5

Pov Adriana

No kogo jak kogo, ale Harry'ego to się nie spodziewałam. Zaczęłam się też zastanawiać skąd on się dowiedział gdzie ja mieszkam. Przecież nawet pół słowem nie poinformowałam go o swoim adresie.

- Wpuścisz mnie? - spytał po chwili, przesunęłam się i poprowadziłam go do salonu. Żałowałam, że Niall musiał akurat dziś wyjechać. - Nawet nie masz pojęcia jak się namęczyłem by dowiedzieć się gdzie mieszkasz - no to właśnie mi odpowiedział na moje pytanie.

- A mogę się dowiedzieć po co? - starałam się nie zdenerwować. Nie zasługiwał na to bym była dla niego nie miła. Zawsze starał się być dla mnie dobry.

- Uznałem, że musimy tak na spokojnie porozmawiać. Zgadywałem, że nie zgodziłabyś się pójść do mnie. Sam postanowiłem, więc do ciebie przyjść - przysiadł na kanapkie.

- Skoro tak bardzo ci na tym zależy to rozmawiajmy - usiadłam naprzeciwko niego.

- Wyładniałaś przez te trzy lata - puściłam ten komplement mimo uszu, miałam nadzieję, że miał ważniejszą sprawę.

- Ty za to prawie w ogóle się nie zmieniłeś - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Jedynie z wyglądu, jak odkryłem, że wyjechałeś bardzo cierpiałem. Nie mogłem pogodzić się z tym, że mnie tak po prostu bez słowa zostawiłaś - jeśli jego zamiarem było wzbudzenie we mnie wyrzutów sumienia to mu się to doskonale udało. - Długo cię szukałem, niestety bez owocnie.

- W jaki sposób mnie teraz znalazłeś? - spytałam, bo to jakby miał szukać mnie przez trzy lata nie byłoby do końca normalne.

- Nasze wczorajsze spotkanie było zupełnym przypadkiem. Od pewnego czasu podróżuję po całym kraju. Robiłem to dla zabicia czasu, nawet nie miałem pojęcia, że dzięki jednemu wyjściu do galerii spotka mnie takie szczęście.

Zdecydowałam, że przyszedł najbliższy czas by powiedzieć mu iż jestem związana z Niall'em. Nie mogłam pozwolić by narobił sobie zbędnych nadziei.

- Nie zdążyłam ci jeszcze powiedzieć, ale za kilka miesięcy biorę ślub z Niall'em - jak usłyszał moje słowa to jego wyraz twarzy zrobił się obojętny. Szczerze to spodziewałam się, że to zrobi na nim większe wrażenie.

- A on gdzie jest?

- Wyjechał na kilka dni. Jeśli chciałbyś z nim porozmawiać to możesz przyjść w piątek, do tego czasu powinien wrócić.

- Nie trzeba - mruknął cichym głosem.

Po chwili jednak dodał.

- Pamiętasz jak mi pomagał bym cię do siebie przekonał. A teraz to on ma zostać twoim mężem. Los bywa przewrotny, i to bardzo.

- Masz rację trzy lata temu byłam przekonana, że kocham Louisa. Teraz już wiem, że to było zwykłe złudzenie.

- A do mnie co czułaś?

- Jedynie przyjaźń - odpowiedziałam szczerze. Nie chciałam go okłamywać.

Przez chwilę milczał, a następnie podniósł się.

- Pójdę już.

Oznajmił i opuścił mój dom.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top