#29

//nie uważacie, że te wstępy są dziwne? O,O moim zdaniem trochę tak ale co ja tam wiem XD tym razem napisze zwyczajne: Hejcia\\

Pov. Niemcy

Już na wejściu ujrzałem tysiące kolorowych kwiatów, ale muszę wybrać ten jeden jedyny dla niego. Ten najpiękniejszy. Przyglądałem się każdemu z nich, niestety żaden się nie nadawał. Wybrzydzam, aczkolwiek potrzebuje kwiata idealnego. Sprzedawczyni zauważyła mój problem i do mnie podeszła.

Sp (sprzedawczyni ~Nie znawca kwiatów) - Mogę jakoś pomóc?
N - Potrzebuję kwiata tak ślicznego, że inne na jego widok więdną ze wstydu.
Sp - Oh, czyli ten kwiatek jest dla pańskiej dziewczyny?
N - Nie do końca, to skomplikowane.
Sp - Rozumiem, a jaki ta szczęściara lubi kolor?
N - Czerwony.
Ekspedientka poszła gdzieś na zaplecze, do którego nie miałem wstępu, więc pozostało mi na nią czekać. A co jeśli mu się nie spodoba? Przez to głupie pytanie zmartwiłem się trochę. Kobieta wróciła z pięcioma pięknymi kwiatami. Były one w głównej mierze czerwone, lecz miały w niektórych miejscach białe odbicia. Posiadały dużo płatków, co miało swój urok i zachwycało.

Sp - Czy te są dobre?
N - Idealne.
Sp - Dobrze, zapraszam do kasy.
Uśmiechnęła się. Zapłaciłem za nie i od razu udałem się w stronę parku. Byłem pięć minut po czasie, ale to nie miało znaczenia, gdyż Polski jeszcze nie było. Nie było go już dziesięć minut i zacząłem się martwić czy w ogóle tu przyjdzie. Po dwudziestu minutach postanowiłem zadzwonić. Może coś mu się stało albo zwyczajnie zapomniał. Minął pierwszy sygnał, po nim drugi, trzeci, i kilka kolejnych. Na końcu włączyła się poczta głosowa. Rozłączyłem się i zadzwoniłem ponownie. Znowu nie odebrał. Spokojnie Deutschland, być może właśnie się szykuje.

Czekałem tak około godzinę, a jego jak nie było tak dalej nie ma. Poszedłem do jego domu i zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi Ungarn.

W - Hej Németország, co cię tu sprowadza?
N - Hallo Ungarn, jest tu może Polen? Byłem z nim umówiony...
W - Nie ma go, ale jest u Japonii. Wystawił cię?
N - Tak mi się wydaje...
Było mi strasznie przykro, mógł chociaż powiedzieć że nie chce się spotkać. Nie zrobiłby mi niepotrzebnej nadziei. Węgry zauważył mój smutek i położył rękę na moim ramieniu.

W - Głowa do góry, napewno nie zrobił tego specjalnie. Pewnie zwyczajnie zapomniał, jest strasznie nie rozważny. Nie zasmucaj się. Pójdź do Japonii i powiedz Lengyelország, że jak wróci do domu to ma przekichane.
N - Nie jestem pewien czy to dobry pomysł, co jeśli chciał mnie uniknąć?
W - Napewno nie, jak mi nie wierzysz to idź do niego i zobaczysz.
N - No dobrze, dzięki. Auf Wiedersehen.
W - Búcsú.

Ruszyłem w stronę domu Japonii. Nadal czuję smutek, zależało mi na tym spotkaniu. Było dla mnie bardzo ważne, ale najwidoczniej on miał inne zdanie na ten temat. Doszedłem  i zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi Japonia. Przywitaliśmy się i zaprosiła mnie do środka.

J - Napijesz się czegoś? Może jesteś głodny?
N - Podziękuję, jest tu Polen?
J - Uuuu Doitsu się zakochał~
N - Masz rację... Kocham go.
Japonii zaświeciły się oczy i wydała z siebie dziwny pisk, aż zakryłem uszy.
J - Wiesz... Nie powinnam tego nikomu mówić, bo miała to być jego tajemnica, aleeeeee on też cię bardzo kocha!
Ucieszyłem się jak małe dziecko. Po chwili jednak mój zapał się zmniejszył.

N - Czy to nie jest kolejna twoja sztuczka żebym czuł się pewny siebie? Żebym zrobił pierwszy krok?
J - Doitsu! Daje ci słowo, że zwierzał mi się dzisiaj! Mówił mi ile dla niego znaczysz.

Pov. Polska

Skończyłem się przebierać w jakiś damski strój. Miałem na sobie bardzo krótką spódniczkę, wysokie skarpetki do kolan i bluzkę z falbankami i kokardą zawiązaną na środku klatki piersiowej. Japonia kazała mi się w to przebrać, bo chce zrobić mi sesję zdjęciową. Nie wiem co ma w głowie ale przekupiła mnie pierogami. Mój słaby punkt... Schodziłem po schodach na dół, bo tam miała na mnie czekać mangozjebka. Podczas schodzenia słyszałem jak o czymś rozmawia, pewnie przez telefon. Gdy już byłem na dole okazało się, że był tam Niemiec. Obydwoje spojrzeli na mnie. Zatkało mnie, dziewczyna miała szeroki uśmiech na twarzy, a szwab... Szwabowi leciała krew z nosa i był jakiś blady.

P - Niemcy, dobrze się...
Po usłyszeniu mojego głosu zemdlał, przestraszyłem się okropnie.
P - Niemcy!
Podbiegłem do niego.
J - Weźmy go na kanapę.
P - O-okej...
Złapałem go za ręce, a moja przyjaciółka za nogi i ułożyliśmy go na kanapie. Czułem jego oddech, więc nie było tak źle.

J - Zajmij się nim, a ja skoczę szybko do sklepu.
P - Nie wiem czy to dobry pomysł, boję się o niego. Jestem słabym lekarzem!
J - Sorki, ważna sprawa, powodzenia!
Wybiegła z domu biegiem naruto i zostałem z nim sam. Poszedłem do kuchni zrobić kakao, napewno jak się obudzi polepszy mu humor. Kakao jest pyszne, rozgrzeje go i pocieszy. Z gotowymi, ciepłymi napojami wróciłem do salonu. Stanąłem między kanapą i stolikiem kawowym i powoli odstawiłem kubki, aby nie wylać ani kropelki. Odwróciłem się w stronę mojego przyjaciela i zobaczyłem jak leży i patrzy na moją spódniczkę. Chociaż... Skoro leżał to widział wszystko od dołu! Japierdole jaki hakerman! Ostro zarumieniony złapałem dół spódniczki starając się zakryć jak najwięcej.

P - Po co tu przyszedłeś?
Usiadł prosto przede mną.
N - Po ciebie, byliśmy umówieni.
O chuj zapomniałem. Jest mi w tym momencie tak głupio i przykro jednocześnie.
P - Boże, zapomniałem... Strasznie cię przepraszam.
Nie mógł się skupić na tym co mówię i ciągle uciekał wzrokiem na ten strój.
P - Może Ci to jakoś wynagrodzę?
N - Co masz na myśli?

Usiadłem rozkrakiem na jego kolanach i spojrzałem głęboko w oczy.
P - Mogę cię poprzytulać~
N - Hah, tylko? Myślę że to za mało.
P - A czego byś chciał niewyżyty przystojniaku?
N - Heh, dobrze wiesz.
Przybliżyłem twarz do jego ucha i mówiłem szeptem.
P - Nie ma mowy, nie będziesz mnie pieprzył dzisiaj. Zwłaszcza w domu Japonii.
Mały dreszczyk przeszedł jego ciało od mojego głosu.

N - No dobrze.
Złączyłem nasze usta w głębokim pocałunku. Położył on ręce na moich kolanach, a ja przeniosłem je odrobinkę wyżej. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie i była pomiędzy nami nitka śliny. (czm ja to napisałam ~XD?) Wpatrywaliśmy się w siebie pewien czas, po czym począłem składać pocałunki na jego twarzy i szyi. Jego ręce powędrowały z mojego uda na moje biodra. Złapał za moją bieliznę i chciał ją zdjąć, ale uderzyłem go w rękę.

P - Nie dla psa.
N - Nie bądź taki, fajnie będzie~
P - Totalnie, generalnie przesadzasz. Przystopuj koleżko.
Zrobił minę przybitego psa, więc go przytuliłem. Usadowił mnie bliżej siebie, przez co byłem na jego kroczu.

N - To może spotkamy się jutro w parku?
P - Jutro Rosja robi imprezę.
N - Nie możesz sobie darować ten jeden raz?
P - Nie?
N - To może po jutrze?
P - Dlaczego ci tak zależy, aby się spotkać w tym parku? Często spędzamy ze sobą czas, mało ci?

Pov. Niemcy

Głupie pytanie, gdybym mógł nie opuszczałbym go ani na krok. Zawsze gdy jestem daleko moje serce za nim tęskni.

N - Po prostu to jest dla mnie ważne.
P - No dobra... Spotkamy się pojutrze w parku ooo... Siedemnastej?
N - Okej, tylko tym razem przyjdź.
Przysunął się jeszcze bliżej i oparł swoje czoło o moje.
P - Obiecuję, że przyjdę.
Uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem. Nie musiałem długo czekać, aby to odwzajemnił.

Pov. Japonia (szok co nie? XD)

Szłam wraz z Koreą Południową do mojego mieszkania. Kto wie co te gagatki robią same w domu. Po cichutku otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. Również cicho zamknęłam je i zaczęliśmy się skradać w stronę salonu. Gdy zobaczyłam ich tam na kanapie chciałam piszczeć, ale Korea zakrył mi usta. Szczęście mieć takiego przyjaciela, bo by nas przyłapali. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam im pare fotek. O mój boże są tacy słodcy razem.

K płd - To po co byłyby ci te zdjęcia z sesji, którą chciałaś zrobić Polsce? Chyba go nie lubisz lubisz... Co nie?
Był jakby trochę smutny, głuptasek.
J - Chciałam zrobić mu zdjęcia i podarować je Doitsu. Chyba nie jesteś zazdrosny, co?
K płd - N-nie, no coś ty. Hah...
Zrobiłam jeszcze kilkanaście zdjęć, złapałam Południowego za rękę i sneaky beaky poszliśmy do mojego pokoju na górze.

Zamknęłam drzwi i ułożyłam pufy blisko siebie, abyśmy mogli razem posiedzieć. On usiadł na jednej z nich, a ja złapałam w ręce szkicownik i ołówek z gumką. Usiadłam z moimi przyborami obok niego. Byliśmy bardzo blisko, ale mi to nie przeszkadzało, w końcu to mój bardzo bliski przyjaciel. Oglądaliśmy wcześniej zrobione zdjęcia i rysowaliśmy różne obrazki z nimi. Niektóre bardziej ciekawe, a drugie mniej. Spędziliśmy tak resztę dnia rozmawiając, żartując i rysując.

_______________________________________

Równe 1400 słów bez pożegnania
Nwm co miałam w głowie pisząc ten rozdział XD jakoś ostatnio przekładam starania na nową książkę, która pojawi się po tej. Chciałabym żeby była lepsza niż ta :D
Baj baj <3

PS. Pragnę złożyć wam najszczersze życzenia z okazji dzisiejszego święta Bożego Narodzenia. Życzę wam abyście spędzili ten czas miło w gronie najbliższych wam osób, aby wigilia była smaczna, a prezenty trafione w dziesiątkę UwU

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top