Prolog

sto trzydzieste czwarte zdjęcie

Rozmawiała z przyjaciółką, śmiały się z czegoś. To był rzadki moment, kiedy mogłem oglądać ją taką szczęśliwą.

sto trzydzieste piąte zdjęcie

Siedziała na balkonie z kubkiem kawy w dłoni. To był jej poranny rytuał. Chwila tylko dla niej. Nie wiedziała, że dzieliła ją ze mną.

sto trzydzieste szóste zdjęcie

Rozmawiała z sąsiadką, starszą kobietą. Co tydzień robiła jej zakupy. Mała wielkie serce, które za niedługo będzie należało do mnie.

sto trzydzieste siódme zdjęcie

Uśmiechała się delikatnie do mężczyzny, który stał przed nią. Coś do niej mówił, żywo przy tym gestykulując. Moi ludzie już z nim rozmawiali. Albo odpuści, albo zginie. Wybór należał do niego.

sto trzydzieste ósme zdjęcie

Te było najgorsze. Nie potrafiłem patrzeć na jej smutną twarz. Siedziała na ławce w parku, obok niej nie było nikogo. To wtedy mogła pokazać prawdziwą siebie. Chciałbym zabrać od niej tę rozpacz, która czaiła się w tych pięknych oczach. W szale zacząłem targać zdjęcie na małe kawałki. Nie chciałem jej takiej widzieć, to łamało mojej serce.

Ktoś cicho zapukał do drzwi.

– Wejść – rozkazałem oschle.

Mężczyzna, którego zatrudniłem do specjalnego zadania, bez skrępowania wszedł do pomieszczenia.

– Masz coś w końcu dla mnie? – zapytałem, odchylając się w fotelu.

– Tak, wyjeżdża za tydzień.

Spojrzałem w jego zimne, pozbawione emocji oczy. Bez słów dałem mu do zrozumienia, że skończyliśmy. Mężczyzna zrozumiał przekaz i szybkim krokiem wyszedł z gabinetu, zatrzaskując przy tym drzwi.

Ponownie wziąłem do ręki zdjęcie numer sto trzydzieści pięć. Przyjrzałem mu się uważnie jeszcze raz. Już za niedługo kochanie, tylko tydzień dzielił nas od ponownego spotkania. Minęło pięć długich lat, gdy ostatni raz trzymałem cię w ramionach, ale to już przeszłość. Gdy w końcu będziesz moja, każdej nocy będziesz zasypiać przytulona do mego boku.

Otworzyłem szufladę, po czym położyłem fotografię na stos moich ulubionych.

Jeszcze tylko tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top