12.
Ohayo ludziska! Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba ♡♡
Cały czas nie mogę w to uwierzyć - ponad 100 gwiazdek ♡♡
Bardzo wam za to DZIĘKUJĘ!
15.11.2019
Jasno włosa obserwowała okolice z najwyższej góry w planety Iris - Riski. Uwielbiała to miejsce o takiej później godzinie nocnej - wiatr zawsze tutaj wiał tak cichutko, że nawet najmniejsze zwierzęta mogły odpłynąć przy jego melodii. Góra była cała osypana wysokimi drzewami z gęstymi koronami. Gdzie nie gdzie pod cieniem koron mieściły się plamy kwiatów o cudownych kolorach błękitu. Kobieta usiadła na mięciutkiej trawie przed gronem dużych niebieskich dzbanków. Zerwała jeden kwiat, zaciągnęła się jego zapachem.
- Jak zwykle Bogini relaksujesz się w tym samym miejscu. - otworzyła delikatnie oczy, uśmiechnęła się pod nosem jak niewinne dziecko.
- Gdybym o tej porze była już w innym miejscu, byśmy się nie spotykali, Kuro. - odparła bez emocji w jego kierunku. Mężczyzna rozłożył ręce. - Co o de mnie oczekujesz mój drogi?
- Tego co zwykle. - usłyszała kroki za sobą. Nie chętnie wstała na różne nogi, po czym odwróciła się do swojego podopiecznego.
Jako Bogini planety, była dla każdego nowego władcy opiekunem, dobrą radą czy wsparciem w trudnych chwilach. W ostatnim czasie jednak ciężko było ją nazwać opiekunką władcy Kuro, który robił co chciał - jak i jego ojciec.
- Nie mogę Ci pomóc... - wypuścił powoli powietrze. Nerwy znów pragnęły przejąc nad nim kontrolę. Poprawiła swoją delikatną mleczną sukienkę.
- Jesteś moją pomocnicą.
- Jestem Boginią, okrywam Cię troską jak każdego innego śmiertelnika, staram się a ty znów rozpętałeś kolejną wojnę. Moje serce krwawi z widoku kolejnych ofiar Twojej głupoty. Opamiętaj się zanim masz na to czas. - słowa odbijały się od niego jak ciosy od tarczy, lecz ona miała nadal nadzieję, że chłopaka uda się nawrócić na odpowiednie tory. Ten jedynie machnął ręką.
- Już nie długo będą najpotężniejszym człowiekiem na świecie. - wyprostował dumnie pierś. W oczach zagościła ciemność. Ona też wyprostowała się jak linijka żeby nie zostać gorsza.
- Jak?
- Szkoda, że nie możesz widzieć tego, co ludzie robią w danym momencie. Taka umiejętność bardzo by Ci się przydała. - do tego miał rację. Jej zdolności nadprzyrodzone zamykały się na życiu nieśmiertelnym, nadludzkiej mądrości i teleportacji na kilkanaście kilometrów. Wydawałoby się iż to już bardzo dużo - a jednak to za mało.
Odwróciła się do niego tyłem. W tym miejscu wolała zakończyć rozmowę. Chciała jak najszybciej wrócić do zamku na chmurach. Po chwili ciszy usłyszała kroki, które szybko ucichły.
W czym popełnia błąd?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top