4"nazywam się Nathan, jestem ojcem Mia„
Pov. Nel
Kiedy Mia przytulała się do Nathana, który widocznie oddawał uścisk na dół zszedł mój tata, który jedynie uśmiechnął się do mnie i wyszedł tylnymi drzwiami.
Pov. Mia
-Mia, chodź na chwilę-usłyszałam od mamy, która po tych słowach podniosła mnie i zabrała na górę
-co się stało mamo?-spytałam
-wiesz, że to nie jest twój tata?-zapytała się
-no wiem, ale to dla mnie nic nie zmienia, wkońcu sama mi mówiłaś się rodzic to nie osoba, która mnie urodziła, ale osoba, która mnie kocha-powiedziałam przypominając sobie jej słowa
-świetnie czyli jednak mnie słuchałaś, ale nie masz nic przeciwko?-zapytała się mnie
-nie, wkońcu fajnie będzie mieć ciebie i tatę-odpowiedziałam jej, przytulając ją
-dzieki, maluchu zostaniesz na chwilę z Nathaniem?-zapytała się
-tak-odpowiedziałam
-dobra, zaraz wracam
Pov. Nel
-Nathan zostawiam cię z Mia abyście się poznali, pa-powiedziałam pośpiesznie całując go w policzek i wychodząc z domu, wsumie to co ja mogę teraz zrobić? Wiem, Astrid trenuje dzieci w akademii, mogę jej pomóc
Pov. Nathan
-świetnie-powiedziałem sam do siebie, Nel zostawiła mnie w domu z Mia, ja nigdy nie zajmowałem się dzieciakiem, nie żebym nie próbował, raz miałem się opiekować moją kuzynką, no cóż nie potrafiłem zająć jej czasu, nie umiałem ją uspokoić, i skończyło się na niewypale
-tato?-usłyszałem głos Mia, aha jeden szkopuł moi rodzice nie wyobrażają sobie abym miał dziewczynę, a teraz dodatkowo mam jeszcze “córke„ czy tylko ja widzę zbyt dużo przeciwności?
-umm, tak?-spytałem
-potrafisz rysować?-zapytała się siadając koło mnie i lekko mnie przytulając
-umm, dobra pokaż mi czego mam cię nauczyć-powiedziałem, ale ja kochałem rysować jeszcze kilka lat temu, zanim moi rodzice postanowili, że zostanę wielkim wojownikiem, uwielbiałam rysować, a później nie miałem już na to czasu
-potrafisz narysować nocną furię?-zapytała się
-emmm, twoja mama przypadkiem na niej nie lata?-zapytałem się
-nie ona lata na białej furii-odparła
-ehhh, więc nie dam rady sorki-odparłem
-okej, to może-powiedziała starając się mnie połaskotać co jej nie wyszło
-nie uda ci się słońce-powiedziałem
-ale jakim cudem?-zapytała
-jestem uhartowany, nie ruszają mnie takie rzeczy-odpowiedziałem
-chwila mam pomysł, choć tato!-powiedziała ubierając buty, i już po chwili wyszliśmy z domu, a ona ciągnęła mnie w tylko jej znaną stronę, najśmieszniejse były miny ludzi, którzy niewiedzieli dlaczego wnuczka wodza, jest z jakimś obcym chłopakiem
-zostaw ją!-usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny, nie wiem kim był, ale zaatakował mnie, a przynajmniej próbowała, gdyż pierwsze co zrobiłem to popchnąłem Mia ma kupę piasku tak aby nic jej się nie stało, po czym sam uniknąłem jego ataku, pod koniec przewracając go na ziemię twarzą do mnie i odruchowo wyciągając swój sierp, który zrobił dla mnie wujek, podobno sierp ten, był bronią boską, fakt był z dziwnego metalu, który był czarny, z jaskrawo-zielonymi liniami, ale najważniejsze, że sprawdzał się w walce
-zostaw ją!-krzyknął ponownie, nie martwiąc się, że jednym ruchem mógłbym poderżnąć mu gardło
-tato, nie rób mu krzywdy-powiedziała Mia łapiąc moją rękę, w której trzymałem sierp, napastnik widocznie się ździwił
-kim tu jesteś?-zapytał się
-nazywam się Nathan, jestem ojcem Mia-odparłem chowając swój sierp i wstając, po czym poszłem znowu za Mia
-kto to był-spytałem się jej
-emm, mama mówi, że ma na imię sączysmark strasznie się przechwala i podobno nieudolnie podrywa każdą dziewczynę
-i nie potrafi walczyć-dodałem
-chwila co to za miejsce?-spytałem jak jeszcze chwilę szliśmy
-stajnia smoków-odpowiedziała
-o...okej-powiedziałem po chwili idąc za nią do stajni, w której była może setka? Dwie? A może nawet trzy setki smoków, na pewno zadużo jak na mnie
-Mia, idziemy-powiedziałem łapiąc ją za rękę i chcąc wyjść jak najszybciej
-boisz się, tato?-zapytała się mnie
-nie, bo może trochę-odparłem
-nie bój się, one napewno cię polubią-powiedziała starając się wyrwać
-nie Mia, idziemy do domu-brnąłem dalej w swoje
-chodź albo zacznę krzyczeć-powiedziała, a ja myślałem odpuścić, w końcu kto by mi uwierzył, że nie chciałem jej porwać?
-dobra, ale na smoka nie wejdę-powiedziałem, i poczułem, że ktoś złapał mnie od tyłu ręką zasłaniając moją szyję, tak abym stracił przytomność, na szczęście udało mi się go przerzucić i co się okazało? To był Sączysmark
-słuchaj! Następnym razem jeśli zaatakujesz mnie, albo moją córeczkę, zginiesz rozumiemy się?-zapytałem się go, trzymając sierp centymetr od jego szyi
-yhm-odpowiedział, i gdy tylko odsunąłem sierp od jego szyi on uciekł...
Ale długi mi wyszedł! Ale chyba właśnie takie wam się podobają, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top