Rozdział 6
Rozdział korektowany przez Cessidy84
Następnego dnia dwójka huncwotów odpisali, że zgadzają się na objęcie posady nauczycieli OPCMu i wysłali sowę do dyrektora, a pół godziny później dostali odpowiedź, w której było napisane, iż dyrektor niezmiernie się cieszy oraz prośba, aby choć jeden z nich, pojawił się dwa dni przed rozpoczęciem roku, bo trzeba się przygotować do ceremonii. Poza tym prosił o wyniki Harry'ego w nauce oraz informował, że jeśli takowych nie posiadają, to muszą się udać do Ministerstwa Magi z prośbą o sprawdzenie wiedzy Lorda Pottera.
- Lordzie Potter! – zawołał Remus z dołu. Po chwili przed Lunatykiem teleportował się nastolatek.
- Tak, papo? – spytał uśmiechnięty.
- Przyszedł list z Hogwartu z informacją, że potrzebują twoich wyników, więc moje pytanie brzmi: Które wyniki pragniesz im przedstawić? Te z Salem, Durmstrangu, Bobasom, czy te z W.A.D.M? (Węgierskiej Akademii Dzieci Magicznych)
- Myślę, że wszystkie, plus to – dodał nastolatek, podając swemu Papie kopertę z wynikami z Ministerstwa Magii.
- Kiedy zdałeś SUMy i OWTMy? – spytał wstrząśnięty wilkołak.
- Jak z tatą beztrosko sobie hasałeś po Zakazanym Lesie, ja wraz z Marco udałem się do ministerstwa do Działu Oświaty i pozdawałem wszelkie kursy, poza tym chcieli mnie przyjąć na cztery stanowiska. Jako Mistrza Eliksirów, do Elitarnej Jednostki Aurorów, jako Trenera Służb Aurorskich lub na ich Magomedyka.
- Masz cztery mistrzostwa?! – nie dowierzał Syriusz.
- Trzy – poprawił go Harry – Mistrz Walki Wszelakiej, Mistrz Eliksirów i Magomedyk.
- O, w mordę! – jęknął Black.
- Język, Syriuszu – skarcił go Lupin.
- Walić język, Remi! Nasz syn w tajemnicy przed nami zrobił trzy mistrzostwa!
- I ja chyba wiem, czemu to zrobił – powiedział z lekką kpiną wilkołak.
- Tak? – spytał Syriusz.
- To pewnie dlatego, że jak zdawał egzaminy w Durmstrangu, tak go zestresowałeś, że musiał poprosić o Eliksir Uspakajający.
- Wcale go nie zestresowałem – próbował się bronić animag.
- Właśnie, że mnie zestresowałeś, tatku, a co gorsze, to ty to przeżywałeś, bardziej, niż ja. Pewnie, gdyby nie Remi i Karkarow, to byś ze mną wparował na egzamin – stwierdził Harry – A poza tym, to wróćmy do meritum. Kiedy mam wysłać te wyniki? – spytał nastolatek.
- Wątpię, aby cię dyrektor z takimi wynikami przyjął do szkoły, jako ucznia – wyraził swoje zdanie Łapa.
- Dlatego, ty ojcze, udasz się ze mną do dyrektor i stwierdzisz, że muszę być z wami w szkole, bo inaczej mógłbym odwalić coś głupiego. W końcu jestem tylko nastolatkiem.
- Oki. To chodź, ty nieposłuszny dzieciaku. Miejmy to za sobą – stwierdził Łapa.
I po chwili już znaleźli się w Hogsmeade.
- To teraz mów, czemu mieliśmy iść bez Lunia? – zwrócił się do Harry'ego.
- Bo papie mogłoby się nie spodobać, to, co zrobiłem, ale wiem, że Gadzi Łeb wysłał gdzieś Severusa Snape'a i w tym roku go nie będzie, a w tej chwili jest w szkole nabór na to stanowisko, gdzie wśród kandydatów jest pięć piesków Voldiego.
- Czy ty znów byłeś w umyśle tego świra? – spytał zirytowany Syriusz.
- Tato, zrobisz mi awanturę później. Teraz chodź – poprosił nastolatek.
- Wiesz, że Remus się o tym dowie? – oznajmił mu Łapa, ale ruszył w stronę szkoły.
Parę minut później wkroczyli przez bramy Hogwartu.
- To Jami albo Lily powinni cię tu wprowadzać – skomentował z nostalgią Głowa Rodu Black.
- Ale ich tu nie ma i ani ja, ani ty nic na to nie poradzimy, więc ruszaj żwawo. Przygoda czeka – odparł mu żwawo nastolatek, a łapa tylko pokręcił głową i położył dłoń na ramieniu swojego chrześniaka.
- Chodź, Rogasiątko, miejmy to za sobą – i w krótkim czasie znaleźli się w Głównym Holu, gdzie spostrzegła ich Minerwa.
- Syriuszu, jak miło cię widzieć, a to zapewne młody Lord Potter – stwierdziła, patrząc na Harry'ego.
- Witam, pani profesor McGonagall, jak się nie mylę? Tato i papa dużo mi o pani opowiadali. Proszę mi mówić Harry – poprosił zielonooki, całując ją w dłoń.
- Dobrze Harry. Co was sprowadza do Hogwartu? – spytała obojga mężczyzn.
- Słyszałem w ministerstwie, że jest nabór na stanowisko Mistrza Eliksirów i skoro już moi bliscy będą tu pracować, to tak sobie pomyślałem, że mógłbym spróbować swoich sił.
- Masz papiery na to, że jesteś Mistrzem Eliksirów? – spytała z niedowierzaniem wicedyrektorka. Harry podał jej pergaminy ze wszystkimi dokumentami. Po przejrzeniu ich poprosiła gości, aby zaczekali, a sama udała się do Wielkiej Sali, gdzie dyrektor i Poppy próbowali wybrać kogoś na tyle kompetentnego, aby mógł uczyć i warzyć eliksiry do skrzydła szpitalnego. Po chwili Minerwa wróciła do Głównego Holu z pielęgniarką i dyrektorem podążającymi za nią.
- Harry, co byś podał dziecku, które ma początki przeziębienia? – spytała McGonagall.
- Eliksir Pieprzowy, małą fiolkę.
- A dziecku, które wpadło do jeziora? – spytała Poppy.
- To zależy. Jeśli nic, by mu się nie stało to lekki Eliksir Uspakajający.
- A jeśli, by było coś poważniejszego?
- To oczywiście w zależności od stanu pacjenta, podjąłbym odpowiednie działanie.
- A jeśli ktoś sobie przestawi ramię, grając w Quidditcha? – spytał Oliver Wood, który właśnie wkroczył z dwójką identycznych rudzielców, z czego jeden trzymał się za ramię. Harry, nie patrząc na nikogo i mijając pielęgniarkę, wyciągnął różdżkę i szepnął.
- Regeneració de la poció – po czym wręczył młodzieńcowi fiolkę z Eliksirem Regenerującym. Fred go wypił i aż sapnął z zaskoczenia.
- To smakowało miętą – powiedział.
- Tak. Mój nauczyciel opracował i przekazał mi tę technikę, jak warzyć skuteczne eliksiry, a przy tym, żeby nie smakował, jak siki Trolla – zaśmiał się avadooki.
- Dziękuję yyy... – zawahał się rudzielec.
- Harry – odparł młodzieniec – póki co, mówcie mi Harry.
- Powiedz mi Lordzie Potter – kontynuował dyrektor – Czy, jeśli byśmy cię przyjęli, jest szansa, żebyś ważył eliksiry do skrzydła szpitalnego i jeśliby była taka potrzeba, pomagał Poppy w skrzydle, jeślibyś miał wiedzę, której nasza matrona nie posiada?
- Tak, oczywiście, że tak, dyrektorze – zgodził się młodzieniec.
- W takim razie, Lordzie Potter, witam w gronie pedagogicznym.
- Miło mi dyrektorze. Skoro jestem teraz pana, jakby podwładnym proszę mi mówić Harry – odparł z szelmowskim uśmieszkiem i wdał się w dyskusję z pielęgniarką, czego brak w skrzydle szpitalnym, a Albus udał się do Wielkiej Sali poinformować, że już znaleźli nauczyciela od Eliksirów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top