1
Uciszcie się na chwilę– rzucił od niechcenia pan Aizawa, wchodząc do klasy. Weszłam zaraz za nim.
– Słyszeliście nauczyciela?!– wydarł się jakiś chłopak, dość wysoki, nosił okulary. Wyglądał bardzo dojrzale, na starszego od większości osób w klasie.
Klasa zamarła spoglądając w moją stronę. Aizawa podszedł do swojego biurka, usiadł i ciężko westchnął.
– Jak ty tam miałaś na imię?– zwrócił się zaspanym głosem do mnie.
– Amaya Laura, proszę pana– ukłoniłam się lekko.
Przyszło mi to z małym trudem, bo mundurki tutaj nie są zbyt wygodne.
– A więc... Ta, macie nową koleżankę w klasie– oznajmił.
Wszyscy przyglądali mi się uważnie.
– Ty... przypadkiem nie byłaś w innej klasie?– spytał niepewnie blondyn z czarnym pasemkiem, przypominającym piorun lub coś w tym rodzaju.– Jestem pewny, że skądś cię kojarzę.
Uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
– Nie... Nie dostałam się tu i poszłam do normalnego liceum..– przyznałam.– Ale dowiedziałam się, że zaszła jakaś pomyłka, wystosowali list do mnie i powiedzieli że się dostałam.
– Czyli.. od początku chciałaś iść na bohaterstwo?– Spytał zielonowłosy chłopak.
-Tak, mało brakowało a bym dostała się przez rekomendację, ale podobno wkradł się jakiś błąd i nie dostałam listu ze szkoły...– urwałam, bo doszło do mnie, że się rozgadałam, a jest środek lekcji. – Poza tym, minęło dopiero kilka dni roku szkolnego, mam nadzieję, że szybko to odrobię– wzruszyłam ramionami.
Spojrzałam na pana Aizawę, ale ten nie reagował na hałas i rozmowy w klasie, po prostu siedział popijając herbatę.
Usiadłam w jedynej wolnej ławce w klasie- z prawej strony miałam tego groźnie wyglądającego blondyna. Włosy miał w kompletnym nieładzie, a jego mina wyrażała jednocześnie złość i satysfakcję ze strachu, jaki wokół siebie wzbudza.
Z prawej strony siedział ten miło wyglądający chłopak, który pierwszy się do mnie odezwał w klasie.
– Hej– podał mi rękę, gdy tylko usiadłam– Denki Kaminari.
– Miło mi cię poznać– uśmiechnęłam się szczerze.
– Zamknijcie się wreszcie!– krzyknął ten sam okularnik, co uciszał wszystkich wcześniej.– Nauczyciel chyba chce coś powiedzieć!
– Dzięki, Iida– mruknął Aizawa.– Dzisiaj wybierzemy przewodniczącego i zastępcę.
– Tak jak w innych szkołach..!– ktoś zawołał.
–Zróbcie to jak chcecie, byleby był spokój...–powiedział jeszcze nauczyciel, po czym zawinął się w śpiwór.
Przechyliłam głowę, zaskoczona obserwując nowego wychowawcę.
– On tak zawsze?– spytałam po cichu Denki'ego.
–Taa. Chyba nie przepada za dziećmi.
Zaśmiałam się.
Klasa w tym czasie zaczęła się przekrzykiwać, kto będzie pełnił funkcję przewodniczącego. Iida znów ich uciszył.
– Przeprowadzimy głosowanie– bardziej stwierdził, niż zaproponował.- Kto chciałby być przewodniczącym?
Zgłosiło się dużo osób. Jako jeden z pierwszych zgłosił się blondyn siedzący z mojej prawej strony, gwałtownie wstając.
- Katsuki?- Zdumiał się zielonowłosy chłopak.
Iida przeprowadził głosowanie. Wstrzymałam się od głosu, tłumacząc sobie tym, że jeszcze nikogo nie znam. Miałam ochotę zagłosować na sympatycznie wyglądającą dziewczynę, ale oparłam się pokusie. Nie znam tu nikogo, nie zamierzam oceniać po wyglądzie nikogo stąd.
Przewodniczącym końcowo został Iida.
Zastępcą została dziewczyna której wcześniej nie zauważyłam. Miała związane w kitkę włosy i poważną minę.
– Masz prześliczne włosy!– usłyszałam pisk nad sobą. Odwróciłam się w stronę dziewczyny, która do mnie podeszła. Uśmiechała się wesoło.
– Dzięki.. Staram się o nie dbać jak umiem- podrapałam się w tył głowy z zakłopotaniem. Okropnie zawstydzające jest to, że nie wiem jak ktoś się nazywa!
– W-wybacz! Zapomniałam– założyła sobie kosmyk włosów za ucho, śmiejąc się nerwowo.– Uraraka Ochako.
– Amaya Laura– uśmiechnęłam się.
– Tak właściwie, czemu masz takie niejapońskie imię?– spytała.
– Mój tata był miłośnikiem takich imion– zamknęłam oczy i oddałam się wspomnieniom.
– "Był"?
– Odszedł pół roku temu– odparłam krótko.
Uraraka natychmiast się zmieszała.
– Przepraszam cię bardzo!– wołała, machając rękami.– Nie chciałam, to świeża sprawa, pewnie bardzo boli, uhh, naprawdę nie chciałam! Jestem taka durna...
Przerwałam jej, zanim rozgadała się na dobre. Pewnie utopiłybyśmy się w korowodzie słów. Niektórzy wokół zaczęli zwracać na nas uwagę, słysząc żałosne krzyki Uraraki.
– W porządku! Nie gniewam się– zapewniłam.– Nie mam nic przeciwko mówieniu o tym. Boli, ale już mniej. On by nie chciał, żebym była smutna.
– Kim był twój ojciec?– spytał chłopak niewielkiego wzrostu. Prawdę mówiąc, był tak malutki że go nie zauważyłam. Siedział i przysłuchiwał się rozmowie od dłuższego czasu.
Uśmiechnęłam się do siebie, oddając się wspomnieniom.
– Możliwe, że go znacie..– zaczęłam.– Nosił pseudonim "Black X". Mało oryginalnie, wiem– dodałam i zaśmiałam się.
– SERIO? – wydarł się ten mały chłopak.
– Taak. Był bohaterem– odpowiedziałam na pytanie które zaraz miało paść.
– Wooow!– zawołała Uraraka.
– Czemu zmarł? – Spytał dość bezpośrednio mały chłopak. –W mediach nie napisali dokładnej przyczyny.
Zawahałam się przez chwilę.
– Nigdy nie chciał, by to wyszło na jaw. Dlatego media tak późno się w ogóle dowiedziały, że zmarł– próbowałam starannie dobierać słowa, ale mały ciągle mi przerywał.
– Tak, ale dlaczego?–Dopytywał.
– Czy mógłbyś mi nie przerywać?
Przytaknął lekko zmieszany.
– Kiedy mojego tatę napadła banda złoczyńców.. nieźle go pogruchotali. Poradził sobie, ale pojechał do szpitala z połamanymi żebrami i ręką– sprostowałam.– Kiedy zabrali go na jakieś badania, wykryli wadę. Okazało się, że od dobrych kilku lat miał nowotwór. A potem było już za późno.
– Współczuję ci– chłopak z głową kruka położył mi dłoń na ramieniu.
– Czy on przypadkiem nie był Amerykaninem? – Spytał Midoriya.
– Uhh, tak. Tak jak moja mama. Ja się urodziłam w Ameryce. Ale gdy skończyłam roczek, moi rodzice wprowadzili się do Japonii.
Coraz więcej osób przysłuchiwało się naszej rozmowie.
No super – pomyślałam.
– O czym tam gadacie? – Spytał Iida, kierując się w naszą stronę.
– O niczym ważnym!– Zapewniłam pospiesznie.
Lekcja dobiegała końca, więc postanowiłam jeszcze przed przerwą poznać kilku ludzi.
Podeszłam do dziwnie wyglądającej dziewczyny, która miała wystawiony język.
– Cześć– przywitałam się.– Jak się nazywasz?
– Asui Tsuyu– powiedziała śmiesznym głosem.– Mów mi Tsuycia.
– ..Okej– kiwnęłam głową.
Myślałam, że rozmowa się jakoś potoczy, ale dziewczyna nie zwracała na mnie uwagi. Wzruszyłam ramionami i się stamtąd zmyłam.
Lekcja się skończyła, wzięłam torebkę i wraz z innymi uczniami wyszłam na korytarz.
– Cześć, mała!– Przywitał mnie sympatyczny chłopak o czerwonych włosach.- Jestem Kirishima Eijiro.
– A ja Midoriya Izuku!– Uśmiechnął się zielonowłosy.
Rozmawiałam z nowo poznanymi kolegami i koleżankami, do momentu przyjścia Iidy.
– Laura-kun– zaczął– Jako przewodniczący klasy 1A mam obowiązek oprowadzić cię po szkole i powiedzieć ci, co i jak.
Chyba ma potrzebę wywyższania się. Niedobrze- stwierdziłam w myślach.
– Bardzo chętnie– uśmiechnęłam się wdzięcznie. – Przed lekcją All Might mówił mi coś o kostiumie szkolnym. Skąd mam go wziąć?
– Wszystko ci pokażę, chodź za mną– skinął Iida.
Już miałam iść za kolegą, ale zauważyłam Katsukiego z wkurzoną miną idącego w moją stronę.
Podszedł blisko, dzielił nas może kroczek. Tłum obok mnie się rozszedł, Iida obserwował nas niepewnie.
– Coś się stało?- Spytałam zaskoczona. – Słyszałam, że nazywasz się Katsuki..?
– Bakugou Katsuki– potwierdził niezbyt sympatycznym tonem.
Przemilczałam to– stwierdziłam że głupio by było się przedstawiać.
– Jaka jest twoja indywidualność?– Rzucił prosto z mostu. Sprawiał jednocześnie wrażenie wkurzonego i znudzonego, jednak grymas nie schodził mu z twarzy.
– Stary, to niemęskie tak napastować dziewczyny.. – syknął Kirishima, magicznie pojawiając się obok.
– W dupie mam twoją męskość, "stary"– ostatnie słowo prawie wypluł, Eijiro odszedł podśmiewając się.
Bakugou obrócił się w moją stronę.
– Więc?– Spytał ponownie, zbliżając się jeszcze pół kroku.
– Żywioły. Ogień, woda, ziemia, powietrze– odparłam krótko.
To... nie była do końca prawda. Żebyście zrozumieli- nie okłamałam go. To są moje moce- ale mogę na przykład stworzyć z wody lód i parę wodną, mogę zrobić lekkie trzęsienie ziemi i huragan na małą skalę, a gdy się zdenerwuję lub za bardzo wciągnę w trening, wbrew mojej woli zaczynam płonąć (zaczynam nad tym panować, chociaż nie zawsze wychodzi, straciłam na tym mnóstwo dobrych ubrań), co jest w sumie zabawne, bo to nie pali mi włosów ani skóry, jedynie ubrania lub to, co trzymam aktualnie w ręce. Dodatkowo, często leci mi krew z nosa przy większym wysiłku. Jednak nie mogłoby być zbyt dobrze- kontroluję moce dość słabo. Ma to swój jeden ważny powód- odkryłam je stosunkowo późno, bo w wieku 7 lat, nie 4 jak większość.
Chłopak prychnął.
– Masz jakiś problem? Czy może każdego tak przywitałeś na początku roku?
– Spytałam dość odważnie, a Bakugou się wkurzył.
– Nie próbuj mojej cierpliwości, bo może się to źle dla ciebie skończyć, słodziutka.
I odszedł w stronę stołówki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top