Rozdział 25
Rozdział korektowany przez Cessidy84
Po przydzieleniu im szlabanu poinformował ich, że swoje różdżki odzyskają dopiero na szlabanie, po czym usiadł i zwrócił się do Dumbledore'a:
- Profesorze nie to żebym chciał się wtrącać profesorowi w cokolwiek, ale tak sobie pomyślałem, że skoro w ten weekend jest wyjście do Hogsmeade, a skoro ja, jak i moi opiekunowie też się tam udajemy, to tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy przejąć opiekę nad uczniami. Oczywiście nie chcemy się narzucać – dodał.
- Co wy na to Minerwo i ty Pomono? – spytał dyrektor.
- Ja nie mam nic przeciwko. Chętnie zostanę, bo mam sporo sadzonek do uporządkowana – stwierdziła opiekunka Puchonów.
- Ja również nie mam nic przeciwko – zgodziła się opiekunka Gryfonów.
- W takim razie gratuluję, panowie – powiedział staruszek – Pierwsza wycieczka do wioski jest pod waszym nadzorem – powiedział – Czy potrzebujecie jakieś pomocy?
- Nie sądzę, profesorze – odparł tym razem Black.
- Tak, ja też sądzę, że raczej sobie damy radę – poparł go Lupin.
Po skończonej kolacji Harry udał się do swoich kwater, obiecując swoim opiekunom, że jak skończy już szlabany, to skontaktuje się z nimi albo osobiście, albo za pomocą lusterka.
<<Parę minut później; Gabinet Pottera>>
- Wejdźcie, panowie – powiedział Harry, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Do środka weszła trójka Ślizgonów – To tak, panowie zrobimy dziś serum na efekty bombonierek braci Weasley.
- Czemu serum, a nie eliksir? – spytał Nott.
- Otóż dlatego, Teodorze... Mogę ci mówić na "Ty", prawda? – spytał nauczyciel, na co Nott przyzwolił skinieniem głowy, a Harry kontynuował – Że osoby z klas 1-3 nie zawsze są w stanie powstrzymać wymioty, aby wziąć i zażyć eliksir, więc uwarzymy serum, a madame Pomfrey będzie mogła odtrutkę podać dożylnie. Teraz powiedzcie mi, kto z was jest najlepszy z eliksirów leczniczych? – Zabini, jak i Nott spojrzeli na Dracona – Draco podejmiesz się ostatniej części. Wrażenia dam Ci wszystkie instrukcje – powiedział Potter, wskazując na książkę leżącą na biurku. Draco skinął głową i ruszył do biurka profesora, i zaczął ją czytać w miejscu, w którym było zaznaczone. Stał, pochylając się nad woluminem, a Harry ze śmiechem powiedział – Mojej krzesło nie gryzie, panie Malfoy – więc blondyn usiadł przy biurku profesora, a Harry siedział sobie na ławce i mówił dalej – Jeden z was musi przygotować bazę pod serum, a drugi składniki – tak więc Nott udał się po składniki, gdy tylko Harry położył między nimi listę. Zabini wzruszył ramionami i spytał o podstawy bazy, na co Harry tylko wskazał mu na tablicę.
- Profesorze – zaczął mulat.
- Mów mi po imieniu.
- Dobrze. Harry nie to żebym nie doceniał naszego poprzedniego opiekuna domu, jak i mistrza eliksirów, ale na Merlina w końcu, od kiedy ty uczysz nas tego przedmiotu, nie muszę poświęcać 15 dodatkowych minut na rozszyfrowanie tego, co jest napisane. Swoją drogą masz całkiem ładny charakter pisma.
- Oj, dzięki. Lupin zadbał o to, abym pisał, jak mój ojciec, gdyż podobno moja mama miała straszny charakter pisma, a jak zaczął mnie uczyć mój następny mentor to, to doszlifował, przeklinałem go za to chyba z pół roku, gdyż gdy tylko jakaś literka w moim eseju mu się nie podobała. Musiałem przepisać go od nowa, a zwykle zadawał mi eseje na 5 stóp – Ślizgoni jęknęli, a Harry zachichotał. I tak rozmawiając na luźne tematy, przyrządzali serum, gdy wtem usłyszeli pukanie do drzwi – Proszę – zaprosił gościa Harry. Do sali weszła uczennica Ravenclawu.
- Dzień dobry, profesorze. Wysłała mnie profesor Vector, gdyż chciałaby pomówić z panem Nottem o jego kiepskiej ocenie z Numerologi.
- Panno Chang, zdaje sobie pani sprawę z tego, że gdy przyjąłem posadę opiekuna Slytherinu. Pierwsze: Co zrobiłem, to zapoznałem się z tym, kto, na jakie zajęcia uczęszcza i pan Nott nie może uczęszczać na Numerologię, na którą notabene nie jest zapisany, gdyż jak mi się zdaję, te zajęcia odbywają się w tym samym czasie, co Starożytne Runy, na które uczęszcza pan Nott, jak i pan Zabini i... – cokolwiek Harry chciał powiedzieć, przerwało mu to pukanie do drzwi – Proszę – powiedział lekko już zirytowany mistrz eliksirów, a do sali wszedł malutki nauczyciel zaklęć.
- Przepraszam, profesorze Potter, ale Remus mówił, że mógłbyś mi pożyczyć pewien wolumin, którego szukam od przeszło 15 lat i nawet w bibliotece Albusa nie ma tego dzieła.
- Oczywiście, profesorze Flitwick. Chyba nawet wiem, o jaki wolumin chodzi. "Walka i zaklęcia bitewne starożytnych wampirów", zgadza się?
- Naprawdę masz ten wolumin? – Nie dowierzał mały czarodziej. Harry tylko wyciągnął rękę, a po chwili w jego dłoni znalazło się wyżej wymienione dzieło, po czym powiedział do nauczyciela zaklęć.
- Proszę przyłożyć dłoń do okładki – gdy Flitwick przyłożył dłoń jego ręka, jak i okładka książki zalśniły błękitem – Rozumiem, że teraz tylko ja mogę ją przeczytać – powiedział wesoło mały czarodziej.
- No cóż, dzieło jest cenne, a dla niedoświadczonego młodego maga może być niebezpieczne, a skoro jestem obecnie w szkole, wolałbym nie ryzykować – odparł opiekun Węży.
- Mądrze, młody człowieku. Bardzo mądrze, a teraz mam jeszcze jedno pytanie: Czy moja uczennica ma szlaban?
- Nie, profesorze. Szczerze to sam jeszcze nie wiem, czemu próbowała wyciągnąć Theo ze szlabanu na piętnaście minut przed ciszą nocną, kłamiąc mi w żywe oczy, że profesor Vector chce z nim pomówić o ocenach z jej przedmiotu, na który akurat pan Nott nie uczęszcza.
- Wyjaśnię z nią ten temat. Mogę ją zabrać? – spytał opiekun Krukonów.
- Oczywiście, profesorze – odparł zielonooki.
- Dziękuję prof...
- Wystarczy "Harry" – przerwał mu z uśmiechem Potter.
- W takim razie ja jestem Filius i dziękuję za książkę. Oddam, jak tylko przeczytam i widzimy się na śniadaniu, Harry. Panno Chang, proszę ze mną.
- Tak, do zobaczenia na śniadaniu Filiusie – odparł nastolatek i mały czarodziej, wraz z Krukonką opuścił lochy – Jak widzisz Theo Tomek i przyjaciele są dość zdeterminowani, aby cię dołączyć do swojej "Trzody", nie mogę uwierzyć, że ta cała Chang tak głupio się tłumaczyła – stwierdził Harry.
- Jaki "Tomek"? – zainteresował się Draco, więc Teodor opowiedział im wszystko, co się działo od chwili, gdy dostał list od Lorda, a Draco podzielił się z przyjaciółmi swoją opowieścią od momentu, jak Harry odesłał braci Zabini, a Harry od siebie zdradził im, iż we wszystko są zamieszani jeszcze bliźniacy. I gdy już wyłączyli serum i przelewali w specjalne małe pojemniczki, znów rozległo się pukanie do pracowni – Cholera, tu jest dworcu – powiedział zirytowany nauczyciel. Tym razem była to panna Granger, która na polecenie McGonagall przyszła spytać Pottera, czy sobie radzi. Ten odparł jej, że jak najbardziej, i gdy Gryfonka opuściła salę, spytał swoich Ślizgonów:
- Czy ona zawsze jest taka sztywna i formalna? – ci tylko kiwnęli głowami. Gdy już wszystko było gotowe, wypisał im przepustkę i wysłał na spoczynek, gdyż było już po północy, a sam udał się do komnat Łapy i Lupina, gdzie zdał im relację z dzisiejszego wieczora i wrócił do swoich komnat, gdzie udał się na spoczynek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top