07.Natychmiastowa Przeprowadzka.
Nazajutrz brązowowłosy podrzucił mnie do agencji. Miałem spotkanie z fryzjerem oraz stylistą. On miał zająć się wyposażeniem mieszkania.
Przeszedłem całkowitą metamorfozę. Zmieniłem kolor włosów, uczesanie. Następnie wróciłem do rezydencji, by rozpocząć pakowanie. Służąca zaopatrywała mnie w kartony oraz torby. Podziękowałem grzecznie i zabrałem się do pracy.
Po chwili usłyszałem kroki oraz głos najstarszego Lee.
- Coś Ty zrobił z włosami?
Zatrzęsłem się, lecz nie mogłem dać tego po sobie przyznać. Popatrzyłem na niego, po czym wytłumaczyłem.
- Za kilka dni mam sesję zdjęciową. Agencja prosiła mnie o przefarbowanie włosów. Zgodziłem się. Muszę przyznać, że dobrze się czuję w tym kolorze.
- Fakt, pasuje Ci, ale co powiedzą inni? Hm?? - zapytał, wszedł oraz zamknął za sobą drzwi.
- To do pracy. Nie dbam o to, co inni powiedzą, hyung. - odpowiedziałem, a Seok chwycił mój nadgarstek i pchnął na łóżko.
Nagle znalazł się nade mną. Jednym ruchem rozerwał moją koszulę.
- Hyung, proszę Cię. Nie możemy. Masz narzeczoną. To koniec naszego romansu. - jęknąłem.
- Mam to gdzieś. Poza tym zawsze byłeś taki chętny. Nigdy mi nie odmówiłeś, ale jak tylko wrócił Minnie, zmieniłeś się. Powiedz, też z nim sypiasz? - wymruczał Następca „MoonX".
- Nie. Min-hyung nie jest taki. Łączy nas tylko przyjaźń. - dodałem, lecz to nic nie dało.
Wonho mocno ścisnął mój podbródek, przez co syknąłem z bólu.
- Nie kłam! Lgniesz do niego! - warknął głośno mój były kochanek, a gdy chciałem się odezwać, do moich uszu dotarło wołanie Woo.
- Wonho! Wonho, zostaw Hyung Won'a!
- Spadaj! Nie mieszaj się w to, Shownu! - krzyknął Seokie i zgodziłem się, dla świętego spokoju, by się ze mną przespał. Cóż, nie dał mi wyboru. Zupełnie przestał się ze mną liczyć.
W tym czasie Sohn powiadomił średniego Lee. Architekt bez zwłocznie przyjechał do rodzinnej posiadłości, wpadł do holu, po czym wraz z Hyun Woo ruszyli na piętro, prosto do sypialni Chae.
Kiedy skończyliśmy, Ho Seok chciał mnie pocałować, lecz nie pozwoliłem mu na to. Wstał, ogarnął się, patrząc na mnie. Wtem do kwatery weszli Shownu i Minnie, który był wściekły. Podbiegł do swojego, starszego brata, złapał go za koszulę i wygarnął głośno.
- Zabiję Cię! Jak mogłeś go dotknąć, skoro Ci na to nie pozwolił?!
- Nie pozwolił? Pozwolił. Oddał mi się. - palnął Seok.
- Ponieważ nie miał sił z Tobą walczyć. Taka jest prawda. - ciągnął przystojniak.
- Mówiłem Ci. Mam do niego wilcze prawo, a Ty jesteś zwolniony, Shownu. - oznajmił Wonho, wychodząc z pokoju.
- Zostawię was samych i spakuję się. - odezwał się Woo oraz opuścił sypialnię.
Zwiesiłem głowę, czując wstyd. Czułem, że Min Hyuk przygląda mi się.
- Hyung Won.. - zaczął cicho.
- To nic takiego. Nie martw się. Pozwoliłem mu dla świętego spokoju. Jeśli możesz, to zostaw mnie. Nie patrz na mnie. Nie chcę, abyś oglądał mnie w takim stanie. - wyszeptałem, ale on nie posłuchał. Usiadł obok mnie, mówiąc.
- Nie mogę Cię zostawić. Spakuj się. Jedziemy do naszego mieszkania. Tyle tych kilka nocy prześpimy się na materacu. Nie możesz tutaj dłużej zostać. Musimy odciąć mojego brata od Ciebie.
I chwycił moją rękę, by spleść ją z własną. Skinąłem czupryną, podniosłem się do siadu, natomiast średni Lee skomplementował mnie.
- Zapomniałem o najważniejszym. Wyglądasz zjawiskowo w tych włosach. Jesteś piękny.
Od razu poprawił mi mój humor. To było bardzo miłe. Obdarowałem go uśmiechem, po czym spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie opuściłem rezydencję razem ze Shownu oraz Min'em. W drodze do apartamentu, zapytałem.
- Shownu-hyung, co teraz zrobisz?
- Mam trochę oszczędności, więc nie jest źle. A o pracę się nie martwię. Ki Hyun mnie zatrudni. Zaproponował również nocleg. Nie martw się, Hyung Won. Zawsze dam sobie radę. - rzekł przyjaciel Ho Seok'a, podrzuciliśmy go do kawiarni i pojechaliśmy dalej.
Hyun Woo wkroczył do „Rainbow Sky". Właściciel tego przybytku sprzątał, bardzo zamyślony. Były asystent podszedł do lady, w którą zapukał. Yoo ocknął się, szepcząc.
- Hyung...
- Nie martw się tak. Won'owi nic nie jest. Min zabrał go ich mieszkania. Będzie pod dobrą opieką. - zapewnił Sohn, na co Hyunie uśmiechnął się.
Dotarłem z architektem do apartamentu. W końcu odetchnąłem, w końcu poczułem się taki wolny. Po rozpakowaniu się, usiadłem na podłodze w salonie, przy wyjściu na balkon. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Min Hyuk'a.
- Hyung Won, dobrze się czujesz?
- Tak... Jestem trochę zmęczony. Chyba emocje trochę opadły, hyung. - wytłumaczyłem.
- W to nie wątpię. Idź się odświeżyć, ja przygotuję nam miejsce do spania. - rzekł z lekkim uśmiechem, a ja to uczyniłem.
Gdy obaj ułożyliśmy się na materacu, podjąłem się próby zaśnięcia. Niestety, jedyne co mi wyszło to kręcenie się.
- Nie możesz zasnąć, co? - odezwał się brązowowłosy.
- Za dużo ostatnio się dzieje.. zbyt wiele... Nadal nie mogę uwierzyć, że Wonho-hyung mnie nie posłuchał, że sobie nie odpuścił... a ja naprawdę nie miałem siły z nim walczyć, nie było też sensu tego robić, bo i tak bym nie wygrał. - wyszeptałem.
- Jest zazdrosny, jest wściekły, bo nie może żyć po swojemu i kocha Cię tak bardzo, że przez to zdecydował się skrzywdzić Cię. - stwierdził mój współlokator.
- Ale ja go nie kocham. Musi to zrozumieć. Nic, prócz łóżka i przyjaźni nas nie łączyło, hyung. - ciągnąłem.
- Kiedyś to zrozumie. Nie myśl o tym. Od dziś zaczynasz nowy etap w swoim życiu. Cieszę się, że mogę w nim uczestniczyć. - powiedział Min.
- Nie wiem, jak ja Ci się odwdzięczę, hyung.
- Nie musisz... Ja.. ja, kiedyś obiecałem Twojemu ojcu, że gdyby coś mu się stało, to zajmę się Toba, tak jak on opiekował się mną. Z resztą nawet gdybym wujkowi tego nie obiecał, to i tak bym to uczynił. Bardzo Cię lubię i myślę, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi, Wonie.
Po słowach średniego z braci uśmiechnąłem się delikatnie, a on odwzajemnił ten gest.
Nastał poranek. Obudziłem się w ramionach Minnie'go, który bardzo mocno tulił mnie do swojego boku. Podniosłem na niego patrzałki i rozchyliłem wargi. Poczułem się tak bezpieczny, taki niezwykle oczarowany nim, aż moje serce mocniej zabiło.
Wtem przekręcił się do mnie twarzą. Śmiało mogłem przyjrzeć się jego, przystojnej twarzy. Byłem po prostu zachwycony.
Kolejny raz docisnął mnie do siebie. Przez to nasze koniuszki nosów stykały się. Po chwili architekt uchylił powieki. Zaczęliśmy wpatrywać się w siebie, zaś moje serce nie odpuszczało, nie zwalniało swojego rytmu.
Brązowowłosy tak się zapatrzył w oczy malarza, że nie chciał tego przerywać. Był zauroczony Chae.
Min powoli dotknął mojego policzka oraz pogładził go kciukiem, czarując uśmiechem. Wtedy otoczyło mnie zakłopotanie, choć poczułem się także wyjątkowo. Przymknąłem ślepka, bardziej wtulając się w jego rękę. Potrzebowałem takich czułości...
(...)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top