prawdziwe imię ci nie pasuje. - Stwierdził.

Nie odpowiedziałam.

- Cóż. Wcześniej powiedziałem, że stałaś się słaba, ale nie myślałem, że tak naprawdę jest. Nie odgryzłaś mi się, choć zawsze to robiłaś. - Powiedział, uśmiechając się.

Wiedziałam, że specjalnie tak powiedział, bo chciał mnie wkurzyć i wykorzystać to. To była pułapka, ale miałam to gdzieś.

- Nie jestem słaba, ale ty już tak. Umiem zobaczyć moje błędy i je zmienić, ale ty nie. Ciągle trwasz w błędzie, a twoje życie to jedno wielkie kłamstwo. Mógłbyś być szczęśliwy, gdybyś zmienił swoje cele, ale nie chcesz, więc nie jesteś i nigdy nie będziesz tak naprawdę radosny. Nigdy nie zrozumiesz, jak to jest być kochanym i kochać kogoś, ale ja już tego doświadczyłam i nigdy nie pozwolę tego stracić. - Odparłam.

Trochę zatkała go moja odpowiedź. Sądził, że powiem tylko, że nie jestem słaba, a on zmusi mnie do udowodnienia tego, robiąc coś złego.
Po chwili jednak znów przybrał obojętny wyraz twarzy, a jego emocji znów nie dało się odczytać.

- Aha, Akurat. Nie wiesz, jak się czuję. Bo skąd niby masz to wiedzieć, księżniczko? - Zapytał.

- Wiem to, bo sama taka byłam i tak samo się czułam. - Wyjaśniłam, po czym odeszłam.

Ku mojemu zdziwieniu, nie poszedł za mną.

                        Caroline

Mama Angeli wpuściła nas do środka, ale gdy weszliśmy do pokoju, zastaliśmy książkę na łóżku i otwarte okno.

- Wymknęła nam się - Oznajmił Mike, choć było to oczywiste.

- Tak, ale popatrz co czytała! Nigdy bym nie pomyślała, że uwielbia romanse! - Stwierdziłam podniecona odkryciem.

- Pewnie po prostu wzięła pierwszą lepszą książkę, która trafiła się w jej ręce. A poza tym co w tym dziwnego? Przecież miała wielu chłopaków. - Odpowiedział.

- Tak, ale z czego co wiem, rozkochiwała ich w sobie nie z powodu miłości do nich, a zysku. - Przypomniałam mu.

Gdy to powiedziałam, przez chwilę miałam wrażenie, że przyjaciel posmutniał. 
Pewnie mi się wydawało, bo następne co usłyszałam, po chwili milczenia, były słowa.

- Mniejsza. Nie chce z nami rozmawiać, to nie. Dajmy jej czas, a później sama do nas przyjdzie.

Po czym wyszliśmy z domu i pożegnaliśmy się, kierując się do swoich domków.
    
                         Michael

Gdy Caroline zniknęła za drzwiami domu jej babci, ja odszedłem od okna, kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Gdyby Angela dowiedziała się, co planuję zrobić, byłaby wściekła, ale musiałem do niego pójść. Chciałem dowiedzieć się czegoś z perspektywy innego człowieka, a jedyny, który mógł mi w tym pomóc był Mark. Kiedy Angela dostała się do organizacji, on już w niej był, więc widział jej początki. Kim była na początku, kim się stała. Może i było jeszcze wtedy paru chłopaków, którzy byli od jej dołączenia, jak na przykład Thomas, z którym najlepiej byłoby porozmawiać, ale Mark był najbliżej i miał czas.

Podszedłem więc do jego domu. Zapukałem do drzwi, ale nikt się nie odezwał. Już miałem odchodzić, gdy nagle za moimi plecami pojawił się Marcus.

- Czego chcesz, lalusiu. - Stwierdził z drwiną w głosie.

- Czy mógłbyś mi proszę odpowiedzieć na parę pytań? - Zapytałem, starając się być miły.

On zamilkł i gestem zaprosił mnie do domu. Niepewnie wszedłem.

Dom nie był wielki. Był mniejszy niż jakikolwiek dom, który widziałem, choć był dwupokojowy. Pomimo tego, dom nie wydawał się aż tak mały, a do tego był czysty i piękny. Ściany były w trzech kolorach. Najczęściej była na nich jasna czerń wpadająca w lekki szary odcień albo czysty czarny, ale gdzieniegdzie ściany były białe. Z kolei meble były albo szare albo brązowe, a podłoga drewniana. Zaprosił mnie na sofę. Usiadłem, a on, po przygotowaniu dla nas kawy, zajął drugą. Jedyne co nas zasłaniało to drewniany stolik na którym były wspomniane wcześniej dwa napoje i ciasteczka.

- Częstuj się. - Stwierdził.

Nie skorzystałem z propozycji. Angela opowiadała mi o nim i nie szczędziła żadnych szczegółów, dzięki czemu wolałem nie ryzykować, że ciasteczka czy kawa są zatrute. Mark dostrzegł moje wahanie, ale nie przejął się tym.

- Nie to nie, więcej dla mnie. No to co chcesz wiedzieć? - Zapytał.

Wiedziałem, że coś knuje. Przecież nie  byłby dla mnie taki miły i nie zaprosiłby mnie do mieszkania, a już na pewno nie odpowiedziałby mi na moje pytania, gdyby czegoś nie kombinował, ale bardzo chciałem znać odpowiedzi na moje pytania.

- Czy mógłbyś mi opowiedzieć o przeszłości Angeli, od momentu, w którym ją spotkałeś? - Zapytałem.

On się uśmiechnął i zapytał czy Angela mi nie opowiadała o jej historii, czy może wreszcie przekonałem się, że nie można jej ufać i sądzę, że skłamała. Ja przemilczałem to, a on po chwili, wciąż uśmiechnięty opowiedział.

Jego wersja historii była podobna do wersji Angeli, z wyjątkiem tego, że czasem wyolbrzymiał i nie wspominał nic o tym, jak obrywał od niej. Nie powiedział także, że ją często podrywał.
Analizowałem obie wersje. Chciałem znaleźć coś, co udowodniłoby możliwość tego, czego pragnąłem, ale nie udało mi się.

- Jest jeszcze coś, co chciałbyś wiedzieć? - Zapytał się mnie Mark, gdy zobaczył, że coś mnie trapi.

Nie wiedziałem czy powinienem o to pytać. Mógłby się domyślić i wykorzystać to, poza tym bałem się odpowiedzi. Ale pragnąłem prawdy.

- Czy... Angela kiedykolwiek kogoś szczerze kochała? - Zapytałem nieśmiało.

On się szeroko uśmiechnął co oznaczało, że domyślił się powodu dla którego zadałem to pytanie.

- A co? Chciałbyś być tą osobą? Zakochałeś się w niej i boisz się czy ona to odwzajemnia. A może ona specjalnie cię rozkochała w sobie, żeby coś zyskać, tak jak to zrobiła z innymi? Muszę cię zmartwić, ale odpowiedź na twoje pytanie brzmi nie. Nigdy nikogo szczerze nie kochała i prawdopodobnie przynajmniej na razie nie jest zdolna kochać w ten sposób. - Wyjaśnił.

Właśnie tego się obawiałem i on o tym wiedział. Ale może on specjalnie teraz kłamie, żaby nas skłócić i tak dalej? Może jednak kiedyś mnie pokocha.

- Kłamiesz! Ona nigdy by mnie nie wykorzystała, bo jesteśmy przyjaciółmi i możliwe, że odwzajemnia moje uczucie! - Krzyknąłem, podnosząc się z sofy.

On też wstał i powiedział.

- Nigdy nie będzie z tobą. Ja też ją kocham i nie pozwolę, żeby ktoś inny, poza mną był jej chłopakiem. W szczególności ty, ponieważ masz na nią zły wpływ. - Stwierdził.

- Ja mam na nią zły wpływ?! Chyba ty! Poza tym przecież ona cię nawet nie lubi! - Oburzyłem się.

- I co z tego? Może mnie nie lubić ani nie kochać. Najważniejsze, że będzie ze mną. - Powiedział, po czym podszedł do mnie i choć był niższy ode mnie, nie przejmował się tym i zachowywał się, jakby to on miał przewagę, co chyba było prawdą.

- I choć ciebie nie lubię, to jednak ostrzegę cię, że ja zawsze dostaje to czego chcę, nie ważne jakim sposobem i jak długo to potrwa. - Dokończył wytykając we mnie palec. Po czym odszedł do pokoju, a ja stałem nie wiedząc co zrobić.

______________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!

W sumie nie wiem, co tu skomentować. Była rozmowa dość brutalnego i chytrego Marka z lekkomyślnym i z lekka naiwnym Michealem.
Co z tego wyniknie? Mark to wykorzysta? Michael coś z tym zrobi?
Zobaczycie

No i wiemy, że Mike czuje coś do Angi? Ale czy to szczere uczucie? Czy Angi je odwzajemnia? Czy może Angela będzie z kimś innym lub nikim?
Czekam na wasze teorie!

Słów: 1403

Next: pewnie jutro (teraz już bardziej będę uważać)

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top