Rozdział 6
Pasuje? CzarnaKrew
*** Wspomnienie***
***********
- Nie miałem okazji zapytać, jak się czujesz - Powiedział Malfoy po zjedzeniu kolacji - I czy słyszałeś o niedawnej aferze w ministerstwie?
- Nie martw się, czuję się dobrze, co się stało - Mały puchon siedział naprzeciwko ślizgona, który mimo swej sztywnej postawy był rozluźniony i spokojny.
- Cóż pewna osoba w departamencie tajemnic okazała się nieposłuszna - Mruknął chłopak.
- Przejdź do rzeczy, Draco!
- Tak zwany Saul Croaker podobno dostarczał informacje na temat pracy oraz tajnych projektów, którymi teraz zajmuje się Ministerstwo. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że przekazywał te informacje do niby normalnych czarodziejów - Wyszeptał z przejęciem starszy.
- Normalnych czarodziejów - Zapytał nie bardzo wiedząc, o co chodzi.
- Takich jak Emmelina Vance, Artur Weasley czy też Elfias Doge - Wyjaśnił.
- Znam tylko Weasley'a i wiem, że popiera Dumbledore'a - Wyszeptał cicho, minutę zajęła mu realizacja co to oznacza - Zaraz! Czyli Dumbledore wie co dokładnie planuje Ministerstwo?!
- Dokładnie tak - Odparł, a jego wzrok powędrował do czarodzieja siedzącego przy stole na podeście, jego usta na chwilę się wykrzywiły, a potem chłopak przeniósł całą swoją uwagę na puchona - Musiałem ci powiedzieć.
- Dziękuje to dla mnie wiele znaczy, teraz wiem przy kim się nie odzywać - Przez chwilę milczał dopiero po namyśle otworzył buzię i wyznał swoje obawy ślizgonowi - Wiesz, co? Co raz mniej widzę magicznych ludzi, wasze klasy są takie liczne, a nas to tylko garstka. Nie wiem co się dzieje, ale jest to związane z Ministerstwem i mugolami.
- Masz rację, byłem tak podekscytowany tym, co usłyszałem, że nie miałem głowy i nie zapytałem ojca. Wyślę mu list, ciekawe co o tym sądzi.
********
W pokoju wspólnym został zaskoczony przez dziewczyny, które wciągnęły go do dormitorium. Został posadzony na łóżku, a jego znajome usiadły naprzeciwko.
- Gadaj Harry! Jakie masz relacje z Malfoy'em - Wykrzyknęła podekscytowana Lizzy.
- To mój przyjaciel, poznałem go kilka lat temu - Wyjaśnił speszony.
- O czym rozmawialiście, jeśli można się spytać - Odezwała się spokojnie Brownie.
- O aferze w Ministerstwie, jak i o tym, jak mało uczniów jest w tym roku - Wyznał prawdę, nie było sensu kłamać.
- Och, ten temat, czytałam o tym w proroku i było to nudne - Lizzy wstała i przeciągnęła się prawie uderzając ręką o łóżko.
- Nie chce cię urazić, ale jakim cudem Potter ma dobre relacje z Malfoy'em?
- Zaczęło się kiedyś, gdy miałem około siedmiu lat, ale opowiem wam kiedy indziej, jestem zmęczony - Mruknął ziewając.
- Masz rację, jest już za późno na pogadanki.
*********
Gdy dotarł do swego dormitorium westchnął i rzucił się na łóżko, musiał jeszcze wziąć kąpiel więc po kilku męczeńskich jękach pozbierał się oraz swoje rzeczy i wszedł do łazienki.
Kiedy siedział już w wannie pełnej piany zamknął oczy i powrócił do tego wspomnienia, pamiętał je bardzo dobrze, bo było to tak traumatyczne, że nie zapomniałby tego za nic w świecie.
***Razem ze starszym bratem oraz rodzicami wyruszył na ulicę Pokątną. Oczywiście dorośli zajęci ulubionym synem, nie zwrócili na malutkiego chłopczyka, który został popchnięty na ziemię przez rudo włosom kobietę. Gdy jednak kobieta poszła poskarżyć się do Potterów został zaciągnięty na bok i dostał reprymendę od ojca, na temat popychania oraz wchodzenia na ludzi. Oczywiście zaczął powtarzać rodzicowi, że to nie on. Nie skończyło się to dla niego dobrze.
Na ulicy było tak głośno i tłoczno, że nikt nie zauważył ani usłyszał jak James Potter śmiał uderzyć własne dziecko. Harry nie wytrzymał obrócił się i biegiem popędził przed siebie. Łzy spływały mu na policzkach, skręcał w różne uliczki, nie patrząc na nic. Został brutalnie zatrzymany, gdy wpadł na czyjeś ciało. Spodziewał się, że upadnie na ziemię jednak drobne dłonie powstrzymały go w pionie. Otworzył oczy i spojrzał na wysoką bladą kobietę z blond włosami oraz niebieskimi oczami, wyglądała na zdziwioną i zmartwioną, jednak on ze swego doświadczenia z czarownicami wolał uciec w kąt zaułka. Nie było żadnego przejścia, tylko to które zasłaniała teraz kobieta, bał się, zawsze mu się dostawało więc czemu nie tym razem? Wzdrygnął się, gdy kobieta podeszła i uklękła przy nim.
- Cii... Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię obiecuje - Powiedziała delikatnym głosem, głaszcząc jego włosy - Jak się nazywasz i co się stało?
- Harry Potter - Wyszeptał wpatrując się wystraszonym spojrzeniem w kobietę - Uciekłem.
- Od kogo, Harry - Narcyza była zaskoczona, co robiło na tej ulicy dziecko Potterów i to w takim stanie?
- Od rodziców i brata - Odparł cicho.
- Czy twoja rodzina ci to zrobiła - Zapytała opuszkami palców dotykając czerwonego policzka.
- Mój tata - Mruknął i skulił się w sobie jeszcze bardziej.
- Wszystko już dobrze, jesteś bezpieczny, chodź ze mną opatrzę cię w dworze, a potem zawiadomię Ministerstwo. Draco się ucieszy, gdy pozna kogoś tylko o rok młodszego.
Przyjął dłoń kobiety i na drżących nogach dał się przenieść na skraj wielkiego dworu.
- Możesz mnie nazywać Narcyza, moje nazwisko to Malfoy - Powiedziała kobieta przed drzwiami uśmiechając się ciepło.
Narcyza zaprowadziła go do wielkiego salonu, posadziła na kanapie oraz zawołała skrzata, aby przyniósł maść oraz przyprowadził kogoś. W międzyczasie inny skrzat przyniósł herbatę i ciastka, które Pani Malfoy zaczęła mu wciskać, oczywiście nie odmówił.
Skrzat przyniósł maść, w tym samym momencie, gdy do pomieszczenia wkroczył wysoki blady mężczyzna, miał on blond włosy zaczesane w kitkę oraz długą czarną laskę, którą się podpierał.
Zatrzymał się w drzwiach, wydawał się zaskoczony wizytą małego chłopca. Podszedł do żony i spojrzał na nią z pytaniem w oczach.
- Daj mi skończyć, wyjaśnię ci jak Draco zejdzie i weźmie Harry'ego, aby się pobawić - Wskazała dłonią na czerwony policzek, po pięciu minutach poznał Dracona.****
Wzdrygnął się, gdy poczuł dłoń we włosach, otworzył oczy spojrzał w górę na Mortem, który siedział na brzegu wanny.
- Nie ma sensu myśleć o bolesnych wspomnieniach, one nigdy nie wrócą. A nawet jeśli to będę obok ciebie zawsze, aby cię ochronić - Powiedział cicho, schylił się i musnął ustami jego policzek - Malutki wstawaj, musisz się położyć, spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top