Rozdział 9

  - Wow, to jest wielki dom - Powiedział oglądając salon. Udało im się zwiedzić wszystko w godzinę.

- Moim obowiązkiem jest sprawienie, aby dobrze ci się żyło - Odparł cicho Mortem. Pierwszy raz Harry zwrócił uwagę jak elegancko mężczyzna wygląda. Robi wszystko z pewnością, tak jakby miał wiedzę świata większą niż inni.

- Czuję się źle wiedząc, że zostawiam przyjaciół za sobą - Przyznał nagle chłopiec. - Ale z drugiej strony wiem, że tak będzie najlepiej.

- To twoja decyzja, jednak nie jestem w stanie znieść ludzi, którzy cię krzywdzą. Nie pozwolę na to - Odparł, a w jego oczach pojawiły się tajemnicze błyski.

- Dziękuję - Wyszeptał Puchon czując się poruszony słowami troski.

- Nie dziękuj, to ja powinienem.

**********

- Co myślisz o Voldemorcie - Zapytał pewnego dnia, Mortem. Siedzieli razem w ogrodzie, Harry pił owocową herbatę i podziwiał krajobraz, a mężczyzna jak zawsze towarzyszył mu.

- Nie przeszkadza mi do momentu, gdy zacznie zabijać niewinnych ludzi - Wytłumaczył chłopiec. - Nie mam nic przeciwko niemagicznym ludziom, oni też mają prawo do życia. A ty?

- Twoje zdanie, to moje zdanie - Odpowiedział zagadkowo.

- Po wakacjach, chciałbym, abyś mnie czegoś nauczył - Powiedział po chwili ciszy.

- Oczywiście, czego chcesz, abym cię nauczył?

- Czegoś innego, czegoś, czego inni nie potrafią - Mruknął cicho. - Czegoś, czym będę mógł zaimponować innym i udowodnić, że nie jestem słaby.

- O to się nie martw malutki, jeszcze im pokażesz kim naprawdę jesteś - Zapewnił go mężczyzna.

***********

Harry miał ochotę się gorzko zaśmiać, przeczytał właśnie artykuł w proroku codziennym, w którym jego rodzice opisywali jak bardzo się o niego martwią. Czuł złość oraz żal jednocześnie. Po chwili jednak jego myśli przeniosły się na jego matkę, nie wiedział co ma związku z nią czuć. Z jednej strony się nim opiekowała bardziej niż inni i sama była ofiarą ojca, jednak z drugiej strony nie okazywała mu żadnych uczuć, bo się czegoś bała. 

Ona też była czarownicą! Mogła coś zrobić, zapobiec bardzo dużo złych rzeczy, które się zdarzyły. Jednak ona nic nie zrobiła, stała i patrzyła. Nie ważne jak bardzo Potter chciał wmawiać sobie, że nie obchodzi go zdanie rodziny, głęboko w głowie wiedział, że to go niszczy. Urodził się jedynie człowiekiem i nadal był dzieckiem. Nie ważne, że udawał dorosłego.

************

Harry w jeden dzień poprosił mężczyznę, aby zabrał go gdzieś gdzie żyją w miarę przyjazne centaury. Chłopak przeczytał o nich w książce i zainteresował się nimi. To było niesamowite, że te stworzenia potrafiły przewidzieć co się stanie za jakiś czas. Podobno są one bardzo skryte oraz tajemnicze.

Mortem naturalnie zgodził się na tą małą podróż.

Chłopiec przebrał się w wygodniejsze ubrania i posłusznie przylgnął do mężczyzny. Wziął głęboki oddech i pozwolił się teleportować w nieznane mu miejsce.

Wylądowali na polanie, dookoła nich z ziemi wyrastały wielkie drzewa. Harry z zaciekawieniem zaczął się rozglądać. Wzdrygnął się, gdy nagle między drzewami coś przemknęło.

Schował się za postawną sylwetką Mortema, a gdy usłyszał cichy chichot posłał mu zawstydzone spojrzenie.

- Nie ma nic wstydliwego w strachu - Zapewnił go mężczyzna.

- Co sprowadza cię do naszego lasu - Zapytał delikatny męski głos za nimi.

Potter podskoczył I obrócił się na pięcie, aby móc zobaczyć właściciela głosu.

Przed nim stał duży centaur, miał złocistą skórę oraz włosie koloru blond. Był bardzo ładny, chłopak pod spojrzeniem niebieskich oczu zarumienił się po same uszy.

- Nazywam się Harry - Przedstawił się nieśmiało.

- Witam cię Harry, mam nadzieję, że gwiazdy ci sprzyjają. Moje imię to Amdalam.

- Nigdy nie sądziłem, że uda mi się spotkać takie fascynujące stworzenia jak wy - Wyszeptał bardziej do siebie chłopiec.

- Niewinny, tajemniczy, piękny, fascynujące jesteś zupełnie taki sam jak nasi przyjaciele, których za wszelką cenę staramy się chronić. Jesteś początkiem i końcem. Dobrem i złem. Dniem i nocą. Jesteś niczym jednorożec w ludzkim ciele. Wiedzieliśmy, że się zjawisz, a jednak żaden z nas nie mógł odczytać twoich gwiazd. Jesteś wyjątkowy - Amdalam okrążał go spokojnie, wydawał się zaciekawiony oraz w jakiś sposób poruszony. W końcu stanął i podszedł do niego.

 Wyciągnął dłoń i dotkną nią małego policzka chłopca. Dotyk był delikatny, a zarazem w jakiś sposób intymny.

Harry trwałby w tej chwili, gdyby Mortem nie pojawił się koło niego i położył dłoń na jego małym ramieniu.

Amdalam wycofał się, przez chwilę przyglądał się mężczyźnie, a potem przemówił.

- Nie masz we mnie rywala, chciałbym, ale nie ode mnie to zależy. Jednak gdy będzie coś się działo, moja... Nasza pomoc zawsze będzie. Żegnaj piękna istoto, mam nadzieję, że niedługo nas odwiedzisz.

- To było dziwne... - Mruknął do siebie Potter, spojrzał na mężczyznę za sobą i otworzył buzię. Jednak po chwili zamknął ją z powrotem, nie chciał wyjść na oburzonego, więc zostawił tę sytuację, może kiedyś o niej wspomni, ale na razie nie chciał niczego psuć.

- Wracamy - Zapytał Mortem, wyrywając go z rozmyślań.

Harry pokiwał głową i posłał malutki uśmiech w stronę czarodzieja.

*******

- Co to Bogin - Spytał pewnego dnia chłopak, znalazł w jednej z książek tę nazwę, ale nie było wytłumaczone co to jest.

- Bogin, naprawdę ciekawe stworzenie, nie ma on żadnej widzialnej postaci, dopóki jakiś człowiek się na niego nie natknie. A przynajmniej tak to wygląda z perspektywy czarodziei. Zjawa ta przybiera postać tego, czego się najbardziej boimy, zmylić można ją za pomocą pracy zespołowej. Wtedy Bogin nie będzie wiedział, w co się przemienić, chyba że ty i twój towarzysz boicie się tego samego. Dajmy na przykład pająka. Gdy jednak Bogin zmieni się w jakieś magiczne stworzenie posiada on te same magiczne zdolności co oryginalne stworzenie. - Wytłumaczył Mortem, wyglądał na lekko zmieszanego, Harry nie wiedział dlaczego, ale przypuszczał, że miało to związek z dziwną i tajemniczą naturą zjawy.

- Czy można go unieszkodliwić - Zapytał znowu, gdy jego ciekawość wzrosła.

- Tak, istnieje zaklęcie Riddikulus, jest ono po to, aby pozbyć się Bogina za pomocą śmiechu - Powiedział, a w jego głosie zabrzmiała nutka żalu.

- Czy można go... Zabić - Potter nie wiedział skąd to pytanie się wzięło, ale bardzo dużo rzeczy go ciekawiło. Wiedział też, że Mortem nie będzie go oceniać, jeśli powie coś dziwnego.

- Wszystko można zabić, czasami wystarczy jedno zaklęcie, a czasami potrzeba rytuałów oraz poświęceń.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top