03.Powrót do domu.
Nazajutrz, z gotowym projektem szyldu zszedłem do holu. Akurat natknąłem się na Hyun Woo. Ten koleś zawsze był cichy, dość spokojny, ale teraz wyglądał dziwnie.
- Gdzie się wybierz, Hyung Won? - zaczął Sohn.
- Do mojego przyjaciela. Mam dla niego projekt szyldu. - wyjaśniłem, natomiast on podszedł do mnie, wziął płótno, po czym powiedział.
- Podwiozę Cię. Nie będziesz jechał z tym autobusem. To nie wygodne.
Zgodziłem się i pojechaliśmy do kawiarni. Pomógł mi nawet wnieść to do środka. Zaraz „rzucił" okiem na Yoo, który nas powitał.
- Dzień Dobry. Witajcie.
- Hej, Hyunie. Mam dla Ciebie projekt szyldu. - przywitałem się, ukazując swoją pracę.
- Cudownie. To jest śliczne. Muszę to jak najszybciej zawieść. Zostaniesz w „Rainbow Sky"? - wyskoczył barista.
- Ale.. ja się nie znam aż tak na tym wszystkim. - miauknąłem.
- Dasz radę. Po za tym jest wcześnie. To tylko 30 minut. Błagam, Wonie. - zaczął nalegać Hyun.
- Ok. Ok. Myję łapki i zakładam fartuch. Sprężaj się, Hyunie.
- Podrzucę go. To nie problem. - wtrącił Woo, zaś ja aż oniemiałem. Zaraz zapytałem.
- Hyung, nie masz roboty? Wonho-hyung się nie wścieknie?
- Spokojnie. Jest zajęty. Zadzwoni, jak będzie mnie potrzebował. Jedźmy. - odpowiedział Shownu i wraz z Ki Hyun'em opuścił kawiarnię.
Z uśmiechem na twarzy udałem się na zaplecze. Umyłem łapki, przeniosłem desery, a do moich uszu dobiegł odgłos dzwoneczka. W „Rainbow Sky" pojawił sie wysoki klient, w brązowych włosach, elegancko ubrany oraz całkiem przystojny. Rozejrzał się, po czym podszedł do lady, pewnym siebie krokiem. Uśmiechnąłem się delikatnie oraz powitałem.
- Dzień Dobry. Witam w „Rainbow Sky". Czym mogę służyć?
- Dzień Dobry. Jedno latte, bez cukru, na wynos. - zażyczył sobie.
Jego barwa głosu była niezwykłą. Podobała mi się.
Zapłacił, więc wziąłem się do pracy. Dobrze pamiętałem, jak przygotować. To była jedna z moich lubionych kaw. Gdy szykowałem ciepły napój, poczułem, że ten, młody mężczyzna przygląda mi się, aż oparł się o blat.
W tym czasie Hyun Woo podrzucił przyjaciela Hyung Won'a, by ten oddał projekt szyldu, nawet zobowiązał się go odwieźć. W drodze powrotnej, Yoo przeszedł do rozmowy.
- Dziękuję. To miłe z Twojej strony. Cieszę się, że tak dbasz o mojego przyjaciela, hyung.
- Nie ma za co. Jeśli chodzi o Won'a, to należy do rodziny Lee. Szef traktuje go, jak rodzonego syna. Jego ojciec pracował dla pana Lee oraz przyjaźnili się, dość mocno. - wyznał Sohn.
- Rozumiem. Pan Lee to dobry człowiek. Inny nie zaopiekowałby się obcym chłopakiem. - ciągnął Hyunie, natomiast przyjaciel Ho Seok'a potwierdził to głową.
Po chwili dojechali do „Rainbow Sky". Młody właściciel wysiadł, lecz nim odszedł, zaproponował.
- Kawa?
- Chętnie, lecz innym razem. Muszę wracać. Hyung Won musi wrócić sam. Przekaż mu to. Cześć. - rzekł Shownu i odjechał.
Obsłużyłem klienta. Podziękował oraz wyszedł. Minął się w drzwiach z moim przyjacielem, który skomentował.
- Wonie, ładnie Ci w tym fartuchu. Przemyśl lepiej, czy nie chcesz dla mnie pracować.
- Chętnie, ale chcę malować z uśmiechem.
- Wiem. Wiesz, że Shownu-hyung jest całkiem miły. - stwierdził Yoo, uśmiechnąłem się oraz uznałem, że mu pomogę w pracy.
Do rezydencji wróciłem wieczorem. Byłem trochę zmęczony, ale znów się wiele nauczyłem. Ściągnąłem buty, płaszcz, by zaraz wkroczyć do holu. Z pokoju dziennego wyłonili się Honey i Kyun.
- Hyung, dobrze, że jesteś. Mamy dwie wiadomości. - wyskoczył Im.
- To wspaniale. Słucham. - rzekłem krótko.
- Za kilka tygodni mój najstarszy brat weźmie ślub z nooną, a dziś do domu wrócił mój, starszy brat, Min Hyuk. - obwieścił Joo Heon.
- To cu.. - przerwałem, gdyż salonu wyszli Hyun Woo, Ho Seok, wujek i średni z trójki braci. To był ten klient z rana. Nie wiedziałem, jak mam zareagować. Dobrze, że pan domu nas przedstawił.
- Oo, nasz utalentowany Hyung Won wrócił. Min Hyuk, to Chae Hyung Won. Wonie, to mój drugi syn, Min Hyuk.
Ukłoniłem się, witając go.
- Dobry Wieczór. Witaj w domu, hyung.
Brązowowłosy podszedł do mnie, wyciągnął ku mnie rękę, więc ją uściskałem.
- Miło mi Cię poznać i kolejny raz zobaczyć. - powiedział pół głosem.
Obdarowałem go uśmiechem. Potem przeszliśmy do jadalni na kolację.
Podczas posiłku zauważyłem, że Won Jun był szczęśliwy, ale to nie było dziwne. Miał przy sobie wszystkich synów.
Potem ruszyłem prosto do swojej kwatery. Byłem padnięty. Na stopniach człapali się I.M oraz Joohoney.
- Jak tam chłopcy? - zacząłem.
- Dobrze, Wonie-hyung. Spełniają się nasze, wspólne marzenia. - rzekł Chang Kyun, z którym zgodził się najmłodszy Lee.
- Prawda. Nie mogę się doczekać, kiedy ukończymy naukę.
I objął swojego kumpla. Kyunie zerknął na swojego rówieśnika, nieco zaskoczony, ale również uroczo uśmiechnięty. To było niezwykłe.
Tuż za Won'em, Kyun'em oraz Honey'em kroczyli Wonho, Shownu i Minnie. Średni z braci obserwował Chae z lekką fascynacją. Chłopak oczarował go swoim, serdecznym uśmiechem, jak wszedł do kawiarni.
- Hyung Won nie jest aż tak bardzo podobny do wujka Tae Hyung'a. - wymruczał absolwent wydziału architektury.
- Won jest bardziej podobny do matki. Widziałem zdjęcia. Ma unikalną urodę. Jest piękny. - palnął Seok, natomiast Woo go stuknął, więc chrząknął.
- Muszę Ci przyznać rację, bracie. Jest piękny, wręcz zjawiskowy. Powinien być modelem. - stwierdził Min Hyuk.
- Minnie, to mężczyzna. Nie gap się tak na niego. To dziwne. - powiedział Ho Seok.
- Dziwne? Mam odmienne zdanie na ten temat. Mam prawo się nim zachwycać. To nic złego. Cieszę się, że tata go przygarnął. - oznajmił brązowowłosy.
Kiedy wdrapałem się na piętro, życzyłem wszystkim dobrej nocy, by zaraz podążyć na poddasze z lekkim uśmiechem.
Średni z braci Lee odprowadził malarza wzrokiem, dopóki ten nie wszedł do pokoju. Dostrzegli to studenci muzyki.
- Bracie, co tak patrzysz na Wonie-hyunga? - zapytał cicho Joo Heon.
- Tak sobie. Jest bardzo miły i parzy niezłe latte. - odpowiedział Minnie z nieukrywanym zadowoleniem.
- Spotkaliście się wcześniej? - dodał Im.
- Tak. W kawiarni. Zachciało mi się kawy, jak wracałem do domu. - wyznał architekt.
Usłyszał to Seokie, który zirytowany udał się do siebie. Tuż za nim ruszył Hyun Woo.
- A temu co? Nie sprawia szczęśliwego narzeczonego. - burknął średni syn Przywódcy „MoonX".
- Lepiej nie pytaj. Chodźmy spać, I.M, jutro zajęcia. Dobranoc, braciszku. - odezwał się Honey, po czym wraz z przyjacielem podążył do pokoju.
Architekt spoważniał trochę. Słowa jego, młodszego brata dały mu do myślenia. Uznał, że dowie się o tym, o co mu chodziło?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top