#26

//Staję się potworem bo wtedy czuję że
Choć jestem tak naprawdę, nie ma mnie
To dzięki temu mogę na stary rower wsiąść
Zamieszkać w kamienicy
Nie myć rąk c:\\

Pov. Polska

Była już noc, nie mogłem zasnąć. Czułem brak czegoś... Choć bardziej kogoś, a konkretniej... Niemca. Męczyło mnie uczucie pustki i osamotnienia. Nie było ono typową pustką i samotnością, było to dziwne, wyczerpujące, pogmatwane uczucie. Nie wytrzymałem i wybrałem numer do niego. Chwilkę się wahałem, ale zadzwoniłem z nadzieją że odbierze. Chociaż kto normalny odbiera telefon w nocy? Nie czekałem długo na głos z drugiej strony. Był on jak zwykle ciepły, kochany, miły i przyjemny dla ucha, ale też trochę zaspany i zatroskany.

N - Polen? Co się stało, że dzwonisz o tej godzinie?
Debil ze mnie. Nie przemyślałem, co ja mu w ogóle powiem.
P - Em... Nie mogę zasnąć.
N - I dzwonisz z tym do mnie? Jesteś już przecież duży.
P - Wiem ale...
N - Ale? Nie masz jakiegoś sposobu na zaśnięcie?
P - Ale ja nie mogę zasnąć, bo mi ciebie brakuje...
Ja to na serio powiedziałem? O jeju, wymsknęło mi się.

N - To bardzo słodkie.
Zarumieniłem się, dobrze że nie rozmawiamy przez kamerkę, bo by to zobaczył. Ej, to jest dobry pomysł!
P - Niemcy... Pogadamy przez kamerę? Chcę cię zobaczyć...
N - No dobrze.
Obaj włączyliśmy kamerki w telefonach i zobaczyłem jego piękną twarz. Uśmiechnąłem się do niego, on to delikatnie odwzajemnił.

N - Chcesz tak rozmawiać przez całą noc?
P - Nieee. Chcę cię widzieć i słyszeć twój głos, wtedy zasnę.
N - I co mam mówić przez ten czas?
P - Nie wiem... Może opowiesz jak ci minął dzień albo rozmowa z ojcem? Może opowiesz coś ciekawego o sobie, co lubisz robić, jeść i tak dalej.
N - Okej, więc...

Pov. Niemcy

Prowadziłem tak swój monolog, aż zauważyłem jak zasnął. Jest taki uroczy. Gdy już byłem pewien, że śpi rozłączyłem się. Spojrzałem na godzinę, była czwarta nad ranem. Nie zostało już wiele czasu na sen. Zasnąłem z myślą o słodkim Polen. O szóstej godzinie obudził mnie budzik w moim telefonie. Wstałem z łóżka i się rozciągnąłem. Wziąłem jakieś ubrania i udałem się z nimi do łazienki wykonać codzienną rutynę. Wróciłem do pokoju, by pościelić łóżko. Wziąłem plecak wraz z telefonem i poszedłem do kuchni zjeść śniadanie.

III Rz - Guten Morgen Sohn.
Siedział przy stole w jadalni, podpisywał jakieś papiery. Zawsze jest nimi zajęty, nigdy nie miał dla mnie czasu na zabawę i dzieciństwo przeminęło mi bez miłości ojca. Jednak nie potrafię być na niego za to zły.
N - Guten Morgen.
Odłożyłem plecak niedaleko wyjścia, a telefon schowałam do kieszeni od spodni. Zrobiłem sobie śniadanie do szkoły i spakowałem do plecaka. Wziąłem wszystko, co mi potrzebne i wyszedłem z domu. Poszedłem do sklepu i zakupiłem drożdżówkę i jakiś sok. Nie chciałem jeść w domu i patrzeć na Rzeszę. Sam nie jestem pewien dlaczego. Ostatnie dni coś często jem śniadanie poza domem.

W - Németországban (gban prawie dzban lol ~heheszek)? Co ty tu robisz?
N - Hallo Ungarn, przyszedłem kupić coś na śniadanie, a ty?
W - Ja tu codziennie rano przychodzę po świeże bułki. Mój brat lubi jak są jeszcze trochę ciepłe.
N - To naprawdę miłe z twojej strony w stosunku do niego.
W - To nic takiego, po prostu dbam o brata. Jeśli mogę spytać, coś się stało że dzisiaj kupujesz śniadanie w sklepie?
N - W sumie to nic.
W - A jak rozmowa z ojcem? Austria mówił, że jest na ciebie strasznie zły.
N - Poszła lepiej niż myślałem, nadal jestem w jednym kawałku.
Obaj zaśmialiśmy się cicho.

N - Muszę już iść, Auf Wiedersehen.
W - Búcsú ("żegnaj" ~tłumaczaj).
Odszedłem do parku. Usiadłem na tej ławce, co zazwyczaj i zjadłem tam śniadanie. Chwilkę posiedziałem na niej wsłuchując się w dźwięk natury i myśląc o swoim życiu. Co robię dobrze, a co mógłbym zrobić lepiej. Nastąpiła godzina, o której powinienem iść do szkoły, więc tam też się udałem. Wszedłem do budynku dokładnie wtedy, gdy zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszliśmy do klasy i zajęliśmy swoje miejsca, przy czym obok mnie zamiast zobaczyć mojego brata ujrzałem Polen.

P - Twój brat chciał usiąść z moim, więc będę siedział z tobą.
Uśmiechnął się do mnie.
N - Nie ma problemu.
Również się do niego uśmiechnąłem. W sumie to bardzo dobrze, że siedzę z nim na tej lekcji, bo to lekcja polskiego. Nie idzie mi najlepiej, ale nie jest jakoś fatalnie. Po co tyle tego odmieniać? Po co są rz i ż albo ó i u? Jakby nie mogło być tylko jedno z nich, w końcu i tak brzmi tak samo. Przy wypowiadaniu niektórych słów to można się zabić. Nauczyciel zaczął tłumaczyć co, jak i kiedy pisać. Nie do końca rozumiem o czym on do nas mówi.

P - Ej Niemcy...
Zignorowałem go, chciałem się skupić na lekcji.
P - Niemcy.
Zapomniałem, że to Polska. Pewnie nie da mi spokoju, gdy nie odpowiem.
P - Niemcy, Niemcy, Niemcy, Niemcy, Niemcy, Niem-
N - Co!?
Momentalnie cała klasa odwróciła wzrok z nauczyciela na mnie.

Nl - Widzę, że Niemcy średnio rozumie temat. Czego konkretnie nie rozumiesz?
O cholibka, ja nawet nie wiem czego nie rozumiem.
N - Emm...
Nl - Czy ty w ogóle słuchałeś, co mówiłem na lekcji?
Nic nie odpowiedziałem, bo bałem się pogorszyć swoją sytuację.
Nl - To zadam ci kilka pytań i dojdziemy do tego czego nie umiesz i czy słuchałeś na lekcji.
O, nie jest tak źle skoro nie ma jakiejś kary za błędne odpowiedzi.
Nl - Oczywiście na ocenę.
Sheiße. Bądźmy dobrej myśli, może nie da mi zbyt trudnych pytań.

Nl - Powtórz po mnie "w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie".
Dlaczego życie lubi mnie tak dobijać?
N - Zz... Szc... Szbebszeszyn?
Nauczyciel westchnął i złapał się za głowę.
Nl - To przeliteruj mi chociaż "chrząszcz"
Do mojego ucha dotarły ciche szepty. Był to Polen. Dyktował mi, co mam powiedzieć, więc mówiłem tak jak mi podał. Nauczyciel na szczęście nic nie zauważył.

Nl - Bardzo dobrze. Wiesz co? Nie wstawię ci żadnej oceny, ale poćwicz w domu wymowę.
N - Dobrze proszę pana.
Nauczyciel wrócił do tłumaczenia otrografi na tablicy.
P - Sorki, przyjdziesz do mnie dzisiaj po szkole? Porobimy coś razem.
Spojrzałem na niego. Jego twarz wyrażała współczucie, co do zaistniałej sytuacji, ponieważ nie chciał mnie wkopać. Było jednak widać, że go to trochę bawiło, niemniej jednak zadał mi on pytanie, przy którym nawet się nie zastanawiałem nad odpowiedzią.

N - Jasne, że tak.
P - Super.
Lekcje i przerwy minęły spokojnie, a gdy dobiegły końca ja, mój słodziak i jego brat poszliśmy do ich domu. Od razu po wejściu i zdjęciu odzieży wierzchniej Polen zdjął mój plecak ze mnie, położył go na ziemi obok swojego, złapał moją rękę i zaprowadził po schodach na górę, do jego pokoju. Zamknął za nami drzwi i położył mnie na łóżku. Nie wiem, co on kombinuje ale bardzo się rumienię przez niego. Kiedy zauważył moje wypieki na twarzy zachichotał. Położył się obok wtulając we mnie i owijając rękami i nogami.

P - Możemy tak poleżeć?
N - Jasne.
Pocałowałem go w policzek. Uśmiechnął się pod nosem i pocałował mnie subtelnie w usta. Zaskoczył mnie troszkę, ale odwzajemniłem to. Leżeliśmy tak nie całe pół godziny, bo Ungarn przyszedł do pokoju.

W - Kochasie, chodźcie na obiad.
P - Zaraz przyjdziemy.
Wyszedł z pomieszczenia.
P - Niemcy...
Strasznie słodko to powiedział, pewnie czegoś ode mnie chce.
P - Nie chce wstawać...
Zaśmiałem się cicho i z owiniętymi jego nogami w pasie oraz rękami na szyi wstałem.

N - I nie musisz, ja ciebie zaniosę~
Przytulił mnie mocniej. Nie wiedzieć czemu wwąchał się w moją klatkę piersiową.
N - Coś nie tak?
P - Nie, po prostu uwielbiam twój zapach. Uspokaja mnie.
Pocałowałem go w czoło i poszedłem z nim do kuchni. Węgry siedział już przy stole, na którym były rozłożone talerze z jedzeniem. Czuję, że jestem trochę nachalny jedząc tyle posiłków u nich. W końcu oni mnie nawet nie odwiedzają. W sumie nie dziwię się im ze względu na moją rodzinkę. Przynajmniej Austria jest normalny.

Posadziłem Polskę na jednym z krzeseł i usiadłem obok. Dzisiaj były pierogi. Już przy wejściu widziałem jak Polen się z tego powodu cieszy, aczkolwiek tym razem jadł je powoli i spokojnie. Nie był przygnębiony, więc co jest powodem? Spojrzałem na trzykolorowy kraj, on również się nad tym głowił.

W - Lengyelország, wszystko dobrze?
P - Tak, dlaczego pytasz?
W - Bo jesz bardzo wolno pierogi jak na ciebie.
P - Ja się tylko cieszę chwilą. Kto wie czy to nie mój ostatni obiad, na którym są pierogi, mój kochany braciszek i Niemiec.
W - Kim jesteś i co zrobiłeś z Polską?
P - Węgry to ja przysięgam.
W - On by tak w życiu nie powiedział.

_______________________________________

Upsi dupsi
Tutaj mamy limit 1400 słów
Widzimy się w następny wtorek
Baj baj <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top