9. Wielki krok.
Pov Dragon :
Czarny, koronkowy materiał osunął się z ciała blondynki, stojącej tuż przy szybie. Zlustrowałem oczami długie nogi jak i pośladki, zatrzymując się na plecach, które przysłaniały blondwłose kosmyki włosów. Kobieta chwyciła je, by następnie przerzucić na przód. Gdy tylko wykonała owy ruch, moim oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów smok, który pokrywał niemalże całe łopatki, jak i z lekka dół pleców Hailey. Wijący się smok, wyglądał na wściekłego, a ogień, którym ział utwierdzał patrzących na to dzieło w twierdzącym przekonaniu.
Kącik moich ust delikatnie drgnął ku górze, jednak kobieta stojąca tyłem do mnie nie była w stanie tego dostrzec.
Pamiętałem Hailey jak przez mgłę. Jednak Nero zadbał o to, aby przypomnieć mi o pracownikach. Segregatory z ich danymi, które czytałem praktycznie codziennie, pomagały z lekka w odzyskiwaniu tego, co utraciłem. Jednorazowe numerki z tą kobietą były nijakim wspomnieniem. Topiła się pomiędzy tymi, które miałem z Eleną. Nie dało się zastąpić rudowłosej żadną inną, gdyż każda była taka sama. Żadna nie była tak przebiegła, inteligentna, pyskata, czy też w pewien swój sposób urocza.
Starałem się odepchnąć wspomnienia o kobiecie, której nie byłem w stanie odzyskać. Odpalałem je jedynie w momencie, gdy przesiadywałem w jej pokoju, który został nienaruszony od momentu jej ucieczki.
Nie byłem zaskoczony, gdy Nero opowiedział mi całą historię. Uciekła, gdyż nie potrafiła żyć o boku kogoś takiego, jak ja. Nikt nie potrafi do końca wytrzymać ze swoimi demonami, czy też potworami. Czasami jesteśmy w stanie je poskromić, jednak Elena z pewnością nie potrafiła już tego uczynić.
Przemierzyłem pokój powolnymi krokami, nie odrywając spojrzenia od tuszu, pokrywającego plecy Hailey. Gdy tylko zatrzymałem się tuż za nią, na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.
— Stresujesz się? — zapytałem chłodno, w dalszym ciągu nie spuszczając oka z tatuażu.
Lustrowałem go dokładnie. Detal, po detalu. Łuski, wściekłe oczy, ogon, czy też ogień, wydostający się z ust mitycznego stwora. Głowa Hailey delikatnie odchyliła się w moim kierunku, przez co kobieta patrzyła na mnie zza ramienia.
— Przy tobie nigdy — drżący głos, zdołał zdradzić, iż Hailey kłamała.
Przejechałem koniuszkiem palca, po konturach głowy smoka, przez co łopatki kobiety się napięły. Zmrużyłem oczy, dostrzegając na jednym z płomieni, niewielkich rozmiarów napis „siempre vivo"
— Zauważyłem — odpowiedziałem, by następnie usiąść na skórzanej kanapie.
Hailey nerwowo odwróciła się w moją stronę, a jej oczy znacznie się rozszerzyły. Wyglądała jakby zobaczyła ducha, którym dla większości właściwie byłem. Jej niebieskie oczy śledziły moją twarz, szyję, ramiona, jak i nogi. Oszołomiony wyraz twarzy nie zszedł jej nawet na sekundę, przez co powoli zaczynała przepływać przeze mnie irytacja.
— Skoro wiedziałaś, to co cię tak dziwi?
— To że miałam rację — zamrugała, by następnie zrobić krok w przód. — Wiedziałam, że nie umarłeś, jednak po tak długim czasie nawet i ja zwątpiłam — z lekka zawahała się nad wypowiedzeniem końca zdania, jednakże gdy zbliżyła się, stojąc tuż na przeciw mnie, każda jej obawa minęła.
Hailey stała tuż przede mną, przez co spojrzałem nieco w górę, gdyż była dość wysoką kobietą, a szpilki znacznie dodawały jej centymetrów. Pełne piersi unosiły się wraz z jej przyspieszonym oddechem, a rozchylone wargi zostały z lekka zwilżone koniuszkiem jej języka. Bez słowa opadła na kolana, by następnie przejechać smukłymi dłońmi po moich udach.
— Coś się zmieniło Dragon — powiedziała cicho, delikatnie pochylając się w moją stronę. Jej dłonie w dalszym ciągu jeździły po moich udach, a czarne, spiczaste paznokcie smagały momentami krocze.
Zerkała na moją twarz, spod sztucznych, gęstych rzęs, gdy chwyciła za guzik spodni. Zawahała się, jednak gdy nie usłyszała słów sprzeciwu, odpięła spodnie, wraz z rozporkiem. Jego dźwięk rozniósł się w powietrzu, niczym zegar tykającej bomby.
Ciepło powoli przechadzało się przez całe moje ciało, by następnie skumulować w jednym miejscu. Spojrzeniem lustrowałam pochylająca się nad moim kroczem Hailey i widniejącego na jej plecach smoka. Zacisnąłem szczękę, gdy poczułem sunącą dłoń w górę i w dół na całej swojej długości.
Oczy kobiety błądziły za ruchami dłoni, by w niektórych monetach rzucić mi krótkie spojrzenie.
— Ty się zmieniłeś — powiedziała znacznie śmielej, po czym przejechała językiem od nasady po sam jego czubek.
Nie czekała nawet na moją odpowiedź, bądź nawet na nią nie liczyła, gdyż uśmiechnęła się pod nosem, by następnie obsunąć bokserki i zanurzyć go w swoich ustach. Westchnąłem, czując przyjemnie doznanie, jakie powodowały wargi kobiety. Zacisnąłem zęby, chwytając za jasne włosy, spływające po ramionach, jak i opadające na jej twarz. Jasne kosmyki, zdołały zmieścić się w mojej jednej dłoni, która przyspieszała ruchy głowy Hailey. Przymknąłem powieki, po czym ciężko odetchnąłem, zatracając się w uczuciu, jaki powodował sunący język kobiety. Odchyliłem głowę na oparcie, przyspieszając znacznie ruchy. Uczucie ciepła stało się nie do wytrzymania. Wszystko pulsowało, przez co pchnąłem biodrami, napotykając ścianki gardła Hailey. Zdusiłem jęk, czując jak spełnienie rozluźnia całe moje ciało.
Uniosłem jeden kącik ust, zdając sobie sprawę z tego, iż Nero nie skłamał i opisał dobrze kobietę, klęczącą między moimi nogami.
Pov Cindy :
Zaraz po prysznicu położyłam się w łóżku, lecz sen nawet na chwilę nie zdołał powrócić na moje powieki. Leżałam na plecach wpatrując się w sufit. Niewielka nocna lampa, stojąca na półce, wraz z wazonem oświetlała delikatnie pokój, dzięki czemu byłam w stanie dostrzec wszystko.Nie potrafiłam zasnąć po ciemku. Nie byłam w stanie praktycznie wcale spać, gdyż to co się wydarzyło podczas porwania – w dalszym ciągu mnie prześladowało. Do tej pory nie potrafiłam spojrzeć w wiszące lustro, tuż nad umywalką. Starałam się nie patrzeć również na swoje poranione ciało, które powoli się już goiło.
Dźwięk pukania do drzwi sprawił, iż momentalnie spojrzałam w ich stronę. Jednak milczałam. Nie odpowiadałam, gdyż mój język w dziwny sposób zesztywniał. Rozmowa z kimkolwiek, czy też spojrzenie innemu człowiekowi w oczy, nie było dla mnie odpowiednią chwilą. Ponowne, ciche pukanie również pozostawiłam bez reakcji, przez co ciężkie kroki rozbrzmiały na korytarzu, by następnie ucichnąć.
Byłam wręcz pewna, iż był to Dima. Blondyn o jasnych oczach, który często spędzał czas tuż przy moich drzwiach. Był niczym strażnik czegoś cennego, czegoś, co nie powinno popaść w nieodpowiednie ręce. Ja z pewnością nie byłam żadnym skarbem, wartym jakiejkolwiek uwagi.
Zastanawiałam się nad rozmową, która przeprowadziłam z Nero. Było w niej tak wiele niedociągnięć, przez co każde pytanie nasuwało się na drugie. Wielu rzeczy też nie powiedziałam ja sama, gdyż byłam w zbyt wielkim szoku. Dopiero teraz do mnie docierało co tak właściwie się stało. Nie miałam pojęcia co postanowił Nero, lecz wedle moich przemyśleń, nic do siebie nie pasowało. Jeżeli pragnął mi pomoc, jak i zapewnić bezpieczeństwo, trzymając w dalszym ciągu w ukryciu Dragona, to czego innego się spodziewał. Jak mogłabym w tym miejscu na niego nie trafić?
Dziwne uczucie w sercu ścisnęło je, wywołując dreszcze w całym moim ciele. Świadomość, iż Dragon nie pamiętał żadnej z rzeczy, jaką przeżyliśmy w pewnym sensie mnie dołowała. Nie oczekiwałam miłości z jego strony, jednak to co nas łączyło, tworzyło pewną historię, historię, której Bruno nie pamiętał...
To co oboje przeżyliśmy nie było czymś, czym moglibyśmy się z kimś podzielić. Nie była to romantyczna historia, dwóch kochanków, którzy zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, a bolesne przeżycia, pełne uczuć, których nie potrafiłam zrozumieć.
Wspomnienie dotyku Dragona nie obrzydziło mnie w żadnym stopniu. Zbliżenia z nim były żarliwe, a odczucia towarzyszące mi przy nim, w żadnym stopniu nie odzwierciedlały mojej relacji z Colinem. Przymknęłam oczy, gdyż wiedziałam, że już nigdy nie będę normalna. Nigdy nie będę potrafiła żyć i funkcjonować jak każdy, zdrowy i normalny człowiek.
Dragon zawsze nazywał mnie „Aniołkiem" Już od dawna wiedziałam, ze nie mam z tym określeniem nic wspólnego. Biel kojarzyła się z czymś dobrym, czystym.. Ja w żadnym stopniu nie byłam dobrocią, czy czystością.. Byłam jednym, wielkim, chodzącym, jak i gorzkim grzechem. „Nie Cukiereczkiem" A goryczą, którą ciężko przełknąć.
Wypowiedzenie tych słów spowodowało, iż moich ustach poczułam owy smak. Skrzywiłam się znacznie i otworzyłam powieki. Odsunęłam koc, po czym uniosłam plecy, siadając na skraju łóżka. Moje stopy zetknęły się z miękkim materiałem, jakim okazał się być biały, puchaty dywan.
Niespiesznie wstałam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Ostatnimi czasy rzadko jadłam, przez co czułam się jakbym była pijana. Skronie pulsowały, w nieprzyjemnym bólu, a kolana z lekka się uginały, gdy stawiałam coraz to kolejne kroki. Niepewnie chwyciwszy klamkę, otworzyłam drzwi, by następnie wychylić głowę zza nich. Cisza przywitała mnie jako pierwsza i nic poza nią nie zdołało spotkać mnie na korytarzu. Krzesło stojący tuż przy drzwiach, na którym przesiadywał Dima, pozostało puste, przez co utwierdziłam się w przekonaniu, że to jego kroki zdołałam usłyszeć.
Mimo, iż upłynęło sporo czasu, pamiętałam zakątki domu, a w szczególności to, gdzie się znajduje kuchnia. Przejechałam językiem po podniebieniu, przez co znacznie się skrzywiłam, czując w dalszym ciągu nieprzyjemną gorycz. Nie czułam się komfortowo, przechadzając się nocą po korytarzach domu Dragona, w szczególności po tym, co ostatnio miało tutaj miejsce, jednakże smak w moich ustach, stawał się coraz bardziej intensywny.
Gdy tylko znalazłam się przy schodach nawet nie spojrzałam w górę. Wiedziałam, że jest do droga do piekła, z którego z pewnością nie wyjdę żywa. W dalszym ciągu nie mogłam uwierzyć w to co się działo. Nie mogłam uwierzyć w to, że Dragon niczego nie pamiętał...
Stawiałam powolne kroki na każdym szczeblu schodka, jak i sunęłam dłonią po obręczy balustrady. Im bardziej zbliżałam się ku dołowi, tym coraz mocniej tworzyła się w mojej głowie iskra obawy. Dom z każdej strony otulała ciemność, której ostatnimi czasy się obawiałam.
Dom pełen mężczyzn nie sprawiał, że czułam się bezpieczniejsza.
— Nie myśl o tym... — wyszeptałam drgającym tembrem głosu, stawiając pierwszy krok na posadzce parteru.
Zimna podłoga sprawiła, iż moje ciało przeszedł dreszcz, przez który gęsia skórka wyłoniła się na wierzch. Starałam się zignorować nieprzyjemny chłód, skupiając uwagę na otoczeniu, w którym miałam ograniczoną widoczność. Blade światło księżyca, rzucało jedynie nikły blask, na stół, który znajdował się w tym samym miejscu co poprzednio.
Przełknęłam z trudem, gdy wspomnienie śmierci Antonia, niemal złapało moją głowę w szpony. Miałam wrażenie, iż w tym momencie, każdy z najmożliwszych demonów rośnie w siłę, gdy otaczała mnie jedynie ciemność, w której były znacznie potężniejsze.
Rozejrzałam się dookoła ponownie, dostrzegając zarys kuchni, jak i znajdujących się znacznie dalej drzwi wyjściowych. Zmrużyłam oczy, lustrując przy niej niewielką, ledową kropkę, która migała na czerwono.
Zerknęłam w stronę łazienki, która znajdowała się zaraz na lewo ode mnie. To właśnie w tym pomieszczeniu, wymieniałam się wiadomościami z Eleną. Przełknęłam z trudem, pogłębiając nieprzyjemny, gorzki smak w ustach. Rudowłosa zawsze będzie zajmować szczególne miejsce w moim sercu, a poczucie winy nigdy nie zniknie. Jej śmierć była moją winą i nie potrafiłam myśleć inaczej.
Przemierzyłam ciemną przestrzeń, by następnie wejść za blat kuchni. Zmrużywszy oczy, zbliżyłam twarz do mebli, szukając włącznika. Znalazłam go tuż pod wiszącą szafką i gdy tylko go wcisnęłam, białe jak i delikatne ledy znajdujące się nad blatem kuchennym, rozświetliły go.
Przestrzeń wokół mnie zdawała się być nieco bardziej widoczna, dzięki czemu zdołałam dostrzec szafki kuchenne, znacznie większą ilość blatów, dwudrzwiową lodówkę z dystrybutorem wody, czy też wyspę kuchenną. Mimo, iż towarzyszyło mi dziwne, jak i nieswoje uczucie, pragnienie, niemal przyćmiło mój jak zawsze sądziłam czujny umysł.
Zagryzłam wargę, próbując przypomnieć sobie, gdzie tak właściwie powinny znajdować się naczynia. Przeszukiwanie szafek, nie było tym, co chciałabym robić, mimo iż była to tylko kuchnia.
Krzątająca się Rita po kuchni, piekąca pyszne babeczki, jak i robiąca jedną z najlepszych mrożonych kaw, zawsze sięgała do szafek na samym dole. Postanowiłam zaryzykować i z lekka się schyliłam, by następnie chwycić za uchwyt i ją otworzyć.
Przed moimi oczyma ukazały się pułki z miskami, jak i licznymi szklankami. Uśmiechnęłam się pod nosem, będąc z siebie w pewien sposób dumną. Od dłuższego czasu przesiadywałam w samotności, a pobyt w tym domu sprawiał, że zapominałam o własnych potrzebach, takich jak chociażby jedzenie, którego wiecznie odmawiałam.
Chwyciłam naczynie, po czym zamknęłam z lekka szafkę. Gdy tylko stanęłam przy lodówce, przystawiłam naczynie do dystrybutora, napierając kubkiem na jej tyły, dzięki czemu wypłynęła woda. Naczynie wypełniło się do połowy, przez co momentalnie skierowałam je ku swoich ust.
Wystarczyło kilka kropel, bym połknęła całą zawartość na jednym wydechu. Ulga niemalże momentalnie owładnęła moje kubki smakowe, jednak w dalszym ciągu odczuwałam lekką gorycz, przez co ponownie przystawiłam naczynie do dystrybutora.
— Nie tak łapczywie princesa, bo się jeszcze zadławisz — męski tembr głosu sprawił, że zesztywniałam, niemalże upuszczając szklankę na podłogę.
Wiedziałam, kto właściwie znajdował się ze mną w pomieszczeniu, przez co nie potrafiłam odwrócić się do tyłu. Przebłysk widoku jego twarzy nad moją, jak i uczucie zimnej lufy przystawionej do skroni, kazał pozostać mi w miejscu.
Dragon mnie nie znał. Nie wiedział co nas łączyło, przez co patrzył na mnie inaczej, natomiast ja, byłam w stanie dostrzec to, jaki był dla ludzi z zewnątrz. Choć zawsze się wypierałam, tak dopiero po czasie byłam w stanie zrozumieć, iż Dragon nie traktował mnie przypadkowo.
Kanapa wydała z siebie dźwięk, który świadczył o tym, iż ktoś na niej siedział. Następnie zapaliła się lampa, stojąca nieopodal ogromnej kanapy, tworzącą ogromną literę „U"
W dalszym ciągu się nie ruszałam i gdy rozbrzmiał brzęk naczynia, stawianego na stoik podskoczyłam, powoli odkładając szklankę na blat.
— W moim łóżku byłaś znacznie mniej skrępowana — w wypowiedzi zdołałam usłyszeć oskarżycielską nutę.
Przymknęłam oczy, by następnie wypuścić drżący wydech.
— Pomyliłam pokój — zawahałam się z lekka nad odpowiedzią, a Dragon niemal prychnął pod nosem.
— Może potrzebujesz mapy?
Mimo, iż czułam pewną obawę, to odwróciłam się ku źródłu dźwięku głosu Dragona.
— A umiesz ładnie rysować? — spojrzałam w stronę kanapy, która oświetlała pojedyncza lampa.
Potężna sylwetka Dragona, wyglądała niczym mityczne, jak i mroczne stworzenie. Biała kanapa wyraźnie eksponowała wytatuowanego, jak i ubranego na czarno Brunona. Siedział z lekkim rozkrokiem, rozłożony niczym król na swoim tronie. Rękawy jego ciemnej koszuli zostały podwinięte, a kilka guzików kołnierzyka zostało dopiętych, uwydatniając liczne tatuaże na ciele.
— Cóż, muszę cię zmartwić, ale to tylko dom. Kwiatków, drzew czy innych pierdoletów nie będę musiał ci rysować. Wystarczy kreska z kuchni, wprost do twojego pokoju. Mam nadzieję, że umiesz czytać mapę — powiedział sarkastycznie, wpatrując się we mnie swoimi czarnymi oczami.
Powinnam milczeć, gdyż nie byłam w stanie rozgryźć siedzącego na kanapie mężczyzny. Dragon z pewnością nie był tym samym człowiekiem i nie powinnam badać jego granic w obecnym momencie.
— Cóż, ja również muszę cię zmartwić. Prosta kreska, raczej nie poprowadzi mnie wprost do pokoju. Słaby z ciebie przewodnik.
— A z ciebie jeszcze gorsza wędrowniczka princesa.
— Chyba czegoś tu nie rozumiesz — odpowiedziałam, unosząc z lekka brew ku górze.
— Dużo paplasz. Nie zaschło ci przypadkiem w gardle? — jego twarz nie przedstawiała żadnych emocji. Patrzył na mnie beznamiętnie, przez co nie byłam pewna, czy aby na pewno mogę brnąc w dalsza część konwersacji.
Rozmawianie z człowiekiem z którym przeżyło się tak wiele, przede wszystkim z człowiekiem, który uznawany był za nieżywego, było czymś niesamowicie popieprzonym. Realia mojego normalnego życia, nie dopuszczało do siebie takich wydarzeń, jakie miały ostatnio miejsce.
Byłam znacznie śmielsza wiedząc, iż Dragon znajduje się znacznie dalej ode mnie. Nie chciałam aby się do mnie zbliżał, gdyż bliskość kogokolwiek działała na mnie źle. Nawet niczego nieświadomy Dima, wywoływał we mnie dziwne odczucia.
W pomieszczeniu wybrzmiał z lekka piszczący dźwięk, a razem z nim czerwona, mała kropeczka zamigała w przyspieszonym tempie. Drzwi otworzyły się szeroko, a do środka wbiegło coś dyszącego. Dopiero po chwili zorientowałam się, iż był to pies.
Wyglądał jak odzwierciedlenie duszy Dragona. Wielki, jak i czarny, z przeraźliwym potężnym pyskiem. Zwierzę rasy „Cane Corso" już na pierwszy rzut oka, wyglądało jak po ciężkich przejściach. Jedno z jego spiczastych uszu pozostało na w pół rozerwane, a wygolone miejsce na udzie, uwydatniło gojąca się już ranę.
Srebrzysta, łańcuchowa obroża błysnęła w blasku lampy, gdy pies momentalnie podbiegł do Dragona. Merdając swoim krótkim ogonem, lizał wytatuowane dłonie, jak i ręce ciemnookiego, które go głaskały.
— Cześć bestio — kącik jego ust nieco drgnął w uśmiechu, przez co nie mogłam przestać się patrzeć.
Siedział tuż przede mną... zdrowy... żywy...
— Ja pierdole — warknął znajomy głos w drzwiach, dzięki czemu oderwałam spojrzenie. — Co on mu kurwa dał. Co chwilę musiałem się zatrzymywać na szczanie.
Gdy tylko mężczyzna ze znajomym mi głosem wszedł do środka, niemalże ponownie zamarłam. Poruszał się znacznie lepiej niż ostatnio, lecz dało się zauważyć, iż pokuśtykał, gdy postawił zbyt wiele szybkich królów.
Lorenzo.
Kroczył ku nas i gdy tylko napotkał moje spojrzenie, zastygł w miejscu. Przez moment oboje się nie ruszaliśmy, słysząc jedynie śliniącego się psa.
Jego gęste brwi zmarszczyły się, a po środku czoła zdołałam dostrzec lwią zmarszczkę. Szok w jego oczach, był odpowiedzią na moje pytanie, którego nie zdołałam zadać Nero.
Przełknęłam z trudem, gdy przeniósł spojrzenie na wciąż głaskającego psa Dragona. Modliłam się w duchu do każdej boskiej istoty, aby o nic nie zapytał, aby udał, że mnie nie zna.
Dragon uspokoił psa gestem dłoni, spoglądając to na mnie to na Lorenzo. Wiedziałam, iż próbuje wyczytać coś z naszych twarz, spojrzeń... próbował wniknąć znacznie głębiej, jednakże w owym momencie odwróciłam się, by następnie ruszyć bez słowa do pokoju.
~ . ~
Lepka dłoń sunąca się po udzie, niemal wypalała skórę, po której wędrowała. Ciężar spoczywający na klatce piersiowej, uwięził oddech, który pragnął wydostać się na zewnątrz. Bramy płonącego miejsca, niemal otworzyły się szeroko, a płomienie znacznie się powiększyły, jakby były uradowane na kolejną, zbesztaną duszę.
Żaden ruch nie był w stanie unieść tego, co na mnie spoczywało. Mokry język leniwie sunął po policzku, raniąc moją skórę. Zapach alkoholu, papierosów, jak i potu, był czymś, co jeszcze bardziej obciążało moje płuca.
Zaczerpnięcie oddechu było niemożliwe, a strach przed spojrzeniem na oprawcę był czymś nie do pokonania, przez co głowa skierowana w bok patrzyła jedynie na płomienie. Sztylet, przeszył moje ciało, a ból stał się nie do opisania.
Krzyk rozrywał moje gardło, przez co zapragnęłam być rzucona w płomienie, które z każdą sekundą się powiększały. Z każdym krzykiem, każdą łzą, wszystko zaczynało pokrywać się większą ilością ognia.
Otworzyłam szeroko oczy, oddychając ciężko. Dreszcze przeszyły moje ciało, a ciecz spływała po moim piekącym policzku. Delikatnie dotknęłam go opuszkiem palca, po czym zbliżyłam go do oczu, nie dostrzegając na nim niczego prócz łzy.
Łzy, która zdołała ostudzić piekło, rozgrywające się w mojej głowie.
Leżałam na plecach, pozwalając każdej spływać wolnym tempem. Przestało mi zależeć na tym, by pokazać się jako silną w oczach Nero. Z każdą chwilą, zaczynałam rozumieć, iż wszystko staje się dla mnie czymś obojętnym. Ciche pukanie do drzwi, nie sprawiło, bym oderwała spojrzenie od białego sufitu. Wpatrywałam się w niego, jakbym mogła dostrzec coś, co by mnie ukoiło.
Wraz z kolejnym stuknięciem, drzwi z lekka wydały z siebie skrzypiący dźwięk, przez co zdołałam oderwać spojrzenie od od miejsca, w którym je utkwiłam. W drzwiach stała kobieta o imieniu Carla. Świadomość tego, iż była to kobieta Nero, wprawiało mnie w lekki zachwyt.
— Wybacz, musiałam upewnić się, że nic ci nie jest — powiedziała nieśmiało, stawiając niewielki krok do wnętrza pokoju.
— Jeszcze żyję — zmusiłam się do lekkiego uśmiechu, lecz nawet to nie zdołało utwierdzić kobiety w przekonaniu, iż jest dobrze.
Mimo, że od pewnego czasu nie patrzyłam w lustro wiedziałam, iż mój wygląd nie był niczym przyjemnym, a spojrzenie Carli to potwierdzało.
— Chciałabyś może porozmawiać? Może czegoś potrzebujesz? — zapytała cichym głosem, zamykając za sobą drzwi.
Uniosłam się do siadu, ocierając ślady po łzach, które wraz z przyjściem Carli przestały spływać po policzkach. Patrzyłam na kobietę, nie rozumiejąc dlaczego tak właściwie zależy jej na tym, bym czuła się lepiej.
— Czy jest może Nero?
Kobieta stanęła, unosząc delikatnie podbródek. Wspomnienie imienia blondyna, wytrąciło ją z równowagi, choć starała się tego nie okazywać.
— Może ty byś chciała porozmawiać? — zapytałam nieco cichym tonem głosu.
— Nero pojechał do klubu myślę, że wróci wieczorem — odpowiedziała, omijając moje pytanie.
— Blondyn coś przeskrobał? — uniosłam z lekka brew ku górze, na co Carla głośno westchnęła.
— Chyba masz wystarczająco swoich problemów, a ja mam ci dokładać jeszcze moje własne?
— Wygadanie się to żaden problem. Nie obiecuję, że pomogę, ale może coś doradzę?
Carla odetchnęła głęboko, po czym zbliżyła się do brzegu łóżka, przysiadając na nim. Jej spojrzenie w moją stronę, mówiło samo za siebie. Z pewnością wyglądałam jak milion nieszczęść, a czułam o stokroć gorzej.
— Bardzo chętnie — przyznała. — Ale najpierw musimy doprowadzić cię do porządku — uśmiechnęła się delikatnie, a czułość w jej oczach, nieco rozpogodziła koszmar, jaki jeszcze przed chwilą rozgrywał się gdy spałam.
Prysznic był tym, czego potrzebowałam. Ostudził nieco płomienie, które nawiedziły głowę we śnie, dając z lekka ulgę. Jakaś dziwna część mnie walczyła, abym tylko nie spojrzała w lustro, które znajdowało się tuż przed moimi oczami, przez co wpatrywałam się jedynie w umywalkę, unikając swojego odbicia.
Każde z możliwych demonów miały nade mną kontrolę. Zaczynały więzić bezlitośnie mój umysł, abym nie potrafiła z nimi nawet przez sekundę zawalczyć.
Carla zadbała o to, by moje ubrania nie przypominały w żadnym stopniu jej. Nie uważałam aby były naganne, czy też kuse, ale odsłonięcie dekoltu, nóg, czy też znacznej części ramion sprawiało, że czułam się zbyt naga. Szerokie koszulki i dresy, były moim wybawieniem. Od zawsze lubiłam luźniejsze ubrania, jednak w tym momencie stały się w pewnym rodzaju tarczą, osłaniającą mnie przed spojrzeniami innych.
Rany na ciele powoli znikały. Na policzku o dziwo nie zdołałam wyczuć najmniejszego strupa, tak więc śmiem twierdzić, iż jest w znacznie lepszym stanie.
Carla jak zawsze siedziała na łóżku, przeglądając coś w telefonie. Gdy tylko wyszłam z łazienki posłała w moją stronę ciepły uśmiech, by następnie zablokować telefon i odłożyć go na łóżko.
Telefon.
Rzecz, o której zdołałam zapomnieć. Kontaktowanie się z mamą, czy Alex nie przeszło mi nawet przez myśl, a praca, która dawała mi niewielkie zarobki z pewnością nie była już moją pracą.
Moje oczy się rozszerzyły, przez co kobieta spojrzała to na mnie, to na urządzenie, które wywołało we mnie ową reakcję.
— Co się stało? — zapytała zaniepokojona, podnosząc się z łóżka.
— Mój telefon... — powiedziałam, zatrzymując się w połowie zdania. — Kurwa... — syknęłam pod nosem, przymykając na moment swoje oczy.
— Spokojnie — odezwała się Carla. — Jeżeli tylko chcesz zadzwonić, możesz śmiało z mojego. Jednak proponuję zaczekać na Nero — imię blondyna wypowiedziała z nutką smutku, przez co zdołałam się domyśleć, iż mężczyzna musiał nieźle nabroić.
— Co zrobił Nero? — zapytałam, próbując zboczyć z myśli na temat telefonu.
Carla miała rację. Musiałam poczekać na Nero, by dowiedzieć się więcej. Nie wiedziałam co działo się z mamą, jak i Alex, lecz były daleko ode mnie w czasie porwania, a ja nie kontaktowałam się z żadną z nich, tak więc liczyłam na to, iż o niczym nie wiedzą.
— Tak właściwie to... — jej spojrzenie powędrowało po pokoju, by następnie spuścić głowę nieco w dół. — Tak właściwie to sama nie wiem — powiedziała z rezygnacją w głosie. — Pochodzę z tradycionalistycznej rodziny i sprawy, takie jak spanie z mężem przed ślubem, nie jest akceptowane.
Przysiadłam tuż obok, po czym spojrzałam na jej wciąż spuszczoną głowę w dół.
— Nero jest jedyną osobą, którą mam. Moja rodzina zginęła, podczas napadu na nasz bar, który prowadziliśmy z rodziną. Mój starszy brat, jak i rodzice zginęli na miejscu, a ja uszłam z życiem tylko dlatego, że leżałam z gorączką w łóżku — głos Carli zadrgał, a ciężkie przełknięcie śliny było nad wyraz słyszalnie. — Nigdy nie sądziłam, że w będzie mnie to interesować, czy mój mąż będzie sypiał z innymi, czy też nie. Całe życie starałam się być na to obojętna.
Zmarszczyłam brwi, próbując uspokoić to, co właśnie się we mnie rodziło.
Nigdy nie byłam w stanie zrozumieć tradycji, jak i zasad panujących w ich kręgach. Związek powinny budować dwie osoby na wspólnym zaufaniu, miłości, dobroci, jak i problemach, które należy razem przezwyciężać. To właśnie upadki, czynią nas silniejszymi o ile damy radę wstać z uniesioną głową i zagryźć zęby na ranę, którą wywołał.
— Ale, jak myślę o tym jak jeździ do klubów, gdzie są te wszystkie kobiety... — urwała, wypuszczając drżący oddech z ust. — To po prostu coś mi się robi w środku. Ściska mnie na myśl, że mógłby spać z inną kobietą, a później wracać do naszego łóżka, w którym rzecz mówiąc, nie powinnyśmy spać. Wcale nie powinnam z nim mieszkać.
Nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć Carli. Nie byłabym w stanie uciąć sobie dłoni, zarzekając się, że Nero nie tknął żadnej kobiety. Śmiałam w to wątpić, wiedząc czym się zajmuje i mając styczność z Dragonem.
Nie mogłam ich porównywać, ale widok z imprezy, jaką urządzili pamiętnego wieczoru, migał mi właśnie przed oczami. Nero nie miał wtedy kobiety, tak więc mógł robić co tylko mógł, jednak widok Scelty i pracujących tam dziewczyn z pewnością wywoływał wrażenie na każdym mężczyźnie.
— Myślę, że Nero cię kocha — uśmiechnęłam się lekko, pragnąc dać odrobinę otuchy siedzącej tuż obok mnie kobiecie.
— A ja myślę, że jest po prostu mężczyzną, a miłość mu nie wystarcza — skrzywiła się znacznie, rzucając szybkie spojrzenie spod lekko pomalowanych tuszem rzęs. Jej oczy połyskiwały przez łzy, które zdążyły zgromadzić się pod jej powiekami.
— Póki nie przyłapałaś go, ani nie spostrzegłaś jakiś dziwnych znaków to myślę, że nie masz się czego obawiać — wypowiedziałam to niepewnie, gdyż bez zwątpienia Carla, żyła pod kloszem Nero.
Blondyn z pewnością zadbałby o to, aby nie była niczego świadoma. Zamknął ją w złotej klatce, dokładnie tak, jak Dragon Elenę. Tyle, że rudowłosa doskonale znała oblicze Dragona.
— Chciałabym się przekonać na własne oczy... — uniosła głowę, po czym zwróciła ją w moją stronę, patrząc na mnie z nadzieją, jakiej nie potrafiłam zignorować.
Pov Nero :
Scelta była wciąż pusta, dzięki czemu pojedyncze rozmowy, przechadzające się kelnerki, jak i pracownice nie zdołały zaburzyć spokoju, jakiego potrzebowaliśmy. Siedzieliśmy w pomieszczeniu, które dawało widok na cały klub. Siedzący tuż na przeciw mnie Lorenzo niemal parował ze złości. Zaciskał dłonie w pięści, by następnie poluźnić znacznie uścisk. Jego mięsień w szczęce drgał, a nozdrza falowały, jak u wściekłego byka.
— Żartujesz sobie kurwa prawda? — warknął, patrząc w moją stronę morderczym wzrokiem.
— Nie mogłem zrobić inaczej.
— Jak kurwa nie mogłeś?! — Lorenzo poderwał się na równe nogi, wskazując na mnie palcem. — Jesteś popieprzony Nero! Jak mogłeś ją tu sprowadzić wiedząc, że masz Dragona tuż nad nią!
— To nie tak miało być! — również podniosłem głos, unosząc się z kanapy. Mnie, jak i Lorenzo dzielił jedynie stół, który był nikłą barierą, by wymierzyć jakikolwiek cios.
— A jak?! Czego ty się kurwa spodziewałeś, co?! Że pod jednym dachem oni na siebie nie wpadną? Masz ją kurwa za głupią, Nero?!
— Dragona miało tu nie być, rozumiesz?! — warknąłem. — Pojawił się w momencie akcji. Przyleciał bez uprzedzenia, bo dowiedział się o ciężarówce, którą prawdopodobnie wysadziło Vegas. Myślisz, że ciągnąłbym go na ratowanie jej?!
— Nie musiał jechać na akcję — powiedział, nieco spokojniejszym tonem głosu. — Więc co do kurwy poszło nie tak?
— Zobaczył, że chłopaki się zbierają i zapytał co się dzieje — powiedziałem równie znacznie spokojniej, jednak złość nie na Lorenzo, a samego siebie wciąż buzowała. — Zapytał co jest grane, a ja kurwa nie wiedziałem co mam zrobić. Jedno pieprzone pytanie postawiło mnie pod ścianą.
— Kontynuuj.
— Powiedziałem mu, że jedna z moich dawnych znajomych popadła w tarapaty, a ja chce jej pomóc.
Lorenzo pokręcił głową, cicho prychając pod nosem.
— I uwierzył w to kurwa?
— Uwierzył — przytaknąłem. — Zagłębił się w tą akcję, nawet zmienił plan na znacznie lepszy.
— Dlaczego go nie powstrzymałeś?! — warknął, chwytając za materiał mojej koszuli. — Wiesz co właśnie rozpętałeś Nero? Czy ty wiesz kurwa, że Dragon nie odpuści, jeżeli nie wyciągnie z ciebie więcej?
Ja również chwyciłem jego koszulę, czując jak materiał gniecie się w moim uścisku.
— Myślisz, że nie próbowałem? Co miałem mu powiedzieć, hy?! Że nie może jechać na akcję ze swoimi ludźmi, bo jest tam kobieta przez którą oszalał?!
Lorenzo wzmocnił uścisk, nieco mocniej telepiąc mną.
— Oni byli wczoraj razem w kuchni — wysyczał. — Ta blondyna znów wszystko zniszczy. Znów będzie rozpierdalał wspólników i tracił czujność, bo będzie miał w głowie tylko ją.
— On jej nie pamięta.
— I myślisz kurwa, że tak będzie przez cały czas, gdy ona będzie obok?!
— Dragon wraca do Hiszpanii — odpowiedziałem, na co Lorenzo puścił mnie.
— Obyś miał rację. Jeżeli on sobie ją przypomni, może uznać nas za zdrajców Nero, dobrze o tym wiesz. Pomyśli, że ukrywamy przed nim znacznie więcej i gwarantuje ci, że utrzyma nas przy życiu tak długo, jak to możliwe, aby przy ostatnim tchnieniu mógł nagrać na dyktafon jak błagamy o śmierć.
~ . ~
Muzyka z głosem Britney Spears rozbrzmiewała w całym klubie. Tańczące dziewczyny na scenie podziwiali mężczyźni, którzy zapłacili ogromne sumy, aby przekroczyć chociażby próg Scelty.
Pokój w którym znajdowałem się wraz z Lorenzo wypełniał się jedynie ciszą, jak i pojedynczymi odgłosami połykanego płynu, jaki spożywaliśmy. Każda myśl, była zajęta przez Cindy, jak i Dragona. Decyzje, jakie podejmowałem odnośnie tej dwójki nie były łatwe.
Zawsze starałem kierować się ich dobrem, lecz nie chciałem być kimś, kto będzie sterował uczuciami własnego przyjaciela.
Dragon mimo tego że był moim Capo, tak też był równie moim przyjacielem. Byłbym w stanie skoczyć za nim w ogień, co miałem nadzieję doskonale wiedział. Lecz to jak bardzo stał się nieobliczalny, było dla nas wszystkim wielkim problemem.
Dźwięk otwieranych drzwi momentalne odpędził męczące myśli, jednak ujrzawszy w nich postawnego Dragona, niemal zdębiałem. Spojrzałem na Lorenzo, który równie co ja był w szoku. Patrzył na niego, jak na istotę, która nie istniała.
— Kurwa Dragon — powiedział z niedowierzaniem Lorenzo, poprawiając się na kanapie.
Dragon uniósł brew ku górze, stawiając pierwszy krok do pomieszczenia. Zza niego wyłonił się Roko, który wbiegł z różowym językiem na wierzchu. Od razu skierował się ku Lorenzo, merdając krótkim ogonem.
— Oszczałeś mi samochód Roko — jęknął Lorenzo, głaskając psa.
— Miałeś w końcu okazję ogarnąć ten gnój w środku — odezwał się Dragon, zamykając za sobą masywne drzwi.
Lorenzo zdawał się być zmieszany obecnością Bruna, gdyż nie bywał on w Scelcie. Dragon od dłuższego czasu pozostawał w ukryciu. Jedynie noce, były dla niego niewielkim wybawieniem. Jednak to miało swój cel i każdy z nas to wiedział. Nadchodziły zmiany w naszych kręgach, a każdy z nas miał przygotować na to resztę ludzi.
— Stęskniłeś się za wirującymi dupami na rurach?
Dragon prychnął na pytanie Lorenzo, zasiadając tuż obok mnie.
— Oboje wiemy, że nie — Bruno opadł na oparcie kanapy, wygodnie się rozsiadając.
Pies Dragona podbiegł w końcu do mnie, ciesząc się równie mocno. Widok tego morderczego, jak i wielkiego psa, wprawiało wielu ludzi w zakłopotanie. Roko przeżył niesamowicie wiele, a walki do jakich został wystawiany, odbiły na nim znacznie większe piętno.
— Chociaż jesteś niesamowicie dobrym aktorem widzę, że jesteś zaskoczony.
— Pokazałeś się w Scelcie — odpowiedział Lorenzo. — To wielki krok.
— I każdy następny będzie większy. Vegas zbyt mocno się panoszy i trzeba im w końcu pokazać, kto tam tak naprawdę rządzi.
— To nie będzie łatwe. Nie znamy wszystkich, którzy nie zgadzają się z tym, że objąłeś tam władzę.
— Wiesz doskonale, że wszystko potrzebuje czasu. Moje interesy uwielbiają ciszę, ale jeżeli chodzi o Vegas, zamierzam nieco nadłamać zasady.
— Co masz na myśli? — zmarszczyłem brwi, dołączając się do konwersacji.
Dragon spojrzał na mnie znacząco, przez co się spiąłem.
— Dzisiaj napadli na kolejny bar. Zgwałcili kelnerkę na oczach ojca, a później zabili najpierw jego, później dziewczynę odcinając im głowy.
Zagryzłem zęby, przez co głośno zazgrzytały. Świadomość tego, że właśnie w owy sposób mogła skończyć Carla sprawiał, że sam miałem ochotę ich zabić gołymi rękami.
Dragon spojrzał na mnie, dostrzegając moją reakcję na jego słowa. Nie był głupi i doskonale wiedział o czym myślałem.
— Będzie odwet, ale znacznie większy, niż mogą to sobie wyobrazić — powiedział, a nuta złości w jego głosie świadczyła jedynie o tym, że Dragon nie poprzestanie na jednym ataku.
Buziole i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top