38

Vincent.

Pierdolona suka! Jak może się nie słuchać, jak może mnie nie szanować i się tak do mnie odzywać?! Odciąłem ją by w spokoju ją zanieść do auta i nie wysłuchiwać jej pierdolenia jaki jestem okropny. Wepchnąłem ją na tylne siedzenia. Chwyciłem za strzykawkę i wstrzyknalem płyn w jej ramie. Dostała końska dawkę więc powinna obudzić się dopiero gdy będziemy w domu.

Ruszyłem na lotnisko. Wybrałem numer Damiena.

- załatwiłeś tą małą czy zrobić to za Ciebie?

Zapytałem od razu. Mój rozmówca przełknął ślinę.

- załatwiłem.

Rozłączyłem się. Rzuciłem telefon na miejsce pasażera. Czeka nas imprezka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top