rozdział trzydziesty szósty.

Mecz zakończył się wynikiem 4-1 dla Realu Madryt. Nie potrafię opisać mojego szczęścia, które rozpierało moją duszę.

Georgina nie mogła doczekać się momentu, w którym wraz z Juniorem będzie mogła wyjść na murawę i przytulić swojego chłopaka.

Po gratulacjach od prezesa, trenerów i reszty pracowników Królewskich, piłkarze mieli czas na rodzinę i znajomych.

- Porywam panią Mendes, jeżeli mogę - u naszego boku pojawił się Sergio, trzymający za rękę swojego synka.

- A bierz ją - zaśmiała się Geo.

Czułam, jak na moją twarz wkrada się rumieniec, kiedy Hiszpan złapał mnie za rękę i prowadził na środek murawy.

- Gratuluję! - krzyknełam w końcu i przytuliłam go, a piłkarz za chwilę podniósł mnie i obkręcił wokół własnej osi.

- Gola nie strzeliłem, cholera, a chciałem zadedykować go tobie - zrobił smutną minę i postawił mnie na ziemię.

- Nic się nie stało, Sergio! Najważniejsze, że zatrzymaliście tytuł!

- Chciałem być romantyczny, czy coś. Zazwyczaj dziewczyny to lubią - wzruszył ramionami.

- Mam koszulkę z twoim nazwiskiem, przed chwilą trzymałeś mnie za rękę, przytulasz mnie i stoisz tutaj ze mną. Czego mam chcieć więcej? - w moich oczach zebrały się łzy. Łzy wzruszenia. - Jestem w niebie, Sergio.

- To tylko drobiazgi.

- Drobiazgi, które bardzo dużo dla mnie znaczą.

- Chodź, znajdziemy Cristiano - Ramos ponownie złapał mnie za dłoń, splatając nasze palce razem. Drugą ręką złapałam malutką dłoń Juniora, na co mały się bardzo ucieszył.

- Reporterzy i kibice pomyślą, że jesteśmy parą - zasmiałam się.

- Chciałbym.

- Słucham? - z wrażenia zatrzymałam się, patrząc na kapitana drużyny.

- Chciałbym, abyś była moją drugą połówką, Viviana - z wrażenia nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Przestałam słyszeć inne głosy, okrzyki. W tym momencie liczyły się tylko jego słowa. - Chciałbym, żebyś spędziła ze mną moje życie. Wiem, że to brzmi jak jakieś oświadczyny z taniego romansidła, ale nie potrafię inaczej wyrazić tego wyrazić. Możesz pomyśleć, że to zbyt szybko, ponieważ widzieliśmy się zaledwie kilkanaście razy i to w towarzystwie innych. Ale cóż. Nie potrafię tego zatrzymać, Viviana. Zakochałem się w tobie.

- Oświadczyny z taniego romansidła? Sergio, to brzmi bardziej jak mój sen, moje marzenie - po policzku spłynęła mi łza, którą natychmiast starł kciukiem.

Sergio otworzył już buzię, aby coś powiedzieć, jednak za chwilę ją zamknął. Spojrzał mi głęboko w oczy i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, przepełnionym miłością.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top