5



Zostały mi już tylko bieg długodystansowy, przysiady i skłony. We wszystkich tych dyscyplinach jestem beznadziejna.

Bieg na dwa tysiące metrów. Biegliśmy w parach, umieszczono mnie z Katsukim. Bardzo (naprawdę BARDZO) niechętnie ustawiłam się na linię startu. Zastanawiałam się, jaką taktykę obierze chłopak. Od początku będzie się wspomagał mocą, czy zacznie dopiero na końcu? Pewne jest, że nie może zbyt długo używać mocy. Ale jak długo jest w stanie?

Gdy usłyszeliśmy gwizdek, oboje ruszyliśmy. Mój rywal okazał się inteligentny– nie ruszył od początku z wybuchem. Postanowiłam biec jak najszybciej przez pierwszy kilometr. Potem mogę sobie odpuścić, bo zacznę używać mocy. Nie wiem tylko, czy wystarczy mi czasu na cały kilometr.

Gdy przebiegłam pierwsze pięćset metrów, poczułam straszne odrętwienie w jednej nodze, ale biegłam dalej. Katsuki trzymał się ciągle około trzy metry przede mną, biegł niezmiennym tempem.

Pięć minut zajęło mi przebiegnięcie pierwszego kilometra, co według mnie było świetnym osiągnięciem, życiu nie przebiegłam szybciej. Odpaliłam swoje moce, tym razem wystrzeliłam z dłoni płomieniami i powietrzem. Nie wiem czemu tak wyszło, po prostu nie przemyślałam tego i zrobiłam to instynktownie. W każdym razie, moc wychodząca z moich dłoni poniosła mnie bardzo szybko. Bakugou, widząc że odpaliłam moce, wkurzył się i zrobił to samo. Widać, że bardzo mu zależało, by być pierwszym. Wcale nie chciałam z nim konkurować, przecież daleko mi do pierwszej pozycji, ale jemu to nie przeszkadzało. Widocznie ma potrzebę konkurowania ze wszystkimi.

Po niedługiej chwili mnie wyprzedził i pędził dalej, krzycząc coś niezrozumiale.

Przewróciłam oczami i dalej poruszałam się tym samym tempem, by nie nadużyć mocy. Przekroczyłam metę w czasie sześciu minut i piętnastu sekund. Katsuki był szybszy o dwadzieścia sekund. Stał schylony, opierając się o kolana, dysząc ciężko.

To prawda, musiał się nieźle zmęczyć, próbując przekroczyć własne możliwości. Podziwiam go za to. Ciągle jest taki pewny siebie i na tyle zdeterminowany, by pokonywać własne limity dla wygranej.

Podeszłam do niego. Czułam jak moje policzki płoną od wysiłku.

– To był dobry wyścig, nie uważasz? – Uśmiechnęłam się, podając mu rękę. – Gratuluję wygranej.

Chwilę przyglądał mi się podejrzliwie. Potem, ku mojemu zdziwieniu na jego usta wdarł się mały uśmiech, niestety tylko na chwilkę. I nie był to ten szyderczy i wredny uśmiech. Uścisnął moją dłoń.

– To nie było trudne– zauważył. – Miałem wrażenie, że zbytnio się nie starałaś.

– Tak szczerze, to bałam się, że nie wystarczy mi siły– przyznałam. – Ale masz rację, nie za bardzo zależało mi na byciu pierwszą.

– Laura-kun, gratuluję świetnego wyniku– pogratulował mi oficjalnie jak zwykle Iida.

– Dziękuję.. – zaśmiałam się. – To nie był tak bardzo świetny wynik..

– Och, nie żartuj! – Oburzyła się Uraraka. – Mi poszło znacznie gorzej! Póki co masz drugi najlepszy czas.

– Taak, ale jeszcze nie biegł Iida– spojrzałam na kolegę.

– Nie jestem tak dobry na długie dystanse.. – oznajmił zmieszany.

W kolejnych konkurencjach poszło mi mocno średnio, głównie dlatego, że moja moc na nic się tam nie zdała.

Pod koniec dnia byłam piąta w klasyfikacji, z czego bardzo się ucieszyłam. Przybiłam piątkę z Kirishimą.

– Tak jest, Laura! – Zawołał uśmiechnięty. – Jeszcze nas nie wyrzucą!

Spojrzałam na sam dół tabeli, i...

– Ooch.. – wykrztusiłam, widząc nazwisko zielonowłosego na samym końcu. Odwróciłam się do niego. – Izuku.. tak mi przykro..

Chłopak był przygnębiony, głowę miał spuszczoną a dłonie zaciśnięte w pięści.

Głos pana Aizawy sprawił, że wszyscy się otrząsnęli.

– Widzicie tabelę. Każdy może zobaczyć swoje wyniki. Chciałbym pogratulować Bakugou zajęcie pierwszego miejsca– oznajmił któtko. – Za to Midoriya Izuku...

Chłopak podniósł głowę i zobaczyłam łzy zbierające się w jego oczach.

– Wypadłeś najgorzej.

Już chciałam coś powiedzieć, stanąć w obronie Midoriyi, lecz Aizawa kontynuował.

– Ale nie jest to powód do płaczu, chłopie. Będziesz miał jeszcze szansę na poprawę. Żartowałem z tym wyrzucaniem was. Chciałem w ten sposób was bardziej zmotywować.

Zamrugałam dwukrotnie, nie dowierzając słowom nauczyciela.

– A teraz idźcie się przebrać, i wracajcie do domu. Cały dzień nam zszedł na tych testach, nie do wiary.. – nauczyciel odszedł marudząc pod nosem, zostawiając nas osłupiałych ze zdziwienia.

            Szybko przebrałam się, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Chciałam wreszcie wziąć zimny prysznic i położyć się spać, mimo wczesnej pory.

Postanowiłam wrócić do domu truchtem, w końcu ćwiczeń nigdy za wiele, prawda?

Gdy już miałam zakładać słuchawki i ruszać, zatrzymał mnie Todoroki, wołając mnie po imieniu.

Spojrzałam na niego pytająco. W końcu ostatnio nieźle mnie spławił, nie sądziłam, że kiedykolwiek sam zacznie rozmowę.

Nie musiałam długo czekać– gdy tylko podszedł od razu zaczął rozmowę.

– Gratuluję dobrych wyników testów– rzucił.

Skinęłam głową.

– Wzajemnie.

– Przepraszam za wcześniejsze słowa. – Kompletnie mnie zaskoczył. – Przemyślałem je, i doszedłem do wniosków, że nie musimy naśladować naszych starszych.

Znów skinęłam głową, lekko się uśmiechając.

– To znaczy, że nie będziemy konkurować? – Odetchnęłam z ulgą.

A jednak, okazałeś się mądrzejszy, Shoto.

Uśmiechnął się złośliwie.

– Jeśli sytuacja będzie tego wymagać, to będziemy– powiedział. – Ale tak ogólnie.. Myślę, że możemy zapomnieć o tamtej rozmowie.

– Zgadzam się– chciałam znów skinąć głową, ale powstrzymałam się. Jakiś dziwny nowy nawyk.

– Czyli... nie chowasz urazy? – Upewnił się.

– Nie, oczywiście że nie– odparłam. – Ale miałeś trochę racji. W końcu, mamy podobne indywidualności, jasne jest więc, że czasem będziemy, chociażby nieświadomie, konkurować.          

Uśmiechnął się.

– Cieszę się, że rozumiesz.

– Życzę ci miłego dnia– uśmiechnęłam się.

– Do jutra– pomachał na pożegnanie, odwrócił się i odszedł.

Uśmiechnęłam się szerzej do siebie. Jak tak sobie pomyślę, to zarówno Shoto i Katsuki okazali się milsi niż wyglądali.

Więc założyłam słuchawki i już bez zbędnych przerw dotarłam do domu.

Dopiero pod drzwiami uświadomiłam sobie, jak bardzo jestem głodna. Weszłam do domu  witana od wejścia przez mamę.

– Cześć, skarbie– powiedziała mama, zabierając ode mnie torbę. – Tylko nie za głośno, Mike zasnął dwie godziny temu i dalej śpi.

– Cześć, cześć– rozpromieniłam się. – Wcześnie wracasz z pracy ostatnio, hmm? – zauważyłam.

– Tak, dostałam awans, ale nie zawracaj sobie tym głowy, masz ważniejsze sprawy– zaśmiała się mama.

– Nigdy nie zrozumiem, czemu wciąż pracujesz.

Tata jako bohater zgarniał kupę forsy za ratowanie ludzi, zostawił po sobie ogromny majątek.

Mama przewróciła oczami.

– Jedz kolację i już nie ględź– podsunęła mi pod nos talerz z kurczakiem i ryżem.

Zabrałam się do jedzenia.

– Ciężko w tej szkole, co? – Mama westchnęła, wyglądała na zmartwioną. – Patrząc na twój apetyt dziś i wczoraj wychodzi na to, że nie masz nawet czasu niczego zjeść..

– Nieprawda! – Zaprotestowałam z pełnymi ustami. – Dzisiaj po prostu miałam testy sprawnościowe, i zajęły nam trochę więcej czasu...

– Macie tam jakąś stołówkę? – Spytała mama.

– Oczywiście. Właśnie, miałam z tobą o tym pogadać. Można tam wykupić obiady i lunche, i większość klasy tak robi– oznajmiłam.

– Dowiedz się, ile to kosztuje, to też ci wykupię.

Skończyłam posiłek i zmyłam po sobie talerz.

– Idę się pouczyć– powiedziałam. Wzięłam torbę i weszłam po schodach na piętro. Przeszłam długim korytarzem mijając masę pokoi i weszłam do swojego.

Rzuciłam torbę na łóżko i usiadłam przy biurku. Wzięłam książkę o bohaterstwie do ręki, ale nie potrafiłam się skupić. Rozpraszała mnie myśl, że za miesiąc mam urodziny. Chciałam je zorganizować w domu, zapraszając do siebie całą, a przynajmniej większość klasy.

Urządziłabym wszystko w sali biesiadnej, jak to nazywa moja mama, czyli ogromnym pokoju na parterze, do którego prowadzą drzwi w salonie. Jest tam ogromny stół, który z pewnością pomieściłby dwadzieścia osób, wielki telewizor, światła led, multiroom, czyli wielkie głośniki od kina domowego, projektor, osobna łazienka dla tej sali, i przede wszystkim– duuuużo miejsca.

Resztę wieczoru spędziłam na planowaniu przyjęcia urodzinowego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top