Przyłapani
Jeszcze gdy oboje z nich należeli do Mafii Portowej, a ich związek w zastraszająco szybkim tempie przechodził na coraz to wyższe etapy zdarzało im się pod wpływem emocji już nie tylko całować się w budynku mafii, czy ukryci gdzieś w kącie robić sobie dobrze. Tamtego dnia gdy po jednej z misji umyli się i ubrali w mniej zakrwawione i porwane ubrania zostali wezwani do gabinetu Moriego. Jednakże starszego tam nie było. Przez pierwsze kilka chwil w ciszy czekali na szefa, który co było do niego zupełnie nie podobne, nie pojawiał się.
- Czy on ma zamiar się w ogóle tu pokazać?- prychnął zirytowany brunet. W tamtej chwili zdecydowanie wolałby zjeść coś dobrego i położyć się spać. Albo może napić się whisky w towarzystwie rudzielca popijającego wino jak mieli to w zwyczaju robić po zakończonych zadaniach. - Przecież możemy zdać raport jutro rano - mruknął dłonią zasłaniając ziewnięcie gdy siadał w fotelu szefa.
- Dazai! Co ty robisz?!- syknął niższy podchodząc do partnera - Wstawaj. Gdyby szef to zobaczył byłby wściekły. - powiedział z wyraźną irytacja patrząc jak brunet kręci się w fotelu przełożonego - Pewnie zatrzymało go coś ważnego. - dodał przyglądając się miastu leżącemu u stóp budynku z którego najwyższego pięta właśnie mu się przyglądali. Mokre włosy z których tylko niewątpliwym cudem nie kapała woda przykleiły mu się do twarzy szyi i koszuli. Po prysznicu nie miał zamiaru ubierać się w cały swój strój zwłaszcza że za chwilę i tak musiałby się pewnie rozbierać. Podobnie jak Dazai miał na sobie jedynie koszule wpuszczoną w spodnie i buty. Z pośpiechu nawet nie związał włosów. Nie chciał spóźnić się na wezwanie szefa, a teraz stoi w biurze jak zupełny idiota zastanawiając się o co chodzi.
- A może nie przyjdzie? Chodźmy już się położyć. Jestem zmęczony - westchnął wyższy przeciągając się niczym kot i delikatnie łapiąc rękę rudzielca.
- Hmm?- mruknął speszony Chuuya przyglądając się pałacom Dazai'a splecionym z jego palcami. Rudzielec złapał szybki oddech gdy niespodziewanie został pociągnięty na kolana partnera - Co ty wyprawiasz Dazai?- szepnął bez większego oporu siadając okrakiem na udach partnera. Dłonie położył na jego ramionach i po krótkiej chwili patrzenia chłopakowi w oczy westchnął zrezygnowany. Uwielbiał zatapiać się w tych pięknych brązowych, bystrych oczach. Miał do tego człowieka tak ogromną słabość, że byłby w stanie za niego zginąć gdyby tylko tego wymagała sytuacja. Z delikatnym uśmiechem majaczącym w kącikach ust pochylił się i złożył powolny pocałunek na ustach wyższego. Brunet nie miał zamiaru pozostać biernym. Ułożył dłonie na biodrach partnera i przycisnął go do siebie pogłębiając leniwy pocałunek stający się coraz bardziej namiętnym. Rudzielec jęknął cicho w usta partnera czując jak ich twarde penisy ocierają się o siebie przez materiał spodni. Osamu zniecierpliwiony nie przerywając namiętnej pieszczoty zaczął szybko rozpinać spodnie partnera. Nagle nadal trzymając dłonie na pośladkach niższego podniósł się z miejsca - Dazai?- zdziwiony Chuuya przerwał pocałunek patrząc w oczy partnera.
- Oprzyj się - powiedział brunet wskazując na fotel szefa. W jakiś dziwny sposób podniecała go wizja uprawiania spontanicznego seksu w biurze szefa do tego na jego fotelu, który był traktowany przez Moriego jak świętość. Przy odrobinie szczęścia nikt oprócz nich się o tym nigdy nie dowie włącznie z samym szefem mafii na czele. Rudzielec bez zawahania wykonał polecenie dominującego i klęknął na fotelu opierając ręce i głowę na zagłówku. Dazai uśmiechnął się złowieszczo zsuwając spodnie partnera odrobinę na co niższy westchnął cicho. Po chwili zastanowienia brunet przekręcił fotel tak aby oparcie znajdowało się na linii wzroku osoby która potencjalnie weszłaby do pomieszczenia. Rudzielec sceptycznie nastawiony do racjonalności całej tej sytuacji spojrzał przez ramię na chłopaka aby ujrzeć jak brunet z pełnym podniecenia błyskiem w oku rozpina skórzany pasek spodni po chwili zsuwając ubranie razem z bielizną. Niższy zażenowany widokiem stojącego penisa partnera odwrócił głowę w stronę drzwi. Gdy dotarło do niego że za chwilę będzie uprawiał seks w gabinecie swojego szefa speszony schował twarz w skrzyżowanych ramionach. Od ich pierwszego razu minęło już kilka dobrych miesięcy a on nadal nie umiał przyzwyczaić się do myśli, że Dazai Osamu ten sam którego od tak dawna nienawidził i skrycie pożądał uprawia z nim seks, całuje go, przytula i budzi się obok niego każdego ranka. - Chuu...- mruknął brunet całując szyję i kark chłopaka którego spodnie wraz z bielizną zwisały na wysokości kolan. Rudzielec czując delikatny chłodny dotyk opuszków palców partnera sunących po jego plecach i biodrach wypiął bardziej pośladki nie mogąc już się doczekać. Brunet zaśmiał się cicho pocierając penisem o wejście niższego co wywołało niekontrolowanie głośny jęk Nakahary. Osamu zwilżył palce śliną a następnie zaczął zataczać nimi kręgi wokół zaciskającego się od przyjemności wejścia partnera. Nie chcieli zostać przyłapani, a jednocześnie nie szczególnie się spieszyli. Chcieli rozkoszować się tym spontanicznym zbliżeniem, którego bolesne skutki odczują następnego dnia. Brunet powoli przygotowywał niższego dokładając co chwilę palce i poruszając nimi na wszystkie strony. Niższy odpowiadał na każdy ruch partnera cichym jękiem lub głośnym westchnieniem. Nie chcąc wydawać zbyt głośnych dźwięków, które mógłby przysporzyć im problemów zagryzł w zębach fragment rękawa swojej białej koszuli.
- Już możesz. - Chuuya mruknął niewyraźnie przez materiał znajdujący się w jego ustach. Dla upewnienia się poruszył biodrami. Osamu od razu zrozumiał co partner ma na myśli. Wyjął z niego palce i całując delikatnie jego kark z którego odsunął włosy wszedł w niego boleśnie rozpychając zaciśnięte mięśnie. Rudzielec jęknął głośno odchylając głowę do tyłu. Bolało. Cholernie bolało. Ale to wcale mu nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu bólowi jeszcze bardziej się podniecał. Szarpnął biodrami do tyłu i westchnął usatysfakcjonowany gdy poczuł że cała męskość partnera znajduje się w nim. Dazai nie czekając zbyt długo zaczął poruszać się powoli co chwilę uderzając w czuły punkt partnera. Niższy jęczał głośno wbijając paznokcie w skórzane obicie fotela. Nie obchodziło go już to że ktoś może usłyszeć ci walenie robią. W tym momencie nie liczyło się już nic oprócz osiągnięcia pełnego spełnienia. W gabinecie, którym do tej pory panowała względna cisza dało się słyszeć głośne sapnięcia wyższego, jęki rudzielca i dziwek dwóch uderzających o siebie nagich ciał przypominający klaskanie. - Mocniej... - wyszeptał Chuuya poruszając biodrami w rytm silnych pchnięć partnera - Tak...- mruknął czując jak niewiele brakuje mu do spełnienia. Odchylił głowę aby złączyć ich usta w namiętnym pocałunku. Chciał szczytować w tym samym momencie co partner. Czuł, że za chwilę osiągnie spełnienie i... Wtedy usłyszał głos
- Dazai, Chuuya! Co wy tu wyrabiacie?!- Mori stojący w drzwiach gabinetu sam nie wiedział czy był bardziej zszokowany czy wściekły. Od dłuższego czasu już domyślał się, że coś może być na rzeczy między tą dwójką, ale nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczał że przyłapie ich na seksie w jego gabinecie. Chłopcy zamarli w bezruchu równie zszokowani co ich szef po czym w popłochu zaczęli się ubierać
- Szefie... To nie tak... - Nakahara próbował się jakoś tłumaczyć, ale wiedział że w żaden sposób nie uratuje tej beznadziejnej sytuacji. W duchu był wdzięczny Dazai'owi, za zasłonięcie ich nagich ciał oparciem fotela.
- Dość. Idźcie stąd. Dokończycie to u siebie w pokoju. Raport dostanę od kogoś innego. Zejdzie mi już z oczu. - wysapał wściekły mężczyzna. Chłopcy nie dyskutowali tylko spojrzeli na siebie porozumiewawczo i uciekli do pokoju gdzie jak radził szef dokończyli to co zaczęli w biurze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top