#11

//Cześć, kiełbasa po sześć. Jak tam dziubdziuś? (tak ty co to czytasz ;>) Co było pierwsze jajko czy kura? :V\\

Pov. Niemcy

Leżałem tak wgapiając się w mojego przyjaciela. Miałem ochotę zasmakować jego ust ale wiedziałem, że się wtedy zbudzi i będzie krzyczeć jaki to ja nie jestem. Kiedy byłem pewien, że już śpi pocałowałem go delikatnie w czoło. Nie mogłem się powstrzymać i to samo zrobiłem na jego policzku. Karałem się za to w myślach, przecież wyraził się wczoraj jasno, że jest hetero, ma dziewczynę i nie chce być jakimś pedałem. Przyłożyłem jego dłoń do mojego policzka i tak zasnąłem.

Wstałem przed 7 i zauważyłem w jakiej pozycji z nim śpię. Polen otaczał mnie jedną ze swoich nóg i miał ręce powieszone na mojej szyi, a ja go trzymałem nisko na biodrach. Nie wiedziałem co robić, on mógł się obudzić w każdej chwili. Serce biło mi strasznie szybko. Pomyślałem, aby udawać, że śpię, może on coś wtedy zrobi z tym. Zamknąłem oczy i starałem się uspokoić. Wyobraziłem sobie, że jestem na jakiejś polanie, jest delikatny wietrzyk i wszystko jest takie spokojne. Chyba mi się udało, tylko teraz pytanie kiedy on się obudzi? Puściłem go i delikatnie starałem się zdjąć jego nogę ze mnie. Nie było to takie proste ale mi się udało. Teraz muszę zdjąć jego ręce z mojej szyi. Bardzo starannie i powoli przenosiłem jego rękę.

P - Niemcy?
Scheiße, obudził się! Nerwowo się uśmiechnąłem.
N - Tak Polen?
P - Co ty odpierdalasz?
N - Jakby Ci to powiedzieć, żebyś mnie nie zabił... Oplatałeś swoimi rękoma moją szyję iii... Chciałem je zdjąć ale się obudziłeś.
P - Która godzina?
N - Coś koło 7.
P - Okej...
Nie był wkurzony, był wesoły.

N - Pójdę się ubrać.
P - Jasne, nie zabronie ci, heh.
Uśmiechnąłem się do niego, ale tym razem normalnie. Wstałem z łóżka, wziąłem swoje ubrania i wykonałem codzienną rutynę. Wróciłem do pokoju, a on siedział na łóżku i bawił się misiem. Zaśmiałem się cicho, co zauważył i spojrzał się w moją stronę. Zarumienił się.

N - Co chcesz na śniadanie?
Nic nie odpowiedział, wstydził się.
N - Naleśniki?
Pokiwał głową na "tak". Poszedłem do kuchni, wyciągnąłem potrzebne mi składniki, a także przedmioty. Całkiem szybko i sprawnie mi to poszło. Akurat, gdy skończyłem je robić przyszedł ten malec. Nałożyłem nam na talerze i nalałem mu soku, a sobie zrobiłem kawę.

N - Guten Appetit.
P - Dzięki.
Zaczęliśmy jeść.
P - Musimy dzisiaj iść do szkoły? Nie możemy sobie gdzieś pójść albo coś porobić? Nie chce tam być.
N - Nie wiem, co na to Węgry...
P - On nie musi wiedzieć. Zadzwonisz do niego i powiesz, że jestem chory, więc zostałeś się mną opiekować i nie musi się martwić.
N - Chcesz go okłamać?
P - Może...
Chyba bardzo nie chciał iść do szkoły.

N - Dlaczego tak bardzo nie chcesz tam iść?
P - Bo mi się nie chce...
N - Eh... No okej napisze do Węgra.
P - Dziękuję.
Uśmiechnął się do mnie szeroko. Kiedy skończyliśmy jeść Polen poszedł oglądać telewizję, a ja napisałem do Ungarn, że nie będzie nas w szkole, bo Polen jest chory. Odpisał "okej". Doszedłem (( ͡° ͜ʖ ͡°)) do mojego przyjaciela i usiadłem obok niego na kanapie.

N - To co chcesz robić?
P - Nie wiem...
N - A opowiesz mi chociaż o czym był twój sen?
P - Był o tym, że pierogi przestały istnieć...
Serio? I to tym się tak przejął? Nie wiem czy czegoś nie ukrywa czy to prawda ale skoro nie chce mi powiedzieć to narazie dam mu spokój. Jak zauważę, że go faktycznie to gryzie to coś z tym zrobię.

P - Niemcy spójrz na to!
Wskazał palcem na telewizor. Leciała reklama jakiegoś filmu akcji. Widocznie się nim zafascynował.
P - Chodźmy na to do kina!
N - Ale tak teraz?
P - Skoro nalegasz.
N - No dobra.
Wstałem z kanapy i czekałem aż mój druh pójdzie w moje ślady. On jednak dalej siedział gapiąc się na mnie.

N - Czekasz na specjalne zaproszenie?
P - No raczej.
Ukłoniłem się przed nim, po czym klęknąłem i wyciągnąłem ku niemu rękę. Złapał ją, wstaliśmy i zaśmialiśmy się razem.

Pojechaliśmy do kina i poczas drogi rozmawialiśmy o błahych sprawach. Zamówiliśmy bilety, a także popcorn i udaliśmy się na salę. Zasiedliśmy na naszych siedzeniach, akurat gdy skończyły się reklamy i zaczęły gasnąć światła. Było już naprawdę ciemno, jednak przed nami siedziała para, która wolała zająć się sobą zamiast oglądaniem filmu. Pomimo tej ciemności widzieliśmy ich namiętne pocałunki i Polena to chyba trochę irytowało, a bynajmniej tak stwierdzam po jego minie. Rzucił w nich jednym popcornem, drugim, potem następnym, kolejnym i za każdym razem nic. Już chciał im przywalić resztą na raz, ale położyłem rękę na jego ramieniu. Od razu się uspokoił i spojrzał na mnie.

N - Czemu, aż tak cię wkurzają?
P - Em... Tak jakoś...
N - Nie zwracaj na nich uwagi po prostu.
P - Okej...
A jeśli to miało związek z jego snem? Niee, to głupie. Gdzieś w połowie filmu chciałem wziąść popcorn i najwidoczniej mój towarzysz miał te same chęci, gdyż nasze ręce się w drodze spotkały. Spojrzał na mnie lekko zdziwiony i złapał moją rękę. Położył ją sobie wysoko na udzie i wziął popcorn do ręki. Rumieniłem się jak cholera dobrze, że było ciemno i nie zauważył tego.

P - Otwórz buzię. Teraz ja chcę cię karmić, tak jak ty mnie pierogami.
Uśmiechnął się słodko, na co sam odpowiedziałem uśmiechem i otworzyłem usta. Usadowił mi popcorn w buzi i go zjadłem. Tak samo minęła nam reszta filmu. Kiedy wyszliśmy z sali kinowej była godzina 10:47.

P - Pójdziemy do lasu pospacerować?
N - A jak będą tam jakieś dzikie zwierzęta?
P - Haha nie bądź głupi. Niby jakie dzikie zwierzęta, co? Kurwa, lwa oczekujesz?
N - Niedźwiedź, dzik, jakiś robak?
P - Przestań dramatyzować, nic nam się nie stanie.
N - Niech ci będzie.
P - Jej!
I tak będę czujny i obronie go przed każdym zagrożeniem, nawet jeśli będzie mnie to kosztować dużo. Oddałbym za niego własne życie.

Szliśmy tak drużką w lesie, aż mój przyjaciel skręcił i zszedł ze ścieżki. Podążałem za nim.
N - Co ty, chcesz się zgubić?
P - Nie przesadzaj to tylko debilny las, przecież to nie labirynt.
N - W lesie też można się zgubić, krasnoludku.
Stanął nagle w miejscu, miał wkurzoną minę.

P - Że niby jak ty mnie nazwałeś?
N - Krasnoludku~
P - Nie nazywaj mnie tak, ćwoku.
N - Dlaczego? Nie lubisz swojego wzrostu?
P - Bo mnie on wkurwia. Nie zrozumiesz tego wieżowcu.
N - Oj nie przesadzaj, szkrabie.
P - Kopnąć cię w dupe?
N - A jak ci powiem, że podoba mi się twój wzrost?
P - Nie będę z tobą polenizować, gdyż pływasz w niskim brodziku inteligencjii, a twoja dedukcja nie odpowiada moim horyzontom myślowym.

Zaczął iść dalej. Próbowałem zrozumieć, co właśnie powiedział, ale mam obawy, że temu nie podołam.

Pov. Polska

Chyba Niemcy przestał działać. Po chwili jednak się ocknął i dalej chodził za mną. Coś tam jeszcze pierdolił o niebezpieczeństwach i tak dalej. Nie słuchałem go. Raptownie tak ni z gruszki, ni z pietruszki zauważyłem duży kawał korzenia, więc stanąłem przed nim. Ten cep, jednak go nie zauważył i się o niego potknął, chwyciłem go za rękę, bo chciałem go złapać żeby sobie nie rozbił twarzy, ale przez to jedynie upadłem na niego. Leżeliśmy w dosyć dwuznacznej pozycji. Spojrzałem na trzykolorowy kraj. Cały się rumienił i był jakby przestraszony tym jak zareaguje.

N - J-ja... Przepraszam...
P - Haha, ty imbecylu.
Złożyłem buziaka na jego policzku i pstryknąłem go w nos. Stał się jeszcze bardziej czerwony i w dodatku zakłopotany. Słodko. Wstałem z niego i podałem mu rękę aby mógł wstać. Wahał się, ale ostatecznie skorzystał z mojej małej pomocy.

P - Patrz lepiej pod nogi.
N - Jasne, heh.
Chyba się nie spodziewał wcześniejszego buziaka... Chwila. Ja go pocałowałem w policzek! Dlaczego ja to zrobiłem!? Ughhhh nie planowałem tego! O nienienie.

N - Um, Polen, coś się stało?
P - Nie, wszystko jest dobrze, czemu pytasz?
N - Bo wyglądasz jakbyś się czymś zamartwiał.
P - Wszystko dobrze, chodźmy dalej!
Ruszyłem w dalszą drogę, a Niemcy tuż za mną. Praktycznie biegłem, a on próbował nadążać.

N - Dlaczego biegniemy? Zobaczyłeś jakieś zwierzę!? Mówiłem, że tu jest niebezpiecznie!
Stanąłem, a on uderzył we mnie.
P - Wszystko jest dobrze. Biegniemy bez powodu. Tak mi się po prostu zachciało.
N - Nic się nie dzieje bez przyczyny. Dlaczego biegniemy i za co ten buziak? (Niemiec chce wiedzieć, bo chce ich więcej ~Karynka)
P - Biegniemy, bo sport to zdrowie, a buziak, bo jesteś ślamazarą i żadna cię nie zechce, więc chociaż masz buziaka!
Nagle coś zaszeleściło w krzakach.

P - Słyszałeś to?
Mówiłem szeptem.
N - A jak to jakieś zwierzę?

_______________________________________

Nigdy nie zgadniecie ile słów bez pożegnania 7w7
Jak myślicie jakie zwierzę na nich wyskoczy? Możecie obstawiać w komentarzach zezwalam :)
Chyba nic więcej nie mam do napisania w tym rozdziale
Baj baj <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top