Vincent.

Żadna kobieta nie będzie mnie lekceważyć, a ona zrobiła to już wystarczająco dużo razy. Musiała dostać nauczkę. Musiała zrozumieć, że ma mnie szanować. Gdy ja coś powiem, moje zdanie jest nie do podważenia i nie miałem zamiaru słuchać jej pierdolenia. Jakoś wcześniej jej się podobało jak ją rżnąłem, a teraz udawała cnotke niewydymke? Błagam, nie zrobi mnie w chuja i nie owinie sobie w okol palca.

Całą noc i cały dzień przesiedziałem w kasynie. Piłem, piłem jeszcze raz piłem. Wiedziałem, że jeśli zostanę w mieszkaniu dłużej, a ona jeszcze raz podważy moje słowo to zrobię jej jeszcze większą krzywdę.

Zasnąłem nad ranem na kanapie. Obudzilem się pod wieczór. Pierwsze co zrobiłem to spojrzałem na telefon. Włączyłem aplikację która była połączona z nadajnikiem. Była już w łóżku. Zmarszyłem się, nigdy tak wcześnie nie kładła się spać.

Chwyciłem za kluczyki samochodu i od razu pojechałem w kierunku wieżowca w którym mieszkałem. Zaparkowałem na parkingu podziemnym. Wyszedłem z samochodu i ruszyłem w stronę windy.

Zatrzymałem się zdezorientowany.

Gdzie mój bentley do kurwy!?

Wszedłem do windy, nacisnąłem odpowiedni przycisk. Od razu ruszyła w górę.

Nie, nie zrobiła tego. Nie jest aż tak głupia.

Wszedłem do mieszkania. Nawet nie zamknąłem drzwi. Od razu poszedłem do sypialni. Podszedłem do łóżka.

Jebany nadajnik leżał na łóżku.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Jednak jest aż tak głupia. Chwyciłem za telefon. Od razu sprawdziłem gdzie jest Bentley.

8 godzin stąd.

Gdzie jedziesz Arielko?

Wybrałem numer Damiano. Odebrał od razu.

- macie mi znaleźć Arye, wyśle ci lokalizacje gdzie ostatnio była. Nie rozlaczaj się.

Wysłałem lokalizację. Mój rozmówca chwilę milczał.

- spierdoliła.

Skinąłem głową na jego słowo.

- spierdoliła.

Przyznałem rację.

- co zrobiłeś?

Zmarszczyłem się. Przecież nic nie zrobiłem!

- za dużo jej dałem i czuła się zbyt pewnie, musiała dostać nauczkę.

Powiedziałem zgodnie z prawdą.

- macie mi ją znaleźć.

Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na łóżko.