1

Pov Adriana

- Jak jeszcze raz tak zrobisz to przysięgam, że ci zabiorę kluczyki i dam dożywotni zakaz prowadzenia samochodu - zagroził mi Niall. Jadąc z nim samochodem kolejny raz się zapomniałam i przy nim znacznie przekroczyłam dozwoloną prędkość. Odkąd tylko zdobyłam prawo jazdy to odkryłam w sobie zamiłowanie do dość szybkiej jazdy. Niestety Niall tego nie pochwalał.

- Przesadzasz - mruknęłam rozsiadając się na kanapie. Kochałam go, ale potrafił być mocno denerwujący.

- Skoro ty tak jeździsz jak jesteś ze mną to boję się nawet pomyśleć co robisz jak mnie nie ma, nie chce cię odbierać z kostnicy - irytowało mnie to, że nie wierzył w moje zdolności jako kierowcy, a muszę przyznać, że byłam w tym świetna.

- Obiecuję, że postaram się już nie przekraczać stu kilometrów na godzinę jeśli ty przestaniesz się na mnie gniewać. I marudzić, lepiej mnie pocałuj - zrobiłam maślane oczy.

- Siedemdziesiąt - rozszerzyłam oczy na jego słowa. On chyba chciał żebym dostała mandat za zbyt wolną jazdę.

- No na to nie ma mowy bym się zgodziła. Dziewięćdziesiąt pięć?

Cicho westchnął i zajął miejsce obok mnie.

- Dobrze, ale jeśli jeszcze raz zobaczę, że przekroczysz tą prędkość to założę na twój samochód blokadę szybkości. A ciebie porządnie ukarzę - to drugie zdanie akurat mi się bardzo spodobało. Niall w ciągu dnia był słodki, ale w łóżku sprawiał, że czułam się po prostu nieziemsko.

- Pójdziesz ze mną wybrać suknię ślubną - zaproponowałam mu. Już dawno powinnam się za to wziąć, ale ciągle to odkładałam. Sama nie mam pojęcia dlaczego.

- A nie możesz iść sama? Nie znoszę tego typu spraw. Sama sobie lepiej poradzisz - zrobiłam naburmuszoną minę. Zależało mi żeby tam ze mną poszedł.

- Nie, chce byś mi doradził, a w pakiecie do sukienki muszę jeszcze dokupić coś na noc poślubną. Chce żeby ci się to podobało - nachyliłam się nad nim i trąciłam jego nos swoim. Chciał mnie pocałować, ale szybko się odsunęłam.

- A dostanę najpierw buziaka?

- Nie, najpierw musisz sobie na to zasłużyć. Wstawaj, więc - rzuciłam kluczyki od samochodu w jego stronę. On je z łatwością złapał. - Teraz ty poprowadzisz, nie chcę kolejnej kłótni.

***

- Mam nadzieję, że nie spędzimy tak z kilka godzin. Już jestem zmęczony - nawet nie zdążyliśmy już dojść do sklepu z sukniami ślubnymi, a on już zaczął narzekać.

- Nawet nie myśl, że będę się śpieszyć. Nie będę już miała chyba okazji by mieć drugą.

- No mam taką nadzieję. Na drugi ślub ci nie pozwolę.

Jak podeszliśmy jeszcze kilka kroków to zobaczyłam kogoś kogo zupełnie się nie spodziewałam.

Nawet nie macie pojęcia jak przyjemnie było mi wrócić do tego opowiadania. Poza tym liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top