11
Pov Adriana
- Gdzie ty do cholery byłaś? - od razu mnie zaatakował. Cieszyłam się, że wrócił do domu, ale nie podobało mi się, że jak tylko weszłam zaczął się na mnie drzeć. Nie miał prawa tego robić i to jeszcze po tym jak wczoraj mnie potraktował.
- Przejść się, później spotkałam Louisa i jakoś się zagadaliśmy - nie chciałam kłamać, ale zdecydowałam się zabarwić historię, lepiej żeby wszystkiego nie wiedział.
- Najpierw Harry teraz Louis. Jak ja mam ci uwierzyć, że mnie nie zdradzasz? - spytał ze złością w głosie. Teraz gdy mu tak się lepiej przyjrzałam to dostrzegłam, że nie wygląda dobrze. Miał podkrążone oczy tak jakby nie spał całą noc.
- Gdybym chciała być z którymś z nich to nie rozpoczynałabym związku z tobą. Przyznaje kiedyś myślałam, że kocham Louisa, ale szybko zrozumiałam, że się mylę. A co do Harry'ego to powinieneś wiedzieć, że nic nigdy nas nie łączyło. Nie dawałam mu nawet nadziei. A do tego pocałunku to on mnie zmusił, wiedział, że jak to zobaczysz to pomyślisz, że cię zdradzam. Jak widać osiągnął swój cel - usiadłam na kanapie. Nie czułam się na siłach by dalej stać.
Zbliżył się do mnie.
- Przysięgnij, że nie chciałaś tego pocałunku? Że nic cię z nim nie łączy?
- Przysięgam, że ten pocałunek nie był z mojej woli. Jestem z tobą i nigdy nawet nie pomyślałam żeby cię zdradzić.
Podniosłam się, a on wziął mnie w swoje silne ramiona i mocno przytulił. Wiedziałam już, że mi uwierzył.
- Nie wolno ci już nigdy więcej nawet zamienić z nim słowa - nie zdenerwowało mnie nawet to, że mi czegoś zakazał, a bardzo tego nie znosiłam. Teraz mnie to nie obchodziło.
- Dobrze.
- Jeżeli nadal będzie cię nachodził to się przeprowadzimy.
Kiwnęłam głową choć uważałam to za lekką przesadę.
- Postaram się żeby on już nigdy się do ciebie nie zbliżył. Jeśli jeszcze raz to się zdarzy to go zamorduje - pocałowałam go by się chociaż trochę uspokoił. Zawsze to na niego działało.
- Śmierdzisz alkoholem - powiedziałam do niego. Najwyraźniej wypił jeszcze więcej ode mnie.
- Ty też, ale nie drążmy już tematu tylko chodźmy do sypialni, bo się mocno za tobą stęskniłem kochanie - objął mnie w pasie, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Poszedł ze mną prosto do naszej sypialni.
Delikatnie rzucił mnie na łóżko tak bym się przy tym nie potłukła, a następnie wylądował nade mną. Ściągał ze mnie ubrania nie zważając na to, że je drze. Na szczęście miałam sporo ciuchów.
- Na samą myśl o tym, że on mógł cię dotykać ogarnia mnie szał. Jesteś moja i nigdy o tym nie zapominaj - oznajmił i wpił się w moje usta.
Następny jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top