#8
- Celina nie, nie!
Johann cały we łzach trzymał zimną dłoń ukochanej i nie chciał jej puścić. To nie może być prawda. To tylko zły sen. Zaraz się z niego wybudzi, a Celina będzie leżała obok niego i gładziła jego policzek, jak robiła to zawsze. On ją obejmie i ponownie oboje usną. Chłopak zamknął oczy i po chwili znów je otworzył. Nic się nie zmieniło.
Johann sam nie przeżywał śmierci Celiny. Stojąca za nim Anja nie mogła zapanować nad emocjami. Wtulona w Daniela cały czas płakała. Chłopak starał się ją pocieszyć, jak tylko mógł, ale sam był nadal w szoku. Nie spodziewał się, że Robertson zginie. Chciał myśleć, że to był nieszczęśliwy wypadek. Jednak rana, jaką poniosła nie wskazywała tego. Chłopak trochę znał się na medycynie i śmiało mógł stwierdzić, że ktoś wbił jej w brzuch nóż. Tylko dlaczego? Może gdyby był te kilka minut wcześniej przybiegł, to ona by żyła.
Spóźnił się. Celina wykrwawiła się. Spuścił głowę na dół i przytulił mocno do siebie roztrzęsioną Norweżke.
- Myślę, że powinniśmy ją pochować... - odezwał się cicho stojący z tyłu Gregor.
Zebrali się prawie wszyscy i w ciszy przyglądali Johannowi. Nikt nie był w stanie się odezwać. Daniel przybiegł jako pierwszy na miejsce tragedii. Prowadził jeszcze reanimacje, kiedy nadbiegł Gregor z Dianą. Tuż za nimi Niemcy, Polacy i Słoweńcy, bez Domena, Alice i Czechów. Johann przybiegł na końcu obudzony przez Anje. Teraz siedział najdłużej przy zwłokach ukochanej i nie chciał od niej odejść. Dopiero przekonał go Daniel.
- Chodź - podszedł do przyjaciela i poklepał po plecach. - Nie możesz tu tak cały czas siedzieć i płakać. Prześpisz się.
- Jj-aa nn-ie moge... - wychlipał Forfang.
- Pochowamy ją. Zrobię tabliczke i odwiedzisz ją później.
Po chwili chłopak pokiwał głową i o własnych siłach podniósł się z ziemi. Ostatni raz spojrzał w stronę Celiny i puścił jej w powietrzu całusa. Następnie z Norwegiem i Anją udali się do kampera.
- Skąd my weźniemy łopatę? - zapytał Peter i skrzywił się. - Trzeba wykopać dół, aby ją tam włożyć.
- Naprawdę? - przedrzeźniał go Anze. - Nie wiedziałem.
- Przestań się wygłupiać i weź się do roboty. Ty, razem z Gregorem i Maćkiem pójdziecie poszukać łopat, a ja z Kamilem poczekamy tutaj na was. Reszta może wrócić do siebie.
- Ajaj kapitanie!
***
- Jeszcze śpi?
Kilka godzin później wszyscy oprócz Johanna zebrali się w jadalnii na śniadaniu. Wielu z nich tego dnia nie mogła usnąć, po tragicznej śmierci Celiny. O całym zajściu nie zostali poinformowani Domen, Alice i Viktor. Siedzieli razem przy jednym stole i nie zwracali uwagi na poważne miny innych. Kiedy po raz kolejny Domen wybuchł śmiechem, Peter nie wytrzymał i wstał z krzesła. Podszedł do ich stołu i uderzył w niego pięścią. Wszyscy momentalnie zwrócili na niego uwage.
- Słuchaj mnie gówniarzu - zaczął swoją przemowę. - Mógłbyś chociaż raz zachowywać się poważnie? A nie tylko wygłupiać się?!
- Jesteśmy na wypoczynku. - wzruszył ramionami niewzruszony najmłodszy Prevc. - Mamy tutaj rozluźnić się i oderwać od tych wszystkich konkursów.
- Posłuchaj swojego brata Domen - zza pleców Petera wtrącił się do rozmowy Kamil. - Mógłbyś się przynajmniej zainteresować, dlaczego nie jesteśmy tacy rozluźnieni i szczęśliwi jak ty. Nad ranem doszło do tragedii.
- Ktoś zamordował Celine. - dokończył Peter i oczekiwał na reakcje brata.
Domen zmarszczył brawi i podejrzliwie rozejrzał się po sali. Może jest w ukrytej kamerze i oni się z niego nabijają? Rozejrzał się po jadalnii i sprawdził, czy wszyscy są obecni. No tak. Nie było Celiny i Johanna. Pewnie wczoraj ze sobą to obgadali i teraz są gdzieś indziej, aby cały plan wypalił. Uśmiechnął się triumfalnie i spojrzał na starszego brata.
- Nie ma Johanna - w jego głosie Peter wyczuł drwine i za dużą pewność. - Pewnie sobie to wymyśliłeś, bo chciałeś mnie sprankować.
- Litości dziecko! - od stołu poderwała się szybko Anja. - Do ciebie nic nie dociera? Johann jest w kamperze i jeszcze śpi. Nadal nie otrząsnął się po stracie ukochanej! A ty bezczelnie nas o coś takiego oskarżasz!
Słoweniec momentalnie został zbity z tropu. Ton Anji nie wskazywał na to, aby mogła go okłamywać. Miny pozostałych również. Jego pewność siebie momentalnie wyparowała jeszcze szybciej, niż przybyła. Spuścił wzrok na talerz i zaczął się bawić metalowym widelcem.
- Mówicie serio? - zapytał po chwili. - Ktoś ją zabił?
- Wszystko na to wskazuje.
- Są dwie możliwości. - zabrała głos Veronica. - Albo nie jesteśmy tutaj sami albo... To ktoś z nas tu obecnych ją zabił.
Wszyscy skupili sporzenia na dziewczynie Sturšy nie odzywając się. Ma rację. Może na terenie pola kempingowe ktoś oprócz nich się jeszcze znajduje. Jaki miałby wówczas motyw? Zabić po prostu zwykłą dziewczyne? Bez przyczyny? Musiałby być to jakiś psychopata, a nie normalny człowiek. Kto rozsądny popełnił by takie przestępstwo?
Daniel nerwowo przeżuł ostatni kęs śniadania i wstał od stołu. Zamierzał udać się teraz do Johanna, aby sprawdzić, jak chłopak się czuje. Mógł się już obudzić i chce z kimś porozmawiać. Teraz potrzebuje jego wsparcia, jako najbliższego przyjaciela. Uśmiechnął się do pozostałych i odszedł.
- Jak myślicie, to on? - skinięciem głowy Dawid wskazał oddalającego się Norwega. - Jako jedyny najbardziej znał Celine. Nie wliczając ciebie Anjo.
- On by nie mógł tego zrobić... - mruknęła cicho Norweżka.
- Wiesz, jako pierwszy dotarł na miejscu - przyłączył się do rozmowy Gregor.
- Jeśli by chciał ją zabić, nie prowadził by później reanimacji. Pomyśl trochę - postukała się po głowie Diana.
- Wiecie, myślę, że trzeba go mieć na oku.
- Pamiętajcie - Peter zasunął za sobą krzesło. - Jeśli by się coś działo, mamy od razu o tym pogadać. O takich rzeczach powinni wiedzieć wszyscy. Więc wszystko zrozumiane?
- Poczekaj - Stefan zaczął żwawo gestykulować rękami. - A co, jeśli to się powtórzy?
- Co? Bo nie zrozumiałem.
- No taki można powiedzieć atak. Może to nie było jednorazowe?
- Nie gdybajmy już tak - odparł krótko zirytowany Maciek. - Po prostu miejmy się na baczności. Szczególnie wieczorami.
- No masz rację...
- Miłego dnia i do zobaczenia później wszystkim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top