#21
//Hejcia czytelniku :3
Mam pytanko
Skoro ty wziąłeś/wzięłaś się z brzucha to skąd wziął się brzuch? :0\\
Pov. Niemcy
H - Okej... Będę czekać w salonie.
Wrócił do salonu, zauważyłem że drzwi wejściowe są otwarte na szerok. To oznacza, że ten mały pijak uciekł z domu. No świetnie, teraz to go pewnie policja od UE złapie. Szybko wybiegłem z domu w dalszym poszukiwaniu mojej zguby. Po drodze znalazłem jeden z jego butów, czyżby go zgubił? Nie zdziwiłbym się. Znalazłem go, szedł prosto w stronę wolno nadjeżdżającej policji. Jak go zobaczą w takim stanie będzie miał kłopoty. Podbiegłem do niego, złapałem jak worek ziemniaków i schowałem za jednym z domów. Postawiłem go na ziemi i przyszpiliłem do ściany swoim ciałem, aby nas nie zobaczyli.
P - Niemcy, zboczeńcu, zostaw ty mnie.
N - Bądź na chwilkę cicho, proszę.
P - Ale nie mogę, szukam Rosji.
N - Później poszukasz, jak wytrzeźwiejesz.
Nagle poczułem drobne dłonie błądzące po mojej klatce piersiowej pod bluzą. Zarumieniłem się.
N - Przestań, to nie czas na to.
Obok nas przejeżdżała właśnie policja, na szczęście nas nie widziała. Kiedy tak przyglądałem się temu, czy nas złapią nie zauważyłem jak ten malec przestał i wydostał się z mojego uścisku. Znowu gdzieś polazł. Odwróciłem się w stronę ulicy i widziałem jak wsiadł do autobusu. Szybko tam pobiegłem, ale nie zdążyłem i odjechał. Gott, gdzie on teraz pojechał? Zacząłem biec za autobusem z nadzieją, że go nie zgubie. Biegłem, co sił w nogach. Czułem jak się męczę, ale nie mogłem przestać. Nareszcie pojazd się zatrzymał i wysiadł z niego Polen, niestety od razu pocałował ziemię swoją twarzą.
Podniosłem go i złapałem na pannę młodą. Szarpał się, aż się nie zmęczył i zasnął. Jestem zmęczony tą gonitwą za nim, muszę go gdzieś schować w moim domu i opatrzyć jego ranę. Wracałem wolnym krokiem do domu, co powiem innym, gdy mnie zobaczą? Nie wiem, dlatego przyspieszyłem kroku. Wszedłem do swojego mieszkania z wielką nadzieją, że nikt mnie nie zauważy. Miałem wielkie szczęście, że mój brat zagadał Holandię. Martwię się, czy mój ojciec nas nie zauważy. Dyskretnie wszedłem po schodach na górę i wszedłem do mojego pokoju. Zamknąłem nogą drzwi i położyłem moją zdobycz na łóżku.
Spał słodko, więc teraz mi chyba nie ucieknie. Przykryłem go tak żeby był ledwo widoczny, gdy się wchodzi do pokoju. Tak na wszelki wypadek, aby go nikt nie zauważył. Wyszedłem z pokoju i począłem szukać apteczki, zaczynając od łazienki na piętrze. Na szczęście znalazłem ją bez problemowo. Wracając wpadłem na mojego ojca na korytarzu.
N - Entschuldigung mein Vater. ("Przepraszam mój ojcze" ~klaun)
III Rz - Patrz następnym razem jak chodzisz. Moja duma nie może tak wpadać na innych, zrozumiałeś?
N - Tak...
III Rz - Po co ci apteczka? Stało się coś?
N - Nein, po prostu... Chciałem sprawdzić, czy mamy w niej wszystko, co powinno się znajdować w takowej.
III Rz - Ty coś kombinujesz...
Przymrużył oczy i spojrzał na mnie z podejrzeniem.
N - Ja nigdy nic nie kombinuje, tato.
III Rz - Zauważyłem... Nie mógłbyś czasem być nie miły dla innych kraji? Powinieneś być dumnym, pewnym siebie narodem. Być bezlitosny i surowy, a tym czasem jesteś frajerem.
Jestem przyzwyczajony już do tego, że mnie tak nazywa, ale mimo wszystko nadal czuję się źle, gdy tak mówi.
III Rz - Daj mi powód do dumy i chociaż raz coś przeskrob!
N - A to przypadkiem nie byłoby lepsze, gdybym coś przeskrobał i ci nie powiedział?
III Rz - Wolałbym wiedzieć o tym. To po co ci ta apteczka?
Z jednej strony chciałbym mu powiedzieć, że coś kombinuje i staram się coś przed nim ukryć żeby w końcu usłyszeć, że jest ze mnie zadowolony. Z drugiej strony nie chce, aby się wydało, że Polen tu jest. Nie wiem jak by zareagował i co by zrobił.
N - Mówiłem Ci już ojcze, że chce sprawdzić jej stan.
III Rz - Będę miał cię na oku.
Zszedł po schodach na parter, a ja udałem się do mojego pokoju. Mój pacjent dalej leżał tak, jak go zostawiłem, to dobry znak. Podszedłem do niego, odkryłem i przyjrzałem jego ranie. Odkaziłem ją i zabandażowałem. Nie była płytka, ani wielce głęboka, jednak bałem się o niego. Nagle mój ojciec wszedł mi do pokoju. Był lekko zaskoczony po czym zrobił się wkurzony. Byłem sparaliżowany, kompletnie się nie spodziewałem, że tu przyjdzie.
III Rz - Masz jakieś mądre wytłumaczenie?
N - Jaaa goo... Porwałem.
III Rz - Naprawdę?
N - Tak...
III Rz - Dobra, dobra, nic nie mów!
Na jego twarzy pojawiło się coś w stylu uśmiechu.
III Rz - Weź go na ręce i ci coś pokaże!
Wziąłem go w stylu panny młodej.
III Rz - No co wy ślub bierzecie? Tak się nie trzyma niewolników! Weź go na ramię.
N - Ale gdy będzie na moim ramieniu nie będę miał pewności, czy wstał i czy czegoś nie robi.
Otarł niewidzialną łzę.
III Rz - Tak szybko się uczysz... Jestem taki szczęśliwy! Chodź szybko.
Poszliśmy do piwnicy i mój rodzic otworzył tajne drzwi, których zabronił mi i Austrii dotykać, czy chociażby na nie patrzeć.
III Rz - Tak się cieszę, że mogę się tym w końcu z tobą podzielić. Mój synek ma swoje pierwsze porwanie!
Złapał za moje policzki i nimi potrząsnął. Weszliśmy do pomieszczenia, które było za tymi stalowymi drzwiami. Był to wąski korytarz z kilkoma drzwiami prowadzącymi zapewne do paru innych pomieszczeń. Nie wiem czego mogę się spodziewać po otwarciu ich. Może to być tak naprawdę wszystko.
III Rz - No synu, pochwal się. Co mu zrobiłeś, że ma taki mocny sen? Podałeś mu jakieś tabletki? Czekaj! Zgadne! Po bandażu myślę, że go uderzyłeś czymś żeby zemdlał. Po co mu w ogóle założyłeś ten bandaż? Zakażenia na niewolnikach są fajne.
N - Ale to zakażenie mogło być zaraźliwe i wolałem zachować czystość.
III Rz - No tak... Ty jesteś ten schludny.
Otworzył drzwi po naszej lewej stronie i weszliśmy do środka. Pomieszczenie było ciemne, więc zapalił światło. Znajdowało się tu krzesło, kazał mi na nim położyć Polena. Nie byłem do końca pewien, czy to dobry pomysł, ale nie mogę się wycofać, więc zrobiłem co kazał.
III Rz - Przyjrzyj się temu krzesłu. Ma ono pasy, zapnij mu je.
Przeraziłem się, co jeśli będzie go raził prądem? Albo wyjdą skądś nagle kolce? Chwilkę tak stałem wpatrując się w naszego "niewolnika" i myśląc, co zrobić. Ojciec się zniecierpliwił, złapał moje ręce i zapiął nimi jeden z pasów. Nie wierzę w to co robię, nie spodziewałem się że do tego dojdzie kiedykolwiek w moim życiu.
III Rz - Resztę zapnij sam.
Tak też zrobiłem.
N - Co teraz?
III Rz - Teraz póki śpi oprowadzę cię po reszcie pomieszczeń, a jak się obudzi to usłyszymy. Przecież to Polska, uwierz mi jest głośny.
Wyszliśmy z pokoju, w którym spał mój biedaczek i poszliśmy do następnego pomieszczenia.
Pov. Polska
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy, jebała mnie ona w cholere. Chwila moment... Gdzie ja do kurwy nędzy (on jest wszędzie ( ͡ಥ ͜ʖ ͡ಥ) ~nie zrozumiecie perpecie) jestem? Chciałem wstać, ale coś mnie trzymało przy tym krześle. Były to jakieś czarne pasy. Zacząłem się szamotać i starać jakoś wydostać. Po chwili usłyszałem kroki i przyszedł III Rzesza z Niemcem. Co oni tu robią? Czy to sen? Oby mnie Rzesza nie zgwałcił!
III Rz - Gute-
P - Sruten Szpak, co wy chcecie mi zrobić?
III Rz - Mamy, co do ciebie małe plany.
Na jego czerwonej od okresu mordzie pojawił się straszny uśmiech, ukazujący wszystkie jego kły.
III Rz - Deutschland.
Nawet imię jego syna po niemiecku brzmi jak rozkaz do zabijania. Głupi motyl brzmi po niemiecku źle.
III Rz - Możesz wybrać ze stołu czym się dzisiaj z nim zabawimy.
Niemcy chce mnie skrzywdzić? D-dlaczego?... Myślałem, że mnie kocha...
Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym żalu, skruchy i współczucia. Rzesza zaprowadził go do stołu, którego wcześniej nie widziałem. Znajdowały się na nim różne przedmioty, których użytku nie znam.
III Rz - Śmiało, wybierz coś.
Niemcy strasznie się wahał, wyglądał jakby nie chciał wcale dokonać wyboru, jednak Rzesza mu chyba nie odpuści.
III Rz - Rozumiem, to twój pierwszy raz. Dam Ci chwilkę na zastanowienie się.
Nic nie odpowiedział.
III Rz - Wiesz co? Muszę pójść po telefon, chcę Ci zrobić zdjęcie! Ty w tym czasie się zdecyduj i nie odwal nic głupiego.
N - Ok Vater. ("Dobrze ojcze" ~kici kici)
III Rzesza wyszedł, a Niemcy do mnie podszedł.
N - Ja cię tak strasznie przepraszam, to moja wina, że teraz tu jesteś. Nie chcę Ci nic zrobić, nie chce żeby mój ojciec ci coś zrobił, nie chce aby ktokolwiek ci coś zrobił!
Jego twarz wyrażała strach i smutek na raz. Czyli jednak nie chce mnie skrzywdzić?
_______________________________________
Równe 1400 słów bez pożegnania
Szczerze połowa tego rozdziału nie była planowana 乁( ⏒ ͜ʖ ⏒ )ㄏ
Ogólnie chciałabym abyście wpadli do książek Shio-Chan234 i nie zrażajcie się że w jednej z nich Polska jest dziewczyną też nienawidzę gdy nią jest ale jest fajnie napisane i można przymknąć na to oko ;)
Baj baj <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top