#22

//szimi szimi cesarstwo_niemieckie_tam_wyżej_nic_nie_sugeruje szimi szimi
Co tam, co tam? HiPoPoTaM?
A okej :>\\

Pov. Polska

P - Jak ja się tu znalazłem?
N - Długa historia, ale tak w skrócie to przyszedłeś pijany do mojego domu i chciałem Cię przed wszystkimi uchować, później rozwaliłeś sobie głowę, więc zaniosłem cię do mojego pokoju i przyszedł mój ojciec. Nie chciałem, aby był zły, więc powiedziałem że cię porwałem...
P - Wypuść mnie stąd.
N - Przepraszam cię, ale choćbym chciał nie mogę.
P - I co masz zamiar zrobić? Wykonywać jego polecenia i udawać, że mnie porwałeś, aż mnie nie zabijesz!?
N - Nie, nie wiem, Entschuldigung...
Wyglądał na zrozpaczonego. W sumie chciał zaimponować ojcu. Sam marnuje życie żeby to zrobić, więc całkowicie rozumiem jego zachowanie.

P - Niemcy, wiem co czujesz, ale musisz coś zrobić. Nie chcę być torturowany.
N - Też nie chce, aby działa się tobie krzywda... Porozmawiam z moim ojcem o tym.
P - Tylko go nie wkurwiaj, bo mnie zabije bez wahania.
N - Jasne, zaczekaj tu.

Pov. Niemcy

Boję się, boję się okropnie. Najcenniejsza dla mnie osoba na świecie siedzi właśnie w pokoju tortur, a ja będę toczyć rozmowę o jej życie. Moje serce bije strasznie szybko. Przytuliłem go i wyszedłem z pokoju. Poszedłem szukać ojca gdzieś poza piwnicą, był on na korytarzu u góry.

III Rz - Oh Deutschland, coś sie stało?
N - Ja... Chciałem z tobą porozmawiać. Tak w stu procentach szczerze.
III Rz - Uważasz, że wcześniej nie byłeś szczery?
N - Niestety tak...
Radość na jego twarzy znikła i zastąpił ją gniew. Teraz czuję się jeszcze mniej pewnie. Spokojnie Deutschland, to przecież twój ojciec. Rozmowa z ojcem to nic trudnego. Z normalnym może i nie, ale mój nie jest taki.

III Rz - No to mów, co chciałeś mi powiedzieć. Byle szybko, musimy wrócić i się z nim zabawić.
N - W tym rzecz, że się z nim nie zabawimy... Ja go wcale nie porwałem. Wtedy w pokoju po prostu opatrywałem jego ranę, a powiedziałem co powiedziałem, bo chciałem żebyś był ze mnie dumny... Bardzo go lubię i nie pozwolę ci go skrzywdzić.
III Rz - Dobry żart synu, a teraz chodź.
Złapał moje ramię i zaprowadził do swojego pokoju.

III Rz - Mam dla ciebie super ubranie.
Wyciągnął z szafy mundur i kazał mi go założyć.

Pov. Polska (coś czuję, że będę tak skakać, z góry przepraszam)

Siedziałem tak na tym durnym krześle, jest strasznie twarde i nie wygodne. Rozglądałem się za drogą ucieczki, niestety jedynym wyjściem było wejście. Nagle poczułem jak pasy trzymające mnie na tym krześle się odpinają. Byłem zdezorientowany. Wreszcie mogłem wstać, tylko... Kto to odpiął?

CN (cesarstwo niemieckie ~lucyfer) - Guten Tag Polen~
Przede mną stanął kilku metrowy wieżowiec. Japierdole, zamarłem.
CN - Chodź, zabiorę cię w bezpieczne miejsce.
Nie ufam mu, ale to może być jedyna droga ucieczki. Kiwnąłem głową na "tak", bo nie byłem wstanie powiedzieć nic zrozumiałego. Kwadratoryj złapał mnie za dłoń swoją gigantyczną ręką. Trzymał mnie o dziwo bardzo delikatnie. Wyszliśmy z prawdopodobnie piwnicy i zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Nie wiem do kogo należał, ale była to zwyczajna sypialnia.

P - Dz-dzięki za zabranie mnie stamtąd.
CN - To nic takiego, poza tym masz okazję mi się odwdzięczyć~
P - N-nie do końca r-rozumiem o co ci chodzi.
CN - Głuptasek~
Położył swoje ogromne dłonie na moich ramionach i usadowił mnie powolutku na łóżku, a on sam klękał za mną. Błagam niech to tylko głupi koszmar, to nie może być prawda, on mi tego nie zrobi, co nie?

P - C-co masz zamiar mi z-zrobić?
Głos cały mi drżał. Dobrze wiedziałem, co chce mi zrobić, ale wolałem udawać głupka i grać na zwłokę. Oby ktoś mnie uratował, bo sam nie dam rady takiemu bydlaku. 
CN - Zobaczysz, pobawimy się. Jak będziesz słuchał się moich zasad to będzie fajnie dla nas dwóch~
Boję się tak bardzo, że nie mogę wykonać żadnego ruchu, czy chociażby krzyknąć żeby mnie puścił. Czuję się bezsilny w tej sytuacji. Złapał za moje policzki i się przyglądał mojej twarzy z każdej możliwej strony, pod każdym możliwym kątem.

CN - Jesteś taki śliczny, nawet nie wiesz jaką radość sprawia mi to, że tu teraz ze mną jesteś~
P - Puść mnie proszę...
Brzmiałem strasznie mizernie przy jego donośnym głosie. Złapał on za dół od mojego sweterka i podwinął wolno do góry, ale złapałem jego ręce.
P - Przestań, błagam!
Naprawdę nikt z zewnątrz tego nie słyszy? Nawet Niemcy?... Powoli traciłem nadzieję, że wyjdę stąd czysty. Zakrył moje usta swoją dłonią i nie byłem w stanie nic więcej krzyknąć lub powiedzieć. 

CN - Nie krzycz tak. Nie będzie bolało~
Ściągnął mój ulubiony sweter ze mnie i wydostały się spod niego skrzydła, które starałem się ukrywać. Nie potrafię jak narazie opanować tego kiedy mi się pojawiają, a kiedy znikają. Robią to kiedy chcą. Były one dosyć spore w porównaniu do mojego drobnego ciała. Nie lubię ich ukazywać, ale w tym momencie moje zdanie nie miało dla niego znaczenia.

UWAGA NSFW (3 na 3 zapytane osoby go chciały XD)
zboczeńce ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Delikatnie położył swoje stosunkowo ciepłe ręce na mojej tali. Przejechał nimi po moim ciele w górę, aż do ramion. Byłem spięty, więc zaczął mnie masować. Gdy się już trochę rozluźniłem przejechał swoim palcem wzdłuż rozpiętości moich skrzydeł, przez co poczułem dreszczyk. Bardzo nie lubię jak ktoś ich dotyka.

CN - Masz piękne skrzydła, aniołku~
Zaśmiałem się nerwowo, bo nie umiałem wypowiedzieć normalnego słowa. Pocałował mnie delikatnie w policzek i zaczął lizać od szczęki, przez szyję, aż do końca mojego lewego skrzydła. Ma okropnie długi i obślizgły jęzor, zdjął swoją górną cześć garderoby. Moim młodym i niewinnym oczkom ukazała się czerwona klatka piersiowa, z paroma bliznami w różnych rozmiarach. Widać było wyrzeźbione mięśnie i owłosienie. Muszę przyznać, że wyglądało to naprawdę męsko i przez to jeszcze bardziej się stresowałem. Przecież jak on mi tym pytongiem tam wjedzie to już mogę się pożegnać z tyłkiem.

P - Aż tak ciepło żeby się rozbierać to chyba nie jest, heh.
Znowu był to nerwowy śmiech.
CN - Na twój widok to mnie, aż pali~
Przełknąłem ciężko ślinę. Już po mnie, już po mnie, już po mnie.
CN - Rozepnij mój rozporek.
Zrobiłem się czerwony.

P - A-ale-
CN - Teraz. Następnie zdejmij mi spodnie.
Mówił to strasznie poważnie. Wstałem z łóżka i chciałem odpiąć zamek, ale się zaciął. W końcu sobie z nim poradziłem i zdjąłem posłusznie jego spodnie. Widziałem pagórek na jego bokserkach, to był dla mnie zły znak. Pozbył się reszty swoich ubrań i kazał mi uklęknąć przed nim. Tak bardzo nie chciałem tego robić, a jednocześnie nie potrafiłem się sprzeciwić. Zrobiłem co kazał, tuż obok mojej twarzy znajdowało się jego przyrodzenie.

CN - Baw się~
P - A-ale jak?...
Wypowiedziałem się przestraszonym głosem. Nie chcę tego robić, błagam pomóż mi ktoś.
CN - Jakkolwiek cię fantazja poniesie. Nie obraziłbym się, gdybyś go wsadził do buzi i no wiesz... Possał troszkę~
Czułem gulke w gardle, ja tego nie zrobię.
CN - Pomóc Ci?
Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem. Był ogromny, ja go nie zmieszczę.

P - D-daj m-mi chwilkę...
Zebrałem w sobie siły, co nie było takie proste i złapałem za jego penisa. Moje serce biło w przerażeniu. Wystawiłem język i przybliżyłem go do główki członka. Zacząłem ją lizać wokół i łzy zaczęły mi napływać do oczu.

Pov. Niemcy

Byłem ubrany w mundur, który dostałem od ojca. Miał on idealnie dopasowany do mnie rozmiar.

III Rz - Co cię trapi? Jeszcze nigdy nie widziałem cię w, aż takim dołku.
Zdałem sobie sprawę, że faktycznie byłem smutny i markotny, bo cały czas nie wiem jak mu powiedzieć o Polsce i moich uczuciach wobec niego. To co wcześniej powiedziałem uznał za żart, więc jak mam mu to wytłumaczyć, aby to do niego trafiło?

N - To  co wcześniej powiedziałem, to nie był żart. Vater, ich... Ich liebe Polen.
III Rz - Nie gadaj głupot. Ten mundur jest za ciasny i tlen ci nie dochodzi, czy co?
N - Ten mundur jest dobry, a to co słyszałeś nie jest głupotą. On się dla mnie liczy najbardziej na świecie, nie możesz mu nic zrobić!
III Rz - Czyli mam rozumieć, że jesteście w związku?
N - N-no nie...
Mój ojciec się zaśmiał.

III Rz - Zostaw go lepiej, nie jest ciebie wart. Spójrz na siebie, jesteś wielkim, dumnym państwem, a on? On jest niczym.
N - Nie mów tak o nim!
III Rz - Będę mówił o nim, co chce i mnie nie powstrzymasz!
N - A ja go uratuje i nikt mnie nie powstrzyma!
Wybiegłem jak najszybciej z pokoju zakluczając drzwi, aby nie przeszkodził mi. Usłyszałem krzyki z jednego z pokoi otworzyłem drzwi i zobaczyłem...

_______________________________________

Równe 1400 słów
Co sądzicie o tym trochę zboczonym rozdziale? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Baj baj <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top