Rozdział 13

Rozdział korektowany przez Cessidy84




- Z Pierwszoroczniakami nie ma najmniejszych problemów. Za klimatyzowali się i już o nich zadbaliśmy, ale jest sprawa, którą chciałbym z tobą poruszyć, bo Sev, znaczy się... Profesor Snape zawsze, na początku roku pozwalał nam zrobić taką kameralną imprezę w pokoju wspólnym. Od piątego roku wzwyż, bo to podobno tradycja, a ja za bardzo nie chciałbym ci podpaść ani, co gorsza, żebyś doniósł na nas do dyrektora... – dalszą rozmowę zakłóciło im pukanie do drzwi.

- Proszę – powiedział Harry i do gabinetu wszedł Blaise Zabini.

- Przepraszam profesorze za spóźnienie – powiedział mulat.

- Tak, spokojnie. Pan Malfoy cię usprawiedliwił – uśmiechnął się nauczyciel, po czym zaprosił go gestem, aby usiadł. Gdy Zabini zajął miejsce, Harry zwrócił się do niego – Czy mogę wiedzieć, czemu zostałeś zatrzymany na samym początku roku? Czy masz jakieś problemy, o których ja powinienem wiedzieć?

- Problem jest i na pewno powinien pan o nim wiedzieć...

- Mów mi na ty – wszedł mu w słowo Potter, na co Zabini tylko kiwnął głową i kontynuował.

- Problem polega na tym, że profesor Vector... Jakby to powiedzieć? – zastanowił się mulat.

- Rozumiem. Wiele języków, poza chińskim – zaśmiał się Potter.

- Chodzi o to, że profesor Vector stwierdziła, cytuje: "Pan Potter jest jeszcze młodziutki i chce się wykazać, ale w tych ważnych sprawach zawsze możecie przyjść do mnie. Ja wam chętnie pomogę. Gdyby nie ten mały wypadek w wakacje, to ja bym była opiekunką waszego domu. Nie wiem, czy Albus już całkiem oszalał? Robić opiekuna domu z nastolatka". Koniec cytatu – stwierdził mulat.

- Czyli Septima próbuję mieszać w nie swoim kociołku – ni to powiedział, ni to stwierdził młody nauczyciel – Ale tym się zajmę jutro – powiedział, po czym z szafki przy biurku wyjął pękatą butelkę i podał Malfoy'owi – Nie chcę jutro najeść się za was wstydu. Każdy, kto będzie pił, jutro bierze łyżkę tego specyfiku i popija szklanką wody. Jeśli się przez was jutro najem wstydu, ten rok będziecie wspominali, jako jeden z najgorszych i o trzeciej najpóźniej mają wszyscy być w łóżkach. Radzę i aby każdy był w swoim łóżku. Możecie to przekazać starszym rocznikom – powiedział, po czym życzył im miłego wieczora, tym samym żegnając ich.

~~*~~

- Lunio, myślisz, że młody sobie poradzi? – dopytywał się Łapa – Może powinniśmy do niego wpaść? – spytał, gdy wtem usłyszeli pukanie i głos swojego podopiecznego.

- Otwierajcie! Jestem wściekły! – Łapa otworzył drzwi i do ich komnat wkroczył Harry, mamrocząc: – Stara i głupia krowa. Nie zna mnie, a ocenia. I, co kurwa, z tego, że do chuja pana jestem młody?

- Skoro już skończyłeś – odezwał się Lupin – To zacznij od nowa, ale tak, abyśmy my z Syriuszem też coś zrozumieli.

- Jak wiecie, miałem spotkanie z perfektami mojego domu i pojawił się sam Malfoy, mówiąc, że Zabini się spóźni, bo Vector go zatrzymała. Oki. No ma prawo, co nie? I w końcu dociera Zabini, jak go zapytam, co chciała Vector, czy ma jakieś zatargi z nauczycielką, a on mnie informuje, że Vector chce, aby moi wychowankowie przychodzili ze swoimi problemami do niej. I teraz nie wiem, czy mam jej zwrócić uwagę, ale wtedy będzie wiadomo, kto mi doniósł, czy zaaranżować sytuację, gdy przyłapuję mojego wychowanka na zwracaniu się z problemem do niej, zamiast do mnie.

- Myślę, że to drugie będzie lepsze – wtrącił się Łapa.

- Skoro tak, to, jak myślicie: Ustalić to z Malfoy'em i Zabinim, czy z kimś innym?

- No wiesz, szczeniaczku, pan Zabini okazał ci duży kredyt zaufania i szacunku, bo ci o tym powiedział, więc tak myślę, że mogą ci pomóc. Pamiętasz, co pisała Narcyza? Draco nie popiera czarnego dupka i nie chce wstąpić w jego szeregi, a ona, jak i jej małżonek robią wszystko, co mogą, aby go trzymać możliwie, jak najdalej od beznosego. Co do pana Zabiniego, jego matka jest oficjalnie neutralna, a nie oficjalnie jest jedną z drużyny ving vang – mówił Remus.

- Nadal nie rozumiem, czemu nie mogliśmy się nazywać Huncwoci – marudził Syriusz.

- Dlatego, że nie wszyscy chcieli należeć do grupy, która kojarzyła im się z największymi rozrabiakami w historii Hogwartu – odparł mu nastolatek – Chociaż muszę wam powiedzieć, że bliźniacy Weasley nie zostają wcale w tyle. A teraz dziękuję za rozmowę. Idę jeszcze pogadać z pewnymi Ślizgonami – rzekł i wyszedł, udając się w kierunku lochów, gdy wtem wpadł na scenkę, gdzie bliźniacy właśnie wpadli na woźnego. Zakradł się za nimi i nim Filch zdążył cokolwiek powiedzieć, odezwał się: – No, panowie, ile można na was czekać? – spytał.

- Przepraszamy, profesorze Potter – zaczęli bliźniacy – ale właśnie nasz ulubiony woźny nie chciał nam uwierzyć, że udajemy się do nauczyciela.

- Panie Filch, pozwoli pan, że się oddale z uczniami?

- Oczywiście, profesorze Potter – odparł woźny, a Harry poprowadził bliźniaków do swego gabinetu.

- Słuchajcie chłopaki, wiem o rywalizacji międzydomowej i o waszych psikusach i nie mam zamiaru się wcinać, ale dziś potrzebuję w lochach spokoju – to mówiąc, wypisywał im przepustkę na powrót do dormitorium, którą im podał. Fred popatrzył na niego zaskoczony.

- Żadnego szlabanu i ujemnych punktów? – spytał, na co Harry się uśmiechnął, po czym odrzekł:

- Nie dziś, panowie, ale strzeżcie się i nie wpadajcie tak głupio. Huncwoci nie robią takich numerów, na których można ich przyłapać, a teraz idźcie już, bo macie tylko 30 minut na dotarcie do dormitorium – po czym wypuścił zszokowanych braci, wiedząc, że dziś odpuszczą, to co mieli w planach, a on będzie mógł spokojnie pogadać z prefektami Domu Węża.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top