VI

Nadeszła godzina patrolu.

Czarny Kot siedział sam na ich ulubionym dachu i czekał na swoją damę, z czerwoną różą w ręku. Jego radość nie opuściła go ani przez chwilę. Bowiem Biedronka dziś po raz drugi się w nim zakochała. Teraz już był pewny - to musi być przeznaczenie. Dziś Kot zrozumiał, że pomiędzy nim a Biedronką stoi tylko jedna przeszkoda, którą jest ten chłopak. A on zrobi wszystko, by dziewczyna o nim zapomniała, będzie starał się o nią stokroć bardziej jeśli trzeba. Zaczeka na nią, tyle, ile czekać dane mu będzie. Kto wie, może już w głębi serca coś do niego czuje, tylko nie do końca zdaje sobie z tego sprawę?

- Witaj, miłości mojego życia! - powitał Biedronkę.

- Hej, Kotku. - dziewczyna zdziwiła się lekko, gdyż Kot nigdy jej tak nie nazwał.

- Róża dla ciebie, Kropeczko. - wręczył jej ten piękny kwiat, kiedy przy nim usiadła. Ku jego zdziwieniu dziewczyna ją przyjęła, na co uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Mówiłam ci, żebyś tak do mnie nie mówił. Wiesz, że tego nie lubię.

- Przestań udawać, Kropeczko. Przecież wiem, że to uwielbiasz. - mrugnął do niej i uśmiechnął się flirciarsko.

- Co..? Nie. - zaprzeczyła, choć oboje wiedzieli, że to nie prawda. - Jesteś dzisiaj jakiś... inny. - stwierdziła Biedronka po chwili.

- Co masz na myśli? - zapytał chłopak, nie do końca rozumiejąc.

- Jakbyś ciałem był tu ze mną, ale umysł miał w krainie wiecznego szczęścia. Nigdy cię takiego nie widziałam. Co się dzisiaj stało?

Dziewczyna spojrzała na Kota, widząc, jego dziwny uśmieszek jeszcze bardziej się przeraziła.

- Proszę, nie mów, że wyjawiłam ci swoją tożsamość... - wzdrygnęła się.

- Lepiej. Pocałowałaś mnie. - odpowiedział dumnie szczęśliwiec.

- CO?! Znowu? J-Jak to się stało?

- Czy to nie dziwne, Kropeczko, że kiedy tylko na chwilę zapominasz o tamtym chłopaku, rzucasz mi się w ramiona?

- Ja... nie... ale jak... - Biedronka miała mętlik w głowie.

- Jedno jest pewne - jesteśmy dla siebie stworzeni. Prędzej czy później ty też to zobaczysz. Wierzę, że pewnego dnia twoje serce zacznie bić tylko dla mnie. A ja na ten dzień będę czekał nawet wieczność, m'lady.

Podszedł bardzo blisko niej i nachylił się tak, że ich twarze dzieliło parę centymetrów.

- Kto wie może już moja osoba, przyprawia cię o szybsze bicie serca.

Pocałował ją w czoło. Po czym odszedł, zostawiając Biedronkę z chaosem w głowie, który sam wywołał.

- C-co... - jąkała się. - Kocie! A co z patrolem? - krzyknęła jeszcze za oddalającym się chłopakiem, lecz ten był za daleko, by ją usłyszeć.

Dziewczyna nie wiedziała, co ma myśleć. Jednak z jednym Czarny Kot miał rację - przyprawiał Biedronkę o szybsze bicie serca, z czego zdała sobie sprawę już dawno.

Od dłuższego czasu w jej sercu toczył się pojedynek, który skutecznie tłumiła, sądząc, że to Adrien jest miłością jej życia.  Ale co jeśli się myliła?

Czy w głębi serca przez cały czas kochała tego pechowca?

Biedronka podniosła się z dachu i postanowiła zrobić patrol, który mieli przeprowadzić razem z Kotem, próbując choć przez chwile skupić myśli na czymś innym, w nadziei, że wszystko, co dzisiaj przeżyła, samo powoli do niej dotrze. Biegła po dachach nad miastem, starała się skupić swój wzrok na ulice, by sprawdzić, czy wszystko gra i mieszkańcy są bezpieczni. Jednak jej wzrok ciągle uciekał nad oświetlony Paryż, szukając pewnego Kocura.

Nagle namierzyła swój cel. Nie było to trudne, bo jej zamyślony Kot stał opary o barierkę na wieży Eiffla. Dziewczyna zakradła się od tyłu i niewiele myśląc, rzuciła swoim jo-jo w Kota.  Jo-jo oplotło nogi chłopaka, a Biedronka przerzuciła je przez metalowy słup wieży i mocno pociągnęła. W ten sposób Czarny Kot wisiał do góry nogami.

- Nie zostawia się tak nagle oszołomionej damy! - krzyknęła Biedronka. Podeszła jeszcze bliżej Kota pociągając nieco jo-jo, by jego twarz znajdowała się dokładnie naprzeciw jej.

- Oj wybacz, m'lady. Gdzie moje maniery. - odparł Kot. Teraz on był oszołomiony.

- Zostawiłeś mnie tam samą! Z mętlikiem w głowie! Nie wiedziałam co mam myśleć! Co ty sobie właściwie wyobrażasz, głupi dachowcu, co?! Dajesz mi róże, oświadczasz, bez wyjaśnień, że cię pocałowałam i całujesz mnie w czoło, doprowadzając mnie do jeszcze większego obłędu! A potem co?! Zostawiasz mnie samą na dachu jak gdyby nigdy nic! A nawet nie zrobiliśmy patrolu!

Czarny Kot zanotował sobie w głowie, aby nigdy, przenigdy nie zostawiać Biedronki samej w trakcie patrolu, bo dostaje szału.

Ahhh, a była taka słodka i niewinna bez swojej pamięci. Trzeba było nie pozwolić jej użyć Niezwykłej Biedronki. - pomyślał Kot.

- Przecież ty mnie nawet nie słuchasz!

Ooo, ale wciąż jest bardzo urocza, kiedy się złości. Tak słodko marszczy swój mały nosek delikatnie obsypany piegami - stwierdził chłopak w myślach.

- Prze-praszam? - uśmiechnął się do niej nieśmiało.

- Oh! - westchnęła zirytowana. - Ym... Dlaczego cię pocałowałam?

- No więc... zapytałaś, czemu nie jesteśmy razem, potem ja zapytałem, czy mam u ciebie jakieś szanse, bo skoro nie pamiętałaś o tym chłopaku, który stoi pomiędzy nami, mogłem liczyć na szczerą odpowiedź, a musiałem wiedzieć. I ty w odpowiedzi mnie pocałowałaś i kazałaś mi o tym nie zapomnieć...

- Więc... to tak...

Czarny Kot spojrzał w oczy ukochanej w nadziei, że uda mu się z nich cokolwiek odczytać. Ale niestety ciężko było mu się w jej oczach odnaleźć. Nie zabijała go już swoim fiołkowym spojrzeniem. Jej oczy były skierowane na niego, tyle że wcale na niego nie patrzyła. Zauważył, że te śliczne oczy były nieco obłąkane, zagubione w tej całej trochę innej sytuacji.

- Muszę, muszę coś zrobić. Zamknij oczy. - superbohaterka przerwała chwilę milczenia, która zapanowała między nimi.

- Co?

- Zamknij oczy.

Chłopakowi nie za bardzo podobała się ta wizja, biorąc pod uwagę to, że wisiał do góry nogami na jo-jo Biedronki, która była na niego wściekła.

- Zanim cokolwiek zrobisz, pamiętaj, że ufam ci najbardziej na świecie. Nie chciałabyś chyba tego zaufania zniszczyć, prawda?

Czarny Kot według życzenia swojej pani posłusznie zamknął oczy. Po chwili poczuł na wargach te cudowne słodkie usta, które już dzisiaj raz go całowały. Było jeszcze piękniej niż parę godzin temu.

Już nie miał wątpliwości - zaraz usłyszy dźwięk swojego budzika albo to Plagg zrzuci go z łóżka, oznajmiając, że chce więcej sera. Lecz skoro chwila jego pobudki jeszcze nie nadeszła, postanowił rozkoszować się tym pięknym snem najdłużej, jak mógł.

- Jak ja cię kociastycznie mocno kocham... - szepnął gdy Biedronka się od niego odsunęła. Położył swoją dłoń na jej mocno zaróżowionym policzku co było niezwykle trudne, bo wisiał do góry nogami. - Aż chce mi się miauczeć. Aż chce mi się mruczeć. Jesteś moim całym życiem. Moim słońcem i księżycem. Moim dniem, moją nocą. Moją...

- Ja ciebie też. - przerwała mu dziewczyna.

- Co?

- Ja... chyba cię kocham. - powiedziała niepewnie dziewczyna, bo i jej uczucia były niepewne.

Po tym pocałunku doskonale wiedziała, że jej głupie serce bardzo pragnie tego dachowca. W końcu całując go, czuła nieskończone szczęście. I teraz stojąc obok niego tak blisko, chciała pogłaskać go po twarzy, poczochrać jego włosy, wtulić się w niego, wpatrywać się w jego zielone tęczówki. Czując jego dłoń na policzku, jej brzuch był przepełniony małymi motylkami organizującymi jakąś paradę. Tyle że głowa wciąż mówiła Adrien...

- Plagg jeśli mnie teraz obudzisz, to cię zabije.

- Co?

- Co?

- Może mogłabyś mnie już postawić na ziemię? Chyba że chcesz mnie jeszcze całować, w takim razie nie mam nic przeciwko zwisaniu. - powiedział Kot.

Blondyn przymknął oczy i lekko przyciągnął twarz Biedronki, by znów posmakować jej ust. Superbohaterka jednak puściła jo-jo i Czarny Kot runął z hukiem na ziemię.

- Auć! - jęknął, pocierając obolałe miejsca.- Czyli na razie nie będzie więcej całusów. Zaraz, zaraz... Skoro śnie, to czy nie powinienem obudzić się przy spadaniu, zanim uderzyłem w podłożę? Zawsze w takich momentach się budzę. Do tego czuje bardzo wyraźnie ból. A to wszystko oznacza, że to wcale nie jest sen! JA WCALE NIE ŚNIE!

Do Kota dopiero teraz wszystko doszło. Miłość jego życia powiedziała mu, że go kocha. Naprawdę mu to powiedziała.

Biedronka spojrzała na niego z zażenowaniem, a on wpatrywał się w nią z uwielbieniem, analizując wszystko jeszcze raz.

- Możemy wrócić do kwestii, w której powiedziałaś mi, że mnie kochasz? - poprosił Kot, chcąc usłyszeć te słowa kierowane w jego stronę jeszcze raz.

- Sama nie wiem, co czuje, wszystko mi się miesza, ale ja... chyba cię kocham. Dziwne, że dopiero kolejna strata pamięci pomogła mi do tego dojść. Ale...

- Wiesz co, Kropeczko? - chwycił dziewczynę za rękę i przyłożył ją sobie do serca.- Czujesz? To przez ciebie moje serce bije jak nienormalne. Zawsze tak jest gdy tylko cię widzę, słyszę, czuję. To serce bije dla ciebie. I na zawsze będzie.- Biedronka się uśmiechnęła. - A na zawsze to naprawdę kupę czasu. Nie musimy się śpieszyć. Możesz spokojnie sobie poukładać najpierw wszystkie myśli.

- Dziękuję

- To, co powiesz na lody jutro po patrolu? - zapytał Kot.

- Brzmi wspaniale, mój kochany Kotku.

Oparli się o barierkę wieży i oboje podziwiali to jakże urokliwe miasto.

- Opowiesz mi dokładnie jak przebiegła walka z Amnezjo? - poprosiła Biedronka.

- Oczywiście, m'lady! No więc wszystko zaczęło się kiedy...

Koniec

***

Hej wszystkim!

No więc to już koniec tego krótkiego opowiadania, z czego bardzo się cieszę, bo jest to pierwsze opowiadanie, które ukończyłam. Co prawda najlepsze nie jest, ale liczę, że choć troszkę się komuś podobało.

Bardzo mocno z całego serduszka dziękuje wam, bo wasze odczyty, gwiazdki i komentarze ogromnie mnie motywują. Jesteście kochani! 🤎🤎🤎

No więc nie zostaje mi chyba już nic innego prócz zaproszenia was na moje inne opowiadanie, może również się wam spodoba.

Tak więc pa, pa i do zobaczenia ;D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top