#33

//Słońce z lekka się już budzi, grzeje i weseli ludzi. Ja już wstałam, Ty też wstawaj, swój uśmiech światu rozdawaj c:\\

Pov. Niemcy

Byliśmy bez koszulek. Jego chude, ciepłe paluszki jeździły po mojej klatce piersiowej, rysując różne szlaczki. Jest naprawdę słodki.
N - Jeśli jesteś gejem to tego nie ukrywaj. Powinieneś zawsze być sobą.
P - Ale wtedy wszyscy mnie znienawidzą. Litwa na początku myślała, że to był dobry pomysł być razem, ale z czasem ją to zaczęło wkurzać i teraz też jest na mnie zła. Cokolwiek bym nie zrobił zawsze będzie źle...
Był bardzo smutny, miał nisko opuszczoną głowę.

N - Ja zawsze będę cię kochał, bo wiem jaki jesteś na prawdę, a jesteś cudowną osobą i twoja orientacja tego nie zmieni.
Uśmiechnął się szeroko, wtulił we mnie i po chwili zasnął. Pocałowałem go w czoło, po czym również oddałem się w objęcia Morfeusza. Gdy się obudziłem pierwsze, co zobaczyłem to mordkę mojego polaczka. Był we mnie zapatrzony, ale kiedy spostrzegł, że już nie śpię uciekł wzrokiem jakby nigdy nic.

N - Guten Morgen, słodziaku~
P - H-hej...
Rumienił się uroczo, oglądał moją klatkę piersiową, jakby był w jakimś transie. (dobrze, że nie trans w nim ~przepraszam) Zaśmiałem się cicho, po czym się otrząsnął i spojrzał na mnie.
P - Ominęło mnie coś wczoraj? Tak jakby film mi się urwał, heh...
Miał odrobinkę zachrypnięty głosik, miało to swój urok.

N - Nic takiego, mam nadzieję że nie zapomniałeś od tego wszystkiego o tym, że jesteśmy umówieni? Dzisiaj o siedemnastej w parku.
P - No tak... Będę, nie martw się.
N - Mam taką nadzieję.
P - Czy ty coś planujesz?
N - A jeśli tak to co?
P - A nic, nic, tylko martwię się o swoje życie do jasnej ciasnej. Czy to zabronione?
N - Spokojnie, zadbam o to żeby nie spadł ci choćby włos z głowy. (a to łatwe bo ich nie masz ~panimarudaniszczycielkadobrejzabawyimarzeńdzieci)

Uśmiechnął się i przytulił mocno. Trzymał się mnie jak rzep, więc postanowiłem z nim tak zejść na parter. Wstałem i złapałem, dla pewności żeby nie spadł. Nic nie zaprzeczył, zatem zszedłem z nim po schodach. W salonie był jedynie Rosja i Ameryka, mieli poranną kłótnie. Nie chciałem im przeszkadzać, toteż udałem się do kuchni.

W - Dzień doberek, wcześnie wstaliście jak na was, a mówiąc "was" mam na myśli konkretnie ciebie lengyel. Nie ma jeszcze siódmej.
Głowę miał położoną na moim ramieniu, a ręce owinięte wokół mojej szyi.
P - Tak wyszło.
W - Jesteście może głodni?
P - Nie specjalnie.
W - To dobrze, bo Oroszország nie ma nic w lodówce, nawet wódki.
Polska wyglądał jakby go coś dręczyło, nie dziwię się skoro tyle wczoraj wypił.

W - Kac morderca nie ma serca?
P - Mhm...
W - Wiedziałem, że tak będzie. Niestety Rosja nie ma żadnych tabletek na ból głowy.
N - U mnie w domu mogą być.
P - Chcesz mnie zabrać do twojego domu po tym co się tam ostatnio wydarzyło? Chyba cię coś boli.
W - Co się tam stało, że nie chcesz tam wracać? Zrobili ci coś?
Włączył mu się tryb "nadopiekuńczy brat".

P - Nic takiego się nie stało, uspokój się.
N - Mogę pójść do apteki jeśli chcesz.
W - To wy możecie pójść do naszego domu, a ja skoczę do apteki.
P - Idź i nie wracaj.
W - A no tak, ty chcesz się zabawić z Niemcem. No dobra postaram się nie spieszyć, haha.
Wybiegł szybko z domu.

P - Musisz mnie teraz zanieść, sam nie pójdę.
N - Pff, zostawię cię i sobie pójdę. Po co mam się przemęczać?
P - Ale ja wiem, że ty mnie nie zostawisz, bo mnie bardzo, bardzo kochasz~
Zrobił uroczą minę.
N - Mogę cię przenieść za drobną opłatą~
Przewrócił oczami i pocałował mnie bardzo subtelnie w usta.

A - Oh my God! Ale słodziaki!
Spojrzeliśmy w jego stronę zawstydzeni. Rusek obok zaczął klaskać.
R - Brawo, spierdoliłeś im to.
A - I'm so sorry, ale tak bardzo nie mogłem się powstrzymać...
R - Ty się nigdy nie możesz powstrzymać! Wyobraź sobie, że mordujesz kogoś i policjant się ciebie pyta dlaczego to zrobiłeś i co odpowiadasz? Nie mogłem się powstrzymać?
A - Em... Nie? Zacznijmy od tego, że ja bym nie zrobił żadnej zbrodni katyńskiej i nikogo nie zamordował jak niektórzy.
W ten sposób przenieśli swoją poranną kłótnię z salonu do kuchni.

P - Chodźmy stąd, chuj wie kiedy skończą.
N - Okej.
Wyszliśmy z domu Russland i skierowaliśmy się do mieszkania Polen.
N - Nie sądzisz, że to dziwnie wygląda jak cię tak niosę? Jesteś już duży.
P - I tak wyglądamy normalniej niż ta dziewczyna w stroju pieroga, co idzie po drugiej stronie ulicy. (RuskaVodkaUwU obiecałam i jest UwU ~DziewczynaWStrojuPieroga)
N - Taa, ale i tak to trochę dziwne jak cię noszę.
P - Przesadzasz.
Weszliśmy do domu, chciałem go postawić na ziemi ale nie chciał się puścić.

N - Zejdź, proszę.
P - Bo co mi zrobisz?
N - Zaniosę do siebie do domu i tam będę mógł zrobić z tobą na co tylko będę miał ochotę~
P - Ja się tak nie bawię...
Puścił mnie, więc postawiłem go na ziemi. Miał obrażoną minę i ręce skrzyżowane na klatce piersiowej.

N - Złość piękności szkodzi.
P - To przestań się złościć, bo boję się do czego to doprowadzi u ciebie.
N - Oj no nie obrażaj się.
Usiadł na kanapie, dosiadłem się obok. Oddalił się, więc ja się przybliżyłem. Robiliśmy tak, aż w końcu skończyła mu się kanapa.

P - Daj mi spokój!
N - Jejku, no dobra.
Odsunąłem się od niego. Sięgnął po pilota i włączył telewizor. Przełączał kanały, aż natrafił na jakiś film. Podczas oglądania go przybliżył się trochę do mnie. Momentami czuję jakbym go znał od zawsze, lecz czasami jest dla mnie zagadką. Minęło tak coś koło godziny.

P - Brat mi się chyba zgubił.
N - Sam mu powiedziałeś żeby poszedł i nie wracał.
P - Nie bierz mnie ciągle na poważnie. Nie ma go tak długo, że już mnie głowa przestała boleć od kaca i boli od stresu, że mu się coś stało.
N - Pewnie zagadał się z kimś.
P - Tak długo?
Nie odpowiedziałem, to do niego nie podobne żeby nie wracał tak długo. Polen przysunął się do mnie i przytulił. Gdy chciałem coś powiedzieć na ten temat uciszył mnie kładąc palec na moich ustach.

P - Siedź cicho, misiaczku.
Zawstydziłem się troszeczkę, ale nic nie mówiłem skoro mi zabronił. Pocałował mnie w policzek i wtulił się. Oglądaliśmy tak telewizję dłuższy czas i Węgra jak nie było tak nie ma. W tym czasie Polen zasnął. Jest taki uroczy, gdy śpi. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do jego łóżka. Położyłem go tam i pocałowałem w policzek.

Wróciłem do swojego domu i tam spędziłem czas do szesnastej. Poszedłem do sklepu i wziąłem pudełko czekoladek, niektóre z nich miały w sobie alkohol. Myślę, że mu zasmakują. Stanąłem w kolejce, która szczerze mówiąc krótka nie była. Czekałem niecierpliwie spoglądając na zegarek, aby na pewno się nie spóźnić. Po jakichś ośmiu minutach nadeszła moja kolej.

N - Guten Tag.
Cz - Siema mordo.
N - Czechy? Od kiedy ty tu pracujesz?
Cz - Sprzedawczyni jest chora i poprosiła mnie abym ją zastąpił.
N - Dlaczego akurat ciebie?
Cz - Nie było nikogo innego, a szybko potrzebowała kogoś, więc oto i jestem. Czym mogę służyć?
Podałem mu pudełko czekoladek.

Cz - Ooo randunia się szykuje, co?
Skasował przedmiot, nie odpowiem mu, to nie jego sprawa.
Cz - Z kim jesteś umówiony, przystojniaczku?
Skasował go po raz drugi.
N - Skasowałeś to dwa razy.
Cz - Podwójna jakość liczy się razy dwa.
Spokojnie, on chce mnie tylko wytrącić z równowagi, ale ja mu się nie dam.

N - Cofnij wszystko i skasuj to RAZ.
Pokazał mi język.
Cz - Należy się-
Dałem mu pięćdziesiąt euro, niech ten raz poczuje smak pieniędzy. Miałem go już dość, dlatego się nie rozdrabniałem i poszedłem z pudełkiem do domu. Gdy już dochodziła godzina siedemnasta poszedłem z zakupionym prezentem do parku. Polen stał tyłem do mnie, co oznacza że przybył tu wcześniej albo jestem trochę spóźniony.

Podszedłem do niego od tyłu i zasłoniłem mu oczy rękoma.
N - Zgadnij kto to~
P - Jakiś dureń, który myśli że jest fajny.
N - Zła odpowiedź.
P - W takim razie kto?
N - Twój przyszły mąż i ojciec twoich dzieci.
P - Jestem chłopakiem, nie zajdę w ciążę.
N - Nigdy nie mów nigdy.
Zdjąłem ręce z jego twarzy, odwrócił się w moją stronę.

P - Co tam masz?
N - Coś dla ciebie.
Podniosły mu się kąciki ust, podałem mu pudełko.
P - Bardzo Ci dziękuję Niemcy.
Przytulił mnie, a ja to odwzajemniłem.

P - Po co chciałeś się spotkać?
N - Chciałem cię zaprosić na randkę i spytać czy będziesz moim chłopakiem.
P - Dobrze wiesz, że odpowiedź brzmi nie.
N - Tak, ale wiem też, co obiecałeś swojemu ojcu.

_______________________________________

Równe 1400 słów bez pożegnania
Niemcy ma haczyk XD
Tylko ciekawe czy uda mu się na niego złowić rybkę
Baj baj <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top