#9
//Proszę, proszę, kogo my tu mamy. Zapraszam do mej otchłani cringu
(˵ ͜。 ͡ʖ ͜。˵)\\
Pov. Niemcy
Jakoś dojechaliśmy na miejsce cali i zdrowi. Wysiedliśmy wszyscy z auta i Polen trzasnął mocno drzwiami od samochodu.
W - Hej! To nie stodoła.
Niższy pokazał mu język. Otworzył na nowo wcześniej zamknięte drzwi i trzasnął nimi mocniej niż poprzednio. Ungarn wziął głęboki wdech i wydech. Przez chwilę na biało czerwonej twarzy widniał złośliwy uśmieszek, ale po chwili zniknął.
W - Dobra, chodźmy już.
Posłuchaliśmy się go i jak owieczki za pasterzem szliśmy za nim. Skorzystaliśmy z dwóch kolejek bez Polena, bo nie chciał wejść, a zmusić go nie możemy. Stanęliśmy na samym środku miasteczka, gdyż Węgry chciał coś powiedzieć.
W - Dobra chłopaki, tu się rozdzielimy.
P - Niby dlaczego?
W - Bo tak mi się widzi. Ja i Ausztria pójdziemy w swoją stronę i ty i Németország w swoją.
P - Nie zgadzam się. Liberum Veto!
W - No to dzwońcie jakby się paliło.
Polska wyciągnął telefon i zadzwonił do Węgra.
W - Nie dramatyzuj. Bawcie się dobrze. Látni később ("Do zobaczenia" ~ta co jej życie nie lubi).
Au i N - Pa.
Odeszli zostawiając nas samym sobie. Pomyślałem żeby przeprosić go, bo w końcu jeszcze tego nie robiłem.
N - Polen, ja... Chciałem Cię p-prze-
P - Nie wspominaj mi tego nawet, bo będziesz miał gębę jak polskie drogi.
Powiedział to oschle w gniewie. Nie wiedziałem, że słowa mogą tak bardzo boleć. Nagle mój towarzysz wyruszył gdzieś, więc poszedłem za nim.
N - Gdzie ty idziesz?
P - Zdala od takich zboków jak ty.
N - Ale ja nie jestem zboczeńcem.
P - To po chuj właziłeś mi do wanny?
N - Po pierwsze ja tam wpadłem, a nie wszedłem. Po drugie myślisz, że to planowałem?
P - No, a nie?
N - Oczywiście, że nie!
P - To mi wytłumacz pustaku, jak ty się tam kurwa znalazłeś?
N - Poślizgnąłem się...
P - Ta, jasne...
Wszedł do salonu gier i udał się do stoiska z nagrodami, które można było zdobyć za punkty. Jego wzrok przykuł jakiś miś w rakiecie. Gapił się na niego dość długi okres czasu, po czym potrząsnął głową i wyruszył w stronę automatów z grami. Spojrzałem na tego misia. Żeby go dostać trzeba było zdobyć 282 punkty. To chyba nie tak źle, w sumie nie wiem, czy to dużo, bo nigdy nie zbierałem punktów w salonie gier.
Ujrzałem jak mój krasz gra w jakąś grę o nazwie "Sugar Rush" (kto wie skąd nazwa? ( ͡° ͜ʖ ͡°) ~kinomaniaczka). Automat był bardzo... Różowy. Mam podejrzenia, że to gra dla dziewczyn, ale co kto lubi. Podszedłem do niego.
N - Hallo Polen, w co grasz?
P - Za halo w dupe walo... W grę. Zbieram punkty.
N - Żebym ja tobie zaraz nie walnął...
Powiedziałem to naprawdę cicho. Jego docinki mnie prowokują do takich odpowiedzi.
P - Co tam mruczysz?
N - Pomóc Ci jakoś?
P - Chcesz mi pomóc? Tak bezinteresownie?
N - No, jasne. Co w tym złego?
P - Nie, nic... Możesz iść do innych automatów z grami i uzbierać punkty.
N - A ile-
P - 282.
Wciął mi się w słowo. Jak ja nie lubię, gdy to robi.
N - Okej.
Czyli faktycznie interesuje go ten miś w rakiecie. Udałem się w poszukiwania jakiejś gry, w której mógłbym zebrać sporo punktów. Znalazłem jakąś i zacząłem grać. Po kilku minutach przyszedł do mnie szkrab, którego powinienem pilnować.
P - Hej, Niemcy.
Z tego co słyszę w jego głosie mogę stwierdzić, że zmienił nastawienie. Był on jednak czymś trochę zmartwiony.
N - Hej Polen, znudziła ci się twoja gra?
P - Nie, po prostu... To nie ma sensu. Całe te zbieranie punktów na durne zabawki jest debilne. Gry pochłaniają czas i nie dają zbyt wiele. Rezygnuję z tego.
Zdziwiłem się trochę, w końcu to on mnie tu zaciągnął i chciał uzbierać na tego misia.
N - Napewno nie chcesz walczyć? Polska się poddaje?
P - Czasem lepiej jest sobie odpuścić...
Widziałem smutek malujący się na jego słodkiej mordce. Nie wiedziałem co powiedzieć, bo Polen bardzo rzadko... W sumie nigdy nie widziałem żeby się tak poddał.
P - Pójdę do toalety i jak wrócę to pójdziemy gdzieś indziej, okej?
N - Jasne, będę czekał.
P - Dobry piesek.
Zaśmiał się, a ja razem z nim.
N - Skoro taki dobry to chyba należy mi się jakaś nagroda.
P - No dobra, zasłużyłeś na przytulasa.
Przytulił mnie, więc ja bez wahania odwzajemniłem to. Było naprawdę miło. Szkoda, że mnie już puścił.
P - Starczy tego dobrego, bo się jeszcze przyzwyczaisz.
Poszedł do łazienki, ja natomiast skierowałem się do stoiska z nagrodami. Myślałem jak mógłbym go zdobyć dla mojego maleństwa. Z rozmyślań wytrącił mnie Kanada.
K - Hi Germany.
N - Guten Tag Kanada.
K - Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Jakaś nagroda przykuła twoje oczy?
N - No moje nie do końca, bardziej Polen, tylko nie mamy czasu ani ochoty zbierać tyle punktów.
K - A ile punktów potrzebujecie?
N - 282.
K - Mogę wam dać moje. Mam ich strasznie dużo, bo Ameryka uwielbia tu przychodzić i grać.
N - Naprawdę? Mogę się jakoś odwdzięczyć? Na przykład w pieniądzach?
K - Nie musisz, naprawdę.
Dał mi do ręki bardzo dużo punktów.
N - Wielkie dzięki Kanada.
K - You're welcome.
Posłał mi swój uśmiech. Pożegnałem się z nim i zakupiłem za te punkty tego misia z rakietą. Nagle ktoś złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę. To był mój Polska.
P - Debilu, miałeś tam na mnie czekać. Teraz musisz mi oddać tego przytulasa, bo wcale nie byłeś dobrym pieskiem.
Zrobił minę wkurzonego 6-latka. To było urocze, więc się zaśmiałem.
N - Mam coś dla ciebie.
P - Niby co takiego?
Wyciągnąłem w jego stronę jego wymarzonego misia i uśmiechnąłem się najszczerzej jak potrafiłem. Jego oczy stały się ogromne i pełne szczęścia. Bardzo szybko się we mnie wtulił i w dodatku mega mocno. Czułem jak zgniatał mi moje organy z podekscytowania.
P - Ale skąd ty miałeś na niego punkty!?
Krzyczał z radości na co ja znowu się zaśmiałem.
N - Tajemnica kochany.
P - Dziękuję Ci tak bardzo!
Znowu mnie przytulił już nie tak mocno jak wcześniej ale nie słabo. Ten przytulas był bardziej miły, chyba opanowuje emocje.
N - Hah. Bitte.
Również objąłem go moimi rękoma. Niestety to też nie mogło trwać wiecznie i Polska się ode mnie odkleił. Wręczyłem mu jego nagrodę.
P - To, gdzie idziemy teraz?
N - Gdzie chcesz.
P - Może pójdziemy coś zjeść?
N - Okej.
P - Tym razem ja stawiam.
Uśmiechnął się zadziornie. Poszliśmy w miejsce, gdzie sprzedawali różnorodne jedzenia. Od waty cukrowej po obiady.
N - Może zjemy kręcone ziemniaki na patyku? Nie jadłem ich jeszcze.
P - Serio nie jadłeś? To MUSISZ spróbować!
Złapał mnie za rękę i pobiegł do lady, przy której takowe sprzedawano.
P - Dzień dobry, my poprosimy dwa zakręcone ziemniaki.
S (sprzedawca ~ta głodna) - Dobrze to będzie kosztować *jakaś tam cena XD*.
Polen zapłacił i wziął do ręki patyki z ziemniakami i podał mi jednego.
N - Danke.
P - Bute... Byte... Bitte.
Uśmiechnął się, a ja się zaśmiałem. To słodkie jak próbuję mówić po niemiecku. Uwielbiam słuchać jego głosu.
N - Dobrze.
P - Ma się ten talent.
Usiedliśmy na jednej z ławek i zaczęliśmy jeść nasze jedzenie. Smakowało naprawdę dobrze i przyjemnie wymieniało się zdania z moim ukochanym. Zauważyliśmy, że Österreich i Ungarn szli w naszym kierunku.
W - Hej Lengyelország, zostaje na noc u Austrii może ty też do kogoś pójdziesz albo zaprosisz do siebie?
Mój brat kopnął moją nogę.
Au - Może Niemcy ma ochotę?
P - No, okej... Co ty na to Niemcy?
N - Jeśli chcesz.
P - Jasne, że chce.
Patrzał się prosto w moje oczy z uśmiechem.
W - Tylko nie zapomnijcie użyć prezerwatywy!
P - Ty durniu!
W - No dobra, po prostu bądźcie grzeczni.
P - Dobrze, bobrze.
Wymienili ze sobą uśmiechy. Skorzystaliśmy jeszcze z paru atrakcji w czwórkę i wróciliśmy do domów. Ja wziąłem swoje i udałem się do Polena, a Ungarn wziął swoje i przyszedł do mojego brata. Ciekawe co będą tam robić.
Pov. Polska (za dużo tej perspektywy Niemca XD ~Polaczek laczek)
Nie spodziewałem się, że Niemiec będzie dzisiaj spał u mnie. Nie narzekam, ba, nawet się cieszę. Lubię jego towarzystwo o ile nie wpada mi do wanny. Pokazałem mu pokój gościnny, w którym będzie spać i kazałem mu usiąść na kanapie. Ja w tym czasie zrobiłem popcorn i dwa kakauka dla nas. Przyniosłem również duży i mega miękki kocyk dla nas dwóch.
P - Jaki film chcesz obejrzeć?
N - Nie wiem... Może jakiś horror?
Szczerze nie lubię horrorów. Boję się ich trochę... Nie chcę pokazywać strachu innym, bo mogą to wykorzystać przeciwko mnie. Ale jak mu odmówie to pomyśli, że faktycznie się boję. Raz się żyje.
P - Okej.
Włączyłem jakiś horror i usiadłem obok niego.
_______________________________________
Równe 1400 moi drodzy moi mili kto by się spodziewał :V
Wielkie dzięki za 74 obserwujących jesteście bardzo kochani (⁄ ⁄•⁄ω⁄•⁄ ⁄)
Dzisiaj pojawi się jeszcze drugi rozdział mam nadzieję że was to ucieszy :3
PS. Pozdrawiam moją żonem Wixa89 UwU
Baj baj <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top