#36

//Całusek z rana
działa jak łyk szampana,
miłe słówko poprawia zdrówko,
więc nie żałuję Ci tych dobroci,
niech ten dzień miło Cię zaskoczy UwU\\

Pov. Niemcy

Gott, co ja robię? Czy już naprawdę jestem na tyle słaby żeby się ciąć? Nie powinienem tracić krwi na takie rzeczy, a na walkę o mojego ukochanego. Zdezynfekowałem ranę i zawinąłem ją w bandaż, a palec owinąłem plastrem. Żadnych więcej cięć na moim ciele. Sprzątnąłem żyletkę i umyłem wszystko, co miało moją krew na sobie. To było takie głupie i lekkomyślne. Wróciłem do kuchni i umyłem rzeczy ubrudzone krwią, po czym dokończyłem robienie obiadu. Nie miałem ochoty na jedzenie, ale po utracie krwi musiałem się jakoś zregenerować.

Po zjedzeniu mojej porcji umyłem talerz i sztućce, po czym odłożyłem je na swoje miejsce. Ciągle kręciło mi się w głowie. Może powinienem się położyć na momencik? Tak, to dobry pomysł. Jednak nie potrafiłbym leżeć bezczynnie, więc wziąłem książkę do ręki i położyłem z nią na kanapie w salonie. Tak właściwie nie leżałem, tylko byłem w pozycji półsiedzącej (ostrzegam nie sprawdzajcie "pozycja półsiedząca" w grafice Google XD chodziło mi że tak pół siedzi a tam bardzo brzydkie rzeczy wyskoczyły ~stopdrogówka). Plecami opierałem się o ramię kanapy i poduszkę.

W ten sposób spędziłem około pół godziny i poszedłem umyć zęby. Gdybym umył je od razu po posiłku rozprowadziłbym kwas po całej jamie ustnej. Dzięki przeczekaniu trzydziestu minut ślina osłabiła ten kwas (bawię i uczę ^^ ~musk). Gdy skończyłem myć zęby wróciłem do czytania lektury. Była całkiem ciekawa, jednak nie potrafiłem się na niej skupić. Czegoś mi ciągle brakowało.

Postanowiłem wyjść na dwór, może zwyczajnie brakuje mi świeżego powietrza. Ubrałem buty i kurtkę, następnie otworzyłem drzwi i wyszedłem z mieszkania. Zakluczyłem je i udałem się w stronę parku. Polen bardzo lubi tam przebywać... Coś jest ze mną nie tak, na co nie spojrzę tam widzę jego rozkoszną mordkę. On... Jest dla mnie wszystkim. Dlaczego to musiało się tak skończyć? Czuję jak moje serce jest tym wszystkim zmęczone. Jednak jedyny sposób na uspokojenie go jest nie odwracalny i zbyt pochopny.

Byłem tak zamyślony, że przez przypadek na kogoś wpadłem. Złapałem tą osobę za rękę ratując ją przed upadkiem i zauważyłem, że to Japonia. Pomogłem jej wstać na równe nogi.

N - Entschuldigung, trochę się zamyśliłem.
J - Każdemu się czasem zdarza. O czym to tak namiętnie myślałeś?
N - Długa historia...
J - To coś poważnego? Wyglądasz na smutnego.
N - Ja... Nie mogę się już spotykać z Polską.
J - Jak to?
Wyglądała na bardzo zdziwioną.

N - Zabroniono mi...
J - Kto śmiał was rozdzielić!?
N - Mało ważne... Utrata go tak bardzo mnie boli...
J - Oj biedulku! Nie wiem kto wam zabronił, ale nie możesz mu na to pozwolić!
N - Co powinienem według ciebie zrobić?
J - Przede wszystkim słuchać się głosu serca.
Palcem dotknęła miejsca na mojej klatce, w którym to właśnie ono się znajduje. Odtrąciłem rękę dziewczyny na bok.

N - Naprawdę doceniam twoją pomoc, ale to przyniesie same kłopoty. Muszę już iść, auf Wiedersehen.
Musiałem zakończyć rozmowę, bo Japonia nie rozumie powagi sytuacji. Gdy odchodziłem słyszałem jak mnie żegna i mówi coś żebym to wszystko przemyślał. Zignorowałem to i poszedłem do kawiarni. Odrobinka kawy na pewno mnie zrelaksuje. Zamówiłem gorący napój i zasiadłem z nim do stolika przy oknie. Było całkiem mało osób w tym lokalu, ale jakby się im przyjrzeć to można zauważyć, że każdy z nich jest szczęśliwy. No oprócz mnie...

Wziąłem łyk kawy i od razu poczułem w ustach falę gorąca zalewającą mnie od środka. Uwielbiam jej smak, jednak jeszcze większą słabość mam do ust Polaka. Dlaczego ja ciągle o nim myślę? Czemu po prostu nie zapomnę?... Wspominając go co chwilę sprawiam, że tęsknię za nim coraz bardziej. A to mnie niszczy. Zauważyłem kątem oka jak Ungarn und Österreich wchodzą do pomieszczenia. Śledziłem ich wzrokiem. Złożyli zamówienie, zapłacili, wzięli je i zaczęli szukać wolnego stolika. Gdy mój brat mnie dostrzegł pociągnął swojego "przyjaciela" za rękę i podbiegł z nim do mnie.

Au - Guten Tag. Możemy się dosiąść?
Miał promienny uśmiech na twarzy, zaś jego kompan lekko mrużył oczy.
N - Jasne.
Usiedli na siedzeniach znajdujących się na przeciwko mnie.
W - Polska jest z tobą?
Westchnąłem i próbowałem opanować natłok myśli. Staram się o nim zapomnieć, ale świat mi o nim przypomina na każdym cholernym kroku.

N - Nein.
W - Dawno go nie widziałem... Wiesz gdzie może być? Martwię się o tego kretyna.
N - Niestety nie wiem, ale na pewno nic mu nie jest.
Uśmiechnął się smutno. Może powinienem go do niego zaprowadzić? Czuję się źle z tym, że go okłamałem żeby więcej nie spotkać Polena. To było samolubne z mojej strony. Nagle zadzwonił do niego telefon. Była to jego zguba, więc właściciel telefonu się ucieszył i bez chwili zawahania odebrał.

Dopiłem swoją kawę i oznajmiłem im, że muszę gdzieś szybko pójść. Nie chcę mieć już nic do czynienia z biało-czerwonym. Poszedłem w kierunku biblioteki. To miejsce na pewno mnie uspokoi i pozwoli zapomnieć... O wiadomo kim. Otworzyłem drzwi i ujrzałem tysiące jak nie dziesiątki tysięcy książek. Wszedłem do pomieszczenia i od razu podszedłem do jednej z półek. Począłem poszukiwać jakiejś ciekawej książki. Rozglądałem się po półkach, aż w końcu znalazłem jakąś.

Wypożyczyłem ją i zasiadłem na jedno z siedzeń dostępnych tutaj. Przejechałem palcem po jednej ze stron. Była bardzo dobrze wykonana. Już po kilku pierwszych stronach się wciągnąłem. Główny bohater pracuje w księgarni i zakochuje się w jednej ze swoich klientek. Kocha tak mocno, że jest w stanie zrobić dla niej wszystko i nie cofnie się przed niczym, aby ją uszczęśliwić. Dosłownie niczym. Byłem tak pochłonięty czytaniem, że nie zauważyłem jak czas szybko leci.

Wziąłem książkę ze sobą i wyszedłem. Wracając do domu wiał dosyć silny wiatr, co sprawiało że było mi zimno. A mogłem pomyśleć i się lepiej ubrać. Odkluczyłem i otworzyłem drzwi od domu. Był pusty. Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Zdjąłem buty i odzież wierzchnią. Skierowałem się w stronę kuchni, by zrobić sobie ciepły napój. Gdyby Polak tu był, to pewnie chciałby kakao... Jednak ja zrobiłem sobie herbatę malinową.

Z gorącym napojem zasiadłem na kanapie w salonie. Już chciałem znowu wpaść w trans czytania, lecz usłyszałem dzwonek do drzwi. Kto to może być? Czyżby Japonia przyszła mi "doradzać"? Otworzyłem drzwi, po czym w mgnieniu oka je zamknąłem. Moje serce biło jak szalone. Próbowałem się uspokoić, ale emocje były zbyt silne. Co do jasnej Anielki on tutaj robi!? Położyłem rękę na sercu, czuję jak szaleje. Nie mogę tego dłużej w sobie trzymać. Błyskawicznie otworzyłem drzwi i wciągnąłem niższego do środka.

P - Dlaczego uciekłeś nic mi nie mówiąc!? Wiesz co ja tam kurwa przeżywałem!?
Zaczął na mnie głośno krzyczeć i przeklinać, ale mi to nie przeszkadzało. Radował mnie jego widok i poczucie, że jest blisko. Nie mogłem się powstrzymać, zbliżyłem się do niego i delikatnie musnąłem jego drobne usta swoimi. Lekko się ode mnie oddalił i zdziwiony spojrzał na mnie. Mogłem dostrzec lekkie rumieńce na jego polikach. Raptownym ruchem mnie subtelnie pocałował, co odwzajemniłem.

Po pocałunku wtulił się we mnie zanurzając twarz w mojej klatce piersiowej. Jest taki uroczy. Przytuliłem go i pogłaskałem po główce.

N - Tęskniłem... Nawet nie wiesz jak bardzo...
P - Ja również...
Zaprowadziłem go do salonu i kazałem na mnie zaczekać. Udałem się do kuchni zrobić mu kakao. Tak bardzo się cieszę... Tylko co jeśli to pułapka jego ojca? Co jeśli gdzieś tu się kryje i czeka na odpowiedni moment? Chwilkę tak stałem myśląc... Powinienem cieszyć się chwilą. Póki Polen jest przy mnie, nic nie jest mi straszne. Wróciłem do mojego kochanka i podałem mu napój, a on podziękował uśmiechem.

P - Dlaczego nie odbierałeś telefonu i nie odpisywałeś na sms-y?
Spojrzałem na niego nie rozumiejąc do końca o co mu chodzi. On do mnie pisał? I dzwonił? Wyciągnąłem telefon z kieszeni i chciałem go włączyć, okazało się że bateria padła.
N - Miałem rozładowany telefon...
P - A dlaczego uciekłeś? Nic mi nie powiedziałeś... Cholernie się martwiłem.
To miłe wiedzieć, że komuś na tobie zależy.

N - Twój ojciec mnie wyprosił i zabronił się do ciebie zbliżać...
P - Nie słuchaj tego dziada. Cokolwiek nie zrobisz on cię nie skrzywdzi. Już ja o to zadbam.
Uśmiechał się mile do mnie.
P - Rozmawiałem z nim dużo po twoim zniknięciu. On akceptuje nasz związek.
N - Aż nie wiem, co powiedzieć... Jestem przeszczęśliwy.
Zachichotał uroczo i mnie przytulił. Odwzajemniłem to i złożyłem buziaka na jego główce.

N - Kocham cię całym swoim sercem.
Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja w jego. Były takie piękne.
P - Ja ciebie też kocham Niemcy.
Uśmiechnąłem się szeroko.

~koniec~

1400 słów bez pożegnania, które będzie trochę dłuższe niż zwykle

Tak to koniec moi kochani :3 trochę nie umiem w zakończenia XD ta książka miała być tak naprawdę próbą, a stała się tak popularna że brak mi słów! ^^ nie spodziewałam się tego, ani trochę

Nauczyłam się dzięki niej trochę, poznałam sporo super osób i doznałam nowych doświadczeń i jeśli nie macie jeszcze książki na wattpad to szczerze polecam spróbować coś napisać, to bardzo fajne qwp

Myślę, że następne książki będą coraz lepsze, a planuje ich kilka z nadzieją, że również przypadną wam do gustu i je przeczytacie i będziecie czerpać przyjemność z czytania ich ʕ •ᴥ•ʔ

Dziękuję wam za wszystkie odczyty, gwiazdki i cudowne komentarze! ^^ kocham was! <3

Do zobaczenia (๑╹◡╹๑)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top