Rozdział 3
Rozdział korektowany przez Cessidy84
Gdy Harry miał pięć latek, znajdowali się w Macedonii w pięknej willi u klanu wampirów, który miał dobre stosunki z rodziną Black. Mały Harry uwielbiał, jak go łapali znienacka i wzlatywali z nim w górę, lecz Remus uważał takie zabawy za dość niebezpieczne. Pewnego dnia wszedł do salonu i o mało serce mu nie stanęło, gdy zobaczył Harry'ego na szczycie szafy, gdy ten z rozpostartymi ramionami szykuje się do skoku.
- Harry, skarbie, czy możesz mi wyjaśnić, co robisz? – spytał spokojnie.
- Ja chcę latać, Remi – odparł uśmiechnięty szkrab. Do pokoju wszedł niczego nieświadomy Syriusz. Spojrzał na chłopca i stwierdził.
- Słuchaj młody, Narnii szuka się w szafie, a nie na niej – po czym rozłożył ramiona, w które po chwilowym wahaniu wskoczył jego chrześniak. Gdy Harry był już bezpieczny w ramionach animaga, Remus pozwolił sobie na odetchnięcie, lecz po chwili, aż zaniemówił razem z Blackiem, a spowodowało to pytanie malucha.
- Skoro moja mamusia i tatuś są martwi, to myślicie, że mieliby coś przeciwko, abym mówił do was "tato" i "papo"? – Syriusz miał dość głupią minę, a Remus nie wiedział, co ma powiedzieć. Pierwszy ogarnął się Łapa:
- Oczywiście kochanie. Jeśli tylko tego sobie życzysz. Prawda Rem? – zwrócił się do swojego partnera.
- Oczywiście – wykrztusił z siebie wilkołak, a Harry zaczął płakać.
- Hej! Co jest? – spytał Syriusz malca, tuląc go do siebie.
- Bo Remi chyba nie chce, bo odpowiedział tak, jak ty, gdy każe ci przekonać mnie, że warzywa są pyszne, a oboje wiemy, że są ohydne – Syriusz chichotał, a Lunatyk wziął od niego Harry'ego i posadził sobie na biodrze.
- Skarbie, nie chodzi o to, że nie pasuje mi, abyś mnie nazywał "papą". Po prostu mnie zaskoczyłeś. Nie spodziewałem się tego i po prostu, no... Byłem w szoku. Będę cholernie dumny, jeśli będziesz miał chęci nazwać mnie "papą", bo dla mnie już od dnia twoich narodzin jesteś, jak syn, a dla Lunatyka, jak jego młode. Pamiętasz, jak dwa miesiące temu zakradłeś się do mojej jaskini i co zrobił Lunatyk, jak Cię spostrzegł? – malec kiwnął głową, a Syriusz przypomniał sobie, jak to było.
<< Wspomnienie >>
- Cholerna pełnia – mamrotał animag, szukając Harry'ego. Aby go czymś zająć, przeszukał już całą rezydencję, gdy podszedł do niego Claus, najstarszy z klanu wampirów.
- Szukasz dziecka? – spytał smutno.
- Tak – odparł Syriusz, czując, jak go strach paraliżuje. 'Czemu ten wiecznie wesoły wampir jest teraz smutny?'
- Moja córka Cassidy widziała, jak nasze młode Vika prowadziło twoje młode do miejsca odosobnienia twego wilka – Syriusz w mgnieniu oka zmienił się w Łapę i pognał na skręcenie karu do jaskini Remusa, a w to, co tam zastał, jeszcze długo nie mógł uwierzyć. Mały czarodziej siedział wtulony w futro i chlipał cichutko, powtarzając, że to nie sprawiedliwe, że Remusa tak boli, a wilkołak lizał go po twarzy próbując go uspokoić.
- Zobacz, Remi, będzie dobrze. Jest z nami Łapa – zauważyło dziecko. Lunatyk spojrzał na Łapę, ale nie ruszył się z miejsca. Położył się obok dziecka i popiskiwał cichutko, a avadooki głaskał go po głowie, a Syriusz położył się obok nich.
<< Koniec wspomnienia >>
Gdy Syriusz wyrwał się z odmętów wspomnień, zwrócił się do Harry'ego i Remusa.
- Co powiecie na lody?
- Lody! – ucieszył się Harry i spojrzał na wilkołaka – Papo, czy mogę zjeść lody przed obiadem? - spytał przymilnie.
- Tym razem ci pozwolę – zaśmiał się Lupin.
- Tato wezwiesz mnie na baranda? – spytał z maślanymi oczkami. Było to tak urocze, gdy mówił swoim jeszcze dziecięcym głosikiem.
- Chodź ty mały manipulatorze – rzekł Black, śmiejąc się i ruszyli do kuchni, gdzie spotkali Clausa oraz jego małżonkę.
- Witaj Claus, Elleonor – przywitali się Huncwoci, a mały Harry pobiegł do wampirzycy, która wzięła go na kolana. I od razu zaczął z przejęciem jej opowiadać, że teraz ma tatę i papę i że, mimo że nie ma mamusi i tatusia, to jest szczęśliwy, i że bał się, że Remi nie będzie chciał być jego papą. Po czym zakończył tym, że papa pozwolił mu na lody przed obiadem. Jak tylko te słowa przebrzmiały, Syriusz postawił przed nim pucharek lodów.
- Tato... – powiedział uradowany brunecik i zaczął pałaszować lody.
- Claus – zwrócił się Black do wampira – Wiesz, że jesteśmy wam ogromnie wdzięczni za gościnę, ale w przyszłym tygodniu ruszamy dalej, lecz chciałbym zaproponować tobie, twojej żonie i dzieciom wstąpienie do grupy Huncwotów. Przemyśl to i przedyskutuj z rodziną, po czym oczekuję odpowiedzi. Wiesz, że staniemy przeciw Dumbledore'owi i także przeciw Voldemortowi, ale mam zamiar pomagać zwykłym czarodziejom i istotom magicznym – zakończył Black, po czym wziął Harry'ego z Lupinem i udali się na wycieczkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top