10.Uczucia.
Po zamknięciu kawiarni Sohn i Yoo wrócili do mieszkania. Obaj byli bardzo zmęczeni.
- To co, kąpiel? Jedzonko i odpoczynek? – zaproponował przyjaciel Wonho.
- Nie mam ochoty na jedzonko.. marzy mi się kąpiel i sen, hyung. – rzekł Hyunie, opierając się o ścianę.
- O nie, musisz jeść, by mieć siły. Idź pod prysznic, wskocz w piżamkę, a ja zajmę się jedzeniem. – postawił na swoim Woo, zaś właściciel „Rainbow Sky" uczynił to.
Po posiłku młodzi mężczyźni rozsiedli się w salonie, na kanapie.
- Hyung, dziękuję Ci za pomoc. – zaczął Ki Hyun.
- To ja Tobie dziękuję. Gdyby nie Ty, nie miałbym ani pracy, ani dachu nad głową. Moje oszczędności chciałbym zostawić na tzw. „czarną godzinę". – powiedział Hyun Woo.
- Nie przesadzaj. Jesteś przyjacielem Wonie'go, moim również, hyung. – oznajmił Hyunie.
- Mimo tego, chciałbym się odwdzięczyć. – ciągnął Shownu.
- Nie musisz. Rachunki wyrównanie, a najlepiej zostań ze mną do emerytury. Nigdzie indziej nie znajdę takiego, dobrego pracownika, hyung. – dodał Yoo, nieco zawstydzony.
Sohn uśmiechnął się, przysunął do szefa kawiarni i musnął jego wargi, w które szepnął.
- Chętnie zostanę z Tobą jeszcze dłużej. Najlepiej do końca życia.
Hyunie rozchylił usta, wpatrzony w dawnego asystenta. Nie wiedział, co opowiedzieć... jak się zachować?
- Nie patrz tak, Hyunie. Lubię Cię. W dniu, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy, od razu mnie zauroczyłeś swoją, delikatną urodą, dlatego zacząłem się obok Ciebie kręcić, a to że potrzebujesz pomocy, to był dobry pretekst do spotkania się z Tobą. – zdradził Woo.
- Lubisz mnie? – powtórzył Ki Hyun, na co Hyun Woo skinął czupryną oraz postawił sprawę jasno.
- Tak i zrobię wszystko, byś się we mnie zakochał.
Po tych słowach ponownie skradł buziak właścicielowi „Rainbow Sky", lecz tym razem ta czułość była bardziej namiętna.
Nastał poranek. Pierwszy obudził się Min. Przekręcił się na bok i popatrzył na śpiącego, nagiego Won'a, który spał. Młody mężczyzna podrapał się po głowie, podniósł się do siadu, by zlustrować ciało malarza. Oblizał swoje wargi, wracając do wczorajszego, intensywnego wieczoru. Nie spodziewał się, że Chae będzie chciał bliskości z nim, ale uznał, że to wszystko przez alkohol. Mimo tego, podobało mu się to.
Ze snu wyrwał mnie ból głowy. Przekręciłem się na plecy i dotarło do mnie, co wczoraj uczyniłem. Poderwałem się, kierując ślepia obok. Architekt już nie spał.
- Dzień Dobry, hyung. – przywitałem się.
- Dzień Dobry, Hyung Won. Wyspany? – odezwał się brązowowłosy.
- Umm... tak.. a Ty, hyung? – zapytałem.
- Bardzo dobrze mi się spało. Czuje się zrelaksowany, wypoczęty. – odpowiedział, nie odrywając ode mnie ślepi.
Zmieszałem się, nieco zawstydziłem, mówiąc.
- Przepraszam za wczoraj. Za dużo wypiłem. Nie planowałem zaciągnąć Cię do łóżka.
- Hyung Wo... - przerwał Minnie, gdyż wszedłem mu w słowo.
- Przepraszam. To się więcej nie powtórzy. Zapewniam Cię, hyung.
I udałem się do łazienki.
Średni Lee odprowadził wzrokiem Hyung Won'a. Po cichu liczył, że chłopak aż tak się tym nie przejmie.
Gdy brałem prysznic, oparłem się o kafelki. Byłem zły na siebie, że dałem się ponieść swoim emocjom, ale muszę przyznać, że było mi dobrze. Całkowicie różnił się od Wonho. Zadbał o mnie podczas zbliżenia.
Popołudniu zaszyłem się w pracowni. Spojrzałem w kąt, gdzie stał portret brązowowłosego. Odsłoniłem go i zostałem przyłapany przez Ki Hyun'a.
- O rany.. ale ładnie namalowałeś Min-hyunga.
Szybko odwróciłem obraz, prosząc.
- Nie mów mu, Hyunie. Błagam Cię. Proszę Cię.
- Nie powiem mu, ale Ty powinieneś mu go pokazać. – stwierdził szef kawiarni.
- Nie... nie mogę. Nie chcę, by sobie pomyślał, że się w nim zakochałem, czy coś. – wyszeptałem.
- Myślę, że ucieszyłby się, a nie... chwila.. Czy coś się stało? – dodał Yoo.
- Wczoraj upiłem się i skusiłem go do zbliżenia. Po prostu... nie potrafiłem się powstrzymać. Hyung jest bardzo czarujący, taki miły dla mnie. Zawsze prawi mi komplementy, choć potrafi być stanowczy oraz drapieżny. – wyznałem cicho.
- Och... jestem w szoku, ale po Twoich słowach wnioskuje, że go bardzo lubisz. Inaczej nie dałbyś pochłonąć się swoim pragnieniom. – ciągnął Hyun.
- Bardzo go lubię, ale nie wiem, czy to miłość... ech.. nie ważne.. A co Ty tutaj robisz? – zmieniłem temat.
- Wpadłem z Shownu-hyungiem, by podzielić się z wami czymś ważnym. Chodźmy do pozostałych. – odpowiedział mój, najlepszy przyjaciel i przeszliśmy do salonu.
Okazało się, że Hyun oraz Woo są ze sobą. Bardzo mnie to ucieszyło. Po nich do związku przyznali się Chang Kyun z Joo Heon'em. To mnie zaskoczyło, ale radowałem się z ich szczęścia.
Wieczorem, po kąpieli opuściłem łazienkę, przed którą stał Min. Spojrzeliśmy sobie w oczy, w ciszy. Zaraz ją przerwał.
- Jestem zaskoczony dzisiejszym dniem, chłopakami.
- Nie cieszysz się, hyung? – zapytałem.
- Cieszę. Mój najmłodszy brat jest w związku ze swoim, najlepszym przyjacielem, a Shownu-hyung z Twoim przyjacielem. Cała czwórka jest szczęśliwa. To widać. – powiedział przystojniak, na co się uśmiechnąłem, po czym udałem się do siebie.
(...)
Minął tydzień. Podczas malowania nie potrafiłem oderwać się od myśli związanych z architektem. Jedynie sesje zdjęciowe odrywały mnie od tego. Gdy trafialiśmy na siebie w domu, to zaczynałem łapać się na tym, że ciągle się na niego gapię, nawet z ukrycia.
Odkąd zjawił się w moim życiu, wszystko się zmieniło, ja także się zmieniłem..
Chcę z nim przebywać w każdej, wolnej chwili, rozmawiać z nim, patrzeć na niego podczas pracy. Chcę, by mnie przytulał, całował, dotykał. Pragnę go, pragnę należeć tylko do niego.
Ledwo zostaliśmy przyjaciółmi, a ja już się w nim zakochałem.. Co robić???
Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos fotografa, który ogłosił koniec przerwy..
Czas było wracać do pracy..
Tymczasem Min Hyuk wrócić do apartamentu, gdyż zapomniał pewnych dokumentów na spotkanie z klientem. Kiedy szukał teczki, jego uwagę przykuło zakryte płótno. Trochę był tym zaskoczony, ponieważ Hyun Won nie zakrywał dzieł. Zaciekawiony średni z braci podszedł do pracy swojego współlokatora i odsłonił ją. Momentalnie wpadł w osłupienie, jak ujrzał swój portret. Jednak ten stan szybko minął, a w jego miejscu pojawił się czarujący uśmiech.
- Ktoś chyba mnie kocha... - wymruczał brązowowłosy sam do siebie i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top