22.
Ohayo ciekawi ludzie!
Jak wam koronoferie mijają? Mam nadzieję, że bezpiecznie spędzacie je w domu jak ja!
Pamiętajcie ( APELUJE DO WAS!!!): Myjcie ręce, mało wychodźcie do ludzi oraz pijcie dużo wody! ( niby jakby był ten wirus w jamie ustnej to ma jego przenieść do żołądka, ma to pomóc nam).
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba oraz umili wam czas w domku!
Do następnego xd
27.03.2020 rok
Miałeś kiedyś tak, że czułeś się bezsilny? Kiedy prosta czynność sprawia Ci ból?
Tak teraz miał Daniel, który starł się jak najmniej boleśnie przejść przez korytarz do kuchni, gdzie miał nadzieję, że znajdzie jakieś leki na tą przeklęta nogę oraz rękę. Przeklną solidnie pod nosem - mógł obudzić Runo czy Drago do pomocy, ale widząc ich tak dobrze zaspanych - nie miał serca aby to uczynić, więc sam ruszył po cichu do drzwi.
Uśmiechnął się do siebie gdy w końcu zaczął przeszukiwać szafki. Ku jego nie zadowalaniu te niższe, bardziej dostępne, nie zawierały jego upragnionego spokoju. Musiał sięgnąć do wyższych sprawiając sobie lekki ból.
Ale nie byłby to Daniel Kuso - najbardziej szalony wojownik wszech czasów gdyby nie wymyślił czegoś durnego.
Chłopak zgrabnych ruchem drugą ręką przyciągnął do siebie krzesło. Powali wszedł na nie, zamachał się w obie strony. Zadowolony zaczął przeszukiwania górnych szafek.
- DANIEL ZŁAŹ MI TERAZ, W IMIĘ MOJE BO CIĘ WYKASTRUJĘ.
Zdziwiony szybko zaglądnął za otwartych drzwiczek. Mitsushi groziła mu zła placem - pokazywała raz na niego, raz na podłogę. Widząc swoje płożenie w tej sytuacji - ostrożnie zszedł krzesła.
- Mitsu-
- Zamknij się! Marsz do łóżka pacanie! - fuknęła na niego dziewczyna. Westchnął zmarnowany, dobrze wiedział, że z tą babą się nie wygra - tak samo jak z Runo.
- Okej, okej... - podniósł delikatnie ręce w górę. - Pójdę, ale chce coś na ten przeklęty ból.
- Mocno Cię boli ręka? - automatycznie włączyła zmartwienie. Sam widok lecącego Daniela o ścianę - przyprawiał ją o zawroty głowy.
Uważała, że jego stanie w miejscu w tamtej sytuacji - to była największa głupota jaką mógł zrobić. Z drugiej nie mogła się nadziwić - jak bardzo zależało mu na pomocy dla swojego partnera.
- A jak noga? Nie czujesz się słabo?
- Kiedy podszedłem ten kawałek drogi to i noga się odezwała. Ręka cały czas mi pulsuje. - odparł skwaszony, ale szybko się uśmiechnął. - Ale zawsze mogło być o wiele gorzej.
- Debil. - pokręciła głową, nie wierząc w słowa tego chłopaka. Że on miał siłę jeszcze się uśmiechnąć ze swojego bólu.
Dla niej było ciężko z powodu siniaków - a jemu to wciąż mało.
Pokazała ręką aby usiadł na krześle. Zrobił to - powoli oraz ostrożnie.
Po chwili czekania wparowała do kuchni ze szklanką wody oraz z lekami. Ku jego zaskoczeniu za nią wpadł do środka Marucho oraz Alice. Rudowłosa od razu rzuciła się na szyję brązowo włosemu ze łzami w oczach. Bardzo ucieszył ją fakt widoku uśmiechniętego chłopaka, który troskliwie głaskał ją po głowie. Marucho też po momencie bezruchu przytulił kumpla.
- D-dan, jak się czujesz? - zapytał, patrząc na niego z góry.
- Nie licząc tego, że uciskach moją bolącą rękę a Alice nogę - to czuje się nawet nawet.
- O rety! - pisnęła dziewczyna przestraszona. Odskoczyła od kolegi na kilka centymetrów, obijając swoje pośladki. - Wybacz!
- Alice spokojnie, jest wszystko dobrze. - odparł, lecz dziękował, że przestała opierać się o jego nogę. Marucho delikatnie odstąpił od niego. - Zakładam, że nasza nowa przyjaciółka was zawołała.
- Tak, poprosiła mnie o zalezienie Ci coś dobrego-
- A że Alice wstąpiła do mnie na chwilę, akurat gdy przyszła Mitsushi - to też przyszedłem Cię zobaczyć. Tak się cieszę, że się obudziłeś! Tak się baliśmy o Ciebie.
Szatynka kiwnęła głową - jakby chciała pokazać, że zgadza się z ich wersją. Szybko jednak wróciła do rzeczywistości podając dla Daniela szklankę wody oraz tabletki przeciwbólowe oraz zapalne dane przez Alice.
Gehabich - od starcia z Vexosami - bardzo żwawo pomagała dziadkowi w laboratorium. Gdy jednak dwa lata temu jej bliski odszedł z powodu zawału serca, podjęła się pójścia na studia naukowa dzienne oraz dodatkowe zajęcia medyczne. Jej starania opłaciły się - skończyła je bardzo z dobrymi wynikami. Teraz zajęła się bardziej medycyną bakuganów, ale gdy usłyszała o zajściu z Danielem - wzięła zwolnienie aby być z przyjaciółmi w tak trudnym czasie.
Kuso szybko przyjął dwie duże tabletki.
- Jak sytuacja na froncie?
- Nie zawracaj tym sobie głowy! Musisz odpoczywać! - huknęły dwie dziewczyny w pomieszczeniu, chwytając się za boki. Dan podskoczył lekko zszokowany ich reakcją a Marucho nerwowo się zaśmiał przy okazji drapując się po głowie.
- Nie martw się. Wszystko idzie po naszej myśli. - blond włosy zaczął by zagasić choć trochę ciekawości przyjaciela. - Resztę Ci powiemy jutro, kiedy wrócą wszyscy z patrolu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top