20"czyli jednak coś się zmieniło„
Po powrocie do domu, położyłen Nel do łóżka, i już po chwili spała, sam po kilku minutach usnąłem.
-tato, pobudka-obudziła mnie Nel
-hejka maluchu, wyspałaś się?
-tak, ale ktoś przyszedł-powiedziała, a ja założyłem maskę
-choć na dół Nel-powiedziałem schodząc po schodach
-witaj, nieznajomy-powiedzieli, i tu mnie zmurowała paczka sączysmarka
-hej-powiedziała za mnie Nel
-Astrid mogłabyś oprowadzić ich po wiosce?-zapytał się Stoick
-jasne, idziecie?-powiedziała wychodząc
-tak-westchnąłem, nie mam ochoty chodzić po wiosce, którą znam jak własną kieszeń, ale nie mogę wzbudzić podejrzeń
-jak masz na imię?-zapytała kiedy dotarliśmy pod Arene
-ona ma na imię Nel, a ja swojego nie podaje
-czyli tak jak mówił Stoick-powiedziała otwierając bramę od Areny
-co tu robimy?-zapytała się Nel wchodząc mi na ręce
-najlepiej obejrzeć wioske, z lotu smoka-powiedziała a przedemną pojawił się Śmiertnik zębacz, chyba się trochę zdziwiona bo ja zamiast przestraszyć się jej, to zacząłem ją drapać
-nie boisz się jej?-zapytała się widząc jak jej smok upada, a ja pomyślałem, żeby jednak coś się na Berk zmieniło
-jej? Nie zrobi mi bez powodu krzywdy tak jak każdy smok
-jaka piękna-powiedziała Nel wdrapując się na wichure
-ona też?! Bez przesady, czy tylko my do niedawna baliśmy się smoków?
-ja tam żyje z nimi od kilku lat-palłem nie myśląc co mówię
-serio?
-tak, jeśli chcesz mogę ci coś pokazać, ale nie możesz nikomu powiedzieć, okej?
-tak, ale co?
-chodź to się przekonasz, poleć nad kurcze urwisku jeśli możesz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top