#6

//Idę se, patrzę se, a tam glizda leży se, myślę se, wdepne se, a ta glizda
bleeeeeee.... Dżeeem dobry, witam, witam, zapraszam :D\\

Pov. Niemcy

N - No nie narzekał bym gdyby było troszkę chłodniej.
Polska szybko odkręcił butelkę i wylał połowę jej zawartości na mnie. W czasie gdy ja nie ogarniałem, co się właśnie stało on śmiał się jakby usłyszał najlepszy dowcip na świecie.

N - Dlaczego to zrobiłeś!?
P - Chciałem Cię ochłodzić! Haha. No co? Nie jest ci mniej gorąco?
N - Teraz jestem mokry...
P - Bez przesady mogło być gorzej. Mam skoczyć do sklepu po chusteczki?
N - Sam pójdę.
Dalej miał swój głupi uśmiech na twarzy. Wstałem i ruszyłem w stronę sklepu, zanim do niego jednak wszedłem wyciągnąłem z mojego plecaka chusteczki i się wytarłem. Do sklepu tak naprawdę chciałem pójść, aby kupić butelkę z wodą. Nie mogę przecież pozwolić żeby mój bliski przyjaciel się ugotował prawda?

Wróciłem inną drogą, tak aby być za ławką. Tak jak planowałem siedział na niej tyłem do dróżki, na której się znajdowałem. Sms-ował bodajże z Russland, pewnie o tym melanżu. Kiedy się tego najmniej spodziewał wylałem na niego zawartość mojej butelki, aż podskoczył z ławki i zaczął klnąć i bluźnić w swoim języku. Ja się śmiałem na ten widok, bo był naprawdę zabawny. Zemsta jest słodka.

P - Ty tępy chuju! Masz przejebane!
Rzucił we mnie swoją wodą, nawet jej nie odkręcając, po prostu przywalił mi z butelki.
N - Ał! Uspokój się! Co mogę zrobić żebyś nie rozpętał 3 Wojny Światowej?
Trochę się zastanawiał, by po chwili mi odpowiedzieć na pytanie.

P - Opierdolił bym kebaba od Turka.
N - Okej, no to chodźmy na kebaba.
P - Tylko ja nie mam kasy.
N - No przecież ja stawiam głupolu.
Był taki słodki i głupi jednocześnie, no ja nie mogę. Polska = cukrzyca gwarantowana, muszę to zapamiętać.

Kiedy zjedliśmy już te kebaby postanowiliśmy wrócić do parku by usiąść na ławce, ponieważ tam był największy spokój. Po drodze jednak napotkaliśmy Japan z jakimś pudełkiem. Widziałem ciekawość, która odbijała się na twarzy małego kebabożercy.

P - Hej Japonia, co tam niesiesz?
J - Kon'nichiwa pōrando to Doitsu. Mam tu ciasteczka z wróżbami, chcecie?
P - Jasne!
J - Ty też chcesz Niemcy?
N - Mogę w sumie spróbować.

Pov. Polska

Japonia dała nam po jednym z ciasteczek i je otworzyliśmy. Na moim pisało "Spójrz w swoje prawo, a ujrzysz swoją przyszłość". No to patrzę na prawo. Znajdował się tam Niemiec.

P - N-Niemcy?
N - Tak Polen?
P - Możesz łaskawie przesunąć swoje poślady? Bo mi świat zasłaniają.
Chyba się zmieszał, ale odsunął się na bok, dzięki czemu mogłem zobaczyć dom Rosji. No tak! Melanż! Szybko sprawdziłem, która jest godzina. Była 18:56.

P - Muszę już wracać do domu.
J - Szkoda.
P - Ale spotkamy się u Rosji.
J - No tak, do zobaczenia pōrando i Doitsu.
P i N - Pa.
Wracaliśmy z Niemcem do domu w ciszy, aż mnie zaciekawiło co pisało na jego wróżbie.

P - Co było na twojej wróżbie?
Był zapatrzony w swoje kroki na chodniku i milczał. Jego ignorancja mnie w pewien sposób zabolała.
P - Niemcy!
Dalej to samo. Ugh... Mam dziwne uczucie, co do tego, że mnie ignoruje. Czy on to robi specjalnie? Zdecydowałem się wejść przed niego, aby na mnie chociaż spojrzał, lecz... Nie wyszło to po mojej myśli. Upadł na mnie i sprawił, że leżeliśmy razem na chodniku i to on mnie przygniatał. To był zły pomysł iść z nim na kebaba, był strasznie ciężki.

N - Jezu Polen przepraszam!
Wstał i podał mi rękę do pomocy. Złapałem ją, a on mnie pociągnął żebym wstał na równe nogi.
N - Strasznie się zamyśliłem i... Nie wiem jak do tego doszło. Jesteś cały?
Gdy to mówił miał na twarzy widoczne rumieńce i zakłopotanie ale też zmartwienie.

P - Nic się nie stało, ale nie ignoruj mnie więcej.
N - Okej, to co mówiłeś?
P - Pytałem się co było na twojej wróżbie.
N - "Coś się stanie niespodzianie". Nie wiem o co może chodzić...
P - Czyli spotka cię jakaś niespodzianka. Ja bym się cieszył na twoim miejscu.
N - Ale tu jest napisane "coś się stanie nie spodzianie", a nie "spotka cię niespodzianka" ... To wcale nie musi być miłe zaskoczenie...
Ale on ma pesymistyczne podejście. Pożegnaliśmy się i Niemcy poszedł w swoją stronę.

Wszedłem do domu, zdjąłem buty i odstawiłem je na bok. Po chwili podszedł do mnie mój brat ze skrzyżowanymi rękoma na klatce tłuszczowej z poważną miną. No tak, zapomniałem mu powiedzieć.

W - Gdzie ty byłeś? Obiad już dawno jest zimny!
P - No sorki byłem z Niem-
W - A no jak z Niemcem to ci wybaczam.
O co mu chodzi?

P - Nie masz zamiaru krzyczeć, że coś mogło mi się stać, albo że się zamartwiałeś na śmierć?
W - Nie.
Coś musi być nie tak. Chyba Węgry mi się popsuł.

P - Jak to?
W - Tak to. Wiem, że o ciebie zadbał i przypilnował żebyś nie robił głupot.
P - Skąd możesz mieć pewność?
W - Bo zależy mu na tobie bardziej niż myślisz.
P - Nie masz dowodów.
W - A jesteś głodny lub masz jakieś nowe zadrapania?
Zastanawiałem się czy nie jestem głodny i czy nie mam na ciele żadnych nowych ran. Faktycznie nie mam.

W - Tak myślałem.
Zaśmiał się krótko.
W - Idź się lepiej ogarnij bo za około 40 minut idziemy do Rosji.
No i sobie poszedł.

Udałem się w stronę mojego pokoju, wziąłem jakieś ubrania idealne do chlania (mmm ale rymy ~krasnal). Ogarnąłem się w łazience i założyłem wcześniej zabrane łachmany. Byłem już gotowy, a do imprezy zostało 8 minut, więc razem z Węgrami nie marnowaliśmy więcej czasu i ruszyliśmy pieszo w stronę domu Ruska.

Kiedy byliśmy już przed domem Rosji byliśmy w stanie usłyszeć dzikie nuty i jakieś wrzaski. Kurcze pewnie jesteśmy po czasie. Mój przydupas zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Otworzył je Rosja i chyba nikogo nie zdziwi jak powiem, że pijany.

R - PrIvEt PrZyJaCiElE!
W - Becsület.
P - Siema Rosja! Jest wódka?
R - ObRaŻaSz MnIe w TyM mOmEnCiE... TaKiE gŁuPiE pYtAnIa JeSzCzE zAdAjEsZ? MóJ dOm To DoM wÓdKi! TaM gDzIe WóDkA tAm I jA.
Wpuścił nas do swojego domu. Było tam naprawdę dużo kraji, długo by wymieniać. Chyba grali w butelkę.

R - ChOdŹmY gRaĆ w BuTeLkĘ!
Tak to pewne, że grali w butelkę przed nami. Wszystkie kraje siedziały już w kole, a na środku była butelka. Do kręcenia rzecz jasna.

Pov. Niemcy

Zauważyłem, że do gry doszli Ungarn i Polen. Po mojej lewej siedziała Frankreich, a poprawej Litauen. Trochę to dziwne, że jako para Polska i Litwa nie siedzą obok siebie. Nie wnikam. Przed rozpoczęciem gry na nowo, Rosja nalał każdemu wódki do kieliszka i rozdawał. Rzecz jasna oprócz osób, które dzisiaj nie piją jak na przykład ja i Japan. Tym co chcieli więcej, a mam na myśli Polaczka, nalał więcej na ich prośbę.

Pierwszy kręcił biało czerwony pijak. Trafiło na Kazachstan, oj biedny nikt nie wie na co może wpaść ten mały szatan.

P - Prawda czy wyzwanie?
K - Wyzwanie.
P - Umyj twarz pastą do zębów!
K - Co takiego!?
P - To co słyszałeś!
Poszli do łazienki po szczoteczkę  i pastę do zębów. Muszę przyznać śmiesznie to wyglądało. Gdy skończył wyzwanie zakręcił butelką. Wypadło na Japonię.

J - Prawda!
K - Hmmm. Czy to prawda, że twoje ciasteczka z wróżbą zawsze się spełniają?
J - Oczywiście! One są magiczne~
Zakręciła butelką. O matko co za stres. Ona zawsze daje jakieś intymne pytanie albo wyzwania. Ufff na szczęście to nie ja dzisiaj mam pecha (*kaszel*jeszcze zobaczymy*kaszel* ~choroba). Wypadło na Koreę Południową.

K Płd - Chce pytanie.
J - Dlaczego tak bardzo unikasz cyfry 4? Jakaś trauma z dzieciństwa czy co?
Widać, że jest zaniepokojony przez to pytanie. Co mu może zrobić cyfra?

K płd - Bo to brzmi jak śmierć! To jest straszne! No bo kto niby chciałby umrzeć?
Zakręcił i kolej na Szwecję.

K płd - Prawda czy wyzwanie?
Sz - Wyzwanie oczywiście.
K płd - Dobra, masz wstawić na fb post, o tym co ci zaraz powiem na ucho.
Zaczął mu coś szeptać do ucha, po czym Szwecja wziął swój telefon i zaczął coś pisać. Po około 2 minutach przyszły nam wszystkim powiadomienia. Były one o poście Szkocji, w którym napisał:

Szukam czarnego wilczka, co lubi kolor różowy i nie kręci z żwirkiem i muchomorkiem, co będzie mnie zabierał w hamaku tam i spowrotem przez Narnię do Himalaji.

No nieźle. Był czerwony, gdy skończył ale przynajmniej każdy się pośmiał. Zakręcił wyszło na Rosję i kazał mu tańczyć z miotłą. Wywijał jak mało kto, a na to szczenięcymi oczami patrzał Ameryka. Chyba chciałby być miotłą. Rosja wylosował Litauen. Ale mam szczęście, że mnie nie losują.

L - Chcę wyzwanie.

_______________________________________

Jej to już koniec :>
Mam nadzieję, że miło się czytało i uśmiechnąłeś/łaś się chociaż raz. Chcę podziękować za oczka, komentarze, i gwiazdeczki i życzę miłego ranka/popołudnia/wieczora/nocy zależnie od tego kiedy to czytasz ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
To tyle
Baj baj <3
*P. S.  Taka ciekawostka książka ma w nazwie original ze względu na to że mam nie udostępnioną kopie ale jest tam tylko jeden rozdział i różni się właśnie nazwą bo zamiast "original" ma w nawiasie "próby i błędy XD" tak jakby kogoś to interesowało ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top