3.
Następnego dnia do szkoły przyszłam prawie godzinę przed pierwszymi zajęciami. Poszłam do swojej szafki by zostawić tam swoją bluzę.
– Oh, cześć– usłyszałam za plecami głos. Odwróciłam się w ułamku sekundy.
– Mój Boże, Iida– rozluźniłam się. – Wystraszyłeś mnie.
– Wybacz, nie chciałem.. – podrapał się z zakłopotaniem po karku.
– Zawsze przychodzisz tak wcześnie? Jest siódma.
– Siódma dwanaście– poprawił mnie, na co przewróciłam oczami. – A dziś domyśliłem się, że przyjdziesz wcześniej, więc chciałem przyjść cię oprowadzić, dać strój, i zrobić to wszystko, czego nie zrobiłem wczoraj.
– Faktycznie– skinęłam głową, przypominając sobie akcję z Bakugou i lunch z Denkim. Wyjęłam z szafki zeszyty i wsadziłam je do torebki. – Okej, jestem gotowa.
Tenya poprowadził mnie przez korytarze i pokazywał różne sale, a było ich co najmniej wiele.
Zatrzymaliśmy się w stołówce.
– Tu można sobie wykupić stałe obiady, lub kupować lunch. Większość przychodzi tu na przerwach, niektórzy nawet się tu uczą– wyjaśnił.
Muszę powiedzieć mamie o tych obiadach– pomyślałam.
Gdy skończyliśmy zwiedzanie, chłopak zaprowadził mnie pod pokój nauczycielski.
– Może uda nam się teraz załatwić twój kostium– powiedział, po czym zapukał do drzwi.
Po dłuższej chwili drzwi uchyliły się i ujrzeliśmy zaspaną twarz pana Aizawy.
– Dzień dobry– zaczął Iida– Chciałbym się spytać, czy byłaby możliwość...
– Mów zwięźlej, chłopie– nauczyciel otarł oko wierzchem dłoni– Jest wpół do ósmej, a ja jestem przed kawą.
Iida nieco się zgarbił, lecz ton jego głosu się nie zmienił.
– Pan wybaczy. Potrzebujemy kostiumu szkolnego dla niej– wskazał mnie kciukiem.
Aizawa skinął głową. Zniknął w pokoju nauczycielskim, szczelnie zamykając drzwi za sobą, co nie uszło mojej uwadze.
Po krótkiej chwili wrócił z powrotem niosąc w rękach ubranie zawinięte jeszcze w opakowanie.
– Pójdź przymierzyć, ale raczej powinno być w porządku.
No tak, przypomniało mi się, jak na kartkach rekrutacyjnych trzeba było wypisać szczegółowo swoje wymiary, opisać preferowany kostium, swoje Quirk, itp.
– Dziękuję bardzo! – zawołałam, kłaniając się wychowawcy.
Ten tylko kiwnął głową i zamknął drzwi od pokoju nauczycielskiego.
– Dzięki, Iida! –Odruchowo rzuciłam mu się na szyję, przytulając go. Strasznie się zarumienił.
– Za co mi dziękujesz? – Zdziwił się.
– Za wszystko– zaśmiałam się. – Dzięki tobie się nie zgubię, no i mam już kostium!
– To przecież mój obowiązek– wzruszył ramionami. – W końcu jestem tym przewodniczącym, nie?
Przewróciłam oczami.
– W każdym razie.. lecę przymierzyć kostium! Widzimy się za chwilę!
Poszłam wesoła do łazienki. Zamknęłam się w kabinie i zaczęłam przebierać. Gdy skończyłam, zadowolona spojrzałam w lustro. Kostium leżał idealnie, był lekko ciasny, ale chyba o to chodziło. Mocno podkreślał biust, choć nie miał dekoltu. Miałam nadzieję, że nikt nie zwróci uwagi.
– Woah, Laura-kun, świetnie wyglądasz! – skomplementowała mnie dziewczyna, która właśnie weszła do łazienki. Została wiceprzewodniczącą klasy. Próbowałam w pamięci przywołać jej imię... Momo! Jestem pewna. Chyba..
– Dziękuję.. – zawstydziłam się, że nakryła mnie na oglądaniu się z każdej strony w lustrze.
Dziewczyna wyjęła z torebki puder i pędzel, i szybko przypudrowała twarz.
– Uh.. To ja pójdę się przebrać– oznajmiłam, przerywając niezręczną ciszę.
Błyskawicznie się przebrałam, złożyłam strój i spakowałam go do torebki.
Wyszłam szybko z łazienki, gdzie Momo czesała właśnie kitkę.
Poszłam pod klasę, w której mieliśmy mieć teraz zajęcia i zauważyłam, że część uczniów jest już w sali. Stwierdziłam więc, że też wejdę i zajmę miejsce.
Tak zrobiłam, i chwilę później już rozmawiałam z Kirishimą. W uroczy sposób się śmiał, gdy wspólnie wymyślaliśmy, co będziemy dzisiaj robić.
– Może wreszcie pójdziemy się bić? – Wtrącił się Katsuki. Siedział dwa siedzenia za mną i miał ręce skrzyżowane na piersi, wzrok nieobecny.
Prychnęłam cicho.
– Ty tylko o jednym, Bakugou– zwróciłam się do niego. – Ciekawe, co by było gdyby wreszcie do walki doszło.
– Powiem ci, co by było– wstał, kładąc ręce na ławkę i opierając się o nią. – Wygrałbym. Jak zawsze.
Jego pewność siebie raziła tak bardzo, że zaczęłam się zastanawiać, czy on żartuje. Ale dobrze wiedziałam, że nie żartuje.
– W porządku– odparłam, kiwając głową i uśmiechając się– Życzę ci tego!
– Nie potrzebuję życzeń od frajerów– odciął się i odwrócił w drugą stronę. Wyglądał na zdenerwowanego, chociaż nic złego nie zostało powiedziane.
Jednak uśmiech nie znikał mi z twarzy, chciałam nawet się zaśmiać, ale bałam się, że chłopak zdenerwuje się jeszcze bardziej. Spojrzałam na swoje paznokcie, i zaczęłam stukać jeden o drugi.
Wreszcie wybiła ósma, a nauczyciela dalej nie było w sali. I po pięciu, po dziesięciu i po piętnastu minutach dalej nie było z nami nauczyciela.
– Oni są fenomenalni– pokręcił głową Denki. – Narzekają, że mają tylko trzy lata na uczynienie z nas bohaterów, po czym spóźniają się na lekcje.
– Przestań! – Zawołał Iida. – Pewnie coś się stało.
– No, pewnie ekspres do kawy się zepsuł– mruknęła pod nosem Uraraka, ale wszyscy to usłyszeli.
– Dzień dobry, uczniowie– donośny głos sprawił, że niektórzy podskoczyli. – Przepraszam was za spóźnienie. W drodze tu musiałem zatrzymać drobnego złodzieja.
– Widzisz, Kaminari?!– Podniósł się Iida. – Mówiłem ci.
Blondyn tylko przewrócił oczami.
– Dziś czeka was pierwsze wyzwanie. Zmierzycie się ze sobą i własnymi słabościami– oznajmił All Might. – Przebierzcie się w stroje i za dziesięć minut macie być na dworze.
W klasie zrobiło się głośno. Poszłam się szybko przebrać i wyszłam na dwór za Momo Yaoyorozu.
– Wyglądamy śmiesznie– mruknęłam, gdy doszłyśmy do reszty klasy.
– Tak, ale przynajmniej jesteśmy ładne– zaśmiała się.
Spojrzałam na nią, ale nic nie powiedziałam.
Po kilku minutach przyszedł pan Aizawa.
– Hm.. Myślałem, że te zajęcia będą z All Mightem.. – wyszeptał Kirishima.
– A co to za różnica? – Spytałam zdziwiona.
Jednak nie dane mi było się dowiedzieć, bo Aizawa zaczął mówić.
– Z pewnością w gimnazjum mieliście testy sprawnościowe bez użycia indywidualności, prawda? – Spytał.
Kilka osób niepewnie pokiwało głowami.
– Dziś zrobimy sobie takie testy, tyle że z mocami– oznajmił nauczyciel.
Niektórym uśmiechy weszły na usta, niektórym zeszły..
– Ministerstwo niespecjalnie wie, co robi, zabraniając używania mocy w podobnych testach– kontynuował. – Bakugou, miałeś najlepszy wynik na egzaminie wstęnym. Jaki był twój rekord rzutu piłką?
Blondyn zastanowił się chwilę.
– Sześćdziesiąt siedem metrów– odparł niechętnie.
– To teraz spróbuj z indywidualnością– nakazał Aizawa.
Chłopak wziął piłkę i ustawił się w polu rzutu.
– Wszystko dozwolone, masz tylko zostać w kółku. Szybko. Z całej siły– nakazał wychowawca.
Chłopak szybko rozgrzał rękę, którą miał rzucać.
– No to...– mruknął pod nosem, robiąc zamach do rzutu– ZDYCHAJ! – Wykrzyknął, gdy posyłał piłkę w powietrze.
Rzut miał taką siłę, jakiej jeszcze w życiu nie widziałam. Można by powiedzieć, że Bakugou wysłał tę piłkę w kosmos.
– Zdychaj? – Powtórzył oszołomiony Izuku.
– Najpierw poznajcie maksimum swoich możliwości. Od tego musicie zacząć przy budowaniu waszych podstaw. – Nauczyciel pokazał nam mały ekranik, na którym wyświetlił się wynik rzutu blondyna. 705.2 metra.
– Ooooch! – Wyrwało się nam z ust, gdy przyswoiliśmy wiadomości.
– Możemy używać mocy! Fajnie się zapowiada– uśmiechnął się pod nosem chłopak w czarnych włosach, Sero.
– Fajnie się zapowiada? – Powtórzył pan Aizawa. – Macie trzy lata na zostanie bohaterami, tak chcecie do tego podchodzić?
Zapadła cisza.
– No, dobra– nauczyciel uśmiechnął się paskudnie. – Osobę z najgorszym wynikiem po ośmiu konkurencjach uznam za beztalencie i wyrzucę ze szkoły.
C-CO?! Ledwie się tu dostałam, to logiczne, że pójdę na pierwszy ogień do odstrzału!
Klasę wmurowało. Bakugou stał uśmiechnięty od ucha do ucha, ale nie był to przyjazny uśmiech. Przypominał on wilka, który tylko czeka, aż będzie mógł kogoś zagryźć.
– Witamy na wydziale bohaterstwa, dzieciaki– uśmiechnął się złowrogo nauczyciel. – Zabawę czas zacząć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top