36

Vincent.

Minęło pół roku. Nikt nic nie miał. Nikt nie wiedział gdzie ona jest. Nawet nie kontaktowała się z Kate, gdyby to zrobiła, wiedziałbym. Damien nie opuszczał tej małej nawet na krok. Nie spałem prawie wcale. Zawsze brzydziłem się ćpaniem ale w końcu zacząłem gdy mój organizm nie dawał rady bez snu. Muszę ją znaleźć. Musi być moja.

W pierdlu myślałem, że przechodzę katusze gdy nie mogłem mieć jej przy sobie. Ale to było nic w porównaniu do tego co teraz się ze mną działo.

Siedziałem w biurze w kasynie. Zadzwonił do mnie Damien. Odebrałem od razu.

- wysłałem ci plik na maila, powinieneś to zobaczyć.

Powiedział na dzień dobry. Wszedłem od razu na skrzynkę pocztową, a następnie w plik wysłany od Damiena. Widząc zdjęcia zacząłem się śmiać. Odpaliłem filmik i mój śmiech stał się jeszcze głośniejszy.

- Arya zajebała Franka.

Usłyszałem w słuchawce telefonu.

- widzę, musiał jej nieźle zajść za skórę.

Powiedziałem rozbawiony.

- z tego co się dowiedziałem od jego kumpli to chciał ją mieć dla siebie..

Od razu się zmarszczylem.

- możesz zajebać Jones, nie będzie nam już potrzebna.

Odpowiedziała mi cisza w słuchawce.

- czy to kurwa jasne?

Wziął głęboki oddech.

- ona nic nie zrobiła, to tylko twoja obsesja nie daje nam żyć.

Wzruszyłem ramionami.

- albo zrobisz to ty albo to ja ją zapierdole.

Rozłączyłem się.
Pora udać się do Chicago.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top