#7
//Siemanko podróżniku jak ci się wiedzie w mej krainie cringu aka książce? C:\\
Pov. Niemcy
Łał Litauen trochę mnie zaskoczyła wybierając wyzwanie. Tym bardziej, że pijany Russland ma jej je dać.
R - Hmmm... PoCaŁuJ... NaPeWnO nIe PoLsHe, NiE mA tAk łAtWo.
Wymieniony chłopak spojrzał się na Ruska morderczym wzrokiem.
R - NiEmCa.
Czy ja dobrze słyszałem!?
P - CO!?
N - Co!?
L - Co?
Krzykneliśmy w tym samym momencie ale najgłośniejszy był Polska. Serce stanęło mi w gardle, wstrzymał mi się oddech i nie mogłem nic powiedzieć. Polen mnie zabije! W dodatku ja nie chcę jej całować nic nas nie łączy!
P - Co kurwa!? CHYBA CIĘ RYJ SWĘDZI!
L - Dobra uspokój się przecież to tylko wyzwanie. Do niczego między nami nie dojdzie.
Wszyscy momentalnie odwrócili wzrok na mnie. Do czego to doszło. Wiedziałem, że taka impreza to zły pomysł.
Litwa przybliżyła twarz do mojej i oglądała ją. Po chwili zbliżyła usta do moich, przez co odruchowo się oddalałem. Ona to zauważyła i złapała moje policzki i pocałowała. Trwało to jakieś 5 sekund ale to i tak za długo. Spojrzałem na mój obiekt westchnień i wyglądał jakby go to naprawdę dotknęło.
L - Okej teraz ja kręcę.
Polen wstał i pobiegł gdzieś na górę. Chciałem iść za nim ale osoba, która miała teraz kręcić butelką mnie zatrzymała.
L - Oj przestań Vokietija, przejdzie mu.
N - A jak sobie coś zrobi? Nie martwi cię on?
L - Nic sobie nie zrobi, nie wymyślaj. Siadaj i graj. On napewno chce pobyć w samotności.
W - Moim zdaniem teraz właśnie potrzebuje towarzystwa i nawet jak nie pozwolisz Németország tam iść to ja pójdę.
L - A róbcie co chcecie...
Węgry uśmiechnął się zwycięsko w moją stronę.
Przeszukałem cały dom Rosji i nigdzie go nie znalazłem. Co jeśli sobie faktycznie coś zrobił? Albo ktoś go porwał? Wybiegłem na podwórko, tam również go nie było. Wziąłem swój telefon i zadzwoniłem do niego. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Usłyszałem muzyczkę, więc się odwróciłem w jej stroje. Dobiegała ona z dachu, na którym również znajdował się mój skarb.
N - Polen? Jak ty tam wszedłeś?
P - Przez okno i po drzewie...
Miał słaby głosik. Ledwo go słyszałem. Jakoś udało mi się wejść na ten dach. Usiadłem obok niego, był zapatrzony w gwiazdy. Pięknie błyszczały na niebie, a jeszcze piękniej odbijały się w jego cudownych oczach. Nie mogłem oderwać wzroku. Jednak po krótkim czasie Polska spojrzał na mnie i chyba się zarumieniłem.
P - Po co tu przylazłeś?...
N - Do ciebie.
Starałem się brzmieć czule, aby mój mały smutas stał się weselszy. Jego oczy były oszklone, pewnie zbierało mu się na płacz. Chciałem go przytulić, ale wiedziałem, że mnie odepchnie.
N - Martwię się o ciebie, a także nie chce cię zostawiać samego i smutnego.
P - Jest okej, naprawdę... Możesz wracać na imprezę i dobrze się bawić...
N - Nie pamiętasz po co tu przyszedłem? Żeby cię pilnować.
P - Żarty żartami, ale wracaj do nich i miej w dupie moje uczucia.
Spuścił głowę i przyciągnął swoje kolana do klatki piersiowej.
N - Nie chcesz się... Wygadać?
P - N-nie...
N - A mogę chociaż o coś zapytać?
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
P - O co?
N - Dlaczego uciekłeś akurat na dach?
P - Bo kto normalny podążył by za mną na dach? Nikomu by nawet nie wpadło do głowy, że mogłem tu być. Poza tym... Mogę tutaj patrzeć w niebo i marzyć...
N - A jakie jest twoje marzenie?
Zmarszczył brwi.
P - Przecież wiem, że cię to nie obchodzi... Nie musisz udawać, wiem że to robisz z grzeczności. Idź sobie...
N - Czemu uważasz, że mnie to nie obchodzi?
P - Bo nikogo to nie obchodzi! Wszyscy mają dość moich marzeń i nikt nie chce ich słuchać!
Widziałem jak poleciały mu łzy po policzkach. Jest bardziej delikatny niż myślałem. Objąłem łagodnie jego rękę moją. Zaskoczyło go to.
N - Nie płacz proszę... Chcę posłuchać o twoich marzeniach. Naprawdę mnie one ciekawią, tylko chcę zobaczyć również jak się uśmiechasz. Bardzo lubię gdy to robisz...
Mój głos brzmiał bardzo spokojnie, a ostatnie zdanie wypowiedziałem tak cicho, że chyba tego nie usłyszał. Wytarłem jego łzy wolną ręką i spojrzałem na jego twarz. Była magicznie blisko mojej, nie wiem nawet kiedy się do siebie zbliżyliśmy.
N - Czekam na uśmiech.
Zaśmiał się lekko i uśmiechnął do mnie. To było na tyle urocze, że sam uśmiechnąłem się szerzej. Puściłem jego rękę, by czuł się swobodniej.
P - Moim marzeniem jest polecieć w kosmos...
Zauważyłem iskierki w jego oczach.
P - Chciałbym przyjrzeć się tym wszystkim gwiazdom i obejrzeć te planety, o których tak wiele słyszałem... To musi być cudowne uczucie oddalić się od planety, na której było się całe swoje życie... Zobaczyć ją z oddali, to pewnie jest naprawdę ekscytujące. Chciałbym, także ujrzeć zachód słońca na Marsie, bo ponoć jest koloru niebieskiego. A jakby tak po skakać na księżycu? Tam jest inna grawitacja, napewno byłoby to super przeżycie...
Wydaje mi się, że opowiadał tak o kosmosie około 20 minut. Ile on może tak pociągnąć? Nie wiem ale uwielbiam słuchać jak tak mówi pełen ekscytacji i radości.
Pov. Węgry
Nie ma ich tu już kilka godzin, ciekawe czy robią małe kraje... Hah śmieszny ja, ale jestem naprawdę ciekaw, co tak długo robią. Oznajmiłem grupie, że muszę skorzystać z toalety i zacząłem ich szukać. Znalazłem ich dopiero na dachu. Ooo, spali słodko wtuleni w siebie. Przyniosłem im koc i ich okryłem nim. Z jednej strony boję się, że spadną z dachu, zaś z drugiej będzie to dla nich nauczka, że nie śpi się w takich miejscach. Jednak dla pewności spytałem się Rosji, czy ma jakieś wolne materace. Odpowiedział mi, że są w pokoju po naszej prawej, więc złapałem za jednego z nich i podniosłem. Był wielki przez co ciężko było mi go unieść.
Au (Austria ~darmozjad) - Może Ci pomóc? Heh.
Złapał za materac z drugiej strony.
W - D-dzięki za pomoc.
Starałem się uśmiechać miło, ale chyba zrobiłem to tak bardzo, że musiało to wyglądać komicznie, bo Austria się zaśmiał. Wynieśliśmy materac na podwórko pod dach, tak że jak nasze gołąbki spadną z dachu to wylądują na nim.
Au - A po co tak w ogóle przynieśliśmy tutaj ten materac?
Wskazałem palcem w stronę śpiących papużek nierozłączek.
Au - Jesteś bardzo troskliwy i opiekuńczy. Dobry z ciebie brat.
Wysłał mi uśmiech. Było już po 2 nad ranem i Rosja zaproponował nam zostanie na noc. Zgodziliśmy się ja, Austria, Japonia, Korea Południowa, Ameryka no i Polska i Niemcy nie mieli za wiele do gadania.
Pov. Niemcy
Poczułem jak coś zaczyna świecić mi w oczy. Okazało się, że to wschodzące słońce. Byłem przykryty jakimś kocem i... Polen się we mnie wtulał? Jest taki cichy i niewinny jak śpi... Zauważyłem, że to ja spałem na dachu, a on leżał na mnie. Było mi strasznie nie wygodnie i plecy mnie bolały. Wziąłem śpiącego Polskę w stylu panny młodej na ręce i zszedłem z nim na ziemię. Nie wiem jak ale mi się to udało bez wywalenia się. Wszedłem z nim do domu Rosji i położyłem go na kanapie w salonie. Słyszałem rozmowę z kuchni, więc tam też się udałem.
W - O hej Németország, jak się spało? I gdzie masz mojego brata?
Spojrzałem na zegar była 8.
N - Gdyby nie to, że plecy mnie bolą to było by dobrze, a Polena usadowiłem na kanapie w salonie. Spał na mnie, więc raczej go nic aż tak nie boli.
Węgry wraz z Austrią patrzyli się na mnie dziwnie. Trochę tak jak Japan często robi (chodzi o lenny face ( ͡° ͜ʖ ͡°) ~a idź pal kury).
N - Gdzie reszta?
Au - Rosja i Ameryka śpią na górze, Japonia i Korea Południowa oglądają jakieś anime czy coś w pokoju gościnnym, a reszta wróciła już dawno do domu. Chcesz się napić czegoś albo jesteś głodny?
N - Poradzę sobie, miło że pytasz.
Trochę się rozgościliśmy nie powiem, ale Russland chyba nie będzie miał nam tego za złe. Nalałem wody do czajnika elektrycznego i go włączyłem. Musiałem czekać aż się zrobi, w owym momencie prowadziłem naprawdę miłą rozmowę z moim bratem i Ungarnem. W między czasie zagotowała mi się woda w czajniku. Zrobiłem sobie kawę, nasypałem 2 łyżeczki cukru i wymieszałem.
Dosiadłem się do stołu, przy którym siedzieli moi rozmówcy i dalej toczyliśmy nasze bzdetne paplaniny. Widziałem w tym czasie jak oni na siebie patrzeli. Węgry robił to nieśmiale i gdy tylko Austria zauważył, że wcześniej wspomniany kraj mu się przygląda on odwracał wzrok jakby nigdy nic. Mój brat, zaś spoglądał na niego rozczulająco. Podczas naszych rozmów do kuchni wszedł zaspany Polen pocierając swoje oczko ręką i rozkosznie ziewając. Mega uroczo.
_______________________________________
To już 7 rozdział nie wierze, że wytrzymujecie z moim autyzmem ಥ⌣ಥ ja sama mam go już dość XD i przepraszam jeśli widzieliście powiadomienie o publikacji rozdziału w sobotę to przez przypadek telefon spadł mi na ryj i się klikło XD
Of course równo 1400 słów i of course wielkie dzięki za wszystkie oczka, komentarze i gwiazdeczki jesteście kochani \(◕◡◕)/
Trzymcie się w zdrowiu i szczęśliwości
Baj baj <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top